Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Moja hybryda

Ciekawa jestem waszych skojarzeń na temat treści tego postu tylko po przeczytaniu tytułu. Bo słowo hybryda ma kilka znaczeń, a najczęściej używane to: rodzaj manikiuru, rodzaj napędu wynikający z połączenia silnika elektrycznego i spalinowego. Jest jeszcze połączenie przeciwstawnych myśli oraz, z biologii, krzyżówka, mieszaniec. O jaką hybrydę mi chodziło?

Ja wymyśliłam jeszcze jedno znaczenie, łączące manikiur hybydowy i mieszańca. Bo było tak. Skończyłam spore zlecenie redaktorskie, posprzatałam w domu, zajęłam się obiadem a potem spojrzałam na swoje dłonie… Hm, nie byłam z tego widoku zadowolona. Ostatnie stresy spowodowały, że znów zaczęłam obgryzać skórki,  a zaglądanie w domowe kąty sprawiło, że moje raczej cienkie i suche paznokcie trzeba było skrócić w zasadzie równo z opuszkami palców. Jednak prawdą jest, że jeśli kobieta nie wychodzi regularnie do ludzi (czytaj do pracy) to jakoś mniej dba o dłonie. A może raczej dłonie szybciej się niszczą z powodu różnych prac, za które bierze się… niepracująca. Tak czy inaczej postanowiłam zrobić z paznokciami porządek. I tu wracam do mojej najnowszej hybrydy – połączyłam manikiur hybrydowy ze zwykłym – w efekcie powstał ten hybrydowy mieszaniec.

Lakiery hybrydowe – czym to się je?

Dla tych z was, które nie wiedzą wyjaśnię pokrótce i najprościej jak potrafię, że manikiur hybrydowy to popularne od jakiegoś czasu malowanie paznokci za pomocą specjalnego lakieru, który jest dużo trwalszy od zwykłego, tym bardziej, że utrwalony specjalnym topem i pod lampą UV. Pod lampą utwardza się bazę, lakier oraz top. Na paznokciach taki manikiur ładnie wygląda ok. 2-3 tygodni, zależy jak szybko rosną, co wiąże się z powstaniem coraz szerszej przerwy między skórkami a brzegiem lakieru (wtedy już nie jest ładnie). Niestety manikiur hybrydowy początkowo można było zrobić tylko w salonie kosmetycznym i niestety trzeba było tam iść również po to, by go zmyć. Dlatego też nie pozwalałam sobie na ten luksus, tym bardziej, że nie miałam pewności, jak długo na moich paznokciach utrzyma się taki lakier.

Od pewnego czasu można kupić domowy zestaw do manikiuru hybrydowego, w jego skład wchodzi nieduża i lekka lampa UV, baza pod lakier, lakier oraz top. Taki komplecik kosztuje ponad 100 zł (to chyba dwie wizyty u manikiurzystki a może nawet jedna). Jeśli ktoś ma smykałkę do własnoręcznego malowania paznokci, może się pobawić. Ja lubię robić sobie sama manikiur, a zestaw do hybrydy dostałam w prezencie. Oczywiście wypróbowałam. I wiecie co myślę? Taki manikiur jest efektowny, trzyma się bez zarzutu nawet na moich słabych paznokciach, jednak zdejmowanie go (czyli matowienie kostką a potem traktowanie acetonem) spowodowało, że płytki stały się jeszcze słabsze i łamliwe. A zrobiłam hybrydę tylko trzy razy. Nie wykluczam, że popełniłam jakieś błędy, w końcu nie jestem manikiurzystką, ale na pewno regularne stosowanie takiego manikiuru musi osłabić paznokcie.

Moja własna hybryda

Wpadłam więc na pomysł, by zrobić mieszankę hybrydową. Pomalowałam paznokcie tradycyjną bazą-odżywką, potem zastosowałam dwie warstwy zwykłego lakieru do paznokci i dopiero na to naniosłam dwie warstwy hybrydowego topu z zestawu. Każdą utwardzałam pod lampą. Wyszedł chyba manikiur półhybrydowy, ale wygląda całkiem ładnie. Mam nadzieję, że będzie się też trzymał dłużej niż tradycyjny. Na pewno łatwiej też będzie go ściągnąć bo tylko top na wierzchu jest utwardzony. Myślę, że jeśli lekko go zmatowię kostką to potem wystarczy już zwykły zmywacz. Sama jestem ciekawa jak to będzie. Dowiem się pewnie za jakieś dwa tygodnie. Jeśli ten wpis wzbudzi wasze zainteresowanie, to napiszę potem, jak moje paznokcie zniosły ten eksperyment:)

 

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén