Sporo czasu spędzam teraz w domu, a że kobieta w domu długo spokojnie nie usiedzi, zaczęłam zaglądać ze szmatką w miejsca, których się regularnie nie sprząta. Na przykład do witryny z moimi filiżankami.
Moment na sprzątanie jest dobry nie tylko dlatego, że mam więcej czasu, lecz także ze względu na Święta, o których po 1 listopada już otwarcie można mówić to i porządki można zacząć robić 🙂 Wracając do rzeczy – wzięłam do ręki piękną filiżankę ze spodkiem i talerzykiem deserowym, białą w kobaltowy wzór siateczki, wykończoną złotem. Tę, którą widzicie na zdjęciu.
Mam ją od wielu lat, chyba około 20. Dostałam ją w prezencie od przyjaciół, którzy przywieźli ją wśród innych pamiątek ze swojego pobytu w Rosji. Wtedy byłam na początku swej „kolekcjonerskiej” drogi więc wyobrażacie sobie jaka byłam szczęśliwa, gdy w prezencie imieninowym dostałam od nich to cudo. Ma ona dla mnie wielkie znaczenie także dlatego, że wiąże się ze wspomnieniami z bardzo, bardzo wielu fajnych, wesołych spotkań w dobrym towarzystwie.
Ten wzór jest znany nie tylko w Rosji, również u nas cieszy się zainteresowaniem miłośników porcelany. Mówi się o nim „siatka łomonosova”, a filiżanka pochodzi z petersburskiej wytwórni, która od 1925 roku nazywa się Fabryka Porcelany im. M. W. Łomonosova. Jej historia sięga XVIII wieku, a więc okresu, gdy St. Petersburg miał swoje wspaniałe lata, miasto szybko się rozwijało i jak na tamte czasy było bardzo nowoczesne. W połowie XVIII wieku dekretem Elżbiety – córki Piotra Wielkiego, powstała „Petersburska fabryka porcelany”- pierwszy w Rosji i trzeci w Europie zakład produkujący tzw. białe złoto. Fabryka kilka razy zmieniała swój profil. Początkowo wytwarzano w niej drobne przedmioty typu flakony na perfumy, porcelanowe puzderka. Z czasem stała się znana jako producent porcelanowych figurek ludzi i zwierząt głównie na potrzeby dworu, by ostatecznie zająć się produkcją serwisów obiadowych. Nastąpiło to za panowania Katarzyny II – wspaniale dekorowane komplety porcelanowe składały się z bardzo wielu elementów, podobno zdarzył się też serwis z ponad… 1000 części. W XIX wieku na porcelanie pojawiły się charakterystyczne zdobienia z 22-karatowego złota, po których do dziś rozpoznawana jest ta rosyjska porcelana.
Obecnie w fabryce wytwarza się ok. 500 produktów, wśród nich są serwisy do kawy i herbaty, talerze dekoracyjne, figurki, wazony i drobne przedmioty z porcelany itp. Na ogół są one ręcznie malowane, co podnosi ich wartość, także kolekcjonerską. Niektóre cenne wyroby są sygnowane własnoręcznie przez ich twórców.
Bardzo mi brakuje tych kameralnych i większych imprez ze wspomnianymi przyjaciółmi, ale cóż – życie. Przyjaciele niestety nie są już razem, z każdym z nich osobno spotykamy się bardzo rzadko… Szczerze mówiąc, nie widziałam ich już od dość dawna. I również dlatego przy tej pięknej filiżance zatrzymałam się nieco dłużej…
Lucy
7 listopada 2018 — 09:46
Porcelana to moja miłość. Niestety z wiekiem coraz rzadziej spotykam się z przyjaciółmi i znajomymi. Przeprowadziliśmy się, rodzina się stale powiększa i dzieciom trzeba pomóc a siły już nie te. Czasami kłopoty nas tak przytłaczają, że nawet chęci na spotkania nie ma, szczególnie gdy za oknem ciemno i zimno.
Iwona Kmita
7 listopada 2018 — 10:30
Tak to jest, zmienia się wszystko, także ludzie blisko nas. Dlatego wspomnienia i pamiątki są tak cenne. Serdecznie pozdrawiam
szarabajka
7 listopada 2018 — 10:28
Też mam taką porcelanę na specjalne okazje. To dwa serwisy, jeden do kawy, drugi do herbaty, z delikatnej, cieniutkiej, lekkiej porcelany. To prezent ślubny moich rodziców, więc ma już…dużo lat 🙂 Nie są całkiem kompletne, ale urocze. Tyle, że kiedy podałam kiedyś w niej kawę, wszyscy kręcili nosami i chcieli w kubkach. Gówno chłopu nie zegarek, jak mawiał mój ex. Tylko koleżanka doceniła, ale ręka jej się trzęsła, kiedy podnosiła filiżankę 🙂 Chyba nie umiemy już celebrować picia kawy, herbaty. Pewnie przez tę nerwowość i brak czasu. A może nie widzimy w tym nic przyjemnego?
Iwona
7 listopada 2018 — 22:09
A może to dlatego, że jesteśmy bombardowani dziadostwem, reklamówkami z logo firm (takich kubków jest mnóstwo), ludzie się przyzwyczajają, tworzy się nowa „moda”. Mówi się, że kawa najlepiej smakuje w kubku 🙁 Bzdura. najlepsza jest w cieniutkiej filiżance bo oprócz smaku napoju jest jeszcze radość z obcowania z czymś pięknym. ja to tak czuję dlatego u mnie pije się w filiżankach.
Anna
7 listopada 2018 — 11:06
Uwielbiam porcelanę, mam bardzo dużo staroci, które służą tylko do oglądania i są to pojedyncze egzemplarze.
Twój komplecik jest śliczny, aż strach go myć, bo można niechcący wypuścić z rąk.
Iwona
7 listopada 2018 — 22:11
Oj tak, z porcelanowymi drobiazgami jest ten kłopot, że człowiek się ciągle boi, żeby im krzywdy nie zrobić 🙂
Stokrotka
7 listopada 2018 — 12:30
Masz piękne „porcelanowe wspomnienia”…
Ja też mam podobne…
Czy uwierzysz że właśnie dzisiaj też wycieram, przekładam i ustawiam w szafkach bliskie memu sercu filiźanki i talerzyki. Wiele z nich musiałam zabrać z domu rodzinnego gdy go likwidowałam…
Wspomnienia, wspomnienia…
Iwona Kmita
7 listopada 2018 — 22:13
I to jest cudowne Stokrotko, gdy mamy w domu rzeczy pełne wspomnień. Co do sprzątania – jak wspominałam, taka pora nadeszła 🙂
Stokrotka
10 listopada 2018 — 06:42
Więc ciągle coś wyciągamy z szafek i półek …. i wspominamy… Takie już jesteśmy sentymentalne…
Prawda Iwonko?
anna
7 listopada 2018 — 13:07
przepiękna porcelana, mogłabym z takiej pić herbatkę co dzień i podziwiać 🙂
Iwona
7 listopada 2018 — 22:16
I najlepiej tak zrób. Zobaczysz, jaka będzie dobra. Herbata z filiżanki ma wspaniały smak.
Ania
7 listopada 2018 — 13:52
Bardzo podoba mi się porcelana, a im starsza tym lepiej – ma swoją historię, no i oczywiście urok. Twoja filiżanka przepiękna!
Iwona Kmita
7 listopada 2018 — 22:17
Dziękuję Aniu. najwięcej mam filiżanek w kwiaty – w pewnym momencie stwierdziłam, że kwiatowy wzór podoba mi się najbardziej.
Gabrysia
7 listopada 2018 — 13:56
Przypomniałaś mi Iwonko wiersz, który kiedyś napisałam podczas przedświątecznych porządków, które u mnie kończą się podobnie jak u Ciebie 🙂
Jeśli pozwolisz wkleję tu jego fragment, bo to chyba będzie odpowiedni komentarz ode mnie. Pozdrawiam ciepło 🙂
Porządki przedświąteczne
poezją się stają,
pomimo ich przyziemnego
przeznaczenia
Nagle w dłonie wpada
koszyczek kryształowy
Dawno, dawno temu
oszlifowany specjalnie dla mnie
Darowany sercem przez kogoś,
kogo zaraz potem zabrała
„nagła i niespodziewana”
…bezlitosna…
Przykurzony tomik z wierszami
Poświatowskiej
z dedykacją…
Ktoś kiedyś mi tak pięknie
dziękował…
A w nim zasuszone płatki róż…
I jeszcze obraz, taki zimowy pejzaż,
który pamiętam…
zanim jeszcze
umiałam coś powiedzieć
on już wisiał
Delikatnie odkurzam, bo wspomnienia kruche
lecz najcenniejsze, bo moje…
Iwona
7 listopada 2018 — 22:18
Gabrysiu, wspaniały komentarz, dziękuję 🙂
jotka
7 listopada 2018 — 14:08
No popatrz, jedna filiżanka, a tyle ciekawych refleksji.
Przypomniała mi się piosenka Ireny Jarockiej Kawiarenki, z filiżankami w roli głównej, jest też piosenka Pod Budą o filiżance…
Pozdrawiam Cię słonecznie:-)
maradag
7 listopada 2018 — 19:38
Oj tak, tak…. Znam te melancholie przy sprzątaniu… Ostatnio gdy odkurzałam i układałam książki do mojej nowej „biblioteki niepublicznej”, wsiąkłam przy albumach ze zdjeciami i koszyku z kliszami i LISTAMI RĘCZNIE PISANYMI.
Trochę nie na temat, ale w dobie dygitalnego rejestrowania wszystkiego, takie znalezisko „wessało” mnie doszczętnie. Nie tylko z powodu bliskich i przyjaciół, których juz nie ma… Przyszła refleksja, jak szybko i sprawnie można się teraz porozumieć, „spotkać”, zobaczyć, zrobic zdjęcie telefonem i przesłać je natychmiast w świat. E-mail, Skype, Messenger… szybko, sprawnie i… prawie instytucjonalnie. A te wierszowane, często ilustrowane listy, ze skreśleniami i spontanicznymi poprawkami leżą w koszyku wraz z niewywołanymi kliszami. A te zdjęcia, które z wypiekami na twarzy „wołałeś” z utrwalacza w ciemni zaadoptowanej z łazienki, „nudzą się” w rozwalających się albumach.
Czasami nostalgiczne wspomnienia wywoła piękna, porcelanowa filizanka, stare zdjecie, lub kolekcja dzwonków, z których kazdy ma swoją historię… 🙂
Andrzej Rawicz (Anzai)
7 listopada 2018 — 21:44
Nie znam się na porcelanie, i za tę niewiedzę nieźle zapłaciłem. Po stryju odziedziczyłem m.in. małą chińską wazę z XIII w. Była piękna, bo na czarnym tle były rysunki wykonane złotem. Stryj trzymał ją na półce z książkami, więc w takim stanie ją spakowałem, ale po przeprowadzce stwierdziłem, że niestety rozleciała się na kilka części. Wtedy zgłosił się chętny do jej odkupienia za 18.000 zł. Wazę skleiłem kropelką, ale podobno w takim stanie to jest prawie śmieć. Mam jeszcze kilka figurek, więc pewnie je sprzedam, bo pochodzą z tego samego czasu i okresu.
Iwona Kmita
7 listopada 2018 — 22:22
Oj, mężczyźni! Można nie wiedzieć, skąd rzecz pochodzi, ale tak się z pięknem obchodzić?! Kobiecie by się to nie zdarzyło 🙂
Bet
7 listopada 2018 — 21:49
No to obie działamy jak supermarkety bo zaczynamy okres przedświąteczny zaraz po 1 listopada. Też wypucowałam już witrynkę ze szklanymi wspomnieniami. Każdy kieliszek i salaterkach mają tu swoją historię i jest o czym rozmyślać:-)
Iwona
7 listopada 2018 — 22:22
Oj tak. I jest co sprzątać! 🙂
Jaga
7 listopada 2018 — 22:00
he he, jestem lepsza od supermarketów – szkło w domu i okna już mam umyte. Nie załatwię się tak jak w tamtym roku, posprzątałam w grudniu – umyłam okna i zachorowałam – gdyby nie mąż to wigilię zamawiałabym w McDonaldzie. A co do filiżanek… Prosta jestem – kawę wolę pić w kubku, owszem podobają mi się ale pojedyncze sztuki jako element zdobniczy 🙂 świeczka na ten przykład :))
Iwona Kmita
7 listopada 2018 — 22:24
Ja okna też mam już umyte! Jedną filiżankę – świecznik mam od ciebie. I trafi do witrynki, gdy już się wypali!
Lena Sadowska
8 listopada 2018 — 05:16
Witaj, Iwono.
Piękna filiżanka:) Tym cenniejsza, że wiąże się z miłymi wspomnieniami.
Ja też wartość przedmiotów mierzę ich dziejami – im więcej mi przypominają, tym są piękniejsze:)
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
9 listopada 2018 — 17:01
Zgadzam się z Tobą Leno całkowicie. Piękno, które nie wywołuje zadumy czy uśmiechu jest po prostu puste, nieciekawe. Tak jak ludzie, którzy nie mają nic innego prócz urody.
A.
8 listopada 2018 — 06:43
Cudna filiżanka:) A kawa w niej na pewno smakuje wyjątkowo:-))
Iwona Kmita
9 listopada 2018 — 17:00
Oj tak, naprawdę inaczej niż w kubku.
PKanalia
8 listopada 2018 — 09:15
jak to fajnie dowiedzieć się czegoś nowego… bo mnie do tej pory porcelana wywołała skojarzenia tylko z trzema miejscami: Meissen /d. słowiańskie Miśno/, Ćmielów i oczywiście jakieś Chinowo Dalekie… dziękować :)…
za to z porcelaną taką z najwyższej półki miałem kiedyś przygodę… kolega był mi winien pewną sumę pieniędzy i gdy upłynął (prolongowany kilkakrotnie) termin spłaty nadal był w ostrych tarapatach finansowych, zaproponował mi, bym przyjął chińską filiżankę z porcelany, piękny wyrób, tak delikatny wizualnie, ze aż strach było brać do ręki… przemyślałem sprawę, całokształt sytuacji realistycznie i zgodziłem się na taki kompromis, mając jednak mocne przeczucie, że umarzam mu sporą część długu… jak bardzo się myliłem okazało się gdzieś po roku, gdy znalazł się kupiec na tą filiżankę, okazało się bowiem, że dług został mi zwrócony z „gangsterskim” wręcz procentem…
p.jzns :)…
Iwona Kmita
9 listopada 2018 — 16:59
Ty to masz głowę do interesów! Gratuluję 🙂
Królowa Karo
8 listopada 2018 — 14:54
Też mam jeden komplet porcelany po babci – może nie tak piękny jak ten, ale jednak o ileż bardziej wartościowy niż to co dziś dostępne w sklepach…
Iwona Kmita
9 listopada 2018 — 16:59
Największa jest wartość sentymentalna, prawda? Rzeczy z duszą są najcenniejsze, nawet jeśli nie są najpiękniejsze.
Igomama
8 listopada 2018 — 22:44
Och, jaka pięknotka z tej filiżanki!
I jeszcze ten talerzyk na ciasteczko lub czekoladkę.
Plus wspaniałe wspomnienia i dobre skojarzenia.
Relaks gwarantowany. 🙂
No i KONIECZNY po takim ekstra sprzątaniu. 😉
Iwona Kmita
9 listopada 2018 — 16:57
Och, to dopiero połowa witrynki. Jeszcze całe szkło przede mną. Dobrze, że w tym przypadku można wykorzystać zmywarkę 🙂
boja
9 listopada 2018 — 19:55
No to na następny raz zamawiam wspomnienia z kieliszkiem w roli głównej!
Maria
9 listopada 2018 — 11:08
Piękna filiżanka, w takiej to picie kawy zamienia się w celebrację:)
Też lubię pić z filiżanki, ale zależy od sytuacji, gdy siedzę przy książce czy laptopie sama to popijam kawę czy herbatę z kubka.
Co do wspomnień to prawda, przy sprzątaniu czy segregowaniu różności, każda rzecz coś przypomina, ale myślę, że wspomnieniom z przeszłości oddajemy za dużo swojej energii.
Iwona Kmita
9 listopada 2018 — 16:55
Marysiu, ale to pozytywna energia, nie ma co żałować. Staram sie wspominac tylko przyjemne rzeczy 🙂
Greenelka
9 listopada 2018 — 14:46
Porcelana jest cudownie piękna, picie herbaty w takiej filiżance musi być rozkoszą. Niestety jakiś tak się moje życie potoczyło, że nie mam nic porcelanowego. Ale za to stoi u mnie bardzo stary kredens, który właśnie mam zamiar odnowić. 🙂
Pozdrowionka
Iwona Kmita
9 listopada 2018 — 16:56
Stare kredensy też kocham, Agnieszko. Może kiedyś obdaruję cię filiżanką 🙂
Greenelka
15 listopada 2018 — 15:28
ach, chyba śnię…
Iwona Kmita
15 listopada 2018 — 17:25
🙂
Ultra
9 listopada 2018 — 23:41
Lubię ładne rzeczy, więc kupowałam jedną rzecz, a ciekawą, jeśli na więcej mnie nie było stać. Moi znajomi dziwią się, że na stole nie ma jednakowych talerzy, filiżanek. Odpowiadam, że teraz takie trendy, więc jestem super do przodu.
Serdecznie pozdrawiam
Iwona Kmita
12 listopada 2018 — 14:39
To prawda takie są trendy. Nie tylko na stole, lecz i wokół stołu. Na przykład różne krzesła… Nawet z różnej epoki, w różnych kolorach, itp. Ja też nie mam kompletu filiżanek, u mnie każda piękność jest w pojedynkę 🙂
Iwona Zmyslona
12 listopada 2018 — 10:17
Moja matka była wielbicielką porcelany. Kupowała serwisy do kawy, bo tę uwielbiała pijać w filiżance i zżymała się, gdy sąsiadki zaproszone na kawę życzyły sobie w szklance. Nie wiem czy z zazdrości czy dla przeciw wagi, mój ojciec zaczął zbierać przedmioty(kielichy dekoracyjne i kieliszki użytkowe,szklanki, kufle) z kolorowego szkła. Nie przejęłam pasji po żadnym z rodziców, ale lubię popatrzeć na piękne rzeczy. Prezentowana przez ciebie filiżanka, to cudo od którego aż oczy bolą, gdy się na nie patrzy. Życzę dalszego udanego przygotowywania się do świąt.
Iwona Kmita
12 listopada 2018 — 14:36
Kolorowe szkła też ma wiele uroku, zwłaszcza to z Murano. I nasze np. z Krosna czy kryształowe z Huty Julia. Iwonko, cieszę się, że do mnie zajrzałaś, serdeczne uściski 🙂
Agnieszka
12 listopada 2018 — 10:58
Ech…czasem tak jest, że porcelana jest twardsza niż przyjaźń i związki;)
Piękna ta filiżanka!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
12 listopada 2018 — 14:35
Bardzo dobrze powiedziane, Agnieszko. Ja też Cię pozdrawiam 🙂
Ela z Gdańska
12 listopada 2018 — 12:04
Mam piękne filiżanki Rosenthala po mojej babci ,mają pewnie ponad 100 lat.Celebruję picie z nich kawy i wtedy wspominam moją kochaną babcię.Używam też na specjalne okazje jak święta czy imieniny ale część mojej rodziny boi się z nich pić żeby się nie stłukły.Ja uważam że trzeba codziennie korzystać z pięknych przedmiotów bo nie wiemy jak długo będziemy się nimi cieszyć.
Twoja filiżanka jest śliczna.
Iwona Kmita
12 listopada 2018 — 14:37
… trzeba codziennie korzystać z pięknych przedmiotów bo nie wiemy jak długo będziemy się nimi cieszyć.
Zgadzam się Elu całkowicie z Twoją opinią. Serdecznie pozdrawiam 🙂
Ogryzka
14 listopada 2018 — 19:31
Tak szczerze, to się zasmutkowałam trochę. Jak zawsze kiedy ktoś pisze o przemijającej przyjaźni. Nie dlatego że przyjaźń i że mija, ale w ogóle, że coś takiego jest czy było na świecie kiedyś. Ot, stare dobre czasy.
Iwona Kmita
15 listopada 2018 — 17:15
Smutna rzeczywiście ta twoja refleksja. Wiesz, nigdy nie wiadomo, kiedy poznamy prawdziwych przyjaciół.
aksinia-kawa-pudelka
15 listopada 2018 — 14:57
Piękny drobiazg, piękne przypomnienie 🙂
Asmo
15 listopada 2018 — 17:52
Tymi przedświątecznymi porządkami to chyba żartujesz, prawda? Uznaję to za pretekst tekstu o porcelanie 😉
Przyznam w sekrecie, że jedyne ozdoby jakie uznaję w domu to właśnie porcelana, choć takimi egzemplarzami to ja się nie mogę pochwalić. Mnie dwadzieścia lat temu przyjaciele obdarowali ozdobami z brązu (też ładne) ale nie mam ciągot do kolekcjonerstwa I podobnie jak w Twoim przypadku, też nie mam z nimi kontaktu. Może to jakieś fatum?
Pozdrawiam 😉
Iwona Kmita
15 listopada 2018 — 19:45
Pretekst dobry, ale i porządki w witrynie zrobione?
barbara
16 listopada 2018 — 17:11
Jest piękna i na dodatek przypomina miłe chwile. Masz rację, życie ale fajnie, że są takie wspomnienia a sprzątanie spowodowało takie refleksje. Mam podobnie, biorę „coś” do ręki i od razu wspominam, od kogo, kiedy i jak to było wiele lat temu. Czasami to są drobiazgi mające tylko wartość sentymentalną. Pozdrawiam Iwonko, buziaki…a o świątecznych porządkach jeszcze nie pomyślałam ale może najwyższy czas, żeby to zrobić…
Iwona Kmita
16 listopada 2018 — 17:14
Basiu, jeszcze jest trochę czasu… ja póki co mam go sporo 🙁 to i wykorzystuję
Kobieta po 30
25 listopada 2018 — 23:22
Nie wiem czy powinnam się przyznawać, że niewiele wiem o porcelanie, wzór nie był mi znany, nie odkryłam w sobie tej miłości…Jednak miło było przeczytać u Ciebie coś, co jest na tę chwilę dalekie ode mnie
hanna
30 grudnia 2018 — 13:49
Witaj,Iwonko! Ale mnie zainspirowałaś! Zanim skończyłam czytać komentarze,poszłam zrobić sobie kawę w mojej ulubionej filiżance. Przeważnie pijam herbatę w wielkich kubkach i wielkich ilościach,ale mam też filiżanki na specjalne momenty. Jest więc jedna „na chandrę”, i taka na szczęśliwe chwile, i dwa „zwyklaczki”, z których chętnie pijam herbatę…Może obiektywnie nie są wiele warte,ale darzę je sentymentem,bo podarowałam im drugie życie.Znalazłam je na flomarku w stercie zdekompletowanej porcelany – przy innej okazji udało się dobrać do nich pasujące spodeczki i mam teraz swój specjalny zestaw,który sprawia,że pijąc z nich,czuję się zdecydowanie przyjemniej.(Mąż właśnie zobaczył,że wyjęłam swoją filiżaneczkę i też zrobił sobie kawę w drugiej. Siła sugestii? ). Więc pozdrawiamy oboje znad parujących filiżanek i życzymy w nadchodzącym roku tylko samych momentów na „szczęśliwe filiżanki” Hanna Tołczyk
Iwona Kmita
30 grudnia 2018 — 14:09
Twój komentarz Haniu ogromnie mnie ucieszył. Po to przecież piszę, by cieszyć, inspirować tak jak Ciebie. Oby i Wasz Nowy Rok był pełen miłych wspólnych chwil.
?
Ada
16 stycznia 2019 — 16:39
Aaach mam słabość do pięknej porcelany 🙂
Iwona Kmita
22 stycznia 2019 — 19:54
tak jak i ja:)