Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Zamiast postanowień noworocznych

Marzę, żeby zwiedzić Barcelonę, chciałabym spędzić weekend w Krakowie, trzeba by zobaczyć nową Galerię Sztuki Dawnej w Muzeum Narodowym… Takich „marzę, chciałabym, mam ochotę” jest dużo więcej.

Niektóre bardzo prozaiczne: chciałabym pomalować ściany w sypialni, częściej chodzić do teatru, wpaść w niedzielę do Łazienek, spotkać się z przyjaciółkami z dzieciństwa.

Dlaczego nie spełniam tych marzeń? Bo nie mam czasu – to pierwsza odpowiedź. Dobra na wszystko, takie wyrażenie-wytrych – nie mam czasu na codzienny spacer, nie mam czasu, żeby chodzić na jogę, żeby zapisać się na ciekawe warsztaty.
Bo ciężko pracuję i jestem cholernie zmęczona – to druga odpowiedź – mam przecież prawo odpoczywać tak, jak lubię, na przykład na kanapie lub przed laptopem.

Bo w weekendy zawsze jest tyle do zrobienia w domu, bo… I tych „bo” też mogę wymieniać bez liku.
Guzik prawda. Szukam wytłumaczenia tego, że przestaje mi się chcieć. Że jakaś siła trzyma mnie w domu, każe przykleić się do kanapy, wziąć drinka i powiedzieć sobie w myślach – miałam taki ciężki dzień, należy mi się spokojny wieczór/weekend w domu, na kanapie, przy którymś z kolei serialu albo z książką. Jak co dzień.

Czuję, że ta siła podcina mi skrzydła. Sprawia, że marzenia pozostają w sferze marzeń, a ja jak ten chomik biegam w kołowrotku ciągle tą sama drogą, znaną, bezpieczną. Ale też przewidywalną i coraz bardziej nudną. Ta siła to RUTYNA, która wkrada się w moją codzienność prawie niezauważalnie, otacza złudną mgiełką spokoju, poczucia bezpieczeństwa, przewidywalności, stabilizacji. Zajmuje pierwsze miejsce w myśleniu o przyszłości. Odsuwa marzenia, przekreśla wiele planów, potrafi przekonać, że dobrze jest tak, jak jest. Byle tylko nie stracić tego, co już mam.
Aż przychodzi taki dzień, jak niedawno. Wstrząs. Ktoś dobrze znany, wręcz bliski – upada w domu bez przytomności, stan ciężki, krytyczny, mamy nadzieję, ale tak w głębi duszy wiemy, że koniec jest bardzo blisko…

W głowie zaczynają się kłębić myśli: nikt nie zna dnia, ani godziny, zrób coś ze sobą, oderwij się od tej kanapy, skręć ze znanej ścieżki. Zobacz, co jest za zakrętem. Nie wiesz, ile masz czasu, a tyle jeszcze jest tych „marzę, chcę, mam ochotę”. Na co czekasz?
To prawda – jest dobrze. Ale może być lepiej, ciekawiej, inaczej. Przestań tylko rozmyślać. Działaj.
Dzisiaj mi się chce, jestem nakręcona, kreślę w myślach plany, wierzę, że mi się uda. Żeby tylko ONA znów nie wygrała. Może w nowym roku się uda.

Trzymajcie kciuki.

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén