Ostatnio w pracy redagowałam tekst o kultowych figurkach porcelanowych z Ćmielowa. Potem przez cały dzień nie mogłam uwolnić się od wspomnień.
Z dzieciństwa pamiętam klasyczną ciemnobrązową meblościankę na wysoki połysk, a na niej białoszarą figurkę psa. Obok niej stała druga – mówiłam o niej Murzynka. Wtedy nikogo to nie raziło a Murzynek Bambo był bohaterem wierszyka, którego na pamięć uczyły się przedszkolaki. Ale moim ulubieńcem został porcelanowy pies – jak się okazało chart, choć dla mnie przez lata był to owczarek i nazywałam go Lassie, bo uwielbiałam książeczkę „Lassie, wróć” Erica Knighta i wiele łez wylałam, gdy ją kilkakrotnie czytałam.
Ćmielowskie cudeńka
Do psa z porcelany mam zresztą wyjątkowy sentyment także dlatego, że kupili go sobie moi rodzice z okazji ślubu i była to pierwsza dekoracja w ich wspólnym już domu. Kilka lat temu Mama mi ją podarowała i stoi teraz u mnie w Warszawie. Byłam przekonana, że pies został wyprodukowany w Ćmielowie, bo mieszkaliśmy w Ostrowcu Św., bardzo blisko tego miasteczka, no to skąd miał być. Dopiero niedawno sprawdziłam i okazało się, że wytworzono go w Fabryce Porcelany w Wałbrzychu, ale prawdopodobnie był dziełem jednego z czterech projektantów Instytutu Wzornictwa Przemysłowego, którzy dla Ćmielowa zaprojektowali serie porcelanowych cudeniek i były one wytwarzane nie tylko w tamtejszej fabryce, ale i w różnych wytwórniach, m.in. właśnie w Wałbrzychu czy Chodzieży. Niestety, nie udało mi się dowiedzieć, który z artystów stworzył „moją Lassie”, natomiast „Murzynka” okazała się dziełem Henryka Jędrasiaka, powstała w 1958 roku w Ćmielowie i znana jest jako Sudanka. Ta figurka zamieszkała z kolei u mojego brata w Edynburgu.
Do tej opowieści dopiszę też współczesny wątek. Otóż mam w domu także fantastycznego porcelanowego kota, który powstał niedawno, ale na podstawie wzoru z lat 60. minionego wieku w fabryce AS Ćmielów, która po latach wznowiła produkcję kultowych cudeniek. Kota także dostałam od Mamy, a kupiła go w sklepie fabrycznym, gdy odwiedziła Ćmielów (może też była to sentymentalna wycieczka?).
Historia kołem się toczy
W Ćmielowie jest też druga fabryka, wytwarzająca porcelanę użytkową. I to jaką porcelanę! Polskie Fabryki Porcelany „Ćmielów” i „Chodzież” S.A. to teraz największa fabryka tzw. porcelany cienkościennej w Europie (niedawno połączyły się dwie spółki Zakłady Porcelany „Ćmielów” Sp. z o.o. i Porcelana „Chodzież” S.A.). Początki ćmielowskiej fabryki sięgają 1790 roku, kiedy to miejscowy garncarz Wojtas założył manufakturę produkującą garnki gliniane i fajans. Natomiast w 1838 roku w fabryce rozpoczęła się produkcja porcelany.

PFP Ćmielów i Chodzież S.A. – kolekcja Kropla
Do współpracy z Ćmielowem byli zapraszani tak znakomici projektanci, jak Wincenty Potacki ( Od 1935 r współpracował z fabryką porcelany w Ćmielowie, na potrzeby tego zakładu przez sześćdziesiąt lat projektował ceramikę i przedmioty użytkowe), czy Bogdan Wendorf (projektował dla Ćmielowa w okresie międzywojennym). Teraz powstają w niej przepiękne przedmioty, nawiązujące do źródeł poprzez odtwarzanie tradycyjnej porcelanowej zastawy stołowej ale w nowym, ekskluzywnym wydaniu. Klasyczne wzory zawsze mi się podobały, mam zresztą zastawę na 12 osób, którą „w wianie” dostałam od rodziców. Piękne białe naczynia obramowane kobaltowym paskiem i zdobione złotem są same w sobie wyjątkową ozdobą stołu. Podejrzewam, że mój serwis został wyprodukowany w latach 70. minionego wieku.
Ostatnio zachwyciły mnie współczesne kolekcje wytwarzane właśnie w PFP Ćmielów Chodzież, np. marynistyczne New Atelier i Navy. Do klasyki natomiast ewidentnie nawiązują przepiękne według mnie wzory Koliber i Kropla – delikatne, całkiem współczesne, choć trochę jakby z minionych dekad. Ciekawa jestem, czy i Wam też się spodoba to nowoczesne nawiązanie do tradycji…
No i proszę, jedno wspomnienie pociąga za sobą kolejne i kolejne, a wszystko zaczęło się od jednego tekstu…

PFP Ćmielów i Chodzież S.A. – kolekcja Navy
lukasz
19 lipca 2016 — 14:24
Hmmm… Iwonko przyznam, ze i ja pamietam tego porcelanowego psa, który stał w Waszym rodzinnym domu… to miło ze takie „drobiazgi”, które były świadkiem naszych rodzinnych chwil nadal zostaja z nami blisko i stanowią czesc teraźniejszości, jednocześnie niosąc ze soba tyle wspomnień… Ja tez zabrałem z domu taki swój „drobiazg” i ciesze sie, ze mam odrobinkę domu u siebie w Harrogate.
Iwona Kmita
19 lipca 2016 — 17:17
Popatrz jakie to ważne się staje, z wiekiem pewnie. Te nasze wspomnienia z dawnych lat. Jednak dom to zawsze dom i trzeba mieć ze sobą jego kawałeczek. Cieszę się, że napisałeś Łukasz. Powodzenia 🙂
Angelica
20 lipca 2016 — 15:29
Wydaje mi się, że chyba każdy człowiek potrzebuje, czegoś, co przypomina mu o minionych latach, przywodzi na myśl piękne wspomnienia. Z reguły bywamy sentymentalni.
Iwona Kmita
20 lipca 2016 — 18:57
Szczególnie, jeśli wspomnienia związane z przedmiotem są przyjemne. Ja na pewno jestem sentymentalna. Dziękuje, że się wpisałaś 🙂
Ola Gościniak - Jestem Interaktywna
21 lipca 2016 — 09:51
Moja babcia ma podobne porcelanową sarenką, mówiła, że kupione z jednej z jej pierwszych wypłat. Także bardzo dużo wspomnień się z nią wiąże.
Iwona Kmita
21 lipca 2016 — 11:01
Każdy na pewno ma coś, jakiś drobiazg, który jest mu bardzo bliski. Warto dbać o takie rzeczy bo z czasem nabierają dla nas sentymentalnego znaczenia. Ludzie odchodzą, przedmioty – pozostają jako, często jedyna, pamiątka po drogich osobach.
Asia
21 lipca 2016 — 10:38
Naprawdę fajnie napisany tekst, mógłby być początkiem jakieś fascynującej powieści, sagi rodzinnej z porcelaną polską w tle.
Nie znam się na tym kompletnie, ale w moich okolicach jest Lubiana, która ma piękne zestawy z motywem kaszubskim, bardzo mi się to podoba, ale coś mi świta, że Lubiana nie jest tak szlachetna jak Ćmielów.
Iwona Kmita
21 lipca 2016 — 12:11
Z tego co wiem, fabryka Lubiana powstała w końcówce lat 60. XX wieku. Zdecydowanie więc młodsza od Ćmielowa. Ale myślę, że nie ma co oceniać stopnia szlachetności, chodzi o to żeby nam się podobało, a jeszcze lepiej – miało jakąś swoją historię. Dzięki za miłe słowa o tekście 🙂
Design Your Home with me
22 lipca 2016 — 00:10
Piekny ten zestaw “Kropla“. I piekny tekst?
Iwona
22 lipca 2016 — 10:05
Dzięki za miłe słowa 🙂
Dobre Zielsko
28 sierpnia 2016 — 21:51
Z chodzieską porcelaną kojarzy mi się pewna konferencja nt. designu, podczas której odbyła się prezentacja nowych projektów i podczas której wykonywałam tłumaczenie symultaniczne. Takie wspomnienie… 😉
Iwona Kmita
28 sierpnia 2016 — 22:34
Mam nadzieję, że te projekty były ładne. Chodzież też miewała fajne wzory, jeszcze przed fuzją z Ćmielowem.
Małgorzata B
28 sierpnia 2016 — 21:57
Uwielbiam piękną zastawę na stole, ale figurek nie 🙂
Iwona Kmita
28 sierpnia 2016 — 22:31
Dla mnie są one cenne ze względu na wspomnienia, jako pamiątki po prostu. Ale uważam, że są ładne i w niektórych wnętrzach urządzonych raczej tradycyjnie pasują jak ulał. A w nowoczesnych z kolei mogą być oryginalnym akcentem retro.
Iwona
28 sierpnia 2016 — 22:05
Uwielbiam Ćmielowską porcelanę 🙂
Iwona Kmita
28 sierpnia 2016 — 22:29
Ja też. Bardzo mi się też podobają nowe wzory powstające w pracowni po kierownictwem Marka Cecuły.
Amanda Niedrich
28 sierpnia 2016 — 22:08
ten porcelanowy psiak prześliczny!
Iwona Kmita
28 sierpnia 2016 — 22:28
A dla mnie dodatkowo cenny ze względu na wspomnienia.
Kasia Ekiert
28 sierpnia 2016 — 23:28
Tak pięknie o porcelanie
Zołza z kitką.
1 września 2016 — 12:02
Z porcelany to przemawia do mnie tylko zastawa ewentualnie 😉 Reszta – no cóż, przykro mi to mówić, ale raczej jest „kurzołapem”, tym bardziej, że sama nie mam sentymentu do żadnej z figurek 😉
Iwona Kmita
1 września 2016 — 13:12
No cóż, nie wszystkim musi sie podobać. Ludzie są różni i to bardzo dobrze 🙂
Monika
19 września 2016 — 11:13
Nie mam w domu nic z Ćmielowa, ale w lipcu odwiedziłam Muzeum Żywej Porcelany w Ćmielowie i byłam zachwycona! 🙂
Iwona Zmyślona
15 października 2016 — 01:02
Kiedy pisałam komentarz do posta o Twoim upodobaniu do filiżanek, to wspomniałam o mojej matce. Ona właśnie była wielką zwolenniczką porcelany Ćmielowskiej, bo na miśnieńską nie byłoby jej stać nawet gdyby w latach komuny mogła ją kupić. Ja bardzo lubię rzeczy łączące nowoczesność z tradycją.
Iwona Kmita
15 października 2016 — 11:20
Takie łączenie czy miksowanie starego z nowym jest teraz bardzo popularne, wręcz modne. W przypadku porcelany z Ćmielowa u mnie dochodzi jeszcze ważny wątek sentymentalny. No i w ogóle bardzo kocham porcelanę. Pozdrawiam