Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

O tym, jak chciałam poprawić sobie samopoczucie

Chodzę ostatnio (a raczej siedzę) z nosem na kwintę, myśli smutne, nic mi się nie chce… Pewnie jak  wielu z Was. Ale nie o smutku miało być.

Otóż któregoś dnia musiałam wyjść do sklepu. I nagle, ni z tego, ni z owego, wpadłam na pomysł, że trzeba wreszcie bardziej o siebie zadbać. Kiedyś delikatny makijaż zawsze robiłam przed wyjściem. Teraz – nie pamiętam już kiedy to było. No to myślę sobie: „weź się dziewczyno trochę podmaluj, sama na siebie spojrzysz z większą przyjemnością”.

Poszłam do swojego kącika z kosmetykami i zaczęłam jak zwykle: kilka ruchów pędzlem z pudrem, odrobina różu, oczy raczej delikatnie -wytuszowałam rzęsy, jasny, niemal transparentny cień położyłam na powieki. Wystarczy.

Sięgnęłam po pomadkę i starannie umalowałam usta. Stosuję zasadę, że jeśli oczy minimalnie to usta mogą być bardziej widoczne. Nawet jeśli używam szminki w dość naturalnym odcieniu.

Byłam z siebie nawet zadowolona. I wiecie co – sięgnęłam wtedy po „niezbędne wyposażenie” na wyjście, czyli… maseczkę. Wybuchnęłam śmiechem, śmiejąc się sama z siebie. Aż mąż wysunął głowę z pracy (czyli pokoju, gdzie pracuje zdalnie), nie wiedząc co się dzieje.

Trzeba być naprawdę nieprzytomną wariatką, żeby malować usta pod maseczkę.

Ścieranie makijażu poszło mi znacznie szybciej. Ale wierzcie mi lub nie – humor mi się poprawił. Cóż z tego, że nie na długo. Dobre i to!

A jak z Waszym samopoczuciem? Są lepsze dni, godziny, chwile???

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén