Dostałam niedawno zaproszenie na badanie przesiewowe w kierunku raka jelita grubego, czyli na kolonoskopię. Przez jakiś czas zastanawiałam się, czy z niego skorzystać, bo badanie do przyjemnych nie należy. Ostatecznie jednak zgłosiłam się, jakoś przeżyłam i na dłużej, a może już na zawsze, mam spokój.
Muszę przyznać, że determinacja zapraszającego była godna podziwu. Gdy nie odpowiadałam – a trzeba było odesłać list i ankietę w załączonej, opłaconej kopercie – dostałam kolejny list z zapytaniem, czy skorzystam, a jeśli nie, to dlaczego. Po tym drugim liście zdecydowałam się zgłosić. Zadzwoniłam, zostałam umówiona, badanie odbyło się w bardzo dobrej przychodni, w sterylnych warunkach. Lekarz i pielęgniarki wykazali się profesjonalizmem. Bardzo się cieszę, że skorzystałam.
Zaczęłam sprawdzać, czy Polacy chętnie korzystają z badań przesiewowych – okazało się, że nie. Ministerstwo zdrowia ostatnio zrezygnowało z rozsyłania zaproszeń na cytologię i mammografię, gdy okazało się, że nie jest jasne, czy miało prawo korzystania z danych osobowych NFZ-owskiego Systemu Informatycznego Monitorowania Profilaktyki (SIMP). Teraz działania profilaktyczne mają się sprowadzać do edukacji, informowania i promowania badań. Obawiam się, że skuteczność takiego działania będzie znikoma.
Liczby mówią wszystko
Jednak nawet wtedy, gdy zaproszenia były wysyłane z możliwości przebadania się korzystała garstka kobiet. W 2015 r. na badania piersi w ramach programu przesiewowego zgłosiło się niewiele ponad 41 proc. kobiet w wieku 50-69 lat (45,5 proc. łącznie z tymi, które badały się w przychodniach specjalistycznych), rok później było to już tylko 38 proc. (42,2 proc. łącznie). Jeszcze gorzej było w przypadku cytologii -w ramach programu z badania w 2015 r skorzystało 20 proc. pań (42,11 proc. łącznie z przychodniami), a w 2016 – 16,5 proc. (38,9 proc. łącznie z przychodniami). Wygląda więc na to, że z zaproszeniami czy bez kobiety i tak nie chodzą na badania profilaktyczne.
Dlaczego?
Sama nie wiem, może dlatego, że poza dużymi ośrodkami, dostęp do przychodni, gdzie prowadzone są badania, nie jest łatwy. Z małej miejscowości, ze wsi trzeba czasem dojechać kawał drogi, połączenia nie są najlepsze, bilety drogie… Kobiety tłumaczą się brakiem czasu, muszą myśleć o domu, dzieciach, pracy…
Rozmawiałam ostatnio ze znajomą psycholożką, która pracuje z kobietami. Z jej obserwacji i rozmów z pacjentkami wynika, że wiele kobiet nie wie, dlaczego należy się badać, dlaczego jest to ważne. Lekarze im o tym nie mówią, nie zachęcają do badania się, sami też nie kwapią się do zbadania piersi podczas wizyty. Kobiety wciąż wolą nie wiedzieć o chorobie, a jeśli nawet coś ich zaniepokoi w swoim zdrowiu, wypierają to, tłumaczą na różne sposoby, a lekarza i ewentualnej diagnozy unikają jak ognia.
Strach – to słowo jest najczęściej powtarzane. Strach przed diagnozą, bólem, chorobą, przed tym, jak to będzie, kiedy pójdę do szpitala, kto się zajmie domem, co pomyśli o mnie mąż, partner…
Napiszcie, czy korzystacie, korzystałyście z zaproszeń na badania, czy w ogóle takie zaproszenia do was przychodzą. I dlaczego, waszym zdaniem, w XXI wieku kobiety wciąż boją się badań?
Co tym myślą mężczyźni – czy rozmawiacie ze swoimi kobietami o ich zdrowiu, o tym, czy się badają?
szarabajka
27 września 2018 — 11:09
Kolonoskopia jest badaniem bolesnym i w żadnym cywilizowanym kraju nie przeprowadza się go bez znieczulenia. Bliska mi osoba, z racji konieczności takich badań, robi je prywatnie i odpłatnie, ale w znieczuleniu.
Mammografia, natomiast, także zresztą nieprzyjemna, to przesiew „gruby”, czyli po stwierdzeniu jakichś zmian i tak kieruje się pacjentkę na USG. Jeśli miałam jakieś wątpliwości od razu robiłam więc USG.
Nie biorę udziału w badaniach profilaktycznych, chyba że zleci mi je lekarz pierwszego kontaktu, którego darzę zaufaniem.
Iwona Kmita
27 września 2018 — 14:39
Lekarze pierwszego kontaktu mogą dać skierowanie wtedy, gdy coś ich zaniepokoi. profilaktycznie – rzadko. Ponadto z tego co wiem, USG i mammografia się uzupełniają. USG jest wskazane dla młodych kobiet, których piersi mają budowę gruczołową i zmiany chorobowe nie byłyby widoczne na kliszy rentgenu. Z kolei po 45-50 roku życia budowa piersi staje się tłuszczowa i wtedy wskazana jest mammografia, która wychwyci zmiany. Ich rodzaj jest potem diagnozowany na USG lub w czasie bipsji (także podczas USG). Ponadto USG nie wychwytuje mikrozwapnień, a one bywają niebezpieczne.
Co do kolonoskopii – w badaniu przesiewowym można dopłacić do narkozy. Pozdrawiam
PKanalia
27 września 2018 — 11:26
kolonoskopii jeszcze nie doświadczałem, ale niedługo nadejdzie ten wiek, gdy pora będzie to zrobić profilaktycznie, z czystego rozsądku…
na badania przeróżne /zwykle związane z krążeniem/ zapraszają mnie jedynie telemarketerzy, jeśli akurat jestem blisko telefonu stacjonarnego i chce mi się odebrać, co akurat rzadko mi się zdarza, zresztą w temacie krążenia przebadany jestem na wskroś…
zaś co do badań, to najmilej wspominam rezonans magnetyczny… zaiste niezły odjazd, „muzyka” jak na oldskulowych filmach sci-fi… gdy po zakończeniu pani mnie zapytała, jak się czuję, odpowiedziałem, że znakomicie, proszę o powtórkę, a najchętniej jeszcze jointa bym przedtem zapalił… była mocno zdziwiona, bo ludzie ponoć przeważnie źle to badanie znoszą…
p.jzns :)…
Iwona Kmita
27 września 2018 — 14:41
Brawo ty i twój rozsądek – nie znam facetów, którzy tak rozsądnie podchodzą do badań profilaktycznych. Mój małżonek np. zlekceważył zaproszenie na mammografię.
Ania
27 września 2018 — 11:37
Trzeba się badac i regularnie kontrolować swój stan zdrowia. Niestety miałam okazję niedawno się o tym przekonać, co prawda chodzi o inne problemy zdrowotne, ale o zdrowie dbać trzeba. Ja zaniedbałam wyniki robione z krwi i okazało się, że mam krytyczny poziom hemoglobiny – szpital, badania, kroplówki, no i nie obyło się bez transfuzji. Teraz powoli dochodze do siebie.
Iwona Kmita
27 września 2018 — 14:42
Aniu, też uważam, że trzeba się badać. A ty dbaj o siebie szczególnie. Nie zapominaj o sobie:)
Stokrotka
27 września 2018 — 12:31
Robię co dwa lata mamografie i densytometrię. Kolonoskopia jak mówią te osoby, które ją miały – jest bardzo bolesna. No i nikt mnie na nią nie kierował, więc nie robiłam jej.
Trzeba się badać – to nie ulega najmniejszej wątpliwości.
Niestety – do wielu mężczyzn to nie dociera.
Iwona Kmita
27 września 2018 — 14:45
Wiesz, z kolonoskopią to zależy, znam osoby, które uważają, że nie jest tak źle. Poza tym zawsze można dopłacić do narkozy.
A mężczyźni faktycznie pod tym względem są w przewadze niereformowalni. Za to przegląd samochodu robią co roku!
anabell
27 września 2018 — 13:02
Kolonoskopia jest w Polsce robiona w nieludzkich warunkach, wiele placówek pracuje na starym sprzęcie i jest to badanie bolesne. Druga sprawa- często
w trakcie badania usuwa się niewielkie polipy, co wg lekarzy jest bezbolesne, ale to nie boli tylko lekarza, poza tym niestety zdarza się, że miejsce po usuniętym polipie krwawi długo, czasem kończy się to nagłą wizytą w szpitalu. Co do mammografii – nie wiem komu się wydaje, że ściśnięcie piersi kobiecej jak gąbki do mycia okien daje lepszy efekt- pierś jest delikatnym organem i jeśli występują w niej torbiele, może nastąpić pęknięcie jej, co jak na razie zdrowe nie jest. Co do USG piersi- na USG jak i na RTG powinny pracować tylko wysoko wykwalifikowani lekarze, bo na jednym i drugim obrazie można zobaczyć co tylko się chce i na myśl przyjdzie.
Np. pacjent, który przychodzi na USG tarczycy, a choruje na Hashimoto,
w zaawansowanym etapie choroby, gdy przeciwciała uszkadzają tkankę tarczycy, często spotyka się z diagnozą, że ma raka tarczycy lub konglomeraty torbieli.
Po prostu trzeba się dobrze znać na tym co widać, bo ubytki w tkance tarczycy spowodowane chorobą Hashimoto dają echo podobne do guzków.
W Warszawie była dotychczas tylko jedna pani dr, co do diagnozy której można było mieć pewność, że jest ona właściwa.
Tyle tylko, że ta pani zbliża się do emerytury i nie wiem, czy zdołała wychować swych następców.
Wiem, to co napisałam to z pewnością nie zachęci do badań przesiewowych, ale niestety one nie zawsze są na właściwym poziomie.
Co do cytologicznych badań- ta sytuacja też nie jest najlepsza, tyle, że nie
tylko w Polsce, w innych krajach również. W WB kilka tysięcy kobiet otrzymało swego czasu pomyślne wyniki badań i były wielce zdziwione (lekarze też) gdy nagle u wielu z nich lekarz wykrył III stopień raka szyjki macicy.
Miłego;)
Iwona Kmita
27 września 2018 — 14:48
Aniu, nie jest tak źle. Robiłam badanie w bardzo dobrych warunkach. Mogłam dopłacić do narkozy, miałam ten wybór. Znam osoby, które miały polipy i nie odczuwały bólu przy ich wycięciu. Sporo zmieniło się na lepsze. Podobnie z mammografią i cytologią. kwestia starych mammografów to dobrych kilka lat wstecz, w renomowanych i polecanych ośrodkach nie ma tego problemu
anabell
27 września 2018 — 15:42
Nie jest zle w Warszawie oraz w wielu dużych miastach. Ale tych naprawdę dobrych i renomowanych ośrodków jest niewiele.
Przed wyjazdem robiłam USG tarczycy- niestety pani wykonująca to badanie zobaczyła coś, co absolutnie nie miało miejsca w historii mej
choroby.
Czytając od razu wynik powiedziałam,że to co ta pani zobaczyła na USG to fikcja, ale to co powiedziałam nie zachwiało nawet na minutę dobrego nastroju tej lekarki.
Gdy pokazałam ten wynik swojej endokrynolożce tylko się roześmiała i poprosiła bym z tego nie robiła afery.
Nie zrobiłam tylko dlatego, że w dwa dni pózniej już wyjeżdżałam.
Po prostu już nie miałam czasu.
Cytologia jest trudną dyscypliną i wymaga sporego doświadczenia i
jedynym sprzętem tu jest mikroskop i własna wiedza.
Wszędzie nie tylko w Polsce jest brak dobrych cytologów.
Nie mniej trzeba pamiętać, że profilaktyka pomaga wcześnie wykryć choroby, których przebieg przez długi czas jest niejawny na co dzień.
Anna
27 września 2018 — 13:17
Mam za sobą dwie kolonoskopie i dobrze robiona przyjemna nie jest, ale tez nie jakoś bolesna. Pewnie to zresztą indywidualne odczucia. Zmartwiłaś mnie, że przstana wysyłac zaproszenia na badania, bo z mammografii korzystałam stale. Inne badania też – czujnośc mojego kardiologa uratowala mi tarczycę na przykład. Ale ja mam dobre ubezpieczenie prywatne i mieszkam w stosunkowo dużym mieście…
Iwona Kmita
27 września 2018 — 14:49
No własnie – zatem warto się badać. Może jakoś wyjaśnią sprawę danych osobowych i wrócą do zaproszeń…
jotka
27 września 2018 — 14:42
Co dwa lata mam mammografię, dostaje powiadomienie sms-em, bo raz skorzystałam z zaproszenia i jestem zadowolona, zawsze dostaje jakieś próbki kosmetyków.
Obserwuję jednak, że na badania przychodzi coraz mniej pań, może się boją? Niektóre mają udziwnione obiekcje, że ankietę trzeba wypełnić, że są w systemie, że to bolesne…
Kolonoskopii jeszcze nie robiłam, ale pani gastrolog poleciła mi badanie kału na obecność krwi, które także wiele nieprawidłowości wykrywa i jest niebolesne.
Iwona Kmita
27 września 2018 — 15:26
Ja też mam mammografię co 2 lata, kolonoskopię zrobiłam ze względu na częste bóle brzucha. Doradzała mi gastrolożka, a niezależnie przyszło to zaproszenie – no to skorzystałam. Pozdrawiam Asiu:)
Jaga
27 września 2018 — 16:09
RODO srodo… robi więcej krzywdy niż pożytku
Iwona Kmita
27 września 2018 — 19:34
coś w tym jest:(
Dorota
27 września 2018 — 21:12
O tym, że RODO może przeszkodzić w zaproszeniach na badania nie pomyślałam. A jednak! W każdym razie, gdy tylko jest okazja, badajmy się! Kolonoskopia nie jest przyjemna – zaufałam przyjaciółce, która robi ją bez narkozy twierdząc, że to pestka – no i się nieprzyjemnie zawiodłam. Czułam się, jakbym tę pestkę, wcale nie najmniejszą, rodziła. Ale przeżyłam i nie żałuję (na marginesie – panicznie bałam się gastroskopii, tymczasem miałam tylko niezbyt silne odruchy wymiotne, które w ogóle nie zdeprymowały pani doktor).
Oczywiście, zdarza się, że wynik badania jest niesłusznie optymistyczny – mam na myśli cytologię – ale to jednak margines. Nie jest prawdą, że lekarzy, którzy potrafią ja dobrze opisać, można policzyć na palcach. Badanie zresztą zawsze można powtórzyć.
Iwona Kmita
27 września 2018 — 22:16
Miałam podobnie Dorotko z tym zaufaniem do odczuć innych. Następnym razem na pewno bym dopłaciła do narkozy. Ale liczy się efekt i spokój. Myślę tez, że mniejszy jest problem z ewentualnie błędnymi wynikami (co wszędzie może się zdarzyć, nie tylko u nas), niż z niechęcią do badań w ogóle. Pod tym względem zachowujemy jak dzieci, chowamy głowę pod poduszkę, mówiąc: nie ma mnie. Tego nie mogę zrozumieć. W rodzinie mojego męża na raka piersi zmarła kobieta, która poszła do lekarza, dopiero, gdy guz był ogromny i zaczął ropieć. Do końca nie nazywała swej choroby po imieniu bo się jej… wstydziła. Niestety, tej pani już nie ma…
Dorota
28 września 2018 — 18:42
Moja ciocia, bliźniaczka mojej Mamy, postąpiła identycznie…. Zmarła w 1976. Często o niej myślę
Bet
28 września 2018 — 08:02
Zastanawiające jest, że lekarze rodzinni tak rzadko lub prawie wcale nie kierują na badania profilaktyczne. Tak, jakby to nie była „ich działka” w systemie ochrony zdrowia. A przecież powinna być i tu żadne Rodo nie jest przeszkodą.
Iwona Kmita
28 września 2018 — 11:49
Mnie też to zawsze dziwi, np. rodzinna nie chciała mi dać skierowania za rtg płuc, mimo, że od kilku lat nie robiłam, a tata odszedł na raka płuc. Powiedziała, że jak nie kaszlę, to nie ma wskazań. „Na szczęście” potem się zaziębiłam, doszła do tego alergia i kaszlałam jak najęta. Wtedy kazali mi się prześwietlić. Na szczęście jest ok.
Gabrysia
28 września 2018 — 10:24
Trzeba się badać regularnie Iwonko i wiem jak to jest. Z żalem nieraz obserwuję, jak jest czas na paznokcie, kosmetyczkę – SPA a na badania szkoda czasu a nawet pieniędzy. My z mężem nauczeni doświadczeniem pilnujemy zdrowia, bo już wiem jak to jest gdy go może zabraknąć. Dobrze że czasem przychodzą ostrzeżenia w porę, gorzej jak przychodzi jedno ale ostateczne – a też znam takie sytuacje.
Iwona Kmita
28 września 2018 — 11:47
Niestety, ja też znam. Jednak ile się muszę napracować, żeby swojego męża wysłać do lekarza… A zaproszenie po cichutku zignorował:(
Agnieszka
28 września 2018 — 11:11
Mam kuzynkę, która przez pół roku, (tak, pół roku), chodziła z bolącą nogą, bo bała się iść na badanie, że jej coś wykryją. Gdzie tu logika, nie pytaj;) W końcu poszła, ale ile się stresu przed tym najadła…
Trzeba się badać i kropka!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
28 września 2018 — 11:45
Ja też się dokładam do tej kropki:)
Anna
28 września 2018 — 13:48
Chodzę na wszystkie badania, na jakie skierują mnie lekarze, bo lepiej wcześniej wykryć chorobę i dzięki temu przeżyć, niż żyć w niepewności i strachu.
Dziwne, że niektórzy ludzie korzystają z praktyk szarlatanów, zamiast udać się na specjalistyczne badania.
Wczoraj miałam badanie krwi i robione ekg. W maju byłam na badaniu na osteoporozę i okazało się, że mam kości młodej dziewczyny. Myślę, że zawdzięczam to dobremu odżywianiu i regularnemu braniu odpowiedniej dawki witaminy D3. Chyba raz w roku robię cytologię, a to za sprawą mojego ginekologa.
Iwona
28 września 2018 — 18:28
Żeby wszyscy tak podchodzili do tematu, Anno:)
Anna M.
28 września 2018 — 14:32
Kiedy jeszcze aktywnie działałam w Polskiej Unii Onkologii, uczestniczyłam w naradach próbujących postawić diagnozę, dlaczego kobiety nie korzystają z badań przesiewowych. Różne były hipotezy, np. że w mniejszych miejscowościach się wstydzą. Przyjechał mammobus – komentarze postronnych obserwatorów były w stylu – o, patrzcie, poszły se cycki macać. Dlatego były takie ośrodki, w których Amazonki organizowały wyjazdy autokarem na badania do ościennych miast – wtedy kobiety mówiły znajomym, że jadą na wycieczkę. Ktoś nawet proponował, by każda przychodząca dostawała odkurzacz albo mikser, to na pewno się pojawią. Ale żeby było bardziej optymistycznie – przez kilka lat program przesiewowy objął cały Ursynów. Tak to się sprawdziło, przychodziło 90 procent.
Iwona
28 września 2018 — 18:27
Optymizmem może i powiało, tyle że nie zmienia to faktu, że nadal z zaproszeń korzystają osoby z wielkich i dużych miast, gdzie w zasadzie można się zbadać i bez zaproszenia.
Lena Sadowska
28 września 2018 — 18:56
Witaj, Iwono.
Nie znoszę tego, ale regularnie zasuwam na te profilaktyczne badania, bo staram się by awersja nie wzięła góry nad rozsądkiem.
Komfortowe to nie jest – przyznaję, ale – co robić. Zaciskam zęby i staram się nie dostrzegać niedoskonałości, bo w perspektywie mam święty spokój. Do następnego razu:)
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
28 września 2018 — 22:55
Myślę, że większość z nas myśli i robi podobnie. Pozdrawiam cię Leno serdecznie:)
Andrzej Rawicz (Anzai)
28 września 2018 — 20:24
Myślę, że gdyby służba zdrowia była bardziej zintegrowana i zdolna do świadczeń zdrowotnych to takie badania przesiewowe by miały sens. W obecnym stanie tylko część osób w dużych miastach może liczyć na to, że w przypadku wykrycia jakiejś choroby ktoś się nimi zajmie. Zresztą – jak logika wskazuje – im więcej chorych, tym lepiej ma się lekarz.
To skrajny punkt widzenia, ale może gdzieś na szczytach władzy ktoś się tym zainteresuje.
Iwona Kmita
29 września 2018 — 18:13
Andrzeju, ja myślę, że i tak mają sens. Choć zgadzam się z tobą, że ten system kuleje.
maradag
29 września 2018 — 19:29
Nie, na kolonoskopie nie miałam w Holandii zaproszenia. Natomiast co roku, po 60-tce dostaję kopertę z „oprzyrządowaniem” do pobrania próbki kału… i z ankietą. Kolonoskopię miałam kilka lat temu ze skierowania przez lekarza. Przeżyłam dzielnie. Ale też lekarz, który to mi robił był … wyjatkowy… Zaczął słowami: „Czy to jest pani pierwszy raz?” – przytaknęłam -„Mój też, żartowałem!”.
Pewno widział, ze jestem nieprzytomnie spięta, co napewno nie pomaga przy takim badaniu. Rozlużniłam się na tyle, że nie bolało :-).
Korzystam ze wszystkich „zaproszeń”. Mammografia co dwa lata, cytologia była… do 60-tki… No cóż.
Tutaj badania profilaktyczne są popularne i dobrze zorganizowane. Spotykam w poczekalni moje sąsiadki, bądż osoby, które znam z widzenia. Ale nidy nie spotkałam Polki z okolicy, (a jest ich trochę), czy Marokanki w hustce… I tak sobie myślę, że to kwestia mentalności…
Holendrzy korzystaja chętnie z darmowych ofert ;-). No nie tak darmowych… Płacimy tu obowiązkowo wysokie ubezpieczenia. Więc: płacę – należy mi się – korzystam. Dochodzi jeszcze świadomość.
Wkrótce dostanę zaproszenie na kolejną akcję z serii „na zdrowie”. To nie badanie profiaktyczne, choć profilaktyka. Dyskusyjne, jesienne szczepionki przeciw grypie. Tutaj serwowane dzieciom, osobom starszym i wszelkim innym, których system odpornościowy jest osłabiony z różnych względów. Też się zaliczam… 😉 I zawsze są kolejki, (pogaduchy – brakuje tylko kelnera z kawą ;-)).
Iwona Kmita
29 września 2018 — 22:20
Słyszałam, ze w Holandii to działa bardzo dobrze. Potwierdziłaś to. Masz rację w tym, że skoro całe życie płacimy na opiekę zdrowotną to w którymś momencie życia powinniśmy korzystać z tej opieki na poważnie. Jak wiesz w Polsce cała służba zdrowia jest chora, a profilaktyka strasznie kuleje. Jednak często z powodu ludzkiej mentalności – nie badam się i już! Trudno mi to zrozumieć.
Ultra
30 września 2018 — 08:46
Kiedyś sprzęt był koszmarny, badania trzeba było powtarzać, obecnie nie ma tego, a mimo to strach pozostał. Zakodowane w głowie teorie zostają, ale też trzeba pamiętać, że Polki chodzą do lekarza, gdy coś boli, bo koszmar w przychodniach, lekarz traktujący pacjenta jak zawalidrogę, a służba zdrowia, która już służbą nie chce być zrobiła sobie z RODO prawdziwe kpiny, kiedy trzeba było wymyślać pseudo. Żeby innymi rzeczami tak się przejęli, a przecież badać się trzeba.
Serdecznie pozdrawiam
A.
30 września 2018 — 11:50
Bardzo potrzebny wpis Iwonka:-) Zdrowie to najważniejsza rzecz jaką posiadamy. Doceńmy ją…
Julita Śródkowska
1 października 2018 — 17:30
Iwonko, zmotywowałaś mnie tym wpisem! ? Ostatnio otrzymałam zaproszenie na mammografię i bezrefleksyjnie odłożyłam na bok…
Przeczytawszy Twój wpis, pomyślałam, że od ostatniego badania minęło dobrze ponad 3 lata, że jestem w grupie ryzyka ze względu na wiek i przyjmowane hormony, że odpowiedzialność za moje zdrowie ciąży tylko i wyłącznie na mnie i….
W środę odbieram wynik ?
Iwona Kmita
1 października 2018 — 22:51
Wspaniale Julita, trzeba się badać:)
barbara
1 października 2018 — 20:15
Dostaje zaproszenia na mammografię i korzystam. Trzeba się badać…pozdrawiam Iwonko…
Iwona Kmita
1 października 2018 — 22:51
Pełna zgoda, Basiu:)
dorota
3 października 2018 — 21:50
Warto się badać. Wczesna diagnoza jest przecież tak ważna
Iva
4 października 2018 — 00:30
Witam, jestem tu nową czytelniczką 🙂
Też dostałam zaproszenie, zresztą korzystam ze wszystkich zaproszeń na badania przesiewowe od wielu lat, zwłaszcza tych cyklicznie powtarzających się. Rak jelita grubego to bardzo cichy zabójca. Mój tato zmarł z powodu nowotworu jelita grubego, mój brat zmarł z tej samej przyczyny. Naturalne było, bym to badanie zrobiła. Poddawałam się dwukrotnie w krótkim odstępie czasu, oba bez znieczulenia z uwagi na stan zdrowia. Podczas drugiego badania został usunięty bardzo brzydki twór. Zachęcam wszystkich do badań profilaktycznych, bo dzięki nim można pomóc sobie. Pozdrawiam 🙂
Iwona Kmita
4 października 2018 — 10:01
Witaj, bardzo ci dziękuję za ten wpis – to dowód na to, że badania przesiewowe i wszelka profilaktyka maja sens. Wielki sens 🙂 Zapraszam częściej.
Iva
5 października 2018 — 12:48
z przyjemnością 🙂 Miłego dnia
parrafraza
4 października 2018 — 01:14
Strach, niechęć do samego badania, kolejek, niedogodności, brak czasu…
Wymówki. A badać się trzeba,
Iwona Kmita
4 października 2018 — 10:02
Krótko, a jak słusznie:) Dziękuję.
Kobieta po 30
11 października 2018 — 09:42
Skorzystałam kiedyś z cytologii. I powiem, że byłam mile zaskoczona. Myślałam, że jak na NFZ spędzę pod dzrwiami gabinetu pół dnia, przeciwnie poszło szybko, sprawnie, miło. Także byłam naprawdę w szoku. Da się? Da.
Iwona Kmita
11 października 2018 — 10:35
No właśnie, da się. A dobre doświadczenie ma znaczenie na przyszłość. Pozdrawiam
Ala
11 października 2018 — 12:38
no i prawidłowo