Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Plotka plotce nierówna

Lubicie sobie czasem poplotkować? Pewnie tak. To taka nasza ludzka słabość. Lubimy opowiadać sobie o znajomych, pracodawcach, dziewczynie syna czy chłopaku córki.

Ploteczki rozluźniają, sprawiają, że atmosfera staje się mniej oficjalna, pomagają w nawiązaniu bliższych relacji. Nie ma w tym nic złego, dopóki swoim gadaniem nikogo nie krzywdzimy. Jednak co innego podśmiewanie się ze sposobu ubierania koleżanki, a co innego włażenie z buciorami w jej życie osobiste, stosunki małżeńskie, kłopoty rodzinne. To już nie jest niewinna ploteczka. Cienka granica została przekroczona. Często plotkarz nie zdaje sobie sprawy, że swoimi słowami kogoś krzywdzi. Ale czasem, niestety, dobrze o tym wie.

Czemu o tym piszę? Bo właśnie się dowiedziałam, że osoba, którą lubię, szanuję stała się tematem krzywdzących plotek.

Taka oto sytuacja:

Dwoje ludzi spędza ze sobą wiele lat, kilka ostatnich to walka o zdrowie, a potem o życie jednej z nich. Ta druga oddaje się jej w pełni, towarzyszy, gdy dzień po dniu stawia opór chorobie. Początkowo próbują nie przyjmować jej do wiadomości. Podróżują, cieszą się każdym dniem, przyjmują gości. Nigdy nie opowiadają znajomym o swoich kłopotach. O tym rozmawiam tylko z jedną z nich, na osobności. I wiem, jak wspaniałą ma opiekę, jak jest zadbana, kochana. Że liczą się tylko jej pragnienia. Ma pomoc w każdej sytuacji codziennego życia. Ta druga osoba nie użala się nad sobą, nie myśli o swoim zdrowiu, o odpoczynku, o najmniejszej przyjemności. Dla nas, przyjaciół, oni bardzo prawdziwie i szczerze się kochali.
Potem stało się to, co się stać miało, choroba zwyciężyła. Trudno się z tym pogodzić, bo to za wcześnie, bo mogli jeszcze spędzić razem wiele lat. Wszyscy chcemy, aby osoba, która została sama kiedyś jeszcze zaznała szczęścia bo w pełni na to zasłużyła. I podobno niedawno ktoś pojawił się w jej życiu.
I wtedy ruszyła plotkarska machina: czy wiesz, czy słyszałaś, czy naprawdę kogoś ma? Niemożliwe, tak wcześnie…, to dopiero niespełna rok. Właśnie to stało się takie ważne, ten umowny rok żałoby. Tamte lata bezinteresownie oddane partnerowi poszły w niepamięć.

Każdy z nas chce być szczęśliwy.To banał, wiem, ale prawdziwy. I każdy ma prawo sam decydować, kiedy i czy jest gotowy na nowy związek. Nic nam do tego. Jeden cierpi pół roku, drugiemu potrzeba lat, żeby jakoś stanąć na nogi. Dlatego wściekłam się, gdy usłyszałam, że ktoś (i to ktoś z grona znajomych) rozsiewa jeszcze gorszą plotkę, w którą na pewno nie uwierzę – że ta druga osoba nie tylko się z kimś związała, ale że wdała się w romans jeszcze za życia partnera, gdy ten walczył o siebie.
Czemu mają służyć te wstrętne insynuacje? Czemu ludzie są tacy wścibscy i okrutni. Jaki mają interes w rozgłaszaniu nieprawdziwych, niesprawdzonych informacji. Podobno motorem napędowym paskudnych plotek jest w głównej mierze zazdrość i chęć „ukarania” osoby, której dotyczą. Ale w tym przypadku zazdrość o co? Że może jest szansa, by ułożyć sobie znowu życie? Ukarania za co? Za pragnienie, by znowu kochać, nie być samym?
Naprawdę nie wiem, jak się mam zachować. Wyjaśniać, że to nieprawda? Dotrzeć do plotkarza i powiedzieć, co o nim myślę? Porozmawiać z „pokrzywdzonym”, okazać wsparcie? Co zrobilibyście na moim miejscu?

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén