Ciekawa jestem waszych skojarzeń na temat treści tego postu tylko po przeczytaniu tytułu. Bo słowo hybryda ma kilka znaczeń, a najczęściej używane to: rodzaj manikiuru, rodzaj napędu wynikający z połączenia silnika elektrycznego i spalinowego. Jest jeszcze połączenie przeciwstawnych myśli oraz, z biologii, krzyżówka, mieszaniec. O jaką hybrydę mi chodziło?
Ja wymyśliłam jeszcze jedno znaczenie, łączące manikiur hybydowy i mieszańca. Bo było tak. Skończyłam spore zlecenie redaktorskie, posprzatałam w domu, zajęłam się obiadem a potem spojrzałam na swoje dłonie… Hm, nie byłam z tego widoku zadowolona. Ostatnie stresy spowodowały, że znów zaczęłam obgryzać skórki, a zaglądanie w domowe kąty sprawiło, że moje raczej cienkie i suche paznokcie trzeba było skrócić w zasadzie równo z opuszkami palców. Jednak prawdą jest, że jeśli kobieta nie wychodzi regularnie do ludzi (czytaj do pracy) to jakoś mniej dba o dłonie. A może raczej dłonie szybciej się niszczą z powodu różnych prac, za które bierze się… niepracująca. Tak czy inaczej postanowiłam zrobić z paznokciami porządek. I tu wracam do mojej najnowszej hybrydy – połączyłam manikiur hybrydowy ze zwykłym – w efekcie powstał ten hybrydowy mieszaniec.
Lakiery hybrydowe – czym to się je?
Dla tych z was, które nie wiedzą wyjaśnię pokrótce i najprościej jak potrafię, że manikiur hybrydowy to popularne od jakiegoś czasu malowanie paznokci za pomocą specjalnego lakieru, który jest dużo trwalszy od zwykłego, tym bardziej, że utrwalony specjalnym topem i pod lampą UV. Pod lampą utwardza się bazę, lakier oraz top. Na paznokciach taki manikiur ładnie wygląda ok. 2-3 tygodni, zależy jak szybko rosną, co wiąże się z powstaniem coraz szerszej przerwy między skórkami a brzegiem lakieru (wtedy już nie jest ładnie). Niestety manikiur hybrydowy początkowo można było zrobić tylko w salonie kosmetycznym i niestety trzeba było tam iść również po to, by go zmyć. Dlatego też nie pozwalałam sobie na ten luksus, tym bardziej, że nie miałam pewności, jak długo na moich paznokciach utrzyma się taki lakier.
Od pewnego czasu można kupić domowy zestaw do manikiuru hybrydowego, w jego skład wchodzi nieduża i lekka lampa UV, baza pod lakier, lakier oraz top. Taki komplecik kosztuje ponad 100 zł (to chyba dwie wizyty u manikiurzystki a może nawet jedna). Jeśli ktoś ma smykałkę do własnoręcznego malowania paznokci, może się pobawić. Ja lubię robić sobie sama manikiur, a zestaw do hybrydy dostałam w prezencie. Oczywiście wypróbowałam. I wiecie co myślę? Taki manikiur jest efektowny, trzyma się bez zarzutu nawet na moich słabych paznokciach, jednak zdejmowanie go (czyli matowienie kostką a potem traktowanie acetonem) spowodowało, że płytki stały się jeszcze słabsze i łamliwe. A zrobiłam hybrydę tylko trzy razy. Nie wykluczam, że popełniłam jakieś błędy, w końcu nie jestem manikiurzystką, ale na pewno regularne stosowanie takiego manikiuru musi osłabić paznokcie.
Moja własna hybryda
Wpadłam więc na pomysł, by zrobić mieszankę hybrydową. Pomalowałam paznokcie tradycyjną bazą-odżywką, potem zastosowałam dwie warstwy zwykłego lakieru do paznokci i dopiero na to naniosłam dwie warstwy hybrydowego topu z zestawu. Każdą utwardzałam pod lampą. Wyszedł chyba manikiur półhybrydowy, ale wygląda całkiem ładnie. Mam nadzieję, że będzie się też trzymał dłużej niż tradycyjny. Na pewno łatwiej też będzie go ściągnąć bo tylko top na wierzchu jest utwardzony. Myślę, że jeśli lekko go zmatowię kostką to potem wystarczy już zwykły zmywacz. Sama jestem ciekawa jak to będzie. Dowiem się pewnie za jakieś dwa tygodnie. Jeśli ten wpis wzbudzi wasze zainteresowanie, to napiszę potem, jak moje paznokcie zniosły ten eksperyment:)
- Moja mała lampka UV
- A tak wyglądają paznokcie półhybrydowe. Odcień w rzeczywistości jest bardziej wrzosowy.
Beata
23 maja 2018 — 15:27
Jestem ciekawa efektu
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 16:36
Dowiesz się na pewno:)
szarabajka
23 maja 2018 — 15:55
Natychmiast pomyślałam o samochodzie z napędem elektrycznym 🙂
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 16:36
Tak jak mój mąż;-)
Renata Szafrańska
23 maja 2018 — 16:09
Pierwsza myśl – to samochód 🙂
Moje paznokcie źle znoszą hybrydę. Miałam ją może kilka razy w życiu i to wtedy jak moja siostra uczyła się je robić, służyłam za modela. Trochę żałuję bo bardzo zniszczyło mi to paznokcie a sama hybryda trzymała się o dziwo krótko, bo kilka dni (podobno lakier był z jakieś defektywnej produkcji). Ale najbardziej odstrasza mnie od hybrydy właśnie zmywanie. Na samą myśl mam gęsią skórkę, bo nienawidzę piłowania paznokci a co dopiero piłowania/matowienia ich na wierzchu na hybrydzie, potem trzymanie wacików z acetonem – o matko nie! 🙂 Zostałam wierna zwykłym lakierom.
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 16:37
Ja eksperymentowałam na sobie. Potem 2 miesiące odżywki i odrosły. mam nadzieje, że teraz będzie lepiej bo utwardzany był tylko top.
barbara
23 maja 2018 — 16:20
Jestem ciekawa jak to wyjdzie, chyba jedna aceton będzie konieczny. Robię u kosmetyczki, teraz też mam, tylko latem bo jednak niszczy płytkę paznokci. Zmieniam co 3 tygodnie. U stóp trzyma się o wiele lepiej nawet 2 miesiące jest ładny. Iwonko, praca w domu czy poza – my kobiety musimy dbać o paznokcie, sama wszystko robię w domu i wiem, że to trudne…pozdrawiam, buziaki…
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 16:51
To prawda Basiu, dlatego sama na siebie się wkurzyłam za to zaniedbanie. Ale to początek mojej domowej działalności – muszę wszystko ogarnąć. Pozdrawiam cieplutko
barbara
23 maja 2018 — 18:13
Iwonko, ogarniesz, wierzę w Ciebie.
parrafraza
23 maja 2018 — 17:32
A mnie przyszła natychmiast na myśl hybryda w zakresie biologii 😉
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 17:39
🙂 I fajnie, że każdy ma inne skojarzenie.
Gabrysia
23 maja 2018 — 17:36
Pięknie Iwonko i tez jestem ciekawa – co będzie dalej 🙂
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 17:40
Mam nadzieję, że teraz już sobie nie zaszkodzę:)
Anna
23 maja 2018 — 18:15
Skojarzenie pierwsze z samochodem, drugie z paznokciami. Ja sama nigdy sobie paznokci nie robię, zawsze powierzam specjalistce. Hybryda dla mnie nie jest odpowiednia, mam za miękkie paznokcie, ale już na żelu i owszem. W stopach – tylko hybryda. Struktura tego lakieru wymaga zmywacza acetonowego niestety, podejrzewam, że zmatowienie nic nie da. Chociaż…różnie to bywa. Zwykle moja kosmetyczka nic nie matowi przy ściaganiu, tylko owija paznokieć nasączonym zmywaczem wacikiem i folią, a po chwili specjalnym patyczkiem delikatnie ściąga – właściwie to wtedy samo schodzi.
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:37
W przepisie do stosowania domowego zestawu hybrydowego napisali, że zanim zawinie się paznokcie trzeba trochę zmatowić warstwę utwardzacza. Mam nadzieję, że jak to zrobię teraz to reszta łatwo zejdzie, bo wcześniejsze warstwy nie były utwardzane.
Ultra
23 maja 2018 — 18:38
Znajome na początku były zachwycone hybrydami. Piały z zachwytu i płaciły bez zmrużenia okiem. W tej chwili malują tylko z okazji wielkich dzwonów typu ślub. Dlaczego? Po pierwsze zniszczone paznokcie, po wtóre zdejmowanie wymaga cierpliwości i czasu, a po trzecie nawet hybrydy nie wytrzymują kuchennych i domowych prac, które trzeba codziennie w tym kieracie wykonywać. Ale te Twoje półhybrydy wyglądają ciekawie.
Serdecznie pozdrawiam
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:34
Gdyby się trzymały i łatwo schodziły – opatentuję:)
maradag
23 maja 2018 — 18:54
Lubię dbać o ręce. Prawie obsesja od kiedy często opuchnięte i niesprawne są… Hybrydy (te paznokciowe :-)) miałam raz w życiu. Parę lat temu gdy byłam w Polsce. Dwa dni póżniej zrobiłam mały remoncik mamie… I tyle nacieszyłam się pięknymi hybrydowymi paznokciami.
Tak manikiur jak i pedikiur robię sama. Jest to pewno mało profesjonalne, ale mam swoje „sztuczki”, no jest tanie :-).
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:34
Ja też robię sama. Jak widzisz nawet na hybrydę się porwałam. A kiedyś nawet kurs manikiuru zrobiłam, a co!
Bet
23 maja 2018 — 18:57
Jestem już bardzo mało zainteresowana malowaniem paznokci. Przeszło mi!
Teraz udaję, że zachwyca mnie naturalne piękno:)))
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:32
Nie udawaj, jak masz ładne paznokcie to same w sobie są piękne. Moja płytka jest ok, ale te skórki pogryzione… A jak pomaluje to nie gryzę
Asmodeusz
23 maja 2018 — 19:13
Pomyślałem o nowym samochodzie, w drugiej kolejności o zwierzaku – skrzyżowanie psa z kotem 😉 Kompletnie się nie znam na lakierach itp., dla mnie ważne jest, by były zadbane. Niemniej na fb, kilka moich znajomych prezentuje swoje „dzieła”. Najczęściej jestem w szoku…
PKanalia
23 maja 2018 — 21:18
kot merdający ogonem?… to byłoby ciekawe… ale z moich obserwacji wynika, że to raczej psy kocieją w rodzinach mieszanych gatunkowo… po prostu kot ma silniejszą osobowość od psa…
p.jzns :)…
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:33
Ale dlatego, że takie piękne?
Asmodeusz
23 maja 2018 — 23:25
Iwonko:
Zmartwię Cię, dlatego że tak dziwacznie pstrokate…, i wtedy bardziej przypominają szpony 😉
Piotrze:
He, he. Mój Aron (owczarek niemiecki) faktycznie pozwalał sobie kotom strugać kołki na łbie, ale pod warunkiem, że to był „swój”. Obcemu udowadniał dobitnie, kto ma silniejszą osobowość…
anabell
23 maja 2018 — 19:58
Spojrzałam na zdjęcie rąk i pomyślałam o manikiurze. Niestety on bardzo niszczy płytkę paznokciową. Oprócz „miejscowej” odżywki kup, proszę w aptece tabletki o nazwie „SILICA”- wyraznie wzmacniają włosy i paznokcie. Producent- „Naturell”.
Skład możesz sprawdzić na internecie po wstukaniu hasła „silica-ulotka”.
A ja wynalazłam jeszcze jedną „hybrydę”- to jeżdzące po ulicach Berlina samochody- to potwory będące mieszanką autobusu z autem osobowym. Jak stanę obok takiego pojazdu wpadam niemal w drgawki. I jeżdżą tu takie audi, BMW, toyoty no i mercedesy. Jeżdżą i cierpią, bo dozwolona prędkość jazdy po mieście to 50km/godz. Podejrzewam że jeżdżą ciurkiem na „dwójce”, bo na „trójce” by się zadławili.
Serdeczności;)
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:31
Znam Silicę, czasem stosowałam. Mam nadzieje, że ta półhybryda nie zniszczy płytki. W końcu tylko wierzchnia warstwa była utwardzana, reszta nie to zdejmowanie nie powinno być kłopotliwe. Pozdrawiam Aniu i unikaj tych niemieckich hybrydowych stworów.
jotka
23 maja 2018 — 21:01
Pomyślałam, że kupiłaś mały hybrydowy samochodzik, serio;-)
Nigdy lakieru hybrydowego nie robiłam, właśnie ze względu na to zdejmowanie, bo koleżanki się skarżyły, a i tak sezonowo miewam problemy z rozdwajaniem.
Maluję więc odzywką przeważnie, czasami kolorem.
Partnerka syna zakupiła taki domowy zestaw, muszę zapytać jak się sprawuje i czy nie ma problemów z płytką…
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:29
Samochodzik by się przydał ale niestety, drogę droższy od zestawu do manikiuru;-)
PKanalia
23 maja 2018 — 21:06
faktycznie od niedawna mijam taki punkt oferujący „manicure hybrydowy”, specjalnie nie wnikałem w istotę zabiegu, jako że męski manicure to przeważnie prozaiczne mycie rąk plus obcinacz do paznokci plus jakiś tam krem, zaś to, co moja kobitka robi ze swoimi dłońmi, że działają tak, jak działają jakoś niewiele mnie zwykle interesowało, bo w sumie to „babskie sprawy”… trzeba będzie zapytać, o co chodzi, jak nie zapomnę… ale chyba więcej się dowiem od poprzedniej „mojej”, bo jako profesjonalistka w sprawach wizażu i kosmetyki jest ona dla mnie bezdyskusyjnym autorytetem…
p.jzns :)…
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:28
Podziwiam, że masz taki męski zestaw do rąk. Wielu facetów nie przywiązuje wagi do rąk, a dla mnie np. męskie ręce są bardzo ważne.
L.B.
23 maja 2018 — 21:22
Ooo masz własną lampę do paznokci. Powiem szczerze, że nigdy nie miałam hybrydy na paznokciach. Ładnie wygląda, ale jakoś to nie dla mnie. Maluję paznokcie od czasu do czasu, używając zwykłych lakierów. A sama hybryda skojarzyła mi się właśnie z paznokciami, z samochodem oraz biologicznie, jako skrzyżowanie czegoś ze sobą.
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:27
Mnie ten manikiur zainteresował ze względu na trwałość. No i jak go mam, to nie obgryzam skórek bo mi szkoda przy okazji zniszczyć lakier;-)
paulina
23 maja 2018 — 22:24
Daj znać jak go zdejmiesz, jak zachowa się płytka paznokcia. Jeśli będzie ok, może sama wypróbuję zmiast zwykłej hybrydy 🙂
Iwona Kmita
23 maja 2018 — 22:26
Dam nać, na pewno. Sama jestem ciekawa, jak się będzie trzymać i jak zdejmować.
Andrzej Rawicz (Anzai)
24 maja 2018 — 06:48
O mało co dałbym się nabrać na samochód. Ale po obejrzeniu czołówkowego zdjęcia nie miałem już wątpliwości, że chodzi, może nie tyle o techniki lakierowania, co o wygląd pazurków kobiecych. A te są całkiem, całkiem … 😉
Caffe
24 maja 2018 — 10:59
Ależ oczywiście, że ja pomyślałam o paznokciach, ale facet na pewno o samochodzie:))) Ciekawa jestem Twojego eksperymentu. Ja też od pewnego czasu robię sobie paznokcie hybrydowe sama. To znaczy, ja piłuję, robię manicure, a moja córka nanosi mi bazę, lakier i top. Ja zalewam skórki:)) Noszę okulary i to mnie trochę tłumaczy. A trochę po prostu brak talentu do takich rzeczy.
Pozdrawiam!
Iwona Kmita
24 maja 2018 — 15:28
Już wiele dziewczyn jest ciekawych – napiszę po eksperymencie:)
Stokrotka
24 maja 2018 — 12:52
Dla mnie hybryda to jakaś przedziwna figura. Nie przypuszczałam, że może dotyczyć lakieru do paznokci.
Ale czytam też o hybrydzie jako znanym mieście.
Niedługo o tym napiszę.
Iwona Kmita
24 maja 2018 — 15:28
No widzisz Stokrotko – cieszę się, że dowiedziałaś się ode mnie czegoś nowego. Nie tylko ja od ciebie:)
Stokrotka
26 maja 2018 — 05:07
Iwonko – w życiu /a więc i na blogach/ nawzajem uczymy się od siebie…
🙂
Lena Sadowska
24 maja 2018 — 19:29
Witaj, Iwono.
Miałam skojarzenie biologiczne:)
Lubię bawić się w takie rzeczy, więc na hybrydowe szaleństwa chyba się nie zdecyduję – zbyt długo musiałabym czekać, by zrobić coś nowego:)
Co nie zmienia faktu, że jest to dobre rozwiązanie dla pań dysponujących niewielką ilością czasu:)
Też jestem ciekawa usuwania (bardzo obiecującego, jak wnoszę ze zdjęcia) efektu Twojego eksperymentu.
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
25 maja 2018 — 19:08
Postaram się wszystko Wam opisać:)
Anna
25 maja 2018 — 11:10
Hybryda skojarzyła mi się tylko z mieszańcem.
Bardzo dbam o paznokcie, ale już od dawna ich nie maluję.
Niedawno kupiłam pewną odżywkę 8w1 i … zniszczyłam paznokcie.
Iwona Kmita
25 maja 2018 — 19:08
Może firma nie była dobra… Myślę, że aż 8w1 to trochę za dużo:(
Anna
26 maja 2018 — 13:46
Wydawało mi się, że firma jest dobra, nawet stać ją na reklamowanie się w telewizji. Już nigdy żadnych kosmetyków nie kupię z tej firmy, bo się do niej zraziłam.
Iwona Kmita
26 maja 2018 — 15:18
Nie dziwię się.
Agnieszka
25 maja 2018 — 17:43
Sama również zaczęłam przygodę z domowymi hybrydami. I wiesz, ponoć zbytnie matowienie płytki przed nałożeniem bazy nie jest dobre dla naszych paznokci. A przy ściąganiu, trzeba lekko zmatowić paznokcie /np bloczkiem/ aby spiłować top, a resztę acetonem /nie ma wyjścia/ To powinno bardziej chronić paznokcie… póki co stosuję i odpukać moje paznokcie są w świetnej formie!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
25 maja 2018 — 19:07
Tym razem nie matowiłam płytki a zamiast bazy użyłam własnej odżywki. Na to zwykły lakier i dopiero to utwardzany pod lampą. Dlatego myślę, że tylką wierzchnią warstwę muszę zmatowić i zmyć lakier. Dalej są już warstwy nieutwardzone. Zobaczę, jak mi pójdzie:)
Jaga
26 maja 2018 — 08:42
A ja mimo, że „nic nie robię” tzn nie wychodzę do ludzi lubię ładne paznokcie. Ten fakt utrudnia mi fakt posiadania ogródka i dużego domu ale radzę sobie. żel hybryda czy pomoc fachowych środków jest nieoceniona
Iwona Kmita
26 maja 2018 — 15:18
Też tak myślę. A do ogródka wkładaj rękawice, koniecznie:)
Jaga
27 maja 2018 — 21:40
wkładam 🙂 ale wiesz jak wygląda czerwony pazur wystający z podartej rękawicy?
Królowa Karo
26 maja 2018 — 11:33
Mnie też to osłabienie paznokci zniechęciło do hybrydy. Ale teraz dostępne są takie bazy „peel off”, które można zdjąć razem z hybrydą podobnie jak maseczkę peel off i tutaj upatruję szansy dla siebie 🙂
Iwona Kmita
26 maja 2018 — 15:17
O, nie wiedziałam. Dzięki:)
Malina M
27 maja 2018 — 17:03
Ostatnio przez zmartwienia i choroby już nawet nie wiem na jakim kosmetycznym świecie żyję … zaciekawiłaś mnie Iwonko , jednym tchem przeczytałam. Wstyd powiedzieć dopiero teraz do mnie doszło jakie mam braki. O moje biedne paznokcie ! I co ze mnie za kobieta ?!!! a kiedyś – co na drodze, to nieprzyjaciel, każda nowinka była moja i jak koń pod górę kombinowałam … ech, latka widać mnie w tej materii nieco podeptały.
jEŚLI O HYBRYDĘ CHODZI TO MNIE SKOJARZYŁA SIĘ MOJA HYBRYDOWA METODA KONSERWACJI (caps):
typowy podkład czyli kategorycznie „niemożliwe” do spełnienia przez inwestora wymogi, a potem mozolne nakładanie warstw „możliwych” i utwardzanie „stanowiska 🙂 w rezultacie zwykle efekt końcowy jest hybrydowy dla każdego: dla konserwatora, strażaka, sanepidu i samego inwestora, każdy w jakiejś części ma swoja „za” i swoje „przeciw”, ktoś musi zrozumieć, że w zabytku nie wszystko wolno nawet gdy jest własnością, ktoś musi zrezygnować z rzeczy mniejszych, na rzecz większych, uratowanych, ktoś musi określić możliwości odstępstwa od technicznych warunków … i tak warstwa, po warstwie … po nałożeniu każdej utrwalanie „UV” I tu Iwonko, jak z paznokciami, kombinuję dobrze, ale jeśli któraś warstwa się wykruszy, to cały efekt psu na budę
Iwona Kmita
27 maja 2018 — 19:06
Ta warstwa po warstwie i utwardzanie – toż to zupełnie jak w hybrydowym manikiurze. A więc teorię znasz, teraz tylko trochę praktyki. Do dzieła:)
Greenelka
27 maja 2018 — 22:03
W życiu nie nałożę żadnej hybrydy na paznokcie, za bardzo lubię siebie, żeby sobie tak szkodzic… Maluję paznokcie rzadko, a jeśli już, to używam lakieru bio.
Co nie umniejsza faktu, że twoje pazurki wyglądają bardzo ładnie.
Serdeczności:)
Stazyjka
28 maja 2018 — 19:56
Jestem ciekawa efektu końcowego. Ja od 10 miesięcy mam hybrydy i moje paznokcie są w bardzo dobrej kondycji. Wszystko dzięki mojej kosmetyczce, które usuwa hybrydę za pomocą frezarki 🙂
Iwona Kmita
30 maja 2018 — 17:26
Zastanawiam się, skąd wiesz, że paznokcie są zdrowe skoro masz ciągle hybrydę? W moim przypadku, dopiero gdy przestałam ją robić wyszło na jaw, jak cienkie mam płytki, jak proszę się o wzmocnienie i regenerację. Napiszę wkrótce, jak zniosły tę częściową hybrydkę
Uptown Comb
28 maja 2018 — 20:57
Muszę spróbować taki eksperyment! 🙂
Maria
1 czerwca 2018 — 16:35
Ja bardziej z tych naturalnych jestem, czasami pomaluję paznoknie, ale zwykłym lakierem. Co do skojarzenia to pomyślałabym o biologicznym i o aucie, gdyby nie zdjęcie rąk. Kolor lakieru bardzo ładny.
Ula H.
3 czerwca 2018 — 22:37
Ciekawy wpis ! Fajny miałaś pomysł na własną hybrydę ! Ja w zeszłym roku 3 lub 4 razy zakładałam hybrydę na paznokcie u manicurzystki. Też zauważyłam, że paznokcie bardzo się niszczą przy zdejmowaniu tych wszystkich warstw, ale z hybrydą były takie ładne… Zrezygnowałam, gdy miałam zaplanowany zabieg operacyjny i potem już nie robiłam ponownie. Teraz, gdy oglądam jakiś film – obgryzam namiętnie skórki aż do krwi – czasami ( brrr … ) . To chyba nerwy.
Kobieta po 30
4 czerwca 2018 — 12:30
Jaka niepracująca, zrobiłaś zlecenie, jeszcze w domu robota, to jaka niepracująca…Pokaż jak wyszło. Bo taka hybryda pomieszana to już z natury ciekawa
Igomama
17 czerwca 2018 — 21:54
Iwonko, na pierwszy rzut oka hybryda skojarzyła mi się z jakimś zabiegiem silnie nawilżającym.
Dopiero w trakcie czytania, stuknęłam się w czoło: „Jak mogłam nie skojarzyć, że to o paznokcie chodzi?”
Przypomniało mi się, że gdy kilka miesięcy temu przyjechała do nas w odwiedziny teściowa, to od razu po pierwszego dnia oznajmiła mi: „Mam świeżo nałożone hybrydy, dlatego nie będę zmywać garów. Muszą mi wytrzymać na 3 tygodnie pobytu u was.” 😉
Piszę to oczywiście z sympatią do mamy. 🙂
Paznokcie jej jednak nie wytrzymały, gdzieś tam lakier odprysnął i suma sumarum miała kłopot, bo nie mogła tego uzupełnić.
Sama nie próbowałam takiego rodzaju manikiur.
Odkąd siedzę w domu z dziećmi, stosuję na paznokcie tylko odżywkę bądź kremowy lakier. Czerwony podoba mi się u innych kobiet, ale gdy mam go na własnych dłoniach, czuję, że zbyt rzuca się w oczy.
Pozdrawiam Iwonko!
Iwona Kmita
17 czerwca 2018 — 23:03
Miło cię znowu u mnie widzieć:) Ja też zakończyłam swój eksperyment, paznokcie wytrzymały 2 tygodnie i zdążyły odrosnąć. jednak mimo, że tylko ostatnia warstwa była utwardzona, ciężko było je zmyć. Robię więc dłuższą przerwę. Pozdrawiam ciepło:)
Olga
21 sierpnia 2018 — 14:10
Bardzo ciekawa wypowiedź 🙂
anna
18 września 2018 — 15:37
już od dawna planuję zrobić hybrydę… jednak wolałabym profesjonalną ręką 🙂
Iwona Kmita
18 września 2018 — 22:38
Przełam się i spróbuj:)