Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Krótka opowieść o biurku

Rok szkolny zacznie się lada moment, pomyślałam więc, że to dobra okazja, by poznać historię biurka.

Zaczęła się ona około XV wieku. Wówczas to pojawiły się tzw. kabinety, które uważane są za przodków biurka. Kabinet nie był wtedy jeszcze wolno stojącym meblem, a raczej czymś w rodzaju nadstawki – na blacie stołu czy komody stawiano drewniane skrzyneczki zamykane drzwiczkami, za którymi kryły się szufladki na drobiazgi, bibeloty, biżuterię i ważne dokumenty.

Kabinet z ekspozycji w zamku w Dębnie, fot. commons.wikimedia.org

Sto lat później nazwą kabinet zaczęto określać samodzielny dwuczęściowy mebel, składający się ze skrzyniowej podstawy na nóżkach, tworzącej całość z właściwym kabinetem. Miały one wysuwane lub odchylane blaty służące do pisania. Były niezwykle eleganckie, wykonywane z wysokogatunkowego drewna, np. mahoniu, zdobione intarsjami, złoceniami, srebrem, kością słoniową. Nic dziwnego, że na takie „wypasione” sprzęty stać było tylko ówczesną elitę.
Pierwszy mebel przypominający współczesne biurka został zrobiony w II połowie XVII wieku dla króla Ludwika XIV. Miał cienkie smukłe nóżki, a pod blatem pośrodku jedną, małą szufladę i dwie po bokach. Taki model nazywano bureau plat. Z czasem pojawiły się meble z miejscem na kolana pomiędzy dwoma modułami wypełnionymi rzędami szuflad.

Biurko Joseph, fot. Grange

Sekretera Les Varennes, fot. Grange

 

 

 

 

 

 

Wiek  XVIII zapisał się jako okres świetności biurek. Wyposażano je w liczne szuflady, skrytki, schowki z podwójnym dnem, wtedy też powstały meble zamykane półkolistymi żaluzjami oraz pierwsze sekretarzyki. Przyszła też moda na biurka, przy których pracowano na stojąco, tzw. kantorki. Było to bardzo wygodne – nie bolały plecy, bo nie były zgarbione jak podczas siedzenia, a piszący chcąc nie chcąc zachowywał prostą sylwetkę. Przy takim biurku ponadto nie dało się spędzać wielu godzin bez przerwy. Podobno stojąc przy kantorku, Ernest Hemingway napisał „Komu bije dzwon”. W wieku XIX zaczęto aranżować pokoje do pracy, w których biurka, oczywiście, były najważniejszymi sprzętami. Nastał czas tzw. gabinetów, które stały się niezwykle popularne w okresie międzywojennym.

fot. exclusivedecking.com.pl

Po wojnie, pod koniec lat 40. XX wieku, biurka zaczęły być przede wszystkim elementami wyposażenia licznie powstających biur. Cóż, biurokracja miała się coraz lepiej, a stosy papierów, dokumentów musiały się przecież gdzieś pomieścić. Najbardziej okazałe, reprezentacyjne meble miała kadra kierownicza, następne w kolejności były… sekretarki, z tym, że ich biurka miały wąskie blaty, takie, by zmieściła się na nich maszyna do pisania.
Lata 60., a zwłaszcza 70. przyniosły rozwój ergonomii. Na pierwszy plan w projektowaniu biurek wysuwała się wygoda – miały jak najlepiej służyć zdrowiu człowieka. Projektanci rozpoczęli poszukiwania nowych rozwiązań ograniczających szkodliwy wpływ pozycji siedzącej. Aby ułatwić wygodne pisanie opracowywano różne podstawki pod stopy, krzesła były profilowane w okolicy kręgosłupa lędźwiowego, konstruowano mechanizmy regulujące wysokość biurka. Wszystko po to, by siedząca osoba miała proste plecy i nie dorabiała się bólu karku.
I tutaj ciekawostka. Prekursorem ergonomii był prof. Bogumił Jastrzębowski, przyrodnik, fizyk, pedagog, który w 1857 r. jako pierwszy na świecie użył pojęcia ergonomii w swojej pracy pt. „Rys ergonomji czyli nauki o pracy, opartej na prawdach poczerpniętych z Nauki Przyrody”. Profesor zasłynął również z tego, że za pomocą wynalezionego przez siebie urządzenia ustawił słynny zegar słoneczny w warszawskich Łazienkach.
W następnych latach i dziś także projektanci niezmiennie przykładają wielką wagę do zasad ergonomii. Biurka mają odpowiednio szerokie blaty. W niektórych istnieje możliwość regulowania ich kąta nachylenia. Gdy upowszechniły się komputery, pojawiły się przeróżne nadstawki na monitory, dzięki którym można było dostosowywać ich wysokość do poziomu oczu piszącego. Pod nadwerężane nadgarstki konstruuje się specjalne profilowane podkładki.
W czasach laptopów, notebooków i smarfonów biurka robią się… coraz mniejsze, wyglądają jak stoliki kawowe, ich role często pełnią efektowne konsole. Nic dziwnego, tak naprawdę, żeby korzystać z tych mobilnych urządzeń można równie dobrze siedzieć przy stole w kuchni, a nawet na kanapie. Coraz więcej jest też niewielkich biureczek-podstawek pod laptop i komputer.

Podstawa pod laptop, Jysk

Częściej też zamiast gabinetu aranżujemy jedynie kąciki do pracy np. w sypialni lub w pokoju dziennym, we wnękach, a nawet w… szafach z przesuwanymi drzwiami. My kobiety często dzielimy funkcje swojego biurka, które – gdy trzeba – staje się również toaletką. Czyżby historia zataczała koło i szykuje się koniec biurek w tradycyjnej postaci?

PS. Podczas pisania postu korzystałam m.in. z artykułu w serwisie www.weranda.pl oraz w portalu zawod-architekt.pl

 

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén