Moja mama ma lat 70+. O osobach w jej wieku mówi się dziś „seniorzy”. Moje przyjaciółki mają 60+, ja mam 50 z większym plusem. Na dobrą sprawę, o każdej z nas można powiedzieć: seniorka.
Tak przynajmniej jesteśmy nazywane przez firmy reklamowe i marketingowe, które chcą dotrzeć do nas ze swoimi towarami i usługami. Słowo senior zastępuje używane kiedyś określenia: stary człowiek, starsza kobieta, mężczyzna, staruszek (ka). Czy słyszałyście kiedyś, by ktoś w drogerii pytał o krem dla starszej (bądź starej) pani? Nie sądzę. Raczej pyta się o kosmetyk dla XX +, albo przeciwzmarszczkowy, albo dla kobiet dojrzałych, dla kobiet w okresie menopauzy, do skóry odwodnionej, itd, itp. Bo tak o tych kosmetykach mówi się w mediach. Przemawia się do nas poprzez problem, a nie poprzez nasz wiek. Sprzedawcy uważają (i tak są szkoleni), że łatwiej jest przełknąć zwiotczałą skórę niż „starą kobietę”. Wciąż mocny kult młodości sprawia, że to, co jest zwykłą koleją rzeczy – czyli upływ czasu -jest ukrywane i wstydliwe.
Starość nie jest dziś sexy. Dziś słowo „stary” brzmi pejoratywnie, czasem wręcz obraźliwie. Mimo, że starych ludzi w naszym społeczeństwie przybywa z roku na rok – teraz stanowią już ok. 24 proc. mieszkańców, co się przekłada na ponad 9 mln. osób. To wielki i łakomy kąsek dla producentów kosmetyków, żywności, różnych sprzętów, produktów i usług bankowych, internetowych, telefonii. Dlatego próbują się pozyskać klienta, zwracając się do niego tak, by czuł się młodo i atrakcyjnie. W efekcie przymiotniki, które jeszcze w mojej młodości brzmiały naturalnie i wyrażały szacunek, dziś są traktowane jak etykietowanie, aging, stygmatyzowanie za pomocą wieku.
To prawda, że starość dziś przychodzi później. Osoby po 50., 60., 70. na ogół żyją pełnią życia, rozwijają się, mają swoje pasje, piszą blogi, chodzą na fitness, biorą udział w różnych zajęciach, kursach, warsztatach. Radzą sobie z internetem, telefonem, bankiem… Są po prostu nowoczesne i raczej nie ma to wiele wspólnego z zaawansowanym wiekiem. W każdym razie nie jest regułą, że im człowiek starszy, tym mniej jest „na czasie”.
Czy trend do odczarowywania starości i nadawania jej nowego znaczenia się zmieni? Nie sądzę. Nie wiem nawet do końca, czy tego oczekuję. W głębi duszy miło mi, gdy ktoś dziwi się, że mam tyle lat, ile mam. Czyżbym już była oczekiwanym produktem „polityki senioralnej”? Ale komplementy to jedno, a zaprzeczanie oczywistości – drugie. Staram się nie zaprzeczać, choć czasem nie jest łatwo.
A jak to jest z wami?
***
Napisałam te słowa pod wpływem audycji radiowej, bardzo zresztą ciekawej, w której słowo starość nie zostało użyte ani razu. Pojawiły się za to określenia: senior, wiek senioralny, konsument 60 plus, srebrny wiek… Rozmówcy przekonywali, że dziś osoby starsze nie chcą być identyfikowane poprzez swój wiek, wolą określenia opisowe, szukają sposobów na odmłodzenie, np. w pracy chętnie przechodzą na ty z ludźmi w wieku ich wnuków, bo dzięki temu łatwiej integrują się ze środowiskiem. Słowem – nie mają prawie nic wspólnego ze starym człowiekiem sprzed lat.
Kilka ciekawych danych na temat „seniorów”
- 64 % osób po 55. roku życia ma konto w banku. W populacji 15-75 lat odsetek ten wynosi 71%;
- 62 % osób w wieku 55+ korzysta z portali społecznościowych, 49 % z komunikatorów, 26 % z telewizji internetowej;
- 70 % tych osób obsługuje samodzielnie rachunek bankowy przez internet;
- 32 % kupuje lub sprzedaje na aukcjach internetowych;
(dane na podst. raportu Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej i firmy Kantar)
Malgorzata
1 grudnia 2018 — 14:44
Zagladam do Panini dosc czesto .Bardzo madre posty mozna przeczytac Pozdrawiam
Iwona Kmita
1 grudnia 2018 — 14:50
Bardzo się cieszę i zapraszam serdecznie 🙂
jotka
1 grudnia 2018 — 15:24
Iwonko, pamiętam swoją babcię w moim wieku i aż wierzyć się nie chce!
Inna dieta, inny tryb życia, inne kosmetyki, zainteresowania, zdobycze medycyny.
Jeśli ktoś pechowo czy genetycznie nie zapadł na jakieś schorzenia, to może cieszyć sie urokami życia.
Gdyby nie te wszystkie stresy w pracy, nadmiar obowiązków itp. też czułabym sie lepiej, nie powiem młodziej, bo nadal psychicznie tak się chyba czuję, ale czasami fizyczność domaga sie o swoje prawa.
Tymczasem staję coraz bardziej asertywna w zakresie zaopiekowania się swoją osoba, bo lepiej dobrze się czuć, niż przodować w rankingu perfekcyjnych, ale przemęczonych 🙂
Iwona Kmita
1 grudnia 2018 — 15:36
Racja Jotko, ta fizyczność lubi przypominać o sobie, czyli nasze odczucia, bo patrząc na ludzi, zwłaszcza kobiety, najczęściej nie potrafię określić, ile kto ma lat – jesteśmy zadbani, dobrze ubrani (w większości).
Niemniej jednak jesteśmy coraz starsi i na dobrą sprawę powinniśmy z dumą to podkreślać – jaka elegancka, zadbana mimo wieku, itp. A my – ukrywamy 😉
Takie osoby jak Helena Norowicz należą do rzadkości
jotka
1 grudnia 2018 — 15:55
Wystarczy spojrzeć na nasze dzieci, jeśli osobiste dziecko ma około 30-ki to ile ja mogę mieć, nikogo się nie oszuka, dlatego kiedyś tzw, gwiazdy ukrywały w ogóle fakt, że są matkami…
Iwona Kmita
1 grudnia 2018 — 18:04
Bo były to gwiazdy „tak zwane” 🙂
PKanalia
1 grudnia 2018 — 17:49
pierwsze moje skojarzenie ze słowem „senior” /a przy okazji „junior”/ jest natury sportowej… tu akurat organizacje, federacje sportowe ustalają swoje sztywne metrykalne granice od kiedy się zaczyna „senior”… przy okazji funkcjonuje też bardziej luzackie „oldboy”, choć jako feminista /proseksualny/ oburzony jestem brakiem terminu „oldgirl”…
skojarzenie boczne jest natury historyczno – politycznej z ustrojem feudalnym, ale jak wspomniałem, jest ono boczne, tak przy okazji…
jednak co dalej, tak w ogólności z tym „seniorem”?… dalej jest czysto intuicyjnie, na zasadzie „wiemy, o co chodzi”, ale skoro intuicyjnie, to wiemy, tyle że niekoniecznie wiemy przynajmniej – bynajmniej…
faktycznie, słowa „senior” używa się, by zeufemizować „paskudne” słowo „stary”, ale to już nie hula, język nabrał tempa ewolucyjnego i najwyższy czas szukać eufemizmu dla słowa „senior”, zresztą już się to dzieje…
a jak to jest ze mną?… mnie nie pytaj, ja tylko nie jestem juniorem… zaś na małolaty /te barely legal, rzecz jasna/ mam prosty patent: „jestem stary rupieć”… wredne kłamstwo, owszem, ale skuteczne…
p.jzns 🙂
Iwona Kmita
1 grudnia 2018 — 17:58
Faktycznie jeszcze jakiś czas temu, ale jednak dawno, juniorzy i seniorzy kojarzyli się ze sportem. Przyznasz jednak, że teraz te określenia są mało eksploatowane. Kiedyś mówiło się też: drużyna młodzików – ślicznie prawda?
Mnie mimo wszystko wkurza ta nadmierna poprawność – stary jest stary, a seniorem to można być rodu, na przykład.
PKanalia
1 grudnia 2018 — 18:23
w piłce nożnej jest określenie „trampkarze”, jako nawiązanie do faktu, że tej grupie wiekowej (under 15) nie przysługują jeszcze zawodnicze „korki”…
…
no tak, stary emerytowany marynarz, który pojęcia nie ma, ile dzieci nastukał w odwiedzanych portach – tu faktycznie „senior rodu” brzmi nader zabawnie :)…
Bet
1 grudnia 2018 — 17:56
Senior brzmi godnie! I tego się trzymajmy. Od pewnego czasu nie lubię określenia „cośtam plus” – te plusy mnie drażnią jak zgrzyt paznokcia na szkolnej tablicy:))
A tak poważnie, granica starości wyraźnie się przesunęła na lata bliskie setki. Dzisiejsze sześćdziesięciotlatki śmigają nie gorzej od młodziaków, a wyglądają jeszcze lepiej.
Na szczęście słowo „staruszka” wychodzi z obiegu:))
Iwona Kmita
1 grudnia 2018 — 18:02
A mnie się wydaje, że „senior” to takie nadmierne ugrzecznianie, taka niepotrzebna poprawność, żeby czasem kogoś nie urazić, że jest stary. mamy młodych, w średnim wieku (ewentualnie średnio dojrzałym, jak raczył kiedyś powiedzieć wielki Jarosław) i starych. Czy ktoś o młodych ludziach w ogólnym przekazie mówi : juniorzy? Nie, bo stwierdzenie „młody człowiek” nie razi nikogo.
Gabrysia
1 grudnia 2018 — 19:23
Mnie, podobnie jak Jotce psychika zatrzymała się na poziomie czterdziestki, ale ciało poszło dalej. Dużo robię, żeby czuć się dobrze, by móc jak najdłużej cieszyć się nowo rozpoczętym przecież niedawno – życiem 🙂 Często spotykam się z moimi sporo młodszymi znajomymi i wtedy mam wrażenie, że wcale od nich starsza nie jestem. Ale z przyjemnością przeczytałam, że zniżki na atrakcyjne wyjazdy, obowiązują dla seniorów 50 +
Śledzę z zapartym tchem , moją rówieśniczkę która niedawno szlifowała formę w Tajlandii, boksując się z Saletą i jak mi jest gorzej, to myślę właśnie o niej 🙂 Czemu ja mam być gorsza, może nie w Tajlandii i nie z Saletą, ale chociaż w moim lesie pospaceruję i poćwiczę jogę w domu, żeby poczuć się lepiej – póki czas 😉
Buziaki Iwonko
Gabrysia
1 grudnia 2018 — 19:24
Mnie, podobnie jak Jotce psychika zatrzymała się na poziomie czterdziestki, ale ciało poszło dalej. Dużo robię, żeby czuć się dobrze, by móc jak najdłużej cieszyć się nowo rozpoczętym przecież niedawno – życiem 🙂 Często spotykam się z moimi sporo młodszymi znajomymi i wtedy mam wrażenie, że wcale od nich starsza nie jestem. Ale z przyjemnością przeczytałam, że zniżki na atrakcyjne wyjazdy, obowiązują dla seniorów 50 +
Śledzę z zapartym tchem , moją rówieśniczkę która niedawno szlifowała formę w Tajlandii, boksując się z Saletą i jak mi jest gorzej, to myślę właśnie o niej 🙂 Czemu ja mam być gorsza, może nie w Tajlandii i nie z Saletą, ale chociaż w moim lesie pospaceruję i poćwiczę jogę w domu, żeby poczuć się lepiej – póki czas 😉
Buziaki Iwonko
Iwona Kmita
1 grudnia 2018 — 19:30
Super Gabrysiu, tak trzymaj. mam nadzieje, że grypa odpuściła. A relację Jadzi oglądałam i słuchałam 🙂
Gabrysia
1 grudnia 2018 — 19:38
Dziś już zdecydowanie lepiej Iwonko, jednak trzeba od razu do łóżka i nie kombinować. Wczoraj wszystko odwołałam i cały dzień spędziłam pod kołdrą. Chyba dobrze zrobiłam.
Lena Sadowska
1 grudnia 2018 — 21:16
Witaj, Iwono.
Kiedyś te podziały były inne:)
Związane z hierarchią rodzinną, nie – z wiekiem: syn to był junior, ojca nazywano seniorem, a dziadka – nestorem:)
Inaczej też postrzegano kandydatki na żony – te po dwudziestce nazywano bezlitośnie starymi pannami (mężczyzna zostawał „starym kawalerem” po przekroczeniu trzydziestki), a (około)trzydziestoletnią pierworódkę nawet lekarze traktowali jak kuriozum.
Granice wiekowe przesuwały się nieustannie (dziś ślub z dwunastolatką podpadałby pod pedofilię, a nasza Jadwiga król Polski tyle miała lat, gdy poślubił ją Jagiełło) i kto wie, czy kiedyś pięćdziesiąt lat nie okaże się być najbardziej odpowiednim wiekiem, by zakładać rodzinę:)
Wydaje mi się, że jesteśmy nie tylko „produktami polityki senioralnej”, jak to ładnie określiłaś, ale przede wszystkim „produktami postępu medyczno-technologicznego”:) I nie mam na myśli jedynie gałęzi zwanej medycyną estetyczną:)
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
2 grudnia 2018 — 11:52
Zgoda Leno, dodam jeszcze, że pod ten postęp zgrabnie podpinają się ci, którzy z tych naturalnych zmian czerpią korzyści, prawda?
Lena Sadowska
2 grudnia 2018 — 20:33
Prawda:)
Z punktu widzenia ekonomii w definicję słowa „produkt” wpisane jest czerpanie korzyści:)
Pozdrawiam:)
anabell
1 grudnia 2018 — 21:30
Codziennie spotykam multum osób w bardzo zaawansowanym wieku. Chwilami aż się zastanawiam ileż to lat tupta po świecie jedna czy druga pani i z przerażeniem patrzę jak manewruje pod marketem swym samochodem. Naczelna zasada w Niemczech to dopóki jesteś w stanie chodzić to masz codziennie wychodzić z domu. Bo to opóźnia demencję. I wiesz, dzięki tym wszystkim mocno zaawansowanym wiekiem paniom czuję się niemal młoda, choć doskonale wiesz ile to lat mi już stuknęło.
Cecha charakterystyczna tutejszych seniorek – są miłe, uśmiechają się, doradzą w sklepie, nie pacykują się, z reguły nie farbują włosów (fryzjer to droga rzecz) z dumą nosząc siwiznę i przerzedzone włoski.
I nikogo nie dziwią moje adidasy i dżinsy, nie jestem jedyną dżinsową babcią w tym mieście.
Serdeczności;)
Iwona Kmita
2 grudnia 2018 — 11:55
Anabell, tak trzymaj – twoja ostatnia fryzura jest „the best”. A wiesz, ostatnio namówiłam moją mamę na buty typu adidas i wciąż powtarza, jak się świetnie w nich chodzi i czemu tyle lat straciła, męcząc nogi w różnych bucikach 🙂
anabell
4 grudnia 2018 — 13:27
W adidasach tuptam już od 43 roku życia gdy mi zoperowano kolano i odkryto,że drugie też mam do niczego i w każdej chwili może mi nawalić .
A ponieważ jestem wielbicielką chodzenia w spodniach, a poza tym są również tzw. adidasy miejskie, już zapomniałam co to są buty na obcasach.
Anna
1 grudnia 2018 — 22:23
Piszę aktualnie program dla seniorów – Unia Europejska uznaje za takowych 65+. A sama…cóż, dla niektórych jestem stara. I mam to serdecznie gdzieś:).
Iwona Kmita
2 grudnia 2018 — 11:56
No, Anno, starości to tobie zarzucić na można, wystarczy zajrzeć na twój blog 🙂
Andrzej Rawicz
1 grudnia 2018 — 23:25
Chyba odbieraliśmy ten sam program radiowy, bo słyszałem jak zastanawiano się nad nadaniem nazwy bohaterom tego postu. Ale ja tak na przekór (już tak mam 😉 ) spróbuję wprowadzić nieco inny wątek.
Otóż w PRL emerytom nie tylko oferowano wszelką pomoc (darmowe leki, pełny socjal i opieka medyczna, udział w społeczności zakładu w którym pracowali, ordery „chlebowe”, itd., itp.), ale zanim ich wyekspediowano na emeryturę to zakład starał się „wyśrubować” im maksymalną płacę, tak aby emerytura była możliwie wysoka. Dzisiaj jest odwrotnie, emerytom wynajduje się eufemistyczne nazwy, ale o resztę – aby nie umrzeć – muszą zadbać sami.
Iwona Kmita
2 grudnia 2018 — 11:57
W niektórych zakładach została jeszcze tzw. (chyba!) wysługa lat i emeryci przed pójściem na emeryturę dostają niezłe sumki. Szczęściarze!
szarabajka
2 grudnia 2018 — 00:22
Trend, o którym piszesz, drażni mnie. Starość od strony medycyny zaczyna się od lat 60. Koniec i kropka. Oczywiście, jest wiek metrykalny i wiek biologiczny i nie jest to wcale bez znaczenia dla leczenia pacjenta (lub nie), ale generalnie jak człowiek ma szczęście, to się zestarzeje. Nie wszyscy moi rówieśnicy mieli takie szczęście.
Nigdy nie ukrywałam swojego wieku, bo i jak? Jaki jest koń każdy widzi 🙂 Starość to nie wstydliwa choroba, ale jeden z etapów życia i to wcale nie najgorszy 🙂
Iwona Kmita
2 grudnia 2018 — 11:58
Szarabajko, pięknie to podsumowałaś. Idealne zakończenie dla mojego postu 🙂
alElla
2 grudnia 2018 — 09:52
Klik dobry:)
Ludziom starszym nie oferuje się tego, co najbardziej potrzebne. Ani leków w cenie proporcjonalnej do emerytury /o darmowych nawet nie wspominam/, ani godziwej opieki lekarskiej, ani kontaktów z byłym zakładem pracy, czyli młodszymi ludźmi dzielącymi się energią i dającymi chęć do życia. Gdy ja pracowałam, to nigdy, przenigdy o emerytach nie zapominaliśmy. Byli zapraszani na różne uroczystości, wycieczki itp…, a niedomagających odwiedzało się i służyło pomocą oraz dobrym słowem.
„Piękne” nazwy starości i kremy z plusem tego nie zastąpią, o!
Pozdrawiam serdecznie.
Iwona Kmita
2 grudnia 2018 — 12:01
Nie zastąpią ale uspokajają sumienie. Bo skoro są emeryci w tak dobrej kondycji i sobie radzą to powodów do zmartwienia nie ma. Mało kto zajmuje się ludźmi, którzy rzeczywiście potrzebują pomocy. Ci, którzy to robią w mediach nie występują. Po prostu robią swoje. Zgadzam się z twoją opinią:)
Anna
2 grudnia 2018 — 13:17
Oczywiście wolałabym mieć mniej lat niż mam, ale cóż, nikt niczego na to nie poradzi.
Śmieszą mnie reklamy kosmetyków na zmarszczki, które reklamują młode kobiety. Ciekawa jestem, kto się da na to nabrać.
Iwona Kmita
3 grudnia 2018 — 15:50
Oj, nabierają się. I to nie jedna. Grzech nie spróbować, jeśli to może być takie proste 😉
Stokrotka
2 grudnia 2018 — 17:17
Dzisiaj czuję się jak senior do sześcianu :-). Podłapałam chyba jakieś choróbsko bo wszystko mnie boli.
Ale zadzwoniły Szczerbate – i od razu dużo mi lepiej…
Iwona Kmita
3 grudnia 2018 — 15:51
Szczerbate dobre na wszystko. A może na ten spadek ciśnienia się źle czujesz? ja też jakaś :tąpnięta” jestem.
Jaga
2 grudnia 2018 — 22:37
:)))) Stary to jest pies lub koń :))) My jesteśmy szarpnięte zębem czasu 🙂 moja mama do ostatniej chwili swojego życia korzystała z przelewów przez internet, miała konto w banku i mogła robić przelewy przez internet, miała konto na Facebooku, dzięki niemu utrzymywała kontakt z wieloma koleżankami. Ja bez mała 50 na karku a biegam na treningi na siłowni kilka razy w tygodniu i jakoś nie czuję tych lat.
Iwona Kmita
2 grudnia 2018 — 23:37
Bo ty kochana, jesteś nie do zdarcia 🙂 Zazdraszczam!
Tadeusz
3 grudnia 2018 — 07:50
Ja seniorem byłem już w wieku 20 lat, ze względu na grę w drużynie piłkarskiej, więc dzisiaj mając 60 puszczam te określenia mimo uszu! 🙂
Iwona Kmita
3 grudnia 2018 — 15:51
I słusznie. Ja pływałam, ale jako juniorka 🙂
Felicja
3 grudnia 2018 — 11:02
to prawda, kiedyś osoby po 50 były już stare, a teraz 70/80 się super trzymają i nigdy by nikt nie powiedział, że są w takim wieku
Iwona Kmita
3 grudnia 2018 — 15:53
To jest własnie ta granica wieku, która się przesuwa. Dlatego wyraz stary czy starszy się zdewaluował. No bo kto to dziś jest „starszy”? A seniorem może być każdy, już od 60. 🙂
Agnieszka
3 grudnia 2018 — 18:49
To naprawdę dobre pytanie. I wiesz…tak naprawdę to nie wiem. Moi rodzice mają 70 lat – czy są już seniorami? Pewnie tak, ale dla mnie zawsze będą za młodzi na seniorów;)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 18:01
Pewnie nie czują się seniorami… I życzę Rodzicom oby tak było jak najdłużej 🙂
Ultra
5 grudnia 2018 — 00:46
Iwonko, moja babcia do końca pracowała w domu, czyli opiekowała się maluchami, gotowała, sprzątała dla dzieci, wnuków, prawnuków, zawsze pogodna, choć nieraz narzekała na łamanie w kościach, podobnie mama. Obie były ciągle w biegu i żadna nie widziała zmarszczek, bo nie siedziały w lustrach, nie zastanawiały się, czy były modne, czy nie odstawały od reszty. Były kochane za mrówczą pracę, za ciasta, za pierogi i za radość, śmiech, śpiewanie (od 5 rano!). Do głowy nam nie przyszło, by mówić, że są stare, a tym bardziej, że są seniorkami. Co się z nami stało, że tak oglądamy sobie zmarszczenia, przerzedzenia i tym się frustrujemy! Wiadomo, jakie są prawa natury i z każdym dniem każdy przybliża się do śmierci. Nikt tego nie zmieni żadnym senioralnym zaklinaniem .
Serdecznie pozdrawiam
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:59
Nic tego nie zmieni Ultro, racja. A skąd to się wzięło? Z potrzeby bycia wiecznie młodym wykreowanej przez osoby znane z tego, że są znane. Ja z kolei zapytam, skąd w nas takie zaufanie do tych, którzy lansują tę modę?
boja
5 grudnia 2018 — 01:03
Mnie podoba się określenie „dinozaur”!
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:56
A kobieta to jak? Dinozaura? Nawet ładnie to brzmi
Loyal Pat
5 grudnia 2018 — 21:27
Moja mama ma 78 lat i jak patrzę na Nią to cieszy się moja dusza bo to aktywna kobieta pełna wigoru. Z wieku seniorka..należy zresztą do wszystkich możliwych klubów seniorów w mieście:): Działa, spotyka się, żyje pełną piersią. Ostatnio była na występie modowym dla seniorów. Piękna . I pięknie było:):) Oczywiście, że ma też różne swe schorzenia i boleści godne tego wieku ale ..właśnie. Kiedy stajemy się starzy??? U mnie to zależy od chwili:):) Jak staję obok młodej 20latki to troszkę czuje się stara:):) Ale jednocześnie dobrze mi z moim wiekiem..Do emerytury jeszcze kawałek ale …..Chybaz wiekiem o wiele mniej przejmuję się swym wyglądem niż byłam młodsza co nie oznacza , że nie dbam o siebie. Po prostu już wiem, że to nie najważniejsze. Nie ważny wiek, ważne jak wypełniamy dni naszego życia. Pozdrawiam
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:56
Bardzo mądre słowa. Chyba zresztą w każdym wieku najważniejsze jest to, co ludzie mają w środku. Między nami mówiąc – staram się nie stawać zbyt blisko nastolatek, ha, ha
Ula H.
5 grudnia 2018 — 21:44
Teraz tak ładnie mówi się: „senior”, a kiedyś mówiło się brzydko: „stary”, „starsza”. Może to znak nowych czasów. Podejście do tematu jesieni życia powoli próbuje się zmienić, choć niektórzy na starsze osoby nadal mówią z pogardą: ” moherowe berety”. Oj ! Nieładnie !
Ostatnio koleżanka zdradziła, że ma bilet wstępu na basen za 10 zł, ponieważ taki przysługuje już od 55 roku życia. Stwierdziłam, że warto żyć, bo to znaczy, że życie dopiero zaczyna się po pięćdziesiątce !!!
Patrzę na moją mamę. Kiedyś, gdy Ona miała tyle lat, co ja teraz – chodziła tylko do pracy i do domu. Nigdzie więcej… a teraz, gdy ma 70+ chodzi na basen, na trekking, na koncerty, spotkania, itp. Jakby dopiero teraz była wolnym człowiekiem ! Czasu mało !
Mam nadzieję, że i dla nas ten czas „jesieni życia” będzie fajnym, normalnym, radosnym czasem 🙂
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:54
Oby tak było Uleńko. Ukłony dla Mamy i życzenia nieustającej dobrej formy 🙂
Kobieta po 30
7 grudnia 2018 — 23:15
Otóż to…dzisiaj młodość trwa dłużej. Babcia już nie nosi wełnianej spódnicy, ale jeansy. W ogóle zycie inaczej wygląda. Masz rację, że firmy i marketingowce nie bardzo wiedzą jak podejść do grupy konsumentów 60plus…a nawet o 10 lat wcześnie.
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:52
I właśnie to miałam na myśli, pisząc ten pościk 🙂
barbara
8 grudnia 2018 — 08:45
Iwonko, ja też seniorka, osoba starsza – tak też o mnie mówią /znaczy o osobach w moim wieku 60+/. Trochę mnie już drażni ten temat, bo jakoś tak się o nas mówi nie bardzo…swoje robię, żyję jak żyję, dbam jak dbam, nic na siłę przy wyglądzie nie będę kombinować, ciesze się życie i już,,,buziaki kochana,,,
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:51
Basiu, ty będziesz zawsze młoda z twoim charakterem, stylem noszenia się i uśmiechem. Pozdrawiam ciepło 🙂
hegemon
9 grudnia 2018 — 13:16
Po czym poznać, że jesteś starą osobą? Gdy wychodzisz z muzeum włącza się alarm.
Wiem, suchar. Wiek starości bardzo się przesunął. Amerykanie uznają za osoby stare te, które skończyły 80 lat. Wtedy też dla wielu z nich zaczyna się wiek niedołężności. Mój ojciec jeździł na nartach do równej 80. A na rowerze 3 lata dłużej. Podczas moich wyjazdów rowerowych spotykam ludzi koło 90., którzy wspaniale samodzielnie funkcjonują i trudno uwierzyć w ich wiek.
Czy mówić „starość” czy „wiek senioralny”? Nie wiem. To drugie łatwiej się przyjmuje. Słowa też zmieniają znaczenie – te, co były obojętne, stają się uwłaczające i dlatego są zastępowane przez inne.
Sądzę, że nie słowa mają znaczenie, ale podejście, nie spychanie starości na margines, tylko przyjmowanie, że jest i trzeba się na nią przygotować.
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:48
Masz rację, najważniejsze jest samopoczucie. Jednak równie ważne jest to, co napisałeś na końcu, czyli przyjmowanie starości i jej akceptowanie. Nie tylko przez osoby starsze lecz także, a może nawet bardziej, przez otoczenie. Akceptacja i szacunek na pewno wpłyną lepiej na samopoczucie „seniorów” niż niezrozumiała a wszechobecna pochwała młodości. dziękuję za twój głos 🙂
Greenelka
9 grudnia 2018 — 16:47
Myslę, że jest to kwestia tego co mamy w środku, jak się czujemy, czy mamy cele, marzenia, czy mamy coś, co nas pasjonuje, czy po prostu lubimy zyć. Znałam kiedyś taka bardzo starszą panią, miała juz dobrze po 90 tce i nie byłą sprawna, bo w mlodości połamała się i później zaniedbała rehabilitację, w każdym razie dość lekko do tematu podeszła, skutkiem tego były nieustanne bóle kolan i bioder. Ale ona była zawsze pogodna i cieszyła się z każdego dnia. Zapytałam jak to robi, a ona na to: ja po prostu kocham żyć. Z drugiej strony znam osoby o pół wieku od niej młodsze i po prostu stare. Znam nawet 30 latkow starych. Tak, że to kwestia nastawienia. Można być mlodym do późnego wieku. Szlag mnie trafia, kiedy słysze, że och, wiesz w tym wieku to juz tego nie wolno, to nie wypada. Ciekawa jestem dlaczego, dlaczego nie?
Pzdr. kochana
Iwona Kmita
9 grudnia 2018 — 17:50
Mnie też wtedy trafia szlag, ale przyznam ci sie szczerze i na osobności 😉 że czasem sama tak mówię. Póki co – dla żartu. Zresztą może w głebi serca poważnie? Uściski!
Ela z Gdańska
11 grudnia 2018 — 15:45
Mam 70+ i pewnie jestem stara ale nie lubię tego określenie bo tak się nie czuję .
Jestem jeszcze sprawna fizycznie i umysłowo.Korzystam z komputera,robię zakupy przez internet,prowadzę auto.Zapalona ze mnie kinomanka i jestem na bieżąco z nowościami.Czytam również sporo.
Wolę określenie seniorka mimo że nie uprawiam żadnej dyscypliny sportowej.:))))
Iwona Kmita
11 grudnia 2018 — 16:30
Miło mi cię gościć Elu 🙂 Faktycznie trudno o takiej jak ty osobie mówić „stara”. Ty jesteś nowoczesną seniorką, czego i sobie życzę. Wszystkiego dobrego Elu, zapraszam częściej:)
Igomama
20 grudnia 2018 — 22:25
Iwonko, bardzo ciekawy temat! Dobrze, że go poruszyłaś.
Mam wrażenie, że w Holandii życie zaczyna się dopiero po 60 – stce.
Na emeryturze w końcu jest czas na pasje, sport, koła zainteresowań, zaangażowanie w wolontariat.
Darmowe kursy językowe i konwersacje, w których chętnie uczestniczę, są prowadzone właśnie przez seniorów-osoby starsze wiekiem, ale młode duchem, aktywne, zaangażowane w życie społeczne.
I to jest piękne. Gdy ludzie chcą coś robić dla innych.
Czują się potrzebni, ważni, docenieni, szanowani – to też utrzymuje ich w dobrej formie.
Nie ma nic smutniejszego niż starość samotna, schorowana, niepotrzebna.
Ale żeby taka nie była, państwo musi naprawdę zadbać o emerytów, by mogli żyć godnie, pozostając w dobrym zdrowiu i mając warunki realizować swe pasje.
Iwona Kmita
21 grudnia 2018 — 15:21
Kochana, korzystaj z tego, że żyjesz w tak dobrze zorganizowanym kraju. Boję się, że jak wrócisz wiele może cię zaskoczyć. Uściski dla Ciebie i całej Rodzinki 🙂
Zalety Dojrzałegi Wieku
8 stycznia 2019 — 15:50
Dzień dobry. Z przyjemnością pierwszy raz goszczę na tak poczytnym blogu:)
Mam 62 lata szczerze powiem, że nie ma to dla mnie żadnego znaczenia czy nazwą mnie seniorką, starą, starszą itp.
Zwracam uwagę bardziej na fakt, braku nas starszych ludzi, szczególnie kobiet w świecie mediów, gdyż prawdopodobnie nie pasujemy do roztaczanego obecnie kultu młodości z naszymi zmarszczkami.
Lubię moje zmarszczki, siwe włosy, identyfikuję się z moim wiekiem, to wspaniały etap naszego życia, czas na realizację siebie, co niniejszym czynię 🙂
Pozdrawiam serdecznie redaktorkę bloga Iwonkę, wszystkich czytelników i życzę Dobrego, Szczęśliwego Roku 🙂
Iwona Kmita
8 stycznia 2019 — 17:00
Witaj, cieszę się, że jesteś. I cieszy mnie Twoje podejście do wieku- ja też sądzę, że najważniejsze to czuć się ze sobą dobrze. Co do kobiet dojrzałych w mediach – tak to prawda, mało nas. Jednak z biegiem czasu kult młodości straci na znaczeniu, biorąc pod uwagę tzw. starzenie się społeczeństwa. Okropna nazwa, ale to prawda. Będzie nas coraz więcej. Proponuję już teraz zając strategiczne miejsce i zaistnieć!
Bogumiła
26 stycznia 2020 — 23:56
Pani Iwono, umieściłam link do Pani wpisu o seniorach na moim blogu (jeszcze w budowie, jeszcze trochę i będzie aktywny). Zgrzytam zębami, kiedy słyszę o 50-letnich seniorach. Takie nazewnictwo wcale a wcale nie ułatwia nam życia, zwłaszcza na rynku pracy. Jeszcze niedawno napisałam cv i sama się zdziwiłam, że tyle potrafię. Ale chyba nikt w to nie wierzy. Mimo wszystko dalej działam i się uczę.
Serdecznie pozdrawiam.
Iwona Kmita
27 stycznia 2020 — 10:27
Pani Bogumiło, życzę powodzenia 🙂