Śledzą każdy nasz krok, słyszą każdą rozmowę, znają naszą przeszłość, a kto wie – może i najbliższą przyszłość. Na własnej skórze przekonali się o tym mieszkańcy pewnego instytutu.
Chcę Was zachęcić do przeczytania świetnej książki Jakuba Żulczyka pt. Instytut. Tytułowy instytut to 100-metrowe mieszkanie w starej krakowskiej kamienicy. Właścicielka, Agnieszka, otrzmała je w spadku po babci Werze, tej z kolei zapisał je zakochany w niej bez pamięci Antoni Waraszyl, były mąż. Agnieszka wprowadza się do instytutu po rozstaniu z mężem, z którym, ku jej rozpaczy, pozostała córka. Trzydziestoparoletnia kobieta postanawia odzyskać dziecko, co nie jest łatwe, bo mąż, a właściwie jego rodzice są nadzwyczaj dobrze ustosunkowani.
Poznajemy Agnieszkę, gdy zmaga się z samotnością i by poczuć czyjąś bliskość i obecność pozwala, by zamieszkali z nią dopiero co poznani ludzie: Rumun czyli Jacek, geniusz w sprawach finansowych, ale niestabilny psychicznie, osiłek Sebastian, ochroniarz w knajpie, gdzie pracuje Agnieszka, gwałtowny, czasem nieobliczalny, Iga, barmanka tamże, Weronika, kasjerka uważająca się za wróżkę oraz Anka i Robert, para oczekująca dziecka.
Akcja powieści toczy się dwutorowo, poznajemy przeszłość Agnieszki, jej wyjątkowo nieudane relacje z mężem, jej starania, by mimo wszystko chronić rodzinę, wreszcie miłość i tęsknotę za córką i batalię o jej odzyskanie. Ta na pozór tylko banalna historia zazębia się z wydarzeniami w instytucie. Pewnego dnia cała siódemka zostaje zamknięta na swoim ostatnim piętrze kamienicy. Od wyjścia, od wolności dzieli ich krata na korytarzu i uszkodzona winda. Na swoich drzwiach znajdują napis: to nasze mieszkanie. Od tej chwili stają się więźniami we własnym domu, pozbawieni jedzenia, picia, radia, telewizji. Zamurowano im okna, żyją w ciemnościach, tracą poczucie czasu, pory dnia.
Sytuacja sprzyja konfliktom, agresji, narasta przerażenie, obezwładniający strach. To on wyzwala uczucia i zachowania jakich żadne z bohaterów by się po sobie nie spodziewało.
A ONI co jakiś czas wysyłają kolejne komunikaty, dają znać, że są, widzą, wiedzą, co się w środku dzieje. Żulczyk napisał powieść mieszającą elementy szaleńczego thrillera, kryminału i sensacji z opowiadaniem o związku, niedobranym małżeństwie, pragnieniu zwykłego codziennego szczęścia. Z tego powstała mieszanka wybuchowa i do wybuchu, a nawet kilku faktycznie dochodzi. Wartka akcja nie pozwala na nudę, czytasz i zadajesz sobie mnóstwo pytań: czy to możliwe, czy ja bym się tak zachowała, czy było inne wyjście. Pozostajemy po lekturze z pytaniem bez odpowiedzi: kim są ONI? Dlaczego zamknęli naszych bohaterów, co mają do nich i do mieszkania legalnie odziedziczonego przez Agnieszkę? Dlaczego byli aż tak okrutni. I czy to w ogóle działo się naprawdę, czy może to jedynie wytwór wyobraźni Agnieszki lub któregoś z jej lokatorów.
Dla jednych ONI to pewnie będzie synonim układu, działania wszechwładnych, brutalnych osób nie liczących się z nikim i niczym. Dla innych mogą być metaforą nieuchronnej kary za winy i grzechy. Jedno jest pewne – ONI cały czas są w pobliżu, wszystkich obserwują. Mnie, ciebie, nas. Są bezwzględni, nie mają oporów przed niczym, nawet przed zabijaniem. I tu koniec opisu, bo nie chcę psuć wam przyjemności z lektury. Ale warto tę książkę przeczytać… Mnie bardzo wciągnęła, skłoniła do myślenia, do rozgryzania charakterów, do przewidywania co się stanie i co by było gdyby…
„Instytut”, Jakub Żulczyk, Wydawnictwo Świat Książki
Mirka
4 lipca 2016 — 15:22
Żulczyka uwielbiam za świetny , prowokacyjny język, a jak w tej książce?
Iwona
4 lipca 2016 — 16:29
I język świetny, i akcja wartka jak rzeka. No i niesamowita fabuła, stale w napięciu, starałam się przewidzieć koniec. Ale mi się nie udało. I to na plus tej książki. Choć oczekiwałam jednak innego zakończenia.
Teresa M. Ebis
11 lipca 2016 — 10:03
Intrygujące.
Trzeba przyznać, że zapowiadaj się niesamowicie ciekawie i psychologicznie.
A stare kamienice po prostu uwielbia. Te ich tajemnice, zapisane w murach historie.
Tytuł zdecydowanie ląduje na liście do przeczytania.
Dzięki 🙂
Iwona
11 lipca 2016 — 12:58
Naprawdę polecam 🙂
Szufladopółka
11 lipca 2016 — 10:36
Czytałam „Instytut” i nie podobał mi się aż tak bardzo, jak Tobie. Kilka rzeczy mnie irytowało, z główną bohaterką na czele, którą oceniałam jako 35-latkę z mentalnością studentki 😉 Sam pomysł na książkę ciekawy, raczej pewne niedociągnięcia w realizacji mnie raziły, niemniej poleciłabym ją innym, coby każdy mógł wyrobić sobie własną opinię.
Pozdrawiam,
Szufladopółka
Iwona
11 lipca 2016 — 12:59
Zgadzam się, że Agnieszka, główna bohaterka, była w pewnym stopniu niedojrzała emocjonalnie, jednak sama akcja, sposób przekazu mnie się bardzo podobały.
Klaudyna
11 lipca 2016 — 11:28
Ciekawy pomysł. Takie motywy widziałam dotąd tylko w kinie, ale nie ma to jak dobra książka. Autora jeszcze nie czytałam, ale od dawna to sobie obiecuję.
Matka Puchatka
11 lipca 2016 — 13:22
Czytałam tę książkę dawno temu i prawdę mówiąc, widocznie nie zrobiła na mnie AŻ takiego wrażenia, bo kojarzę jedynie ogólny zarys. W tym roku wyszła poprawiona wersja tej powieści, z innym (niż czytałam) zakończeniem, ale prawdę mówiąc, chyba nie skuszę się na powtórkę 🙂
Iwona
11 lipca 2016 — 15:05
Zgadzam się, że nie jest to pozycja do ponownego czytania. Nie to co Ania z Zielonego Wzgórza, którą będąc dziewczyną czytałam chyba ze 3 razy. 🙂
literattka
11 lipca 2016 — 14:33
Jestem zaciekawiona choc nie wyobrazam sobie tylu obcych osob pod jednym dachem:D
Iwona
11 lipca 2016 — 15:07
Myślę, że warto przeczytać, autor wartko prowadzi akcje, bohaterowie są wyraziści, fabuła ciekawa a koniec całkiem inny niż podejrzewałam.
Marta A. Kraszewska
12 lipca 2016 — 21:40
Nic jeszcze tego autora nie czytalam. Kiedys sie skusze:) zachecilas mnie
Iwona
13 lipca 2016 — 15:28
Myślę, że nie pożałujesz
Iwona Zmyślona
15 października 2016 — 00:00
Autor jest mi całkiem nieznany, widać, to przedstawiciel pokolenia „posolidarnościowego(ja od 1989 mam bardzo słaby kontakt z książką i ruchem wydawniczym). Osobiście gustuję w innej literaturze(życie mam smutne, ponure i psychologicznie zagmatwane, to w książkach szukam tego, co niosły ze sobą filmy z Fredem Asterem), lekko, nieskomplikowanie, przyjemnie. Ukłony.
Zielona Małpa
15 czerwca 2017 — 19:35
Izolacja i bycie obserwowanym to z pewnością rzeczy, których chciałoby się w życiu uniknąć, ale jednocześnie bardzo fascynują. Nie dziwię się, że i Polak podjął się tego tematu w powieści 🙂
Iwona Kmita
15 czerwca 2017 — 22:11
W tej powieści do końca nie wiadomo co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni bohaterów. Myślę jednak, że jest w niej wiele symboli, odniesień do naszej historii, także najnowszej. Dlatego mnie zafascynowała.