Stokrotka, autorka bloga stokrotkastories, wydała właśnie kolejną książkę. „Moje warszawskie zwariowanie” to zbiór wybranych felietonów, wspomnień, miniopowiadań z historią Warszawy w tle. Bo stolica, jak sama autorka pisze, jest jej największą miłością i jej miejscem na mapie.
Właśnie czytam książkę Stokrotki czyli Jadwigi Śmigiery, wydaną przez Wydawnictwo Literackie Białe Pióro. Większość z tekstów pamiętam z jej blogów. Ale to mi w niczym nie przeszkadza. Przeciwnie. Gdy zostały zebrane w jedną pozycję, której bohaterką jest Warszawa, czyta się je jeszcze lepiej. Do tego stopnia, że człowiek chce od razu wybrać się na wycieczkę i zobaczyć stolicę oczami autorki. Mam wrażenie, że czytam osobisty przewodnik po Warszawie. Tym ciekawszy i bardziej wciągający, że pełen emocji, dygresji, skojarzeń literackich i filmowych, dialogów i wspomnień. Moim zdaniem to jest niebanalny przewodnik po stolicy, tym bardziej, że autorka faktycznie jest przewodniczką warszawską. I to się po prostu czuje.
Tę swoją trzecią już książkę Stokrotka zadedykowała wnukom. Wszyscy, którzy czytają jej blog znają również chłopców czule i dowcipnie nazywanych przez autorkę Szczerbatymi. Można było ich zresztą lepiej poznać z kart wcześniejszych książek: „Zwariowałam” oraz „Nadal wariuję”.
Jaka jest Stokrotka? Przystojna, wesoła, dowcipna. No i jest mistrzynią opowieści. Także w realu. Wiem to, bo miałam przyjemność spotkać się z nią żeby osobiście odebrać książkę. A umówiłyśmy się w kawiarni Bliklego, tuż obok cukierni, której historię także poznajemy na kartach książki. Miałyśmy spędzić razem kilkanaście minut, zrobiło się z tego prawie dwie godziny żywej rozmowy a potem spaceru po warszawskim Nowym Świecie. Tyle razy chodziłam po tej ulicy, wydawało mi się, że ją znam bardzo dobrze. Gdzie tam. Stokrotka co chwilę zatrzymywała mnie i wskazywała na kolejne kamienice: „zobacz tu mieszkał Julian Tuwim”, „z tego okna wyrzucono fortepian Chopina”, „tu się mieścił kabaret Dudek” itd. Szkoda, że nie miałyśmy więcej czasu. Ale cóż, na Stokrotkę czekali Szczerbaci…
Znalazłam w internecie wywiad ze Stokrotką. Na pytanie co porabia na co dzień, odpowiedziała: „Piszę, czytam, słucham muzyki, chodzę na wernisaże znajomych twórców, do muzeów, na spektakle teatralne, na wieczory autorskie, na koncerty, oglądam wartościowe filmy, jeżdżę na wycieczki po Polsce. Tylko w ubiegłym tygodniu byłam w Zamościu, Czersku i w Ciechanowie. Bardzo często chodzę na Warszawskie Stare Miasto i do Łazienek Królewskich, czasami jadę do Wilanowa. Spotykam się ze znajomymi… no i prowadzę bloga”.
Stokrotko, dobrze, że znalazłaś czas, żeby pisać książki.
Stokrotka
11 stycznia 2018 — 06:03
Bardzo Ci dziękuję Iwonko.
Masz rację – napisałam coś w rodzaju osobistego przewodnika po Mojej Warszawie.
Serdecznie Cię pozdrawiam……
A może wybierzesz się ze mną kiedyś na jakiś dłuższy warszawski spacer?
Iwona Kmita
11 stycznia 2018 — 08:59
Z największą przyjemnością:)
jotka
11 stycznia 2018 — 08:01
Iwonko, mam wszystkie książki Stokrotki i mam nadzieję, że na tym nie poprzestanie 😉 Tę trzecią zaraz po odebraniu z poczty przejrzałam i w weekend zaczynam czytać 🙂
Chciałabym by napisała także o swoich odkryciach w trakcie wycieczek po Polsce, bo jej spostrzeżenia i refleksje są bardzo ciekawe… i muszę odszukać ten wywiad…
Iwona Kmita
11 stycznia 2018 — 08:59
Jotko, wrzucam ci link do tego wywiadu https://www.wydawnictwobialepioro.pl/index.php/26-przy-herbatce/353-wywiad-z-jadwiga-smigiera-autorka-powiesci-zwariowalam
Pozdrawiam serdecznie
jotka
11 stycznia 2018 — 21:41
dzięki, już przeczytałam:-)
Bet
11 stycznia 2018 — 10:52
Łaaałłł… Ale recenzja!
iwona
11 stycznia 2018 — 11:24
Bo fajnie się czyta, fajnie się rozmawiało, to czemu nie? Niech i inni skorzystają:)
Greenelka
11 stycznia 2018 — 11:13
Mam książkę Stokrotki, „Zwariowałam”. Jest uroczym gawędziarzem, potrafi rozbawić i wzruszyć, słowem warto, warto zwariować na punkcie Stokrotki 🙂
iwona
11 stycznia 2018 — 11:26
No proszę – kolejna artystka. Pięknie to ujęłaś. Ja mam wszystkie 3 książki.
Anna
11 stycznia 2018 — 15:09
Nawet nie wiedziałam, że Stokrotka jest przewodniczką po Warszawie.
Kiedyś pisałam pracę semestralną na temat obrazu Warszawy w „Lalce” Prusa i trochę „pospacerowałam” po XIX-wiecznej powieściowej Warszawie.
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam na mojego nowego bloga. Chyba wystarczy tylko kliknąć w moje imię, aby tam się przenieść.
iwona
11 stycznia 2018 — 16:59
Dobrze, że mi napisałaś. Już myślałam, że zrezygnowałaś. Ładny ten nowy blog:)
Andrzej-Art Klater
11 stycznia 2018 — 15:28
Miałem także wielką przyjemność przeczytać pierwszą książkę Stokrotki – „Zwariowałam”. Aż nabrałem ochoty, by powariować razem z Nią!
pozdrawiam i zapraszam (powróciłem do swobodnego dostępu komentatorów)
iwona
11 stycznia 2018 — 17:00
Moim zdaniem druga była jeszcze lepsza, a trzecia – najlepsza. Tak to jest, rozwija nam się Stokrotka:)
Ultra
11 stycznia 2018 — 19:06
Czytałam tylko drugą książkę Stokrotki, ale wiem, że błyskotliwie i zajmująco pisze. Świadczą o tym rzetelnie i ciekawie napisane posty, które zawsze podczytuję i lubię u Niej bywać.
Serdecznie pozdrawiam
L.B.
11 stycznia 2018 — 19:13
Tak myślałam, że na okładce to Szczerbaci. Fajnie, że się spotkałyście. Książka oczywiście z autografem? 😉
iwona
11 stycznia 2018 — 22:39
Oczywiście:)
Gabrysia
11 stycznia 2018 — 21:06
Bardzo ciekawa sprawa Iwonko , dobrze jest poczytać o Warszawie, szczególnie jak się tam bywa od czasu do czasu. Poznać bliżej miasto dzięki komuś, kto je kocha. To tak jak wspólny spacer 🙂 Tak sobie to wyobrażam. A Blikle to mój pierwszy i stały punkt każdego pobytu w Stolicy 🙂
iwona
11 stycznia 2018 — 22:40
Może wreszcie Gabrysiu i my się spotkamy:)
Agnieszka
11 stycznia 2018 — 23:08
Bardzo lubię blog Stokrotki, jej opowieści zawsze mnie wciągają. Nie miałam okazji przeczytać jeszcze wspomnianych przez Ciebie książek, ale myślę, że szybko nadrobię zaległości!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:50
Dzięki Agnieszko:)
Andrzej Rawicz (Anzai)
12 stycznia 2018 — 06:04
Już od pewnego czasu – gdy dowiedziałem się, że autorka także była pilotką/ przewodniczką wycieczek zagranicznych – ze Stokrotką kojarzy mi się piosenka:
https://www.youtube.com/watch?v=BHd-Iuy9MbY
w której m.in. pojawiają się takie słowa:
„Szczęście trzeba rwać, jak świeże wiśnie
Potem przyjdzie mróz, i szczęście pryśnie”
A Stokrotka wie jak trzeba rwać życie, i robi to doskonale „zrywając” dla nas, czytelników, to życie. Już czekam kiedy żona przytarga do domu nową książkę Stokrotki.
iwona
13 stycznia 2018 — 12:43
Piękna piosenka Andrzeju. I jakie prawdziwe słowa refrenu. Dziękuję, nie znałam jej
Stokrotka
13 stycznia 2018 — 13:08
Tu jest chyba jeszcze lepsze wykonanie tej piosenki:
https://www.youtube.com/watch?v=Zcjzc-t45ek
iwona
13 stycznia 2018 — 14:16
A wiesz, że ja też słuchałam własnie tej wersji? Znakomita.
Andrzej Rawicz (Anzai)
14 stycznia 2018 — 17:34
Też tego szukałem, ale nie znalazłem.
barbara
12 stycznia 2018 — 09:52
Nie znam Stokrotki, zainteresowałaś mnie Iwonko. Ktoś, kto pięknie pisze o stolicy musi być wspaniały…serdecznie pozdrawiam…
Seeker
12 stycznia 2018 — 10:06
Pięknie opisałaś Stokrotkę. Prawdziwa pasja wylewa się z człowieka uszami- jej się nie da zatrzymać i widać ją bardzo wyraźnie zawsze i wszędzie. Pasja jest czymś naturalnym i prawdziwym i nie da się jej udawać. Widać, że Stokrotka odnalazła swoją 🙂
iwona
13 stycznia 2018 — 12:44
Ludzie z pasją są tacy interesujący, prawda?
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:49
Stokrotka ma nie tylko świetne pióro, ale też cechy gawędziarza – świetnie się jej słucha:)
Iwona Zmyslona
13 stycznia 2018 — 09:00
Jak wiesz pisałam o J. Śmigierze po przeczytaniu książki, którą mi przysłała Jotka. Niestety nie mogłam skorzystać z propozycji zakupu drugiej książki, co zaproponowała mi sama autorka. Mam jednak nadzieję, że kiedyś nadrobię zaległości i dwie dalsze pozycje przeczytam z równym zainteresowaniem, co pierwszą. Dla mnie J. Śmigiera, to taki Or-Ot czy też Wiech w spódnicy. Dobrze, że stolica ma takich oddanych wielbicieli.
iwona
13 stycznia 2018 — 12:44
Masz rację Iwonko:)
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:48
Masz rację,Iwonko:)
Maria
13 stycznia 2018 — 14:48
Wow! Nawet autorka do ciebie napisała :))
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:48
Napisała, bo często na swoich blogach się kontaktujemy:)
Maria
22 marca 2018 — 11:06
Hej Iwonko, chciałabym zauważyć, że ta Maria powyżej to nie ja.
Długo Cię niema, czy wszystko ok? Ja już skończyłam moją drzemkę:)
Iwona Kmita
22 marca 2018 — 18:00
Marysiu, ja też zaczynam się budzić, dzieki za pamięć:)
Maria
17 stycznia 2018 — 20:04
Ależ piękną recenzję napisałaś Iwonko i z pewnością zachęciłaś do przeczytania książki Stokrotki niejedną osobę. Jestem w posiadaniu drugiej książki Stokrotki, a ta czeka na mój przyjazd;)
ariadna
23 stycznia 2018 — 22:07
Stokrotką to ja się zachwycam już dłuższy czas! Elokwentna, obyta w świecie – nic tylko pozazdrościć erudycji 🙂
Serdeczności Iwonko 🙂
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:51
Ariadno, widzę podobne cechu i u ciebie:) Uściski serdeczne
parrafraza
24 stycznia 2018 — 02:53
Ja dopiero u Stokrotki teraz będę ja zamawiać. Sadząc po dwóch poprzednich, no i po Twojej recenzji – na pewno wspaniała i ta trzecia będzie. Nie mogę się doczekać 🙂
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:46
Jest po prostu ciekawa i ciepła:)
Igomama
24 stycznia 2018 — 22:50
Niestety, nie czytałam książek Stokrotki i widzę, jak wiele straciłam!
Dziękuję za przybliżenie Autorki.
Człowiek – orkiestra, erudyta, pasjonatka, kochająca babcia… – bardzo mnie to przekonuje. 🙂 Pozdrawiam 🙂
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:47
Bardzo trafnie opisałaś autorkę Igomamo:)
Królowa Karo
28 stycznia 2018 — 17:50
Takie historie pisane z pasją są cudowne. Jeśli będę miała okazję, chętnie sięgnę po tę książkę.
Iwona Kmita
2 lutego 2018 — 11:51
Myślę, że nie pożałujesz:)
Asia
2 lutego 2018 — 11:40
Bardzo podoba mi się, że przy okazji Twojego loga można zapoznać się z nowymi tytułami i autorami książek.
Jak tylko znajdzie się okoliczność na pewno sięgnę po Stokrotkę
Pozdrawiam serdecznie
https://zolza73.blogspot.com
http://mrocznastrefa.blogspot.com
Malina M
3 marca 2018 — 12:15
A ja nie czytałam żadnej książki Stokrotki ale wszystko przede mną – przeczytam 🙂
Tak interesująco zachęciłaś Iwonko, że nie przeczytać się nie da
Pozdrawiam serdecznie po długim czasie nieobecności
Alenka
29 czerwca 2019 — 11:50
No tak Iwonko, teraz to juz na pewno sie od Was nie odczepie 🙂 Od nitki do klebka – to podobno niezawodny sposob na nawiazywanie nowych, ciekawych, uroczych znajomosci. Niemcy mowia: Mund zu Mund, czyli z ust do ust. To moze i trafniejsze okreslenie 🙂 Cieszy mnie, ze poznaje tak wspanialych ludzi, to przeciez bezcenne. Jest rzecza oczywista, ze zamowie u Stokrotki Jej ksiazki. Natychmiast Ja o nie poprosze 🙂
Sle wiele serdecznosci z Gornego Slaska 🙂