Długo mnie w blogosferze nie było, przynajmniej mnie się tak wydaje. I nie chodzi mi o moje wpisy, ale przede wszystkim o odwiedziny u was. Waszych wpisów mi bardzo brakowało
Kiedyś mi się wydawało, że nie ma czegoś takiego jak totalny brak czasu. Że zawsze można znaleźć chwilę, by do kogoś zadzwonić, coś napisać, przeczytać. Niestety przez ostatnie bodaj trzy tygodnie żyłam wyłącznie pracą. Przyjęłam duże zlecenie, miałam bardzo dużo pracy, bardzo mało czasu i musiałam dodatkowo wciągać się w tematykę, której nie podejmowałam od lat, odświeżać kontakty, zdobywać nowe. Udało się, właśnie zakończyłam pierwszy etap. Mam nadzieję, że będą kolejne i że jestem już na tyle w temacie, że nie będzie mnie to kosztowało tak dużo.
Jak wspomniałam na początku, nie wchodziłam na wasze blogi, od czasu do czasu widziałam tylko rosnącą liczbę nieprzeczytanych postów. Zaczynam ją własnie sukcesywnie zmniejszać, sprawdzam o czym pisaliście, czytam. . Oczywiście potrzeba mi trochę czasu na nadrobienie zaległości, ale będę się starać.
Ten dzisiejszy post z pewnością do najciekawszych nie należy, ale naprawdę czułam potrzebę, by wyjaśnić dlaczego (wbrew swej woli) uciekłam bez słowa. Ale już jestem i mam nadzieję na powrót do normalności. Bo jeśli nie to… cóż będę musiała poszukać czegoś innego. Jak widać zlecenia się pojawiają, a człowiek nie żyje wyłącznie po to, żeby pracować. Tego jestem pewna.
Agnieszka
13 listopada 2017 — 14:53
Tylko spokój może Cię uratować… (i nie tylko Ciebie ale chyba nas wszystkich;)
Mam nadzieję, że znajdziesz jednak czas na blogowanie…wbrew pozorom to naprawdę bardzo fajna sprawa:)
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 16:47
Spokój – jakie to wspaniałe uczucie:)
Rena
13 listopada 2017 — 16:04
Właśnie wczoraj zastanawiałyśmy się z Maradag co się z Tobą dzieje, bo dawno itp. Sprawa się wyjaśniła. Dobrze, że dałaś głos..I dobrze, że masz duże zlecenie. Co prawda samą pracą się nie żyje ale bez niej to jak bez powietrza -też się nie da
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 16:46
Nawet nie chcę żyć samą pracą. Nie chce powtórki tygodni, które za mną. mam nadzieje, że wciągnęłam się już na tyle, by sprawniej wszystko przeprowadzić. Miło mi, ze o mnie pamiętałyście:)
Jaga
13 listopada 2017 — 17:00
Jak fajnie, że się odzywasz 🙂 Lubię decydować o swoim czasie
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 17:37
Bo człowiek powinien decydować, co i kiedy ma robić. A ja, jak wiesz, musiałam przyjąć to co było. Ale – było minęło. Będzie tylko lepiej i tego się trzymajmy:)
Bet
13 listopada 2017 — 17:05
A jeszcze tak niedawno martwiłaś się z powodu utarty pracy. Fortuna kołem się toczy!
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 17:37
oj tak:)
Greenelka
13 listopada 2017 — 18:42
Mi Ciebie bardzo brakowało. Ciesze się, że jesteś:)
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:41
Jak mi miło Agnieszko:) Dziekuję
jotka
13 listopada 2017 — 19:02
Najważniejsze, że praca jest, gorzej, gdybyś miała co czytać, a na rachunki i inne rzeczy pusta kiesa…
Bardzo doceniam twoje „usprawiedliwienie”, bo człowiek zaczyna się martwić, a już najbardziej boli, gdy klikasz, a tam napis – blog o podanym adresie nie istnieje…
Życzę kolejnych zleceń, ale także czasu dla siebie 🙂
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:42
Dziękuję Jotko. Na pewno na zawsze nie znikłabym bez pożegnania:)
Lena Sadowska
13 listopada 2017 — 19:12
Witaj, Iwono.
Tak się domyślałam, a raczej – miałam nadzieję, że przytrafiło Ci się jakieś zleconko:)
Co nie zmienia faktu, że też się martwiłam Twoim milczeniem, więc co do „usprawiedliwienia” – myślę podobnie jak Jotka.
Mam nadzieję, że uda Ci się wszystko powolutku pogodzić.
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:52
Będę się bardzo starała, dziękuję:)
Andrzej Rawicz (Anzai)
13 listopada 2017 — 19:29
Gdy zamilkłaś, to byłem pewien, że dostałaś jakąś ciekawą ofertę. Tym bardziej teraz miło, że się nie myliłem.
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:52
🙂
Katarzyna
13 listopada 2017 — 19:52
na pewno podejmiesz wlasciwa decyzje, zycze, aby praca byla tez przyjemnoscia-pozdrawiam
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:53
Tylko wtedy ma sens. To musi być okropne robić coś, czego się nie lubi.
Asmodeusz
13 listopada 2017 — 20:05
Nie dało się nie zauważyć Twojej nieobecności.
Myślę jednak, że nie powinnaś mieć żadnych wyrzutów z tego powodu, w koncu blog to nie wszystko.
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:53
Nie wszystko, ale jest ważny. Przyzwyczaiłam się do Was i do pisania:)
L.B.
13 listopada 2017 — 20:27
Faktycznie długo Cię nie było, ale już jesteś, już wiemy, co u Ciebie się dzieje. Są zlecenia, więc jest praca i nie ma czasu – ja to rozumiem. Powodzenia Ci życzę i chwil oddechu, bo tak jak napisałaś nie samą pracą człowiek żyje. 😉
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:54
Dziękuję:)
ariadna
13 listopada 2017 — 20:30
…człowiek nie żyje dla pracy, ale…bez pracy nie ma kołaczy, więc stwarza nam ona różne możliwości lepszego życia, jakby nie było 😉
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:54
Tak to już jest, niestety. Dlatego takie ważne jest by robić to, co się lubi. Ja lubię swoją pracę:)
Renata
13 listopada 2017 — 21:03
Ja i tak mam większe zaległości w Waszych postach, że nie wiem od czego zacząć, aby choć trochę zorientować się co się u Was dzieje/działo.
U Ciebie widzę, że znalazłaś pracę. Gratuluję i cieszę się z Tobą, o ile Ty się cieszysz:)
A czas? No cóż, czasami mimo, że jest, bo przecież jest zawsze, to dokonujemy wyborów, stawiamy priorytety. Takie jest życie i jeśli ktoś jest świadom życie, na pewno zrozumie czasowe milczenie, choćby w blogosferze.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
PS. Ja też się stęskniłam za Waszym życiem 🙂
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:56
Ja też się bardzo cieszę, że wróciłaś i to z tarczą:)
Ultra
13 listopada 2017 — 21:09
Byłam pewna, że nowa praca, inne wyzwania, trud i zmęczenie przyczyną małej przerwy. Są przecież blogerzy piszący notę raz w miesiącu i doskonale prosperują, są przerwy z różnych przyczyn, także zdrowotnych, są i odchodzenia, zamykanie i przemijanie. Takie prawa natury, wszystko trzeba przyjąć.
Serdecznie pozdrawiam
Iwona Kmita
13 listopada 2017 — 21:57
Póki co – nie uciekam. Postaram się jakoś lepiej zaplanować. Teraz już wiem, czego mogę się w pracy spodziewać:)
Gabrysia
13 listopada 2017 — 22:07
Iwonko dziś właśnie miałyśmy się spotkać… Ja już w Lublinie jestem i pozdrawiam, ale nic straconego , bo szykuje się trasa do Woli Goławskiej 🙂 Przez Warszawę. Życzę Tobie wszystkiego po równo i pracy i czasu wolnego i czasu na blogowanie, bo jakoś tak się człowiek zżywa w tej blogosferze – taka blogowa rodzinka 🙂 Wiadomo, że nie zawsze jest na to czas ale pustka jest, gdy kogoś brak dłuższy czas. A jak powiedział lis z Małego księcia – jest się odpowiedzialnym za to co się oswoiło. Skoro nas oswoiłaś to nie ma zmiłuj 🙂 Buziaki serdeczne przesyłam
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 10:29
ja też całuję:) I mam nadzieję na to spotkanie co nam tak ucieka…
Kobieta po 30
13 listopada 2017 — 22:51
Rozumiem. Czasami tak jest, że wpadamy w totalny wir pracy…Zmieniałaś sporo w życiu zawodowym, dlatego trudne początki są naturalne
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 10:30
trzeba się przyzwyczaić, że będzie lepiej i gorzej:)
boja
14 listopada 2017 — 00:07
A wiesz, że zapłatę za pierwsze duże zlecenie należy przepić? To taka stara świecka tradycja…
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 10:28
trzeba będzie…
parrafraza
14 listopada 2017 — 03:11
Tak zaglądałam do Ciebie, zaglądałam i zastanawiałam się, co to się z Tobą dzieje. Dobrze, że jesteś 🙂
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 10:28
🙂
Iwona
14 listopada 2017 — 05:03
No dobrze, ale to nie jest powrót marnotrawnej, ale raczej rozsądnej, która – jeśli jest robota – pracuje. Tak to już jest, zwłaszcza u ludzi pracujących na własny rachunek, że czasem trzeba oddać się pracy bez reszty. To się zwraca, bo daje nie tylko zarobek, ale i perspektywę kolejnych intratnych zleceń, o reputacji już nie wspominając.
Jeśli więc trzeba, to pracuj, ile wlezie. Na blogi też będzie c zas – w końcu nie zawsze klienci walą drzwiami i oknami, często (czasem nawet za często) pozwalają odpocząć 🙂
Stokrotka
14 listopada 2017 — 07:14
Cieszę się że jesteś Iwonko….
Bo bardzo polubiłam Twoje pisanie.
No i Ciebie
🙂
Stokrotka
14 listopada 2017 — 07:15
Cieszę się że jesteś Iwonko….
Bo bardzo polubiłam Twoje pisanie.
No i Ciebie też.
🙂
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 10:27
Stokrotko, dziękuję. Po tylu ciepłych słowach, które do mnie wszyscy napisali to sobie po cichu myślę: warto było zniknąć żeby to przeczytać;-)
Ania
14 listopada 2017 — 08:26
Niczym się nie przejmuj Iwonko 🙂 Z naszymi blogami sobie poradzisz bez problemu 🙂 Czekaliśmy na Twój powrót i bardzo się cieszę, że już jesteś 🙂
pozdrowionka serdeczne 🙂
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 10:26
Dziękuję Aniu:)
A.
14 listopada 2017 — 09:35
Cieszę się Iwonka, że powróciłaś do blogowego świata:)
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 10:25
Ja też, i cieszę się, że i ty jesteś:)
maradag
14 listopada 2017 — 11:13
No, ja już wczoraj odetchnęłam z ulgą widząc u mnie na blogu Twój komentarz :-).
Cieszę się, że masz zlecenia – usprawiedliwienie przyjęte! 😉
Maja
14 listopada 2017 — 11:59
Zaczęłam się już obawiać , że z tym dyniowym przekazem zostaniemy na zawsze 🙂 Cóż nie samym blogiem człowiek żyje – prawda ? Miło ,że jesteś 🙂 Pozdrawiam jak zawsze serdecznie 😉
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 21:07
Ty też gdzieś znikłaś, ale cię odnalazłam:)
Iwona Zmyslona
14 listopada 2017 — 12:54
Cześć, u Anny S przeczytałam Twój komentarz, który trochę mnie zasmucił. Wywnioskowałam z niego bowiem, że nie wszystko idzie po Twojej myśli i potrzebujesz „słodkiego wsparcia”. Jednak myliłam się, bo masz zlecenie i to duże, a co za tym idzie i szansę na ciąg dalszy. Ja nie mogę usprawiedliwić siebie w podobny sposób, bo nie praca jest powodem mojego milczenia. Cieszę się, że wracasz do aktywności blogowej, bo zarówno Twoje posty jak i komentarze cenione są nie tylko przeze mnie. Uściski.
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 21:01
Iwonko, był czas, że nie szło zbyt dobrze. Teraz jest lepiej, a potem – czas pokarze. Zdrowia ci życzę, bo podejrzewam, że z powodów zdrowotnych jesteś smutna i nie piszesz.
oko
14 listopada 2017 — 17:24
blog żadnych tłumaczeń nie wymaga – jest tylko Twój i robisz co uważasz.
życie zawsze będzie ważniejsze od świata złudzeń i nadziei – to zdrowy objaw i życzę, żeby się wydarzało w miarę często. Na użytek własny ( a czytam sporo niestety twórczości innych , a i sam wolny od nałogu nie jestem) wymyśliłem powiedzenie – szczęśliwi blogów nie piszą, bo nie maja czasu-konsumują szczęście – czego życzę niezobowiązująco. pozostali niech piszą, albo czekaja na świeże wieści z frontu.
Iwona Kmita
14 listopada 2017 — 21:00
A ja myślę, że szczęśliwi też piszą bo lubią po prostu:)
Igomama
14 listopada 2017 — 22:33
Iwonko, z radością i entuzjazmem przyjmuję Twój powrót i pomyślne zakończenie pierwszego ważnego zlecenia! Brawo, kochana.
Żadna Ty marnotrawna, jeno roztropna i pracowita! 😉
Bądź z siebie dumna, Iwonko, bo zrobiłaś kawał dobrej, solidnej roboty.
Oby to był taki pierwszy kamyczek, który poruszy lawinę dalszych zleceń (oczywiście takich, które Cię radują, sprawiają Ci przyjemność, niosą nie tylko pieniądze, ale też wyzwalają pasję tworzenia).
A my poczekamy na Ciebie i chętnie poczytamy kolejne dobre wiadomości. 🙂
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:32
Dziękuję, kochana jesteś:)
iw.nowa.2.0
15 listopada 2017 — 00:40
Może i człowiek nie żyje tylko po to, aby pracować, ale bez pracy jak wiadomo ani kołaczy ani bloga nie ma (bo kto zapłaci za internet!).
Tak więc jesteś usprawiedliwiona. Miewam podobne ciągi nieustannej pracy i zajęć, kiedy ledwo dyszę, czasem wpadnę na kilka blogów ale najczęściej nawet skomentować nie mam siły.
Rozumiem więc, jak to jest.
No cóż, przede mną podobny etap. Po tym jak zakończył się też dość trudny długi etap prawie kompletnej zajętości.
„Nic to Baśka”, trzeba przetrwać! 🙂
pozdrowienia
iw
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:31
Wzajemnie – pozdrawiam i siły życzę „Baśka, trzymaj się”
Oto ja
17 listopada 2017 — 03:03
Jak Cię nie było że tak powiem widać w blogosferze to od razu pomyślałam że pochłonęła Cię praca. Cieszę się że znów możesz się spełniać w roli Pani Redaktor. I fajnie poczytać u Ciebie coś nowego. Pozdrawiam serdecznie ?
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:29
I ja cię pozdrawiam i ściskam mocno:)
Anna
17 listopada 2017 — 14:01
Właśnie domyślałam się, że dostałaś jakieś zlecenie i solidnie się z niego wywiązujesz.
Dzisiaj chciałam napisać na Onecie nowy post, ale nic z tego, bo nie zdołałam się zalogować. Na szczęście nie zobaczyłam informacji, ze blog jest zablokowany. nie mam pojęcia, co się dzieje z tymi blogami Onetu i już tracę cierpliwość.
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:30
Anno, a może coś u ciebie z komputerem nie tak? jakieś wirusy???
Seeker
18 listopada 2017 — 16:50
Nie wiem, co jest fajniejsze: to, że wróciłaś i czułaś potrzebę wyspowiadania się; czy to, że masz zajmującą pracę 🙂
Ja też ostatnio trochę zaniedbałam zarówno swojego bloga, jak i teksty innych, ale nie z powodu pracy, a życia osobistego. Ono potrafi dać w kość!
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:30
Oj potrafi, wiem o tym. I tak dobrze, że nie nakładają ci się kłopoty życiowe i zawodowe bo i tak bywa. Nieszczęścia jak wiadomo chodzą już stadami.
Maria
3 grudnia 2017 — 16:45
Dasz radę wszystko pogodzić. Pozdrawiam cieplutko
Iwona Kmita
4 grudnia 2017 — 10:36
dziękuję, spróbuję:)