Nie cierpię upałów. Wolę – 30 od + 30. Wolę zmarznąć, niż się roztapiać. I możecie mi przypomnieć te słowa, jeśli zacznę narzekać na mrozy.
Czuję pustkę w głowie, jestem rozdrażniona i jednocześnie smutna, znowu serce bije mi nierównomiernie (to skutek arytmii, z którą walczę), a na strugi potu, mokre włosy i zmęczenie skarży się pewnie większość z nas. Mimo tego, i mimo ogólnego zniechęcenia poszperałam trochę i znalazłam kilka informacji o tym, co złego może upał zrobić naszemu organizmowi. I chcę się nimi z wami podzielić, patrząc na problem z perspektywy osób z określonymi dolegliwościami. Zacznę od tego, że… napiję się trochę wody, i wam też to radzę.
1. Najtrudniej jest tym, którzy spędzają upalne dni w mieście. Mury, chodniki, jezdnie nagrzewają się, dlatego zawsze w mieście temperatura jest o kilka stopni wyższa niż na otwartej przestrzeni. Do tego smog utrudnia oddychanie, zwłaszcza w centrum. Dokucza to najbardziej tym, którzy chorują na choroby układu oddechowego, np. astmę, POChP (przewlekła obturacyjna choroba płuc), i krążeniowego, np. niewydolność serca, wszelkie arytmie, chorobę wieńcową – pod wpływem gorąca naczynia krwionośne nam się rozszerzają, serce przyspiesza, ciśnienie spada, intensywniej się pocimy. Organizm spowalnia, chroniąc się przed przegrzaniem.
2. Podczas upałów możemy stracić 0,8 – 1,2 litra potu na godzinę, wraz z potem tracimy konieczne do prawidłowego funkcjonowania sole mineralne. Pierwszym objawem odwodnienia jest silne pragnienie, odczuwamy je już przy utracie 1–2 proc. wody, której potrzebujemy. Kolejnym objawem odwodnienia jest niepokój, rosnący lęk. Dlatego trzeba pić, nawet jeśli mamy wrażenie, że nam się nie chce. Należy dziennie wypijać co najmniej 2 litry wody – minimum ustalone przez ekspertów WHO to aż 3 litry dziennie. Najlepiej nam służy woda mineralna i to podobno w upał gazowana, bo dwutlenek węgla może ochronić przed rozwojem zakażeń bakteryjnych.
3. Upał jest szkodliwy dla osób z żylakami, bo rośnie możliwość powstania zakrzepów. Lekarze zalecają ćwiczenia stóp, np. chodzenie na palcach, krążenie stopami. Warto często odpoczywać z nogami uniesionymi wyżej, a także nosić pończochy przeciwżylakowe. Moja mama mówi, że pończochy niemiło oblepiają i ściskają nogi i palce u stóp, jednak są skuteczne – nogi nie puchną, czyli krążenie jest takie, jak powinno.
4. Uważajmy, jeśli na stałe zażywamy leki moczopędne i zalecane przy schorzeniach psychicznych. W odwodnionym organizmie ich stężenia rosną i łatwiej o przedawkowanie. Warto porozmawiać z lekarzem o ewentualnym obniżeniu dawki (nie róbmy tego sami!). Lekarze często doradzają w upalne dni odstawienie leków rozkurczowych i wpływających na pocenie się.
5. Upał jest niebezpieczny dla kobiet w ciąży. Przegrzanie i nadmierna potliwość, szczególnie gdy kobieta nie pije tyle, ile potrzeba, może spowodować silniejsze skurcze macicy. W skrajnych wypadkach może to zagrozić utrzymaniu ciąży.
6. U wszystkich kobiet w upały rośnie skłonność do rozwoju zakażeń intymnych – sprzyja temu nadmiar potu, noszenie obcisłej bielizny i spodni.
7. Pod wpływem gorąca człowiek staje się niespokojny – nie myślimy tak racjonalnie jak zwykle, stąd nietrafione decyzje, częste napady złości. Psycholodzy zauważają, że częściej niż zwykle tracimy kontrolę nad tym, co mówimy i robimy, rośnie skłonność do przemocy, nie tylko słownej. Czasami upał może nawet wywołać stan zbliżony do depresji.
Tyle ciekawostek. Powinnam teraz wyliczyć skuteczne sposoby, by jakoś przeżyć upały, ale ich nie znam, prócz tych, o których się trąbi w radiu, telewizji, gazetach. Z obowiązku więc powtórzę: pijcie wodę, kompot, soki, niektórym (np. mnie) wieczorem nastrój poprawia chłodne piwo i lody. Często odpoczywajcie. Nie wychodźcie z domu, jeśli możecie, jeśli musicie – noście kapelusze lub czapki z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne i przewiewne jasne ubrania. I obowiązkowo do ręki buteleczka z wodą.
Kto zna inne skuteczne metody, proszę, podzielcie się nimi.
anabell
31 lipca 2018 — 13:49
Mam niezle, nigdzie nie muszę wychodzić, rano kłusem załatwiłam zakupy w pobliskim sklepie, co w sumie dało ze 700m spaceru. Mam w mieszkaniu tzw. kontrolowany przeciąg, czyli od południowej strony drzwi balkonowe są uchylone na kilka cm, zasłony zaciągnięte, po północnej stronie mieszkania okna są na uchył- tyko na uchył, żeby nie wpuszczać do mieszkania ciepłego, zaokiennego powietrza. To się sprawdza, daje się spokojnie wysiedzieć.
Piję sporo owocowej herbaty, ale żeby nie wiem co to i tak nie jestem w stanie wypić więcej niż 1,5 litra płynu, no w porywach może czasem 2l.
Jem banany- wcale nie są tuczące , zawierają potas i całkiem sporo błonnika.
Do bananów obowiązkowo jogurt naturalny. Obiad koniecznie zimny, a więc np.
sałatka ryżowa- ryż na sypko, mięso na zimno,surowizna w postaci kiszonej cukinii, marchwi, 3 kolory papryki. Deser- lody, ale takie, w których nie ma syropu fruktozowego. U mnie- magnum czekoladowe.
Żylaki- mam na jednej nodze- smaruję rano żelem heparynowym, wieczorem- olejem kokosowym.
Uwaga co do wody – picie samej wody powoduje wypłukiwanie soli, więc lepiej pić albo słoną lekko wodę albo wziąć na język małą szczyptę soli morskiej (nie soli warzonej jodowanej) i spokojnie popić wodą. Powtarzać tę czynność przy każdej szklance wody.
Jeżeli nam naprawdę jest wściekle gorąco najlepiej ochłodzić się okładem z lodu na kark. Ja wykorzystuję do tego celu lód w kostkach kupiony w sklepie, który kruszę na drobniejsze kawałki, zawijam worek foliowy w cienki ręcznik i okład lodowy gotowy. Można też poświęcić jedną paczkę fasolki szparagowej-
tylko trzeba pamiętać, by ją potem stosować już tylko do tego celu.
No i nie należy brać również lodowatego prysznica- woda powinna być letnia, bo po prysznicu z bardzo zimnej wody robi się po jakimś czasie gorąco.
W pracy pomaga polewanie rąk od łokcia do dłoni zimną wodą.
Z przykrością zauważyłam, że w miarę przyrostu metryki odporność na upał maleje- kiedyś zupełnie mi upał nie przeszkadzał.
Co do stroju -lepiej nie chodzić po mieście z gołymi ramionami- skóra się bardzo nagrzewa- najlepsze są luzne bluzki z długimi rękawami, kolor biały albo czerwony. A materiał o lużnym splocie.
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 15:28
Na Ciebie Aniu zawsze można liczyć. Podziwiam Cię za hart ducha i wytrzymałość. Z tą solą – czy jest konieczna także przy wodzie mineralnej, która zawiera sód? Dziekuję za wszystkie rady, myślę, że wielu z nich skorzysta. Pozdrawiam, tym razem chłodno – wiadomo z jakiego powodu:)
Agnieszka
31 lipca 2018 — 14:12
Woda to podstawa, bez tego się nie ruszam ani w domu ani poza nim. Znalazłaś bardzo cenne rady, zastosuję je również w u siebie.
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 15:28
Agnieszko, pamiętaj, kawy też nie za dużo bo wypłukuje minerały;-)
jotka
31 lipca 2018 — 15:12
Pogoda daje do wiwatu, to prawda. My staramy się wychodzić rano i wieczorem, inaczej się nie da, jednak ruch jest wskazany, lepiej człowiek funkcjonuje.
Arbuzy jemy na drugie śniadanie, lody na podwieczorek, czasem idziemy sie ochłodzić do galerii, bo tam klimatyzacja.
Gdy dobrze poszukać i przechodzić slalomem, to można cały czas iść w cieniu, co tez daje ulgę, lepiej nadrobić drogi, niż spacerować w słońcu.
Cieszę się, że wróciliśmy z gór przed tymi upałami, bo tam w busach nie było klimy, jedynie podmuch z okien, który niósł także zapachy innych pasażerów, nie zawsze miłe.
Koleżanka ma domek nad jeziorem, ale i tam ciężko, duszne noce, gorące dni, do lasu za sucho, w jeziorze woda taka sobie…
Ja chyba też wolę umiarkowane temperatury, łatwiej się ogrzać, niż ochłodzić!
Na Kujawach czekamy na deszcz, bo susza straszna…
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 15:30
Wszędzie susza chyba:( Masz rację, upały w górach są niebezpieczne. Na szlakach, zwłaszcza wysoko, niezalesionych można się nieźle spiec, mimo że pozornie jest chłodek. Kiedyś parę lat temu przesiedzieliśmy większość wakacji, nie ruszając w góry bo od rana było ponad 30 st. Parę lat temu były już takie upały.
jotka
2 sierpnia 2018 — 14:40
Taka pogoda powtarza się co jakiś czas, były takie upały gdy chodziłam w ciąży czyli w 1992 roku, więc dobrze pamiętam…
Iwona Kmita
2 sierpnia 2018 — 15:28
To prawda:)
Bet
31 lipca 2018 — 16:23
Co robić gdy gorąco? Cieszyć się z lata, bo tak krótko trwa:)) Temperatury około 30 stopni są normalne w naszym klimacie. Większość pomieszczeń użyteczności publicznej ma klimatyzację, środki komunikacji też już przeważnie są chłodzone, kościoły zimne z natury. Więc o co chodzi? Współczuć należy jedynie ludziom ciężko pracującym pod gołym niebem.
A urlopowicze w afrykańskich kurortach płacą ciężkie pieniądze za jeszcze większy upał. My mamy to za darmo:))))
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 17:33
No chyba pierwszy raz Bet mam inne zdanie:) Dla mnie lato to max 28 stopni. Powyżej 30 – jestem dętka. Tak jak od kilku dni. Jednak cieszę się, że Ty masz się dobrze, uściski
Gabrysia
31 lipca 2018 — 17:54
Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do tych lżejszych, powiewał lekki wietrzyk i było czym oddychać. Wczoraj było strasznie, serce Iwonko szalało w sobie tylko znanym rytmie, znasz to jak czytam… Mój mąż choruje na POCHP , więc nie muszę więcej pisać, na szczęście jest porannym ptaszkiem i od piątej już spaceruje po lesie w poszukiwaniu grzybów, bo inaczej chyba by zastygł w bezruchu na czas upałów.
Pijemy litrami wodę, bo jakoś nic innego nie lubimy, chyba że wodę z cytryną i miodem – dla odmiany 🙂
Mamy to szczęście, że jest duży balkon na którym do południa jest cień, a potem altanka na podwórku. Czterdzieści lat mieszkałam w bloku to mam porównanie – i cenie sobie teraz luksus posiadania tego wszystkiego, chociaż szczerze mówiąc, z tamtych lat – takich temperatur nie kojarzę. Trzymaj się Iwonko – wszystkiego chłodnego
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 18:46
O tak, Gabrysiu, wszystkiego chłodnego:) Wzajemnie
PS. zazdroszczę wam ogródka, w miniony weekend byłam w ogrodzie u przyjaciółki cały dzień – w ogóle nie czuć było tego miejskiego skwaru. Uważaj na serducho, kochana.
Ania
31 lipca 2018 — 18:40
Nie cierpię upału. Dla mnie najwyższa temperatura jaką jestem w stanie tolerować to 25 stopni i to jak jestem w cieniu, a temperatura ta nie trwa wieku dni. Nie znam żadnego super sposobu na przetrwanie upału. Trzeba to przeczekać…
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 18:47
Niestety Aniu, musimy trwać i jakoś przetrwać. Świadomość, że nie jestem sama w tym kiepskim samopoczuciu mimo wszystko mnie pociesza.
Anna
31 lipca 2018 — 18:43
Ja po prostu zyje w klimatyzowanych pomieszczeniach, bez tego padam. Klima o tej porze roku dziala caly czas. I woda, dużo wody.
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 18:49
Niestety w domu nie mam klimy, w biurze też już nie bywam. Pewnie dlatego tak mi ten skwar dokucza. W ubiegłe lata jednak najgorsze godziny spędzałam w klimatyzowanym pokoju biurowym i tak naprawdę duchota mi tak nie dokuczała:(
Andrzej Rawicz (Anzai)
31 lipca 2018 — 18:49
No to „jesteśmy po tej samej stronie niemocy upałowej”. Też nie znoszę upałów, nawet jak jestem nad zimnym morzem. Moja motywacja jest prosta – zawsze można się ubrać cieplej, ale nie można zdjąć z siebie czegoś, czego już nie ma.
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 18:50
O to, to. Myślę identycznie. Z zimnej można sobie poradzić, z upałem – nie. bezsilność jest dobijająca.
Jaga
31 lipca 2018 — 19:08
Arytmia i inne schorzenia serca minęły mi po regularnych treningach na siłowni 🙂 Kardiolog jest ze mnie dumny… Upał lubię ale w swoim domu 🙂 zarośnięty taras i koło 5 stopni mniej niż w centrum miasta 🙂 jak już muszę jechać do centrum betonowej pustyni to cierpię . Ale wolę upał niż zimno !! Chyba zacznę butelkować i wekować ten upał – będzie na listopad jak znalazł 🙂
Gabrysia
31 lipca 2018 — 21:00
Miałam podobny pomysł – paczkowanie i potem zamiast węgla wrzucać zimą do pieca CO , smogu by nie było i węgla nie trzeba kupować 🙂
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 21:27
Opatentujmy ten pomysł!
Iwona Kmita
31 lipca 2018 — 21:26
O, jak miło, że jesteś. Cieszę się, że siłownia ci pomogła, nie wiem, czy ja bym dała radę. na pewno nie teraz. Ale trochę ruchu by mi się przydało. Nawet więcej niż trochę. Wierzę w cieniu tarasu jest ci dobrze:) Uściski
Lena Sadowska
31 lipca 2018 — 23:50
Witaj, Iwono.
Pracuję, więc nie mogę pozwolić sobie na niewychodzenie:)
W pewnym klasztorze dawno temu poradzono mi picie na upały czarnej gorzkiej herbaty. Gorącej:)
Piję i u mnie działa, co można tłumaczyć wielorako. Choćby tym, że dałam się zasugerować:)
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
1 sierpnia 2018 — 11:04
Mam nadzieję Leno, że masz w pracy klimatyzację. Może herbata by pomogła, jednak zanim by się ją wypiło… Pozdrawiam ciepło, to znaczy… chłodno;-)
Ultra
1 sierpnia 2018 — 15:59
Nie możemy narzekać, bo nie mamy dużej wilgotności, jak w Azji,czy Australii. Tam dopiero problem mają sercowcy. Ten rok ma być najbardziej gorącym w historii pomiarów, w wielu krajach padają rekordy, a pożary w wysuszonych lasach zbyt częste. Jedyne wyjście wyjechać na Kasprowy, tam 14 stopni.
Serdecznie pozdrawiam
Iwona Kmita
1 sierpnia 2018 — 22:30
Chętnie bym wyjechała Ultro:)
Kinga
2 sierpnia 2018 — 00:15
W Poznaniu też takie upały. Ciężko jest nawet zasnąć wieczorem. Wypijam zadziwiające ilości wody. Normalnie aż tyle nie piję.K
Iwona Kmita
2 sierpnia 2018 — 09:51
Cześć, miło cię gościć. Łączę się z Tobą w piciu wody i czego się tylko da;-)
Candy Pandas
2 sierpnia 2018 — 10:24
Oj tak, w mieście jest ciężko a we Wrocławiu to już w ogóle przeważnie są najwyższe temperatury w kraju. Pochodzimy ze wsi i tam lato zawsze było dla nas cudowne, bo dużo drzew pod którymi mogłyśmy sobie odpoczywać, przyjemny wiatr i owoce z rodzinnego ogródka.
Iwona Kmita
2 sierpnia 2018 — 11:12
Oj, rozmarzyłam się razem z tobą:)
Klaudia
2 sierpnia 2018 — 10:44
Ja również nie lubie takich upałów. Zwłaszcza, że niestety mieszkam w mieście I jest ciężko. Trudno mi się slupić na pracy. Okna zasłonięte, wiatrak, woda ewentualnie lemoniada, zimne prysznice i jedzenie warzywa i owoców. To moje spodoby na radzenie sobie w takie dni jak teraz mamy. Pozdrawiam.
Iwona Kmita
2 sierpnia 2018 — 11:13
Ja też cię pozdrawiam – widzę, że większość z nas źle się czuje przy takiej pogodzie.
Anszpi
2 sierpnia 2018 — 11:36
Nigdy nie lubiłam upałów i zawsze źle je znosze. Nie wiedzialam że mają one wpływ na żylaki, od dziś będę mieć to na uwadze i spróbuję więcej kręcić stopami i chodzić na palcach
Iwona Kmita
2 sierpnia 2018 — 13:19
Jak masz skłonnośc do żylaków to zwracaj na nie uwagę, naprawdę w upały mogą dokuczyć. Pozdrawiam… chłodno (chyba tak wypada w taką pogodę)
Anna
2 sierpnia 2018 — 12:29
Z tymi napadami złości to się absolutnie zgodzę. Mnie dopadło, na szczęście dopiero dziś. A tutaj w perspektywie wyjście z domu na to piękne słoneczko
Iwona Kmita
2 sierpnia 2018 — 13:18
Trzymam za ciebie kciuki i łączę się w gorącu;-)
Ela
2 sierpnia 2018 — 15:24
Mamy poodbne zdanie bo tez upalow nie cierpie!!
Iwona Kmita
2 sierpnia 2018 — 15:29
Jesteśmy chyba w większości – w każdym razie wśród komentatorów:)
barbara
2 sierpnia 2018 — 20:38
Bardzo dużo ciekawych rad Iwonko. Też nie cierpię upałów, źle znoszę ale jakoś daję radę. Odpowiednie ubranie, dużo wody i unikam w godzinach upalnego szczytu. Pozdrawiam, buziaki posyłam…
Iwona Kmita
3 sierpnia 2018 — 09:52
Dziękuję Basiu – trzeba sobie jakoś radzić, choć ja już resztką sił 🙁
Andrzej-Art Klater
3 sierpnia 2018 — 10:17
Coś o tym wiem, Iwono. Jeszcze tydzień temu lezałem w szpitalu wskutek ostrej niewydolności oddechowej, związanej z POChP.
Prowadzę się nader higienicznie niczym przewdszkolak, zażywam leki, a męczę się przy minimalnym wysiłku.
Samo zjawisko upału czy nawet nadupału dowodzi, że pogoda zazwyczaj jest taka, jakiej się nie spodziewamy lub odwrotna do tej, którą byśmy sobie życzyli.
serdeczności
Iwona Kmita
4 sierpnia 2018 — 12:50
Ta choroba jest okropna Andrzeju, współczuję ci bardzo, a już szczególnie teraz. Najgorsze jest to, że musimy się przyzwyczajać bo ponoć może być jeszcze gorzej. Dawne 4 pory roku poszły się gdzieś bujać 🙁
Ula H.
3 sierpnia 2018 — 20:55
W zupełności zgadzam się z Anabell, że wraz z wiekiem odporność na upał maleje. Sprawdziłam to na sobie. W te najgorsze upały byłam prawie umierająca. Nie wychodziłam z domu. Zamykałam okna i drzwi tarasowe, by nie wpuszczać ciepłego powietrza. Okna zasłaniałam zasłonami. Na głowę zakładałam mokrą ściereczkę, bo cały czas bolała mnie głowa. Nie miałam siły ani ochoty robić czegokolwiek. Wieczorem dopiero, około godziny 20 zaczynałam życie: wychodziłam do ogrodu, podlewałam , trochę plewiłam, w domu robiłam drobne porządki. Dziś – pierwszy dzień, gdy upał nieco zelżał, bo termometr wskazywał już tylko 29 st.C (!!!) i był lekki wiaterek. Głowa przestała mnie boleć i jest czym oddychać. Ja też wolę mróz !!! Pozdrawiam 🙂
Iwona Kmita
4 sierpnia 2018 — 12:54
Witaj w klubie Ula, własnie idę po procha bo mi głowę rozsadza 🙁 Uściski z życzeniami rychłego ochłodzenia zasyłam:)
Stokrotka
4 sierpnia 2018 — 06:10
Wszystkich męczy ten upał.
Nawet mój Pytalski mówi że go w upał głowa i brzuch bolą. chociaż pije soki i mleko prawie cały dzień. I lody wsuwa na okrągło.
Iwona Kmita
4 sierpnia 2018 — 12:53
W pewnym stopniu mnie pociesza, że młodzi też nie lubią upału. Ale żeby nie było złosliwie – naprawdę życzę nam wszystkim chociaż 5-6 stopni mniej. Wtedy chyba da się żyć. Pozdrawiam Stokrotko Ciebie i Pytalskiego, trzymajcie się.
iw.nowa.2.0
4 sierpnia 2018 — 15:20
Zawsze myślałam, że mam dużą odporność na upały, boję się raczej zimna. Ale niestety te obecne trafiły mnie, kiedy musiałam dokonać spakowania wszystkiego, co mam, remontu (kolejnego w ciągu ostatnich lat) i przeprowadzki.
Dodam więc do Twojej listy punkty:
– Farby do malowania ścian nie można używać przeważnie w temperaturach powyżej 28 stopni C. A i temperatury nieco niższe powodują, że ściana nie przyjmie dobrze farby.
– Gips do wyrównywania ścian nawet świeżo wyrobiony wysycha w tej temperaturze już w wiaderku, co bardzo utrudnia pracę, bo albo trzeba szykować mniejsze ilości, albo więcej wyrzucać.
W takich upałach najchętniej poszłabym nad wodę i tam przeczekała ten czas. Niestety w tym roku taki prawdziwy urlop nie jest mi dany.
Pozdrowienia!
Iwona Zmyslona
5 sierpnia 2018 — 15:50
Dzisiaj zagrzmiało, pokropiło, myślałam, że będzie lżej funkcjonować. Co się tyczy upału, to spuszczam rolety, otwieram mniejszą część okna na oścież. Ponieważ obecnie mam trudności z samodzielnym wchodzeniem do brodzika i nie mogę brać chłodnych kąpieli tak często jak niegdyś w czasie skwaru, to okładam się mokrymi ręcznikami. Pozdrawiam.
Hania
5 sierpnia 2018 — 16:10
Dobrze, że o tym piszesz, bo ludzie nie zdają sobie sprawy ze skutków niepicia wody
A.
6 sierpnia 2018 — 11:44
Oj upał daje do wiwatu…Wiesz Iwonko, że stawy mnie bardziej bolą w upalne dni…A to przez to, że wilgoć źle wpływa na kości:((
Iwona Kmita
6 sierpnia 2018 — 11:54
Trzymaj się kochana, zdrowi narzekają, wyobrażam sobie, jak chorym musi być trudno. Dziś na szczęście u nas trochę chłodniej, da się żyć.
Greenelka
6 sierpnia 2018 — 15:09
Na upały narzeka moj mąż. Ja znoszę bardzo dobrze, nie przeszkadzaja mi. No, ale u nas wokoło zieleń i lasy, zatem troche to inaczej wygląda niż w mieście. Byłam kilka dni w moim rodzinnym Poznaniu i myśłałam, że się udusze, kiedy wyszłam z pociągu. Z tym, że ja w ogóle juz miasta nie trawię. I zdecydowanie wolę lato, nawet bardzo gorące, od zimy. Kiedy pomyslę o odśnieżaniu drogi przed domem i oblodzonych ulicach, o krótkich dniach, to robi mi sie niedobrze. Jak dla mnie, lato trwaj:)
Natomiast dodam jeszcze, żeby koniecznie pomyśleć o zwierzętach w czasie upału. Moje psy cierpią starsznie. Wychodze z nimi rano na bardzo długi spacer i wieczorem . A w ciągu dnia króciutko na ” siusiu”. Wystawiam tez ptakom miseczkę z woda. Warto to robic, wystarczy nawet coś małego na balkonie. Zwierzeta cierpią jak my.
Iwonko, dopiero teraz wpadłam na Twój mail (odpowiedź), nie wiem dlaczego umknął mi. Jeszcze dzisiaj odpowiem.
Buźka:)
Iwona Kmita
6 sierpnia 2018 — 17:43
Masz rację, trzeba przypatrywać się zwierzakom i im pomagać. U mnie na osiedlu stoi wiele misek z wodą dla okolicznych kotów. Może w odpowiednim momencie i ptaki się napiją. Co do zimy na wsi – mogę sobie wyobrazić, jak bywa ciężko. Cóż życie – nigdy nie ma idealnie. Usciski
oto ja
9 sierpnia 2018 — 08:59
Jakoś daję radę w te upały, ale samopoczucie bywa różne. Skoro mam jeszcze siłę by wybrać się na rowerową przejażdżkę, to nie jest źle (trasy rowerowe w moim mieście są bardzo różnorodne i spokojnie można znaleźć miejsca przyjemnie zacienione). Jestem taka mądrala, bo mam wakacje, natomiast praca w upalnym mieście to już zupełnie inna sprawa. Jest jeszcze inny pozytywny aspekt słonecznej pogody -nie trzeba wyjeżdżać do ciepłych krajów w poszukiwaniu dobrej pogody. A w Polsce jest przecież tyle pięknych miejsc do odwiedzenia, prawda? Pozdrawiam słonecznie 😉
Iwona Kmita
9 sierpnia 2018 — 11:16
Asiu, zgadzam się co do słowa. Tyle, że ja… siedzę w mieście i pracuję i ledwo żyję. Korzystaj Kochana
Ala
15 sierpnia 2018 — 18:43
Nie ma rady, trzeba jakoś to znosić. 🙂 Zimą zatęsknimy za taką temperaturą, nawet +30