…pomyślała o sobie i wyszła, zanim popłynęły łzy. Bo już czuła, jak ściska ją w gardle. Co się stało? Zaufała i została na lodzie.
X – tak ją nazwijmy, była jej koleżanką z dawnej pracy. Kilka lat temu przyjmowała ją do zespołu. X często potem podkreślała, jak dobrze została przyjęta, jak ona się nią zaopiekowała, wyciągnęła do niej rękę w nowym obcym miejscu. Wtedy pracowały ze sobą krótko, zostały więc miłe wspomnienia.
– Mało się znamy, ale wiem, że jesteś porządnym człowiekiem – usłyszała od X kilka miesięcy temu. Bo ich zawodowe drogi znowu się zeszły. Znowu przyjęła X do pracy, do swojej nowej pracy, którą niełatwo było znaleźć. Wiadomo, jak się ma trochę lat to pracodawcy jakoś łatwo zapominają o doświadczeniu, widzą za to metrykę. Jej się udało. Znowu dostała kierownicze stanowisko. Miała stworzyć swój zespół.
Od razu do głowy przyszła jej X, bo cokolwiek o niej teraz myśli, jedno się nie zmieniło – X jest fachowcem, zna się na swojej robocie, ma liczne kontakty. Nie trzeba było jej długo przekonywać, wystarczył awans na zastępcę. Bo ambicje X zawsze miała ogromne i tylko do szczęścia brakowało jej, by została gdzieś szefem. Została więc wiceszefem. I wydawało się, że jest zadowolona.
Planowały razem kolejne zadania, ustalały z kim się spotkać, żeby coś dobrego dla swojej firmy załatwić, poukładały się z podziałem obowiązków. Wiedziała, że X uwielbia błyszczeć, kocha bywać i „przyjaźnić się” z potencjalnymi klientami. Postanowiła przekazać jej tę „reprezentacyjną działkę”. – Ma rozległe znajomości, to dla nas dobrze – myślała.
Szef był zadowolony, bo zmiany w dziale szły według jego myśli. Kilkakrotnie gratulował jej produktu, tego, jak go teraz prowadzi, jak korzystnie się zmienił. Ona mówiła mu, że dobrze im idzie, że mają wielkie plany i wiele wskazuje na to, że się spełnią. Że X jest bardzo przydatna.
Czuła gdzieś ósmym zmysłem, że powinna być bardziej stanowcza, ukrócić dyrektorskie zapędy X. Zaobserwowała, że X czasem na spotkaniach próbowała przejmować stery. A że z natury jest hałaśliwa, nieraz udawało jej się skierować na siebie uwagę. Nie przewidziała, że X jest nie tylko głośna, ale też świetnie potrafi manipulować ludźmi. Jak się okazało – nią też. Jak w każdym zespole tak i u nich dochodziło czasem do nieporozumień w kontaktach służbowych z sąsiednim działem, z którym musiały ściśle współpracować. X umiała podkręcać atmosferę, podpuszczać, że trzeba opowiedzieć o wszystkim szefowi, niemal zawsze pierwsza rozpoznawała winnego i informowała, że ta jest głupia, tamta na niczym się nie zna, a jeszcze inna nie umie się ubrać i odezwać jak należy.
Nie przywiązywała wagi do gadania X, jeśli się z nią nie zgadzała. Dyskutowała, gdy dostrzegała rację w jej wywodach. Ot normalnie, jak człowiek z człowiekiem, koleżanka z koleżanką. Bo typowych stosunków szefowa – podwładna między nimi nie było. Zespół był malutki, postawiła więc na stosunki koleżeńskie. Ale to się okazało jej największym błędem. Bo X poczuła się silna. Bardzo silna…
Jakiś czas temu szef wezwał do siebie X. Rozmawiali długo. Prawdopodobnie już nie pierwszy raz. – Opowiedziałam mu, których klientów uda się moim zdaniem namówić do współpracy – powiedziała po powrocie. Zdziwiła się, że szef jej na to spotkanie nie poprosił. Za parę dni szef znowu wezwał X, a gdy wróciła – poprosił i ją do siebie. Żeby powiedzieć, że od teraz X zajmie jej miejsce. A dla niej w firmie go nie ma.
Po roku znowu nie ma pracy. Stara a głupia, pomyślała o sobie i wyszła, zanim popłynęły łzy.
L.B.
26 czerwca 2017 — 17:56
O jej, Iwonko, nie wiem, co powiedzieć. To tak cholernie prawdziwe i smutne, że ludzie, na których się liczyło, którym się ufało zawodzą. Ba, tacy, dla których chciało się dobrze. Dzisiaj lepiej nikomu niczego nie załatwiać, choć właściwie sporo rzeczy dzieje się poprzez znajomości, zwłaszcza w pracy. Tak jest i nic się nie poradzi. Rozumiem bycie ambitnym, bo sama też raczej ambitna jestem, ale nie bez przesady. Jeśli ktoś ma przerośnięte ambicje, to trzeba skrócić kontakty, bo zrealizuje je sobie naszym kosztem. To widać nawet w Twojej historii. Trzymam kciuki za szybki powrót na rynek pracy.
Pozdrawiam. 😉
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 20:16
To były po prostu chore ambicje. Dzięki za wsparcie 🙂
oto ja
26 czerwca 2017 — 18:14
Ktoś ważny dla mnie kiedyś powiedział „nie czyń drugiemu dobrze a nie będzie ci źle”. Byłam wtedy dużo młodsza i stwierdziłam, że to okrutne. Teraz wiem że jest w tym stwierdzeniu dużo racji. Natura dobrego człowieka każe mu pomagać ale czasem te nasze działania płynące z głębi serca mogą nas zbyt dużo kosztować, niestety. Sciskam Cię mocno i trzymam kciuki ?
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 20:17
Dziękuję:) Jak to sie mówi, gdy masz miękkie serce to miej twardą d…
Dreptak Zenon
26 czerwca 2017 — 19:31
Zawsze się taki typek znajdzie. Rozwali zespół, zniszczy atmosferę, podgryzie i zajmie miejsce. Dość pospolite i niestety wcale przez to nie bardziej znośne. 🙁
Pozdrawiam 🙂
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 20:15
Cóż, zawsze byli i będą ludzie, którzy się wspinają po czyichś plecach. mam tylko nadzieję, że za zło, które się wyrządziło trzeba będzie kiedyś zapłacić. Miło mi Cie gościć u siebie, również pozdrawiam 🙂
Dreptak Zenon
27 czerwca 2017 — 20:08
Tu Cię zawiodę – raczej nie zapłaci, chyba że trafi na jeszcze podlejszą mendę! 🙂
Również mi miło, tym bardziej że następna notka jest o pisaniu.
Interesujące, ale mam na ten temat nieco inne poglądy. 🙂
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 22:13
Wszystkie poglądy są mile widziane:)
jotka
26 czerwca 2017 — 19:54
Trudno się żyje, gdy trzeba na każdym kroku wietrzyć podstęp, zła wolę, manipulację. Tym trudniej, jeśli człowiek sam brzydzi sie takimi rzeczami.
Twoja bohaterka miała podwójnego pecha, bo trafiła na wpływowego szefa, którym łatwo manipulować. Gorzkie doświadczenie, jednak te stare porzekadła skądś się wzięły, to takie zbiorowe doświadczenie.
Wolę jednak pozostać starą a głupią, niż być po tej drugiej stronie…
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 20:12
W ogólnym rozrachunku Jotko – ja też wolę. Myślę, że musi upłynąć trochę czasu, by stanęła na nogi 🙂
jotka
27 czerwca 2017 — 09:14
Czytając inne komentarze i Twoje odpowiedzi, domyśliłam się , że chodzi o Ciebie!
Cóż mogę rzec? Przytulam mocno, a krzywda ludzka wyjdzie jej bokiem 🙁
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 09:59
🙂
Renata
26 czerwca 2017 — 20:28
Każdy koniec jest początkiem; To co jest szczęściem, w jednej chwili może przekłuć się na nieszczęście ale adekwatnie to co w danym momencie przytrzymuje naszą twarz do ziemi i odbiera godność w niedługim czasie może okazać się bodźcem do zmiany na lepsze.
Odpocznij, wypłacz się jeśli taka potrzeba ciała i duszy, zatrzymaj się przy sobie, posiedź, zaparz pyszną herbatę a potem zacznij od nowa – ale z bagażem doświadczeń.
Pamiętaj, nic nie dzieje się bez przyczyny; życie nie jest splotem przypadków a mimo naszej niewiedzy ma w sobie sens. Ale też pamiętaj, że nic nie jest dane nam na zawsze. Nam ale też i innym. To przemijalność, to chwila tak naprawdę. Trudność to tylko wyzwanie – jak skok ze spadochronu czy samotna wyprawa na kraniec świata. A wyzwanie daje możliwości.
Trzymam kciuki i wspieram, odbierając ten wpis w taki a nie inny sposób 🙂
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 20:42
Bardzo Ci dziękuję za te mądre słowa. Łzy już w odwrocie, teraz jest czas na chłodną ocenę, odpoczynek, potem trzeba będzie wziąć się w garść i zacząć działać. Może faktycznie wszystko stało się po coś?
Gabrysia
26 czerwca 2017 — 21:11
Doświadczyłam podobnej sytuacji. Pracowałam kiedyś w małej – wtedy jeszcze firmie. Byłam jedyną kobietą na pokładzie. Byłam sekretarką, księgową, kadrową w jednym. Praca super ceniono mnie Firma się rozwijała , a ja miałam coraz więcej pracy. Poprosiłam szefa by kogoś zatrudnił do pomocy. Dał mi wolną rękę. Zaproponowałam koleżance z liceum Wiedziałam, że szuka pracy i jest po ekonomii.
A potem…? potem to ja się sama zwolniłam, nie wytrzymałam psychicznie. A może to i dobrze. Firma teraz znana jest w całym kraju a ona jest dyrektorem czy kimś w tym sensie. Ja się do tego i tak nie nadaję 🙂
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 22:10
Na pewno się nadajesz, ale czy miałabyś to wszystko co masz gdybyś tam została? Mam nadzieje, że i ja kiedyś będę myśleć podobnie:)
Bet
26 czerwca 2017 — 22:04
Paskudna historia. Wrrrr…
Lubię wierzyć w przysłowia. W tym przypadku zastosowanie może mieć to: „Nie ma złego co by na dobre nie wyszło”.
Marne to pocieszenie, ale kto wie? Może się spełni?
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 22:11
Oby Bet, podobno wszystko dzieje się po coś. Mam nadzieje, że po coś dobrego:)
Anna M.
26 czerwca 2017 — 22:07
I dobrze, że tak szybko wyszło, za przeproszeniem, Szydło z worka. Gorzej by było, gdybyś jeszcze długo myślała, że masz fajny, lojalny zespół….
Iwona Kmita
26 czerwca 2017 — 22:12
Niby tak, ale i tak boli:(
dopieszczamy.pl
26 czerwca 2017 — 22:47
A mnie w tej historii najbardziej mierzi, że to kobieta innej kobiecie robi taką niemiłą niespodziankę. Brak lojalności, solidarności i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Dlaczego kobiety tak zachowują się wobec innych kobiet? Czego zazdroszczą swoim koleżankom? Z moich obserwacji wynika, że kobiety potrafią być wyjątkowo wyrachowane, kiedy w grę wchodzi walka o stołki. Próbuję coś mądrego napisać, ale szczerze – brak mi słów.
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 10:01
W tym przypadku trzeba by się też zastanowić, skąd ta chora ambicja i chęć pokazania wszystkim jaka jestem świetna. Myślę, że chodzi o wielkie kompleksy. Nawet jestem tego pewna.
Ewelina
27 czerwca 2017 — 07:01
Czasami lepiej tak, niż tkwić w takim fałszywym zespole/przyjaźni. Nie ma co ukrywać w pracy mogą być znajomości, ale nigdy zażyłe. Zwłaszcza gdy jedna osoba jest wyżej, a druga niżej. Rzadko trafia się teraz na lojalnych ludzi, a takie zachowania są niestety bardzo często
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 10:03
Dlatego dałam taki tytuł… – wiem o tym, ale niestety zapomniałam:(
Iwona Zmyślona
27 czerwca 2017 — 08:14
Kiedy zaczęłam czytać, to pierwszą myślą jaka mi zaświtała w głowie było: „pisze w 3 osobie, bo to nie jej dotyczy”. Jednak po przeczytaniu wcześniejszych komentarzy, w których odebrano tekst jako utratę przez Ciebie pracy i Twoje odpowiedzi, utwierdziły mnie w przekonaniu, że to Ciebie pani X wygryzła ze stanowiska. Kiedy mnie spotykała ludzka podłość i niesprawiedliwość ze strony szefów, jak mantrę powtarzałam słowa:”Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy”, więc i pani X kiedyś właściwa ocena jej postępowania dopadnie. Po wtóre stara będziesz za jakieś 30 lat, głupia nigdy. Masz więc dużo czasu, by znaleźć nową pracę i kolejny raz pokazać swoją wielkość. Wspierają Cie nie tylko najbliżsi ale i spora grupa blogerów. Założymy własne czasopismo? Ucałowania.
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 10:04
Dobry pomysł:) Na przykład w internecie! Całuję:)
Jaga
27 czerwca 2017 — 08:57
Wiem jak to boli. Dajesz z siebie wszystko a przełożony ma przed oczami tylko..no własnie , co?? Mój miał dekolt i przykrótką spódnicę mojej kolezanki. Dlatego kiedyś z radością rzuciłam pracą. Miałam taką francę która zatruła mi życie i to trwało kilka lat
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 10:06
Ten ma przed oczami wyłącznie wizję dochodów. Robi wszystko, by mieć choć złotówkę więcej, ta wizja przesłania mu chyba rozum bo przynajmniej w tym przypadku opiera się na wyobrażeniach a nie na faktach.
A.
27 czerwca 2017 — 14:13
Ściskam Cię mocno Iwonko:) Na pewno niebawem wszystko się poukłada, a Ty znajdziesz nową, lepszą pracę. W naszym życiu wszystko dzieje się po coś. Wierzę w to, bo inaczej zwariowałabym leżąc już 5 tydzień w łóżku. Głowa do góry!
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 16:23
Ja też mam nadzieję, że to się stało w jakimś celu. I to dobrym. Dziękuję, ty też się trzymaj, już bliżej niż dalej:)
anabell
27 czerwca 2017 — 14:47
Zastanawiałam się, przedwczoraj, czemu nie piszesz- teraz już wiem. To bardzo przykre, ale niestety bardzo typowe. Trzeba uważać komu podaje się pomocną dłoń- to jedno, a drugie- nie można oceniać ludzi wedle siebie, zwłaszcza tych
których zatrudniamy. Trzeba ich traktować tak jak swoje prawo pierwszeństwa przejazdu na danym skrzyżowaniu- czyli należy mieć ograniczone zaufanie i
bacznie obserwować.
Przy okazji ujawnił się kiepski charakter szefa- może lepiej, że teraz niż np. za dwa, trzy lata. Facet nieco szmatławy po prostu.
Przykro mi, że Cię to spotkało, ale pamiętaj, że co nas nie zabije to z pewnością zahartuje.
Przytulam,;)
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 16:26
Dzięki, poczułam przytulenie. Masz rację, dziś wiem, że postępowałam niewłaściwie, że każdy w zespole powinien znać swoje miejsce. Ale, jak mówią, mądra jestem po szkodzie. mam nadzieję, że ta mądrość mi się jeszcze przyda. Pozdrawiam ciepło
Rena
27 czerwca 2017 — 14:58
Ktoś napisał tutaj ,że kobieta kobiecie ,nie ma lojalności itp…. W śiwecie mężczyn takie historie -jeśli chodzi o pracę wydają sie wręcz normalne.
Rywalizacja + ambicje tudzież predyspozycje robią Swoje.
Ściągnęłaś koleżankę do pracy, bo wiedziałaś ,że jest kompetentna i potrafi się sprawdzić na odcinku jej powierzonym. Szef też to zauważył a Ty chowałaś się w cieniu…
No cóz – jestem zwolenniczką teorii ,że nic nie jest ot tak sobie. Wszystko jest po coś. I zobacz – już jest pomysł na nowe zatrudnienie :))
Po chwilowym szoku , otrząsniesz się ,wyciągniesz wnioski i z nowymi siłami przystąpisz do nowych działań. Wzbogacona o doświadczenie…
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 16:27
Reno, niestety jeszcze nie ma pomysłu na nowe zatrudnienie. Chyba że myślisz o blogu:)
Rena
27 czerwca 2017 — 17:26
Pamiętaj Iwonko ,że jest takie powiedzonko – co Cię nie zabije to CIę wzmocni. Jestem jego wyznawczynią. Wiem ,że masz inny charakter i inaczej podchodziśz do swoich prblemów ale bardzo proszę – nie poddawaj się jakiemuś stanowi depresyjnemu bo to przecież nie pomorze. Raczej nakręć się do walki … Nie masz pomysłu ? Zacznijod szukania pomysłu.. Pomyśł Cię nakręci pozytywnie i już…
Podobne rzecz przechodziłąm jak skończyłam 60 lat i straciłąm pracę Praće którą dośc lubiłam i czułam się w niej pewnie i dobrze.
Trwało krótko lekkie załamanie pt. komu ja terax jestem potrzebna itp itd. Od tamtego casu znalazłam sobie swoją działkę jkby to powiedzieć i swój sposób na życie. Nie zawsze jest lekko , łatwo i przyjemnie ale zawsze jest jakieś wyjście.
Życzę dużo dobrego. A może napiszesz książkę … bo właściwie dlaczego nie :))
Iwona Kmita
27 czerwca 2017 — 18:41
Reno, nie dam się i daleko mi do depresji. Łzy to była chwilowa reakcja na przykre, zaskakujące zdarzenie. Teraz jestem raczej wściekła i nakręcona. Coś wymyślę:)
Maja
28 czerwca 2017 — 11:35
I tak trzymaj . Nie wolno się poddawać . Przykro mi , że coś takiego Cię spotkało , ale mocno wierzę w Ciebie i trzymam kciuki za Twoje powodzenie.
A pani Judasz to powiedziałabym tak … wszystko to , co dajesz od siebie , zawsze do ciebie wraca – pamiętaj.
Iwona Kmita
28 czerwca 2017 — 11:41
Dziękuję za wsparcie:) Staram się trzymać, choć czuję się w środku źle… Ale nie dam się.
Krystyna
29 czerwca 2017 — 08:55
Co za chamstwo z tej kobiety ??…
Jednak we współczesnym świecie trzeba uważać…
Współczuję Ci i życzę , by jednak dobrze się ułożyło wszystko…
A tamta pewnie teraz dyrektora wygryzie…
Pozdrawiam serdecznie…
Iwona Kmita
3 lipca 2017 — 12:05
Cóż, jak wspomniałam, człowiek uczy się całe życie. Ja tę nauczkę przyjęłam, mam nadzieję, że zmądrzeję:)
Ultra
29 czerwca 2017 — 09:44
Jestem przy Twojej bohaterce całym sercem i duszą. Niech się nie poddaje. Ponieważ każde doświadczenie czegoś uczy, więc następnym razem chorych ambitnych dążących do celu po trupach niechże omija szerokim łukiem.
Głowa w górę, Iwonko, jesteś NAJLEPSZA.
Serdeczności zasyłam
Iwona Kmita
29 czerwca 2017 — 09:48
Wow, dziękuję:) W tym trudnym okresie będę się tego trzymać!
Maria
29 czerwca 2017 — 18:11
Nie było mnie przez jakiś czas, wiec nie widziałam tego wpisu wcześniej. To bardzo przykra wiadomość!
Ale ja wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny, więc być może tak się stało, bo czeka na Ciebie lepsza praca… Szczerze Ci tego życzę Iwonko:)
Iwona Kmita
29 czerwca 2017 — 20:37
Dziękuję, też wierzę, ale smutno…
Małgorzata Biernat
29 czerwca 2017 — 22:28
Iwonko,jestem przekonana,że wszystko co dzieje się w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny.Myślę,że jest to droga do lepszego jutra-Twojego jutra.Często
życie za nas wybiera najlepiej,tylko na to pozwól.Jesteś delikatną ale twardą kobietą.
A tak swoją drogą to chce się powtórzyć Twoje słowa: stara a głupia.
Pozdrawiam.Będzie dobrze.
Iwona Kmita
29 czerwca 2017 — 22:52
No niestety, Gosiu, człowiek jest za bardzo ufny. Sama na siebie jestem zła, że tak pozwoliłam się podejść. Wszyscy mi piszą, że nic się nie dzieje bez przyczyny – tego się więc trzymam. Dzięki, że napisałaś, uściski:)
parrafraza
30 czerwca 2017 — 00:29
Teraz dopiero przeczytałam.
Strasznie mi przykro, wyobrażam sobie jak bardzo musi to boleć. I zrobiła to osoba, po której najmniej powinno się takiej perfidii spodziewać. Ale nie poddasz się, prawda? Dasz radę, znajdziesz pracę… a tak w ogóle to wszystko będzie dobrze, bo musi być i już.
Bardzo, bardzo ciepło pozdrawiam.
Iwona Kmita
30 czerwca 2017 — 10:09
Dzięki, już jest lepiej, trzymam się. I zmądrzałam – mam nadzieję:)
Nainen
19 lipca 2017 — 17:06
Najgorsze są takie niespodziewane decyzje i to czyjeś w dodatku. mam nadzieję,że trafiła do ciebie już lepsza propozycja a z tego doświadczenia wyciągnęłaś lekcje.
Dobra życzę i pozdrawiam
Iwona Kmita
19 lipca 2017 — 17:53
Dziękuję. Propozycji jeszcze nie ma ale jestem na nie gotowa.?
Greenelka
27 sierpnia 2017 — 21:12
Iwono, przeczytałam. Komentarzy cała masa, każdy wspomaga Cię dobrym słowem, a oto moje do Ciebie:
masz teraz wolne miejsce w życiu. Od Ciebie tylko zależy, czym je zapełnisz. Widząc, co zrobiłaś przez TYLKO rok na blogu, jestem pewna,że nie będzie to nic podrabianego, tylko znowu coś ze szlachetnego kruszca.
Więc wstań, otrzep z pyłu swoje skrzydła i idź dalej. Nie oglądaj się za siebie, bo i tak nic nie zmienisz. Nieważne czy x dostanie nauczkę czy nie, nie zajmuj się nią, wierz mi, nie warto. Takie uczucia Cię zjedzą. Ze stresu rozchorujesz się i czy sądzisz, że x to zaboli? Oczywiście, nie. Za to Twoja rodzina będzie cierpieć. X to człowiek – modliszka, a te stworzenia nie znają empatii.
Wypocznij, nabierz wiatru w żagle i idź.
I wiesz co powiedział Woland w ” Mistrzu i Małgorzacie”: Ludzie tacy już są.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
Iwona Kmita
27 sierpnia 2017 — 21:22
Dziękuję za te słowa, naprawdę są dla mnie ważne. Czuję się już coraz lepiej, tak jak mi radzisz staram się nawet nie myśleć o x. Szkoda nerwów, szkoda życia. Pozdrawiam serdecznie:)
Greenelka
28 sierpnia 2017 — 20:08
Będzie dobrze, inaczej nie może być. Don’t worry, be happy.
Igomama
16 października 2017 — 21:27
Iwonko, właśnie odkryłam tę smutną, paskudną, a jakże życiową historię.
Nadawałaby się na książkę lub scenariusz filmowy…
B. mi przykro.
Przekaż bohaterce artykułu wyrazy mojego wsparcia i szacunku.
Ponoć „co nas nie zabija, to nas wzmacnia”.
Bohaterka długo płakała, ale teraz otarła łzy, znalazła nową pasję, otwiera się na kolejne wyzwania i zadania… A one przyjdą do niej, na pewno.
Po gorzkich doświadczeniach bohaterka wstanie silniejsza jak „Feniks z popiołów”.
Trzymam za Nią kciuki i kibicuję Jej z całego serca!
iwona
18 października 2017 — 19:22
🙂