Człowiek jako istota – podobno – myśląca potrafi zachowywać się tak, jakby zamiast rozumu miał… plastikową butelkę. A może torebkę, może słomkę, może kubek. Bo właśnie najwięcej tych przedmiotów zostawiamy środowisku w spadku po sobie…
Ostatnio dowiedziałam się, że:
* w oceanach zalega już 150 mln ton plastiku
*do połowy XXI w. w oceanach będzie prawdopodobnie pływać więcej plastiku niż ryb
* największa plama plastiku znajduje się na Pacyfiku, na północny wschód od Hawajów – tzw. Pacyficzna Plama Śmieci powiększa się znacznie szybciej niż przewidywali naukowcy. Z badań fundacji The Ocean Cleanup wynika, że teraz zajmuje ona powierzchnię ok. 1,6 miliona km kw., czyli jest ok. 5 razy większa niż powierzchnia naszego kraju
* co minutę do oceanów trafia zawartość jednej śmieciarki z plastikiem
* światowa produkcja plastiku wynosi 288 milionów ton rocznie, z czego 10 % trafia w formie śmieci do oceanów
* co roku około 100 tysięcy ssaków morskich, miliony ptaków i ryb ginie z powodu zatrucia plastikiem
* 90 proc. ptaków morskich ma we wnętrznościach plastik, który pozostawił na jego drodze człowiek
* plastik rozkłada się niezwykle wolno, być może ten proces będzie trwać setki, może tysiące lat…
* mamy do czynienia z dwiema grupami plastiku – makroplastik to ten, który widzimy na własne oczy i on bezpośrednio zagraża zwierzętom i ptakom morskim. Druga grupa to mikrocząstki wielkości bakterii czy komórek planktonu. Trudno jest je oddzielić i zbadać. Nie można wykluczyć (jeszcze tego nie udowodniono), że te maleńkie cząsteczki mogą trafiać do krwiobiegu ludzi i zwierząt
* obecnie testowane jest urządzenie”The Ocean Cleanup”, które ma za zadanie sprzątanie plastikowych śmieci z wód oceanów. Naukowcy sprawdzają, czy maszyna jest wstanie zebrać śmieci, oszczędzając mieszkańców mórz.
Telewizje co jakiś czas epatują zdjęciami wód pokrytych ludzkim plastikowym brudem. I tu wyjaśnienie – plama na Pacyfiku pokazywana w telewizjach nie jest faktycznym obrazem. Tak naprawdę w tym miejscu znajduje się plama stworzona przez mikrocząsteczki niewidoczne dla oka (o których wspominałam powyżej). Pokazywane obrazy mają nami wstrząsnąć, zrobić na każdym wrażenie – najczęściej są to ujścia rzek do morza, gdzie gromadzą się wszystkie śmieci. Niestety, szybko chyba o tym zapominamy, ponieważ sytuacja stale się pogarsza.
Zdradzę wam skąd przyszedł mi do głowy pomysł na ten wpis. Otóż byłam niedawno na urlopie nad morzem, w Łebie. Plaża tam jest chyba jedną z piękniejszych nad Bałtykiem, bardzo szeroka, piaseczek drobniutki i czysty. Tyle, że na nim co jakiś czas odczytywałam hasło „tu byłem” – butelki szklane, plastikowe pałętają się na plaży oraz w lesie prowadzącym nad morze. To bardzo smutny widok… Świadczy o tym, że wciąż jednak jesteśmy niedouczeni i po prostu żyjemy w brudzie. No bo skoro na plaży i w cudownym lesie zostają po nas góry śmieci, to o czym innym to świadczy? Najbardziej zbulwersowała mnie droga do latarni morskiej Stilo. Prowadzi przepięknym lasem, ok. kilometra dość stromo w górę. I właśnie w tym lesie, przy tej drodze co i rusz leżały butelki i inne śmieci. Mieli siłę wnosić na górę pełne butelki, ale puste okazywały się już zbyt ciężkie, by donieść je do kosza na górze? Razem z mężem zebraliśmy to, co było na naszej drodze. Może takich osób, jak my jest więcej. Tyle, że tych, którzy brudzą – jeszcze więcej.
- Ludzi prawie nie było, zwłaszcza, gdy poszliśmy dalej od najczęściej używanych wejść na plażę.
- Plaża w Łebie jest rozległa, szeroka, piękna po prostu. Tutaj jakaś klasa z Zielonej Szkoły kończy zajęcia.
- Tak wyglądają drogi na plażę. Niestety są zaśmiecane…
- Przyszła mi do głowy smutna myśl – może te ptaki też już mają w żołądkach plastik?
- Na razie jeszcze sobie pływają…
- Ta piękna droga prowadzi do latarni morskiej Stilo.
- A to można spotkać po drodze.
- Zebrała się cała siatka. Wprawdzie plastikowa ale wielokrotnego użytku i podobno biodegradowalna.
- Zdjęcie zrobione z samej góry na latarni
- Widok z latarni, w tle ruchome piaski
PS. informacje na temat plastikowych śmieci znalazłam m.in. w artykułach: „Wyspa śmieci na Pacyfiku…” na turystyka.wp.pl oraz „Boyan ratuje świat…” na weekend.gazeta.pl
Jaga
20 września 2018 — 19:52
aż serca się ściska – w końcu zwierzaki nie przychodzą do naszych mieszkań i nie brudzą nam więc dlaczego my im zaśmiecamy ich dom? Ale co się dziwić … plastik w głowach, cyckach, ustach …. więc i w mózgu
Iwona Kmita
20 września 2018 — 19:55
No tak, dobrze to skomentowałaś, trafne porównanie:)
jotka
20 września 2018 — 20:28
Widziałam w Tv te biedne żółwie zaplatane w foliowe reklamówki, plaże pełne śmieci itd. Niestety w lasach nie lepiej. Kiedyś wybraliśmy się na grzyby, kapeluszy zero, za to mogliśmy zbierać śmieci. Gdybym wiedziała, wzięłabym worek na puszki, podobno nieźle płacą…
Nie pomoże pewnie nawet skup wszystkiego, bo widuje obok ławek na osiedlu butelki zwrotne, a więc społeczeństwo tak bogate, ze odnosić do sklepu nie warto.
Nie wiem, co musi sie wydarzyć, a gdybyś widziała jak śmiecą uczniowie…ale niestety przemysł sie do tego przyczynia. Dzieci dostają w szkole mleko, owoce, warzywa, soki – wszystko w plastikowych opakowaniach – codziennie góry śmieci, nawet jest do zbierania tego jedna osoba, cały dzień ma co robić!
szkoda słów!
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:47
Wiele musi się zmienić, jednak najważniejsza jest edukacja młodego pokolenia. I to zarówno domowa, jak i szkolna
jotka
20 września 2018 — 20:30
A, jeszcze do mleka i soków plastikowe słomki – jak tu edukować dzieci ekologicznie?
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:46
Oj, ta edukacja u nas leży…Wszędzie plastiki wodzą dzieci na pokuszenie
Bet
20 września 2018 — 20:52
Jak to co robić? Uczyć wyrzucania śmieci do odpowiednich pojemników. Czy to naprawdę jest takie trudne?
Dziś, po latach tolerancji dla palenia papierosów, wszyscy wiedzą, że jest to złe a palacze są wręcz szykanowani. Czy podobnymi sposobami można zmienić myślenie i postępowanie z odpadami? Myślę, że tak.
Urlopu w Łebie zazdroszczę jak nie wiem co:)))
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:45
Urlop był cudny Bet:) Może i nauczymy się nieśmiecenia, ale jeśli to będzie trwało tak długo, jak odchodzenie od palenia w każdym miejscu, to źle wróży nam i otoczeniu.
Bet
21 września 2018 — 17:20
Nie rozumiem, skąd bierze się plastik w morzu – sam tam nie wchodzi! Jak można wrzucać odpady do wody? No jak? Mnie się to w głowie nie mieści.
Dziś robiłam zakupy na bazarze warzywnym – prosiłam o ważenie luzem i wszystko wkładałam do koszyka bez opakowań, zaoszczędziła co najmniej 5 torebek plastikowych. Przecież to proste i bez kosztowe.
Iwona Kmita
21 września 2018 — 18:21
Bet, przepraszam za bezpośredniość, lecz ty po prostu masz rozum, a nie plastik:) A skąd plastik w wodach, w morzu? Wpływa rzekami, a te zbierają śmieci z brzegów, nie wspominając o ludziach, którzy wrzucają do wody, co się da.
Anna
20 września 2018 — 22:27
Dobrze, że o tym piszesz. Ostatnio zmieniłam sklepik, bo pani uparcie wciskała mi wszystko w foliowe woreczki. Niby mała rzecz, ale wkurza.
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:44
Te woreczki są najgorszego sortu, że się tak wyrażę:) Dlaczego nie mogą wrócić zwykłe papierowe szare torby z surowców wtórnych. Kiedyś w słusznie minionych czasach było ich pełno a plastikowe wydawały się dobrem, o którym niektórzy marzyli. Czy teraz nie można wrócić do papierowych opakowań?
szarabajka
20 września 2018 — 22:31
Każdy rodzaj śmieci, to hańba dla kindersztuby, a raczej jej braku.
To była bardzo politycznie poprawna opinia, którą mam o śmieciarzach (i nie mam na myśli osoby sprzątające po śmieciarzach).
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:41
Zgadzam się z tobą w całej rozciągłości. Pisałam już wielokrotnie w komentarzach, ze oprócz sprzątania potrzebna jest edukacja, a ta niestety w tym względzie kuleje. Zresztą, w każdym innym także.
Vulpian de Noulancourt
20 września 2018 — 23:52
1. Pod koniec XIX wieku wieszczono, że cywilizacja musi nieodwołalnie upaść, bo w przewidywanym najbliższym pięćdziesięcioleciu miało zabraknąć gruntów ornych niezbędnych do zbioru zboża niezbędnego do wykarmienia koni koniecznych, z kolei, do dalszego rozwoju. Okazało się wkrótce, że te przewidywania były błędne, bo konie zastąpiono innymi źródłami mocy.
2. Azotox też miał przynieść kres ludzkości, a jakoś nie przyniósł.
3. Wierzę, że jesteśmy zdolni do wymyślenia i wprowadzenia w życie środków, które usuną nadmiar śmieci walających się w najbardziej nieprawdopodobnych miejscach. Gorzej, że jestem przekonany, że koszt takich działań zostanie przerzucony przez rządy i kapitalistów na społeczeństwa. No i zapewne niektóre z nich (zwłaszcza te już od dawna tresowane w dziedzinie ekologii) podejmą te koszty z ochotą entuzjastycznego niewolnika.
4. Wpływ słomek na skażenie środowiska jest, nie oszukujmy się, żaden. Dlatego ta akcja, choć niewątpliwie szlachetna, jest bezdennie głupia. Problem leży zupełnie gdzie indziej.
5. W Polsce w epoce przedekologicznej płaciliśmy za wywóz pomieszanych śmieci. Teraz, kiedy każdy z dumą myje swoje śmieci, a później je skrzętnie segreguje, to do odpowiednich pojemników nie trafiają już ordynarne śmieci, tylko cenny surowiec wtórny. Dlaczego zatem mam ów surowiec oddawać za darmo, skoro on jest tak cenny dla reutylizacji (a przynajmniej różni guru prawią w TV, że jest)? No i dobrze, skłonny nawet byłbym, w imię wyższych celów cywilizacyjnych zrezygnować z pieniędzy za oddawana surowce wtórne. Ale niech mi ktoś wytłumaczy, czemu za wywóz owych surowców wtórnych, które oddaję za darmo, płacąc tym samym za moją miłość do środowiska, muszę każdego roku płacić coraz więcej? Bo taka, panie, moda? Podejmę ryzyko bycia niemodnym.
6. Problem różnego rodzaju plastików jest, niewątpliwie, ważki, ale, jak na razie, nikt w żadnym państwie nie potraktował go poważnie, zadowalając się nawet nie półśrodkami, a tylko pilnie bacząc, żeby koszty przerzucić na obywateli.
7. Sporą winę można przypisać obowiązującemu modelowi kapitalizmu, który (jak pisał pan Lem) produkuje byle jakie produkty (żeby utrzymać możliwość ciągłej produkcji chłamu) w bardzo trwałych i wymyślnych opakowaniach (co miało, w założeniu, prowadzić do stałego rozwoju myśli technicznej, niezbędnej do utylizacji tych trwałych, ponad miarę, śmieci).
Pozdrawiam
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:40
Ja również wierzę, że człowiek wymyśli sposób, dzięki któremu plastik nie zatruje wszystkich wód, ich mieszkańców i nas także. Cóż z tego, skoro niewyedukowany człowiek nadal będzie brudził. W moim przekonaniu najważniejsze jest właśnie to, by kolejne pokolenia nauczyły się szacunku dla środowiska, w którym żyją, bo w tym mieści się też nieśmiecenie. Z tego punktu widzenia nie uważam akcji słomkowej za głupią – chodzi bardziej o nawyk rezygnowania z czegoś, co nie jest konieczne, a co przy okazji jest trucizną zalegającą potem w różnych miejscach na wieki,niż o same zyski z rezygnacji ze słomek. No bo, czy np. piwo z sokiem koniecznie trzeba pić przez słomkę? Przecież to bzdura, a ile tego chłamu latem ląduje w lasach, na trawnikach, parkingach itp. Co do opłat za wywóz śmieci – myślisz, że ktoś chciałby sam wozić je w odpowiednie miejsce? Na pewno nie. Ja wolę zapłacić, niż samej martwić się kiedy i gdzie mam zawieść swoje cenne i umyte śmieci. Pozdrawiam i dziękuje za wyczerpujący komentarz:)
Vulpian de Noulancourt
21 września 2018 — 22:49
To tylko krótko:
1. Słomki. Nawet nie staram się utrzymywać, że słomki są najpotrzebniejszym elementem naszej cywilizacji, bo nie są. Tyle tylko, że ich udział w całej masie produkowanych odpadów jest marginalny i właśnie dlatego niespodziewane typowanie ich na symbol złej konsumpcji uważam za błędny, głupi i wręcz szkodliwy. Jest wiele innych produktów, które stanowią o wiele większą część tego, z czym nie wiadomo do końca, co zrobić po pierwszym i jedynym użyciu. Ot, kubki plastikowe, sztućce jednorazowe, chusteczki higieniczne, butelki plastikowe, kartony na soki, puszki piwa, coli itp, a wręcz papier toaletowy, o którym jakoś humaniści – pięknoduchy, załamujący ręce nad zaśmiecaniem środowiska, ani się zająkną.
2. Opłaty za wywóz śmieci. To już, że przypomnę, nie są śmieci, tylko cenne, posegregowane zgodnie z życzeniem, surowce wtórne. Które odbiorca dostaje za darmo, ma wielokrotnie mniej pracy z końcowym segregowaniem w swoim zakładzie, niż w erze przedsegregowalnej, a przez to wychodzi mu to o wiele taniej. To niby dlaczego koszt odbioru rośnie w sposób ciągły?
Pozdrawiam
Iwona Kmita
21 września 2018 — 22:58
Tak jak wspominałam – dla mnie słomki to tylko przykład, masz rację, że są inne rzeczy, wymienione przez ciebie, które mają większe znaczenie w tym „brudzeniu”. Upieram się jednak przy tym, że dobry nawyk może czynić cuda – niech młodzi nauczą się nie brać słomek, za tym pójdą kubki, itd. Papier toaletowy też się nie rozkłada? I chustki higieniczne? Czy chodzi ci po prostu o zaśmiecanie???
Co do opłat za wywóz – tak, wzrost opłat nie ma logicznego wytłumaczenia. Jednak powątpiewam, czy te nasze śmieci są faktycznie takie czyste?
Dzięki za dyskusję:)
Vulpian de Noulancourt
22 września 2018 — 21:47
Papier się rozkłada, ale co roku wprowadzamy do środowiska istne tysiące ton tego specyfiku, gdy to zwyczajnie niepotrzebnie. Wystarczyłoby wprowadzić muzułmański zwyczaj obmywania anusa zamiast przecierania papierem. Nie mówiąc już o tym, że papier zwykle wymusza wycinkę drzew, tak umiłowanych przez ekologów.
Pozdrawiam
Lena Sadowska
21 września 2018 — 01:32
Witaj, Iwono.
Też napatrzyłam się na różnego rodzaju śmieciowiska:(
Zauważyłam, że nic tak ludzi nie pobudza do myślenia jak ponoszenie kosztów.
Odkąd wprowadzono w sklepach opłaty za jednorazowe reklamówki, jakoś mniej ich się wokół poniewiera, a wiele osób idzie po rozum do głowy i inwestuje w torby wielorazowego użytku.
Może podobnie powinno być z innymi plastykowymi opakowaniami.
Przydałby się także powrót do opakowań zwrotnych, za które pobierano kiedyś kaucję. W wielu krajach już się do tego wraca. Może i u nas zwrot szklanej butelki przestanie wywoływać grymas niezadowolenia na twarzach sprzedawców.
Mądry, potrzebny tekst, Iwono.
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:29
Dziękuję Leno. Masz rację, że obostrzenia finansowe są najskuteczniejsze. Gdy teraz stoję w kolejce prawie nikt nie potrzebuje torebki żeby zapakować zakupy. A jeszcze nie tak dawno kostkę masła wkładali do wielkiej torby. Podoba mi się też, że firma w której robię czasem zakupy on-line odbiera swoje wielorazowe torby, w których przywozi produkty. Nie musimy ich gromadzić ani samy wynosić do pojemników na plastik.
PKanalia
21 września 2018 — 05:38
jakoś tak niedawno słuchałem w radio (TOK FM) o tym projekcie „The Ocean Cleanup”… pomysł faktycznie wspaniały i mam wielki szacun dla jego wykonawców, bo cała trudność właśnie na tym polega, by oddzielić żywe od tego fuckin’ plastiku…
btw: wczoraj coś tam kupowałem w Żabce i zapytałem pani za ladą, co jej się stało w rękę, którą miała obandażowaną… okazało się, że to wynik wyplątywania bezdomnego kota z plastikowej torebki… bardzo ją polubiłem /panią, nie torebkę/, tak mocno empatycznie, bo sam mam kilka takich kotów zaliczonych i jestem mocno cięty na ów fuckin’ plastik… na odchodnym od kasy rzuciłem tekst:
– Bastet tego nie zapomni i na pewno wynagrodzi…
dalej już nie rozwijałem, bo następny klient czekał do kasy…
…
trasę do morza w okolicach jeziora Łebsko nieopodal latarni znam, ale tej latarni w Czołpinie… po drodze było czysto, ale to było ładne kilka lat temu… teraz nie wiem… wiem tylko, że nagie małpy zapaprały mi moją ulubioną miejscówkę medytacyjną w Lesie Kabackim (Wawa)… nadal tam zaglądam na rowerze, ale uzbrojony w worek na śmieci i mam niezłe ćwiczenie panowania nad złością, która mnie ogarnia na dzieńdobry, gdy tam zajrzę…
p.jzns :)…
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:25
Wszędzie znajdą się brudasy, czasem włażą bardzo wysoko jakby tylko po to, żeby po sobie zostawić śmieci. To się nazywają wycieczki. Często są z dziećmi, które uczą się tego samego. Ja myślę, że na tym etapie trzeba zabrać się za wychowywanie właśnie dzieci, bo jeszcze jest szansa, że zrozumieją.
PKanalia
21 września 2018 — 19:53
dla mnie szczytem paradoksu jest kwestia psich kup… akurat problem słabo mnie dotyczy, bo nie opiekuję się psem, tylko kotem /wychodzącym/ i futrzyca sobie świetnie radzi, jak najbardziej ekologicznie, zresztą kocia kupa to nie kupa, tylko kupka, inny rozmiar, S minus… natomiast większość opiekunów psów używa do sprzątania torebek plastikowych, czysty, niebiodegradowalny polietylen… potem torebka ląduje w koszu i jest to kompletnie nieekologiczne rozwiązanie… samorządy niekiedy rozdają torebki biodegradowalne, ale to jest kropla w morzu potrzeb…
co dalej then?… obawiam się, że państwo polskie ten problem przerasta, niezależnie od tego, jaka opcja polityczna jest u władzy… swojego czasu problem zasygnalizował satyrycznie Kuba Wojewódzki, ale jego humor jest dla inteligentnych ludzi, nie dla idiotów, więc większość go zagęgała wrzaskiem…
nie znam się na tym za bardzo, ale czy to naprawdę takie trudne rozkręcić na maksa produkcję tych biodegradowalnych torebek?… podobno uszczelniono ściąganie VAT, więc kasa powinna być… ale czy jest?…
Iwona Kmita
21 września 2018 — 20:37
W tej wypowiedzi jestem w całości po twojej stronie, chociaż też sobie myślę, że dobrze, iż w ogóle sprzątają. Oczywiście ta bardziej wrażliwa mniejszość. Jednak postęp jest.
anabell
21 września 2018 — 09:34
Jest pewne, że wiele ryb i innych morskich zwierząt zjada plastik, ponieważ on się pod wpływem wody morskiej i słońca rozkłada na drobiny przypominające rybom plankton. No a potem, generalni truciciele środowiska, czyli ludzie, zjadają te ryby, bo przecież ryby to samo zdrowie.
A ryby mają to do siebie, że ich kolejne pokolenia przystosują się do życia w skażonej wodzie.
Wiele duzych ryb oceanicznych gromadzi toksyny (np. metale ciężkie) w swym
tłuszczu.
Wiele lat temu, wody w okolicy pewnych polskich dużych zakładów chemicznych były skażone fenolem, ryby ginęły, ale po jakimś czasie już spokojniutko żyły, ale wędkarze łowili je tylko dla sportu, nie na patelnię.
Ale nie tylko plastik i „zwykłe” śmiecie zatruwają wody mórz – statki czyszczą (co jest zabronione) swoje zęzy.
Kiedyś kupiłam jakieś mrożone filety, które w trakcie smażenia zaczęły wydzielać z siebie zapach benzyny. Zdjęłam patelnię z ognia i pomaszerowałam z nią ok. pół km do sklepu, w którym ten kulinarny cud kupiłam. Pani ekspedientka omal zawału nie dostała.
Bałtyk, ta morska kałuża, jest składowiskiem wraków z przeróżnymi trującymi substancjami a do tego spływają do niego wszelkie nadmiary nawozów sztucznych i różnych trujących substancji używanych przez rolników.
Powiedz mi, dlaczego gdy ktoś idzie na wycieczkę to mu nawet 2 kg prowiantu nie wadzi, ale gdy wszystko już pożrą, to samo opakowanie jest tak ciężkie, że już nie mogą go wziąć do domu i zostawiają na plaży, w lesie, wrzucają do rzeki lub jeziora?
Człowiek to najbardziej niszczycielski stwór na tej Planecie.
P.S.
Już od wielu lat nie jadam ryb
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:21
Nie tylko Bałtyk jest brudny Anabell, niestety. Mam nadzieję, że teraz statki już tak bezczelnie nie zanieczyszczają wód, jednak my wciąż robimy to bez wahania. Nie jesz ryb to i mięsa nie powinnaś bo też nie jest wolne od chemii. A dlaczego człowiek nie zabiera ze sobą śmieci? Nie wiem i nigdy tego nie zrozumiem. Czy to tylko brak kultury i wychowania? Też nie wiem…
Ania
21 września 2018 — 10:01
Jakiś czas temu oglądałam program w tv jak bezmyślni są ludzie, jak bardzo zaniedbują to o co powinni dbać, czyli środowisko. Smutne to jest 🙁 Ludzie idąc na spacer, na plażę, taszczą ze sobą pełne siatki jedzenia, napoje i dają radę, ale żeby podejść do śmietnika, czy zabrać ze sobą puste opakowania to już sił brakuje 🙁
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:16
No i to właśnie mnie ciągle zadziwia – że tak im trudno wrzucić te odpady do plecaka i zabrać tam, gdzie jest już kosz.
Stokrotka
21 września 2018 — 11:36
Rzadko bywam nad morzem, ale wiem, że plaże są regularnie zaśmiecane.
Ponieważ – jak wiesz – jestem miłośniczką Tatr za każdym razem gdy wędruję jakimś szlakiem widzę przeróżne śmieci. I chyba nawet lepiej jak „kulturalni” turyści zostawią je na szlaku, niż rzucą dalej np. z mostku do potoku albo ukryją w kosodrzewinie. Bo wtedy trudnej je stamtąd wydobyć. Po Tatrach chodzą młodzi wolontariusze i zbierają pełne worki śmieci – także tych wciśniętych między skały…
I też zawsze zastanawiam się że mieli siły wnieść pełne butelki czy inne opakowania w górę a nie mieli siły zabrać pustych w dół.
To jest po prostu brak kultury – ten brak szacunku dla przyrody a także dla innych ludzi, którzy potem idą wśród śmieci.
Zauważyłam też, że śmiecą głownie starsi – więc nie ma się co dziwić, że młodsi i dzieci robią tak samo.
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:16
Wiem Stokrotko, w górach bywam znacznie częściej niż nad morzem i nieraz widziałam wysoko puszki, butelki itp. Wspaniała jest akcja sprzątania gór czy morza, jednak ja jestem bardziej za akcją edukującą najmłodszych, by dbały o porządek wszędzie wokół siebie. A tego nie ma, w każdym razie ja o takiej powszechnej akcji nie słyszałam:(
maradag
21 września 2018 — 12:14
Światowy problem… niestety. Co raz więcej mówi się o tym, ale konkretnych i drastycznych rozwiazań na śmieci – nie ma… I nie będzie, dopóki t.z.w. przeciętny człowiek nie zacznie dbać o swoje otoczenie, (czy wokół domu czy na wakacjach).
Holandia jest czystym i dobrze zorganizowanym krajem. Ale też otwartym na inne nacje… I to zaczyna byc widoczne na ulicy, przy ławce w parku, na plaży… puszka po polskim piwie… (jest polski sklep w moim mieście). A są w wielu punktach pojemniki na puszki, szkło i zwykły smietnik na każdym rogu. Daleko posunięte sortowanie i kary za bezkarność w śmieceniu. Akcje oczyszczania parku czy plaży przez dzieciaki, (dobre i wychowawcze). Ale… największy problem to własnie plastiki. Tu widzę niekonsekwencję. Wielkie akcje NIE kupowania plastikowych reklamówek przy kasie – ale papierowych brak. Mogę sobie sama napędzić sok pomarańczowy w sklepie, ale muszę kupić następną plastikową butelkę. Ja ją wyrzucę do specjalnego pojemnika. Ale chodzi o to, że plastik praktycznie się nie rozkłada. Ale produkcja tegoż trwa.
I w mojej schludnej i kolorowej Holandii widać ostatnimi czasy wyrażnie ten kulturowy tegiel, który z kulturą osobistą nie ma nic wspólnego…
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:13
Z tego co wiem, faktycznie w Holandii sprawa zagospodarowania odpadów jest dobrze zorganizowana. Podobnie edukacja. I to jest najważniejsze. Starsze pokolenia już się nie zmienią, ale dzieci trzeba uczyć, żeby potem wiedziały, jak się zachować.
Asmodeusz
21 września 2018 — 13:07
Piszesz o morzu i plaży, a ja z tym problemem stykam się w puszczy. Przez kilka lat brałem udział w jej czyszczeniu, szczególnie przy drogach i szosach przelotowych. Śmieci, nie tylko plastiki, wywoziliśmy przyczepami, a co było najtragiczniejsze, parkingi wcale nie należały do tych najbardziej zaśmieconych miejsc.
Ten proceder zaśmiecania świata trudno nawet dobitnie nazwać.
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:12
Niestety, nie ma miejsc, ktore byłyby wolne od śmieci, bo Polak lubi podróżować wszędzie i WSZĘDZIE zostawia po sobie ślady godne pożałowania:(
ub.g
21 września 2018 — 13:37
Niestety, toniemy w śmieciach. Jestem od września na emeryturze i rankami spaceruję po okolicy. I dopiero teraz widzę, że jest naprawdę źle. Zaczęłam od tego, że za każdego ranka zabieram przynajmniej kilka znalezionych butelek i wrzucam do swoich prywatnych pojemników.
Iwona Kmita
21 września 2018 — 14:11
Znam coraz więcej osób, które robią podobnie. Co z tego, gdy dużo więcej jest tych, którzy te śmieci zostawiają. Że też ludziom ręka nie drgnie, gdy rzuca śmieci na piękną trawę lub pod drzewo 🙁 Dziękuję za komentarz.
oto ja
21 września 2018 — 21:26
Niestety toniemy w śmieciach na własne życzenie. Wystarczy trochę świadomości i konsekwentnych działań. No i kultury oraz dobrego wychowania. A z tym niestety różnie bywa. Ale chyba my jako ludzkość nie mamy wyjścia. Musimy wdrażać dobre nawyki od dziecka. Oby to było popierane i utrwalane przez rodziców.
Pozdrawiam 😉
Iwona Kmita
21 września 2018 — 22:23
Oby , ale kochana na nauczycielach też spoczywa obowiązek:)
Igomama
21 września 2018 — 21:57
Nic dodać, nic ująć.
Ważne, by problem nagłaśniać i rozpowszechniać.
My kilka lat temu byliśmy z dziećmi w fokarium na Helu.
Pamiętam, jakim szokiem były dla nas edukacyjne plakaty i foldery przedstawiające, co można znaleźć w żołądkach fok, delfinów, żółwi.
Zgroza i rozpacz!
Pozdrawiam, Iwonko, po wakacjach.
Iwona Kmita
21 września 2018 — 22:22
Dobrze, że są takie edukacyjne akcje w takich miejscach. Ja również pozdrawiam:)
barbara
22 września 2018 — 10:15
Nie rozumie ludzi, jak można być takim bezmyślnym. Tak trudno zabrać ze sobą plastikową butelkę czy kubek? Robią to starsi, mądrzejsi i taki przykład dają dzieciom. Toniemy w śmieciach. Czy jest nadzieja, że to się zmieni? Trzeba chyba ją mieć i wierzyć, że uświadamianie coś da, dla przyszłych pokoleń…pozdrawiam Iwonko…
Andrzej Rawicz (Anzai)
22 września 2018 — 10:15
Myślę, że jest to odwieczny problem, cywilizacja zaskoczyła jełopów z plastikowym mózgiem.
Na początku lat 60′ ub.w. pojechałem z rodzicami nad morze do Krynicy Morskiej. Piękna plaża, nawet udało się znaleźć samotnię. Nigdzie nie było śmieci plastikowych (bo jeszcze ich nie produkowano)! W zamian na plaży leżały niedopałki, ogryzki po owocach, kości po kurczakach smażonych, papierki po słodkościach i szkielety ryb wędzonych. Z tym jednak przyroda dawała sobie doskonale rade, na każdym śmieciu „coś” siedziało i zajadało się. Wyglądało to tak, że gdyby te ptaki, kraby, (widziałem nawet lisa), pająki, różne owady, itp. miały zapalniczki to pewnie by sobie jeszcze jakiegoś peta na koniec sjesty zapaliły. 😉 😀
P.S. W 1959 r. po raz pierwszy dostałem śniadanie w torebce foliowej. Duma mnie rozpierała, torebka służyła mi ponad pół roku, skrzętnie prana, i suszona.
Ula H.
22 września 2018 — 12:25
To chyba znany nam wszystkim temat. O tej pływającej wyspie śmieci czytałam już dawno i mam tę świadomość. Z resztą tych, którzy są wychowani tak, że papierka na podłogę nie wyrzucą – nie trzeba uświadamiać. Co z całą resztą gamoni i brudasów ?
Mieszkam przy samym lesie i cały czas zastanawiam się jak wpłynąć na okolicznych mieszkańców, by tych butelek nie zostawiali w lesie. w tym roku już dwukrotnie przynieśliśmy do domu całą reklamówkę puszek (! ) . Na butelki nie mieliśmy już miejsca, a było ich w lesie bardzo, bardzo dużo ! Moja mama tez tak mówi, że mieli siłę przynieść, ale nie mogli już ich z lasu wynieść ? To przecież niedorzeczne !!! Chamstwo !!! A ” chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistą” – jak powiedział Wiesław Gołas w skeczu kabaretowym.
Iwona Kmita
22 września 2018 — 14:22
Obawiam się, że naszej godności osobistej to oni nie zrozumieją. Pozostaje nam chamstwo, a że tego z kolei nie mamy we krwi – sprzątamy po nich 🙁
Agnieszka
22 września 2018 — 12:32
Tak sobie myślę, że mamy ogromy rozwój technologiczny, a nie potrafimy sobie poradzić z górami śmieci zalegającymi nie tylko oceany czy morza – wszak i lasy są pełne śmieci…
Jeżeli ktoś wymyśli skuteczne i nie wywołujące negatywnych skutków ubocznych remedium na te śmieci, jestem pewna, że dostanie Nobla;)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
22 września 2018 — 14:23
Agnieszko, Nobla to powinien dostać ten, kto znajdzie sposób na ludzi, którzy wszędzie brudzą. Jednak obawiam się, że nie jest to możliwe 🙁
Anna
22 września 2018 — 13:49
Iwono, gdy po raz pierwszy zobaczyłam w necie zdjęcie żółwia z jednym nozdrzem przebitym słomką do napojów i przeczytałam artykuł na ten temat, natychmiast wysłałam synowi linka z zakazem kupowania słomek, bo każdy napój można pić bez słomki.
W moim wieżowcu niby nie musimy segregować śmieci, ale skoro przed budynkiem stoją kosze na makulaturę, plastik i metal, a nieco dalej dwa pojemniki na szkło, to dlaczego tego typu śmieci mam tam nie wsypywać.
Nie mam w kuchni osobnych worków na różne śmieci, bo przecież codziennie ktoś z nas wychodzi np. do samochodu czy do sklepu, więc od razu je zabiera. Np. dziś mąż wyniósł plastikowy pojemnik po szamponie.
Gdy wiele lat temu w Tygodniu Ziemi sprzątałam z ósmoklasistami lasek za skansenem, to moje dzieci znalazły wszystkie możliwe części od trabanta, łącznie z kanapami i rozbitym akumulatorem oraz oponami. Prawie nie starczyło nam worków, aby to wszystko pozbierać. dobrze, że dojechał ciągnik z nadleśnictwa, aby to wszystko zabrać.
W artykule o zanieczyszczeniu oceanów najbardziej poruszyło mnie zdanie: do połowy XXI w. w oceanach będzie prawdopodobnie pływać więcej plastiku niż ryb, nawet je skopiowałam i wysłałam synowi.
W jednym ze swoich programów Anna Nowak Ibisz mówiła, że gdy mieszkała w Niemczech, nie do pomyślenia było, aby nie segregować śmieci. Może jest to kłopotliwe, ale musimy pomyśleć o naszych wnukach i prawnukach.
Mogłabym jeszcze dużo pisać na temat zanieczyszczeń naszej pięknej Ziemi, bo boleję nad jej degradacją.
Iwona Kmita
22 września 2018 — 14:29
Witaj w klubie, Anno. Ja też się martwię, tym bardzie, ze mimo tylu apeli, próśb ludzie wydają się głusi – zabierają ze sobą butelki w góry po to, żeby je potem puste zostawić na szlaku. To samo na plaży, w drodze na plażę. Myślałam o tym i jestem przekonana, że jest to skutek niewyniesienia z domu właściwych wzorców, po prostu dzieci nie są w domach wychowywane, zwłaszcza w ostatnich latach. Kiedyś mam wrażenie, bardziej zwracało się uwagę na otoczenie, maluchy podnosiły papierki, szukały kosza. Teraz nawet wokół koszy roi się od śmieci. Im to po prostu nie przeszkadza. Smutne to…
Gabrysia
22 września 2018 — 16:21
Obawiam się Iwonko, że Matka Natura kiedyś upomni się o swoje prawa i człowiek za to wszystko będzie musiał zapłacić, a może już zaczyna się upominać?
Iwona Kmita
22 września 2018 — 22:43
Moim zdaniem człowiek już zaczyna płacić za swoją rabunkową działalność 🙁
boja
22 września 2018 — 17:31
No cóż… Ja kiedyś też śmieciłem… Teraz staram się tego nie robić.
Iwona Kmita
22 września 2018 — 22:44
Ważne jest teraz. Kiedyś… każdy robił coś głupiego:)
Ultra
22 września 2018 — 23:47
W Japonii praktycznie nie ma koszy na śmieci. Wszyscy są nauczeni, że przynosi się je do domu i segreguje aż do pięciu oddzielnych worków. I za te worki trzeba odpowiednio płacić. Pewnie u nas będzie podobnie. Problem w tym, że tylko 20% segregowanych śmieci podlega recyklingowi. Sądzę, że i u nas podobny procent recyklingu.
Przy okazji segregowania dochodzi do absurdów. Mają być zlikwidowane pałeczki do czyszczenia uszu jako zagrożenie. Produkowanie podpasek wielokrotnego użytku też wydaje mi się śmieszne. A to, że sprzęty AGD są jednorazowego użytku, bo psują się po zakończeniu gwarancji, czyli po roku, trzech, to nikogo nie razi.
Serdecznie pozdrawiam
A.
24 września 2018 — 05:53
Szkoda mi czasami tej naszej Ziemi…Że też człowiek musi być takim bałaganiarzem…
Iwona Kmita
24 września 2018 — 14:29
Ja to nazywam dosadniej – wielu ludzi lubi żyć w brudzie 🙁
Kinga
24 września 2018 — 08:52
Te dane są przerażające :/
Greenelka
24 września 2018 — 13:16
Ja już z tu kochana po prostu nic nie mogę dodać, bo co ???? Płakać się chce…
Iwona
24 września 2018 — 14:20
Niestety…:(
Kobieta po 30
25 września 2018 — 09:37
Te dane są wprost porażające…Co do zanieczyszczonych plaż, niestety miałam podobne doświadczenie, wystarczył jeden dzień nad Bałtykiem. To strasznie smutne
Iwona
25 września 2018 — 10:45
Tym bardziej że tak wiele od nas zależy…
iw.nowa.2.0
25 września 2018 — 18:53
Od lat przeszkadzają mi śmieci znajdowane w pięknych okolicznych lasach, przy drogach, czy to nad jeziorem, czy morzem. Zastanawiam się, skąd w człowieku ten pęd do samozagłady, kóry każe mu tak zanieczyścić swoje otoczenie, że to już zagraża i życiu wielu gatunków i jego samego.
Niektórych śmieci nie dało się zebrać.
Myślę, że powoli należy zaczynać od siebie, kupować jak najmniej plastikowych siatek w sklepach, pakować zakupy do toreb wielorazowego użytku itp.
Mam nadzieję, że te śmieci z Oceanu uda się zebrać. O tej drobnej plamie plastiku nie wiedziałam…
Iwona Kmita
25 września 2018 — 22:35
Ja też uważam, że trzeba zacząć od siebie i swojego otoczenia. I choć problem jest palący to niestety tylko polityka małych kroków może coś zdziałać – w skali mikro, oczywiście.
Milena
30 września 2018 — 18:20
to jest jakaś masakra