Mają dobrą pracę, fajnie urządzone mieszkanie, niezłe pieniądze, mnóstwo znajomych. Podróżują, uprawiają modne sporty, same o sobie decydują. Ale nie mają faceta na stałe. Mówią o sobie singielki. Czemu wybrały takie życie? Powodów jest pewnie mnóstwo. A wśród nich i takie, jak poniżej.
Sama sobie sterem, żeglarzem…
Anka ma 33 lata. Zdążyła już kupić mieszkanie fakt, na kredyt ale ma dobrą pracę więc spłaca raty bez problemu. Robię, co chcę, jak chcę i z kim chcę. Nie muszę się nikomu tłumaczyć, kiedy wrócę i czemu znowu tak późno. Dużo pracuję, ale coś za coś dobrze zarabiam. A że kocham podróże, więc podróżuję bez wyrzutów sumienia, że myślę tylko o sobie. Mam czas na swoją pasję (nie uwierzycie, ale… kocham decoupage), biegam, ćwiczę w siłowni. Nie muszę smażyć nikomu kotletów tylko jem swoje ulubione sałatki i popijam smoothy. Mam za sobą kilka związków, bardziej i mniej udanych i wcale nie zakładam, że nie będzie kolejnych. Tyle, że nie szukam na siłę”.
Takich dziewczyn jak Anka jest wokół mnie sporo, a ich styl życia jest teraz akceptowany. Młode kobiety nie ukrywają, że nie są w stałym związku, że nie w głowie im mąż, dzieci. To nie te czasy. Nie ukrywają też swojej „samotności”, nie wstydzą się jej. Określenie „stara panna”, używane w mojej młodości, dawno odeszło do lamusa. Dzisiaj o kobiecie żyjącej w pojedynkę mówi się albo singielka, albo „kobieta niezależna, solistka z wyboru”. Ma wykształcenie, pracuje, nieźle zarabia. Praca daje jej satysfakcję i pieniądze. Uważa, że na stały związek zawsze jest czas. Póki co żyje pełnią życia.
Nigdy więcej, czyli singielka z odzysku
Miałam 26 lat, gdy wyszłam za mąż za swoją pierwszą wielką miłość – opowiada Wiola. Wytrzymaliśmy razem 3 lata. Dla mnie aż 3 lata. Mój facet okazał się Piotrusiem Panem, nigdy nie dorósł, a ja miałam chyba być jego mamusią, prać mu skarpetki i podsuwać obiadki. A on był dumny, że ma koło siebie taką dziewczynę jak ja i z tej dumy… łapał kilogramy na kanapie. A ja chciałam żyć, chciałam się rozwijać, wychodzić gdzieś wspólnie, bawić się, zwłaszcza że nie mieliśmy dzieci. No i powiedziałam sobie: dość. I jak do tej pory nie żałuję. Trudno, nie spotkałam jeszcze faceta dla siebie i nie będę tracić czasu na poszukiwania. Wygląda na to, że młode kobiety, które rozczarowały się związkiem często decydują się na życie bez faceta. Mówią, że nie potrzebują go tylko po to, żeby udowodnić sobie i innym, że są atrakcyjne, albo po to żeby tylko nie być samą. Jeśli zdecydują się na związek, to z mężczyzną, który będzie przeciwieństwem ich eks, a będzie miał podobne do nich samych zainteresowania, poczucie humoru, sposób spędzania czasu.
Dziewczyny mówią, że nie chcą żyć z partnerem, który nie spełnia ich oczekiwań. Szczególnie te, które wcześnie wyszły za mąż, teraz chcą pobyć same, sprawdzić się, zobaczyć, jak to jest być wolną i móc decydować o sobie . Wreszcie nie muszę gnać do domu z zakupami, żeby mojemu „Piotrusiowi” w porę postawić przed nosem obiadek – śmieje się Wiolka.
Kobieta zrozumie kobietę
Nowych znajomych łatwo znaleźć na portalach, np. dla samotnych. Nie ma mowy o smutnych wieczorach – mówi Wiola – nawet jak siedzę sama, to w sieci zawsze znajdzie się pokrewna dusza. A czasem wchodzę na portale randkowe. Nie żeby zaraz znaleźć męża, ale mężczyznę do towarzystwa, by wyskoczyć do kina czy na kawę, pogadać, poczuć to zadowolenie, że się mu podobam. Kiedy człowiek sam sobie organizuje życie to wyzwala się w nim jakaś taka odwaga, kreatywność. Anka niedawno była na Filipinach bo zawsze o tym marzyła. Wiola zrobiła prawo jazdy na motor, a wieczorami lubi kolorować te fantastyczne kolorowanki dla dorosłych.
Poza tym jest przecież rodzina. Jestem ukochaną ciocią dla moich dwóch siostrzeńców – opowiada 36letnia Ewa, która sama nie ma dzieci. Mam świetny kontakt z siostrą i jej trzema chłopakami, więc np. święta spędzam z nimi. Ale sama decyduję jak długo u nich zostaję i ile mogę dla nich zrobić, np. jak często zostawać z dziećmi.
W trudnych chwilach mogą liczyć na przyjaciółki od serca, w końcu tylko kobieta naprawdę zrozumie kobietę. Przyjaciółka wysłucha, pozwoli się wypłakać, gdy dopadnie chandra. Bo singielki mają zwykle prawdziwe przyjaciółki. Może nie takie, jak w „Seksie w wielkim mieście”, ale naprawdę oddane i szczere.
Beata Drzewosowska
23 czerwca 2016 — 21:59
Może to naiwne ale zastanawiam się jaka część tych dziewczyn jest autentycznie zadowolona z tego jak wygląda ich życie. Nie mam nic przeciwko byciu singlem ale ciekawi mnie jaka część młodych dziewczyn wybiera taką drogę świadomie a jaka tłumaczy w ten sposób swoje życiowe niepowodzenia. Ile traktuje to jak wygodne alibi. Nie trzeba się nikomu z niczego tłumaczyć i już.
Iwona Kmita
23 czerwca 2016 — 23:29
Wcale to nie jest naiwne. Ja też się nad tym zastanawiam. Może jednak dlatego, że nigdy nie chciałam być sama
Magda
24 lipca 2016 — 11:24
Mimo, że jestem mężatką, i z tego jestem dość zadowolona (nie długo, bo niecałe 3 lata), to jednak zdarzają się momenty, że okropnie tęsknię za czasami, kiedy byłam sama.
Kiedy strasznie duzo pracowałam, wieczory spędzałam sama oglądając filmy na jakie mam ochotę, szlajając się po wystawach albo ucząc się kolejnych języków.
Kiedy samotnie podróżowałam i poznawałam świetnych ludzi.
Kiedy nie myślałam o tym, co ugotuję na obiad i co dziś trzeba posprzątać.
Wydaje mi się, że takie życie też jest świetne, o ile ktoś się w tym odnajduje. Nie ma co się zastanawiać,czy ktoś jest naprawdę szczęśliwy – skoro jest sam i mówi, że jest mu dobrze, to widocznie mu jest. Lepiej zająć się własnym ogródkiem, niż patrzeć jak trawa rośnie u innych 😉
Iwona Kmita
24 lipca 2016 — 14:31
Rozumiem cię, myślę że każda z nas tak miewa. Pamiętam jak mama mi opowiadała, że po ślubie, a wyszła za mąż mając 20 lat, często śniło jej się, że jest wolna.
At
24 lipca 2016 — 12:07
To ja.
Ale od dawna nie tłumaczę się obcym ze swojego życia. Polska chęć do wtrącania się do życia innych jest co prawda wkurzająca, ale i z tym można nauczyć się dobrze radzić.
Iwona Kmita
24 lipca 2016 — 14:30
Nie chciałam się wtrącać, sama tego nie lubię. Opisałam po prostu moje spostrzeżenia. Jak widać trafione. Jednak mam taką zasadę, że akceptuję wybory innych, dorosłych przecież ludzi. Każdy niech żyje tak, żeby czuć z życia zadowolenie.
tullinotes/Ewa
24 lipca 2016 — 17:38
A mi się wydaje, że bycie singlem, to rzadko kiedy świadomy wybór. Raczej nikt nie chce być sam i chciałby prawdziwego, dobrego związku. Bycie singlem z obserwacji znajomych, to dla mnie bardziej efekt dzisiejszych trudnych czasów i konieczności podejmowania wyborów, których efektem często jest samotność. Pozdrawiam!
Iwona Kmita
24 lipca 2016 — 20:18
Niekoniecznie, znam kobiety, które same zdecydowały o życiu w pojedynkę. I wydają się szczęśliwe. Myślę, że dzisiejsze czasy ułatwiają i takie decyzje. Kobiety żyjące solo nie są stygmatyzowane, np. określeniem stara panna. Druga strona medalu może być taka, jak piszesz. :)W końcu każdy medal ma dwie strony.
Stokrotka
24 lipca 2016 — 22:58
Z góry przepraszam za spam 😀
Ja jako długa singielka z wyboru, która raptownie wpadła w miłość po uszy, mogę powiedzieć wiele o plusach i minusach tych dwóch skrajnych żyć. Te oba style życia, jeśli mogę to tak nazwać, nie da się ich porównać, tak jedno znacznie, co jest lepsze, a co łatwiejsze. Chyba każdy musi dojść do tego samemu. Choć moim skromnym zdaniem uważam, iż jeśli trafi się na związek z odpowiednią osobą, z którą zawsze można się dogadać w każdej kwestii, to życie wydaje się bardziej kolorowe i nabiera większego sensu. W byciu singielką podobało mi się jedynie mnóstwo wolnego czasu, który bez zastanowienia się czy nie będzie przeszkadzało to mojemu lubemu robiłam co chciałam. Miałam o wiele więcej czasu dla siebie i rozwijaniu i poznawaniu swoich pasji. Jednak na dłuższą metę i to ma swoje minusy. Przez związek zaczęłam postrzegać inaczej świat. Zaczęłam być bardziej cierpliwa, kobieca, po prostu szczęśliwsza. Czuje że tego szukałam przez całe życie. Chciałam mieć przystań i wolność jednocześnie. Zyskałam większą pewność siebie, oraz chęć do życia. Moje pasje się zaostrzyły, szczególnie pisanie. Jak widać znów się rozpisałam 😛 Największym plusem to chyba wsparcie, którego nie miałam wcześniej. To coś pięknego.
Wracając do tematu myślę że jeśli znajdzie się odpowiednią osobę, to wszystkie minusy bycia w związku są nie istotne i cieszymy się każdą chwilą bycia razem. Po prostu trzeba się zakochać 😛
A co do prawdziwych przyjaciół, to w odpowiednim związku tym bardziej zyskuje się nowego przyjaciela, którym jest nasz partner, nie zapominając oczywiście o starych 😉 Oczywiście każdy może mieć odmienne zdanie na ten temat. Pozdrawiam serdecznie ^-^
Iwona Kmita
25 lipca 2016 — 09:31
Gratuluję, to wspaniałe, że znalazłaś miłość życia. To nie oznacza, że twój poprzedni wybór był niesłuszny. Moim zdaniem, po prostu nadszedł czas na zmianę i z tego co piszesz – dobrą dla ciebie, bo rozwijasz swoje pasje, zyskałaś wsparcie, czujesz się szczęśliwą, kochaną kobietą. Czy nie o to w życiu chodzi? Życzę ci wszystkiego najlepszego na tej drugiej, innej drodze. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za ten wpis.
beata
30 lipca 2016 — 17:43
Myślę że wybór”singlizmu” często bywa spowodowany strachem, że można źle ulokować swoje uczucia, można nie znaleźć tego wymarzonego albo mieć poprostu źle doświadczenia w rodzinie czy wśród przyjaciół. Szkoda tylko, że przychodzi taki moment kiedy okazuje się że żałujemy tej decyzji a czas mija nieubłaganie i jest go coraz mniej .
Asia - Matka w kratkę
14 sierpnia 2016 — 11:50
Myślę, że powodów może być wiele – od świadomego wyboru przez stan chwilowy po złamane serce. Ważne jak się z tym ktoś czuje. I żeby nie wtrącać się i nie oceniać – niezależnie od powodów, zakładam, że singielki wystarczajaco dużo słyszą od najbliższych, swoich rodzin, babć czekających na wnuki itp. itd… A tak przy okazji – uświadomiłam sobie jak długo już nie jestem singielką
Smiley Project
14 sierpnia 2016 — 12:03
Każdy ma prawo do decydowania o swoim życiu 🙂 Brawo!
Ewa
14 sierpnia 2016 — 12:16
Myślę, że jeśli są szczęśliwe to nie ma co za dużo analizować, gdyby tak bardzo przeszkadzałaby im ta „samotność” to coś by z nią zrobiły.
Iwona Kmita
14 sierpnia 2016 — 17:13
Na pewno, ciekawią mnie jedynie motywy takiego wyboru i czemu ten styl życia jest coraz bardziej popularny
Autopogoń
14 sierpnia 2016 — 18:36
czy wszystkie singielki są z wyboru? a co z tymi, które chciałyby mieć kogoś na stałe, ale jakoś nie wychodzi?
Iwona Kmita
14 sierpnia 2016 — 18:49
No własnie. Część dziewczyn być może dorabia ideologię do scenariusza, jaki napisało życie.
Agnieszka/Agumama
14 sierpnia 2016 — 22:27
Myślę, że często u podstaw takiego wyboru leży jakieś rozczarowanie. Ojcem, byłym, nieudanym małżeństwem, partnerem, który zdradził.
Mam koleżankę w pracy, która, jak twierdzi, swoją wielką miłość już przeżyła, on odszedł, ustatkował się, zbudował rodzinę, a jej coraz dalej było do trwałego związku i budowania rodziny.
Ja już jako 19-20-latka myślałam o założeniu rodziny, więc mimo że miałam okres bycia singielką to ogólnie bardzo mi do tego typu daleko.
Iwona Zmyślona
14 października 2016 — 00:44
Ja mam 61 lat i jestem singielką z przymusu. Najpierw na przeszkodzie w zdobyciu partnera było kalectwo, a w 30 roku życia doszło dziecko. Myślę, że w wielu przypadkach powodem bycia samotną jest wygodnictwo. No bo jak się głębiej zastanowić, to faktycznie, po co gotować obiadki, prać, sprzątać i przede wszystkim pracować nad związkiem. Taka np. Viola zamiast biadolić, że ma „Piotrusia Pana”, a ona ma zastąpić mamusię, powinna się trochę wysilić, by ściągnąć swojego faceta z kanapy. Gdyby facet chciał mieć w żonie mamusię, to nie szukałby partnerki, tylko został w domu z rodzicielką. Facet szuka drugiej połowy żeby móc uprawiać seks. Kolegów potrzebuje, by mieć z kim wypić piwo(bo przecież nie będzie pił do lustra). Małżeństwa potrzebuje dla celów reprodukcyjnych i przedłużenia rodu. Kobieta, która jest tego świadoma i potrafi tak związkiem pokierować, by facet miał te trzy rzeczy, nie musi być singielką żeby czuć się wolną, mieć czas dla siebie i realizować się zawodowo i hobbystycznie. Pozdrawiam i informuję, że rozpoczęłam „przegląd bloga od deski ….
Iwona Kmita
14 października 2016 — 08:10
Iwona, najpierw dziękuję, że wzięłaś się za bloga i aż się boję zaglądać do pozostałych komentarzy… 🙂 Po drugie cieszę się, że widzę Twoje wpisy, bo to chyba znaczy, że lepiej się czujesz i fizycznie i psychicznie. Co do opinii o singielkach – myślę, że młode kobiety zupełnie inaczej postrzegają teraz małżeństwo, mężczyźni zresztą też. Teraz się o związek rzadko walczy, raczej szuka się dalej tego, co bardziej odpowiada. Obserwuję takie przypadki w mojej rodzinie i wśród młodszych znajomych. Łatwo się teraz ludzie rozstają, na dobre i na złe nie ma już takiego znaczenia. Liczy się tu i teraz. Każdy z nas miewał w związkach trudne chwile, a jednak jesteśmy razem, myślę o ludziach z naszego pokolenia. A jeśli nie jesteśmy – to taka decyzja zapadała po wielu przemyśleniach i próbach naprawy.
Iwona Zmyślona
13 grudnia 2016 — 09:25
Aż mi się ciepło zrobiło na duszy, że zaliczyłaś nas do jednego pokolenia, chociaż jest między nami co najmniej 10 różnicy.
Iwona
13 grudnia 2016 — 10:59
Oj tam, oj tam 🙂
dopieszczamy.pl
14 marca 2017 — 19:28
Sądzę, że to bardzo indywidualna sprawa. Nie wszyscy są stworzeni do życia we dwoje, inni nie mogą trafić na tych idealnych dla siebie partnerów, a nie uznają kompromisów. Sądzę, że nie ma sensu dorabiać ideologii do tego, czy ktoś jest singlem, bo lubi i czy dlatego, że sobie wmawia, że tak woli spędzić życie. Ale Twój post daje do myślenia 🙂
iwona
14 marca 2017 — 22:52
Daleka jestem od dorabiania ideologi, dostrzegam tylko że inaczej teraz młodzi ludzie podchodzą do związków, rzadziej uważa się, że to na stałe. Łatwiej mówi się: już nam nie po drodze i tworzy nowe związki. Oczywiście nie chcę uogólniać, ale znam wiele takich przypadków. Psycholodzy czasem mówią, że to dlatego, że człowiek nie jest stworzony do monogamii. Że dawniej żyliśmy krócej to i związki trwały „aż do śmierci”. Może w tym też coś jest. Pozdrawiam cię serdecznie
dopieszczamy.pl
15 marca 2017 — 00:56
Iwona, ale wiesz, że nie miałam na myśli, że Ty dorabiasz do tego tematu ideologię, tylko po prostu ludzie dorabiają. Nieraz słyszałam jak moje koleżanki, czy koledzy łatwo oceniali wybory innych. Czasem wydaje nam się, że to co dla nas jest dobre, dla innych także, a przecież tak nie jest, ludzie są tacy różni – jedni potrzebują drugiej połówki, inni najlepiej czują się sami ze sobą. Pozdrowienia 🙂
Iwona
15 marca 2017 — 12:34
Oczywiście, że wiem 🙂
Wika
22 maja 2017 — 08:55
Taka prawda,że bycie z kimś nie jest jedyną drogą.
Seeker
14 września 2017 — 20:06
U mnie było zupełnie odwrotnie. Swoje najlepsze lata młodości i wolności spędziłam na skakaniu z kwiatka na kwiatek. Nie mówię, że do owych kwiatków nie żywiłam żadnych uczuć, ale traktowałam związki jako coś, co można szybko zakończyć i wymienić.
Posmakowałam więc takiego życia, może nie do końca singielki, ale bez zobowiązań i wielkich planów. Dotarłam w końcu na swoje osobiste dno, z którego odbiłam się tylko dzięki tęsknocie za tradycyjnymi relacjami. Wyszłam za mąż i ani razu tego nie pożałowałam.
Iwona Kmita
14 września 2017 — 22:20
Czasem człowiek musi się wyszaleć, sprawdzić siebie w róznych sytuacjach i… wrócić na tradycyjna drogę, którą się wtedy bardziej docenia.