Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Zapraszamy na badanie

Dostałam niedawno zaproszenie na badanie przesiewowe w kierunku raka jelita grubego, czyli na kolonoskopię. Przez jakiś czas zastanawiałam się, czy z niego skorzystać, bo badanie do przyjemnych nie należy. Ostatecznie jednak zgłosiłam się, jakoś przeżyłam i na dłużej, a może już na zawsze, mam spokój.

Muszę przyznać, że determinacja zapraszającego była godna podziwu. Gdy nie odpowiadałam – a trzeba było odesłać list i ankietę w załączonej, opłaconej kopercie – dostałam kolejny list z zapytaniem, czy skorzystam, a jeśli nie, to dlaczego. Po tym drugim liście zdecydowałam się zgłosić. Zadzwoniłam, zostałam umówiona, badanie odbyło się w bardzo dobrej przychodni, w sterylnych warunkach. Lekarz i pielęgniarki wykazali się profesjonalizmem. Bardzo się cieszę, że skorzystałam.

Zaczęłam sprawdzać, czy Polacy chętnie korzystają z badań przesiewowych – okazało się, że nie. Ministerstwo zdrowia ostatnio zrezygnowało z rozsyłania zaproszeń na cytologię i mammografię, gdy okazało się, że nie jest jasne, czy miało prawo korzystania z danych osobowych NFZ-owskiego Systemu Informatycznego Monitorowania Profilaktyki (SIMP). Teraz działania profilaktyczne mają się sprowadzać do edukacji, informowania i promowania badań. Obawiam się, że skuteczność takiego działania będzie znikoma.

Liczby mówią wszystko

Jednak nawet wtedy, gdy zaproszenia były wysyłane z możliwości przebadania się korzystała garstka kobiet. W 2015 r. na badania piersi w ramach programu przesiewowego zgłosiło się niewiele ponad 41 proc. kobiet w wieku 50-69 lat (45,5 proc. łącznie z tymi, które badały się w przychodniach specjalistycznych), rok później było to już tylko 38 proc. (42,2 proc. łącznie). Jeszcze gorzej było w przypadku cytologii -w ramach programu z badania w 2015 r skorzystało 20 proc. pań (42,11 proc. łącznie z przychodniami), a w 2016 – 16,5 proc. (38,9 proc. łącznie z przychodniami). Wygląda więc na to, że z zaproszeniami czy bez kobiety i tak nie chodzą na badania profilaktyczne.

Dlaczego?

Sama nie wiem, może dlatego, że poza dużymi ośrodkami, dostęp do przychodni, gdzie prowadzone są badania, nie jest łatwy. Z małej miejscowości, ze wsi trzeba czasem dojechać kawał drogi, połączenia nie są najlepsze, bilety drogie… Kobiety tłumaczą się brakiem czasu, muszą myśleć o domu, dzieciach, pracy…

Rozmawiałam ostatnio ze znajomą psycholożką, która pracuje z kobietami. Z jej obserwacji i rozmów z pacjentkami wynika, że wiele kobiet nie wie, dlaczego należy się badać, dlaczego jest to ważne. Lekarze im o tym nie mówią, nie zachęcają do badania się, sami też nie kwapią się do zbadania piersi podczas wizyty. Kobiety wciąż wolą nie wiedzieć o chorobie, a jeśli nawet coś ich zaniepokoi w swoim zdrowiu, wypierają to, tłumaczą na różne sposoby, a lekarza i ewentualnej diagnozy unikają jak ognia.

Strach – to słowo jest najczęściej powtarzane. Strach przed diagnozą, bólem, chorobą, przed tym, jak to będzie, kiedy pójdę do szpitala, kto się zajmie domem, co pomyśli o mnie mąż, partner…

Napiszcie, czy korzystacie, korzystałyście z zaproszeń na badania, czy w ogóle takie zaproszenia do was przychodzą. I dlaczego, waszym zdaniem, w XXI wieku kobiety wciąż boją się badań?
Co tym myślą mężczyźni – czy rozmawiacie ze swoimi kobietami o ich zdrowiu, o tym, czy się badają?

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén