Matka i córka, silny, choć czasem trudny związek. Ale obu jak powietrze potrzebny do życia.
40, 30, 20 lat temu ONA była dowódcą w stadzie. Silna, choć może tylko na pokaz, pewna siebie (choć może w środku pełna wątpliwości), krytyczna – dla twojego dobra. Żebyś czasem nie pomyślała, że możesz być atrakcyjna, mądra, mieć swoje zdanie. Że jesteś lubiana dla siebie samej, a nie dlatego że się nie wychylasz czy dostosowujesz. Bo wtedy na pewno ci się przewróci w głowie i bedą z tego same kłopoty. Nie lubiła dyskusji, choć o sobie myślała „jestem ugodowa, potrafię pójść na kompromis”. Przeważnie wszystko wiedziała lepiej.
40, 30, 20 lat temu TY robiłaś wszystko żeby była zadowolona, żeby była z ciebie dumna, nawet jeśli tego nie potrafiła okazać. Opowiadałaś o swoim życiu, zwierzałaś się, prosiłaś o radę. W tyle głowy miałaś słowa, które kiedyś wypowiedziała o tobie, twoich znajomych, o twoim ojcu, twoim chłopaku i starałaś się mówić i robić to, czego oczekiwała. Korzystałaś z rad, jej zdanie często stawało się twoim. Z czasem, gdy sama założyłaś rodzinę zaczęłaś się buntować, ale jeszcze po cichu. Bo chciałaś żeby był spokój, żeby każdy, i ty, i wy i ona byli zadowoleni. Chciałaś żyć po swojemu, ale też żeby ona to zaakceptowała, zrozumiała, że teraz to ty masz już swoje stado i ono jest na pierwszym miejscu. Ale ciągle potrzebowałas jej akceptacji.
15, lat temu po raz kolejny pomyślałaś: jestem dorosła, mam swoją rodzinę, fajnie żyjemy, kochamy się, trzymamy się swoich zasad i reguł. Zdecydowanie nie chciałaś żeby ktoś, nawet ONA, mówił ci, jak macie żyć. Słuchałaś, ale starałaś się robić po waszemu, po swojemu. Ona nie mogła ot tak pogodzić się z faktem, że naprawdę wyfrunęłaś. Zaczęło być słabo. Zaczęłyście się sprzeczać, kłócić. Żadna nie chciała ustąpić. Każda myślała – to ona powinna zrozumieć, że… Ona – że jestem jej matką i chcę jak najlepiej dla niej i jej rodziny, że ją kocham, tylko nie umiem, nigdy nie umiałam, tego okazywać. Ty – że nie możesz już we wszystkkim ustępować, że przyszedł czas, żeby się zbuntować. Że naprawdę długo już żyjesz, masz swoje zdanie i ona także, jak wszyscy, powinna je szanować. Obie czasem płakałyście podczas tych trudnych rozmów. Zaczęłyście mówić o przeszłości. Zwłaszcza TY poczułaś się silniejsza. Postanowiłaś jej powiedzieć, jak się czułaś wtedy, gdy ona wszystko wiedziała lepiej. Cierpiałyście OBIE. Bo tak naprawdę bardzo się kochacie, zawsze mogłyście na siebie liczyć. Ona zawsze ci pomogała, teraz ty pomagasz jej. Więc czemu nie potraficie się dogadać? Skąd te kłótnie?
10 lat temu zauważyłaś, że ona coraz częściej czuje się bezradna. Że bardzo ciebie potrzebuje. Że bardzo chce się dogadać tylko… Zabrnęłyście za daleko. TY też nie chciałaś zrozumieć, że jesteście różne, choć bardzo podobne. Że ty też nie chcesz ustąpić, pójść na kompromis. Że jesteś do niej coraz bardziej podobna! Pomyślałaś, że nie musisz już niczego udowadniać. Że ona wszystko widzi i naprawdę JEST Z CIEBIE DUMNA.
TRUDNA ROZMOWA, którą przeprowadziłyście, powinna była się odbyć znacznie wcześniej. Ale OBIE jesteście szczęśliwe, że w ogóle do niej doszło, że w innych rodzinach często ten moment nie nadchodzi. ONA wytłumaczyła dlaczego czuła tak, a nie inaczej. TY wytłumaczyłaś jak to wyglądało od twojej strony. Były łzy, ale takie inne, oczyszczające.
TEARAZ jest bardzo dobrze. Masz w sobie wiele wyrozumiałości, tkliwości (bo miłość była w tobie zawsze). Wiesz, co i jak powiedzieć, wiesz, kiedy nie brnąć dalej. Zrozumiałaś, że ONA naprawdę miała zawsze dobre intencje tylko nikt jej nie nauczył, jak to okazać, jak kochać dziecko. Bo czasy były inne, inaczej wychowywano, a tak naprawdę to ona sama była dzieckiem, gdy cię urodziła. Skąd miała to wszystko wiedzieć? Ciągle cię teraz o coś pyta, prosi o radę, widzisz, że jesteś jej bardzo potrzebna. Któregoś dnia powiedziała do ciebie tak po prostu: wiesz córeczko, teraz to tak, jakbyś to ty była moją matką. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła. KOCHAM CIĘ.
Marta
21 lipca 2016 — 15:38
Na szczęście z moją Mamą tę rozmowę przeprowadziłyśmy na czas. U nas jakoś ten bunt zadział się wcześnie i wcześnie dojrzałyśmy do tego, żeby sobie wszystko wyjaśnić. Zabrakło tylko czasu, że po prostu ze sobą być.
Iwona Kmita
21 lipca 2016 — 15:49
Ale ten czas, kiedy ze sobą byłyście, zwłaszcza ostatnie lata, był bardzo intensywny.
asia | amelushka
21 lipca 2016 — 20:59
Relacje między matką i córką często należą do trudnych. Ja ze swoją mamą nigdy nie miałam dobrych relacji. Trochę się poprawiły po tym, gdy sama urodziłam córkę. Chociaż też nie było łatwo, bo ona oczywiście wszystko wiedziała lepiej.
Iwona Kmita
21 lipca 2016 — 21:09
Moje zawirowania nie były tak bardzo poważne i raczej okresowe. Wyjechałam z domu zaraz po maturze a na odległość wszystko układało się lepiej. Dziś mam w mamie, a ona we mnie wielkie wsparcie. Może i ty dojdziesz do tego etapu.
Natalia
23 lipca 2016 — 00:10
U nas to dwa silne i trudne charaktery. Musimy sobie ustępować. Raz ja, raz ona. Obie uważamy, a i tak nie zawsze nas to chroni od spięć
Iwona Kmita
23 lipca 2016 — 11:44
Po tych kilku komentarzach widzę, że w zasadzie wcześniej czy później każda z nas ma jakieś trudności w kontaktach z mamą. I zawsze przemijają, bo obie strony uczą się jak unikać spięć. To dobrze 🙂
Ania in progress
31 lipca 2016 — 10:26
Dom rodzinny opuściłam zaraz po maturze i kilometry plus lata sprawiły, że się do siebie zbliżyłyśmy, mam w niej duże wsparcie 🙂
MamiK
31 lipca 2016 — 21:50
Początki dorosłego życia były trudne- chciałam wszystko robić sama i decydować za siebie, ale nagle okazało się,że mama ma często rację i warto jej czasami posłuchać, teraz nie wyobrażam sobie, że kiedyś były między nami konflikty. Przyjaźń i partnerstwo są między nami już od lat.
Iwona Kmita
31 lipca 2016 — 22:02
To tak, jak u mnie. Ale daje do myślenia, że w każdym wpisie jest sygnał o konfliktach. Widocznie tak już jest, że musimy dojrzeć wzajemnie do siebie – mama musi nas uznać za dojrzałą partnerkę, a my przestać konkurować i udowadniać, że same wiemy wszystko najlepiej.
Kasia z zamieszana.com
1 sierpnia 2016 — 10:12
Zawsze uważałam, że moja Mama jest zbyt opiekuńcza, ale kiedy zostałam sama Mamą wiem, że to nie była nadopiekuńczość, lecz zwyczajna troska. Relacje z mamą są trudne, bo na niektóre tematy się nie odważę z nią porozmawiać, a zaś inne są wyłącznie do rozmów z Mamą. Chcę jej wszystko mówić, ale nie wszystko powinnam
Iwona
1 sierpnia 2016 — 12:22
Wiesz, myślę że z czasem będziesz mogła porozmawiać z Mamą o wszystkim. U mnie tak było. Teraz rozmawiamy jak dwie dorosłe kobiety i raczej nie ma tematów tabu.
Agnieszka/Agumama
2 sierpnia 2016 — 01:00
Bycie mamą to trudna życiowa rola.
Myślę, że relacje z mamą, zwłaszcza córki z mamą, są i bywają skomplikowane właśnie dlatego. Mama widzi w dziecku doskonalszą wersję siebie. Dlatego jest, bardzo często, największym krytykiem swego dziecka.
Ale zawsze warto spróbować porozmawiać
Iwona Kmita
2 sierpnia 2016 — 09:49
Bardzo mądre jest to, co napisałaś. To prawda, chcemy żeby nasze dziecko było mądrzejsze, ładniejsze, lepiej sobie ułożyło życie niż my, matki. To naturalne i wynika z miłości. Ale trzeba też nad tym panować bo dziecko to oddzielny „byt”, który nie jest i nie musi być naszym lepszym odbiciem. Czasem to trudne, ale miłość polega też na tym żeby je akceptować takim, jakie jest. Nawet jeśli mieliśmy tam w środku inne oczekiwania. Zwłaszcza wtedy.
Iwona Zmyślona
15 października 2016 — 01:12
Powaliłaś mnie tematyką tego postu, bo miałam wrażenie, że piszesz o mnie i mojej matce. Niestety oczyszczająca rozmowa między nami nigdy nie nastąpiła.
Iwona Kmita
15 października 2016 — 11:11
Szkoda… Teraz mam z mama naprawdę dobre relacje i jest to dla mnie bardzo ważne.