Mam ją przed oczami. Delikatna, krucha, zgrabna, niemal przezroczysta. Piękna po prostu. Zaraz… wypiję w niej swoją zieloną herbatę. Moja ukochana filiżanka, jedna z wielu w kolekcji. I jedna z pierwszych, które wstawiłam za szkło witryny.
Prezent od męża, który zapoczątkował to zbieractwo. Uwielbiam pić kawę i herbatę w pięknych filiżankach. To taka moja odrobina luksusu na co dzień. Nie żałuję go sobie. Korzystam, wymieniam filiżanki, sprawdzam w której najlepiej smakuje kawa, a w której herbata.
Bo naprawdę ich smak różni się w zależności od tego, w czym są podane. Na przykład w tej mojej ukochanej z kolekcji Old Country Roses (Royal Albert England) piję tylko czarną i zieloną herbatę. Wzór, który ją zdobi – czerwone róże w pełnym rozkwicie – po prostu nie pasuje do kawy. Mam też jej starszą siostrę – Moonlight Roses – kwiaty na niej mają księżycowo-niebieski odcień. Wierzcie mi, że na tę filiżankę można tylko patrzeć z zachwytem. Ani kawa, ani herbata po prostu nie mają w niej smaku. Podobno niebieski kolor nie powinien być wykorzystywany do zdobienia naczyń, bo jest zimny i nie zachęca do jedzenia. W przypadku mojej filiżanki to się sprawdza. Niemniej jednak jest śliczna i bardzo ją lubię, mimo że tylko na nią patrzę.
Pozwalam sobie na codzienne przyjemności, nawet tak małe jak picie herbaty w starej, kruchej filiżance sprawiają mi ogromną radość. Używam każdego dnia „odświętnych” talerzy, obrusów, sztućców, ubrań. Nie cieszy mnie fakt, że mam coś fantastycznego. Cieszę się dopiero, gdy mogę z tego skorzystać. Niczego nie odkładam na później, na wielką czy lepszą okazję.
Kto wie, kiedy takowa się zdarzy, czy w ogóle się zdarzy, a każdy dzień bez odrobiny luksusu to dla mnie dzień stracony. Was też do tego zachęcam ?
PS. Dla zainteresowanych:
Wzór porcelany Old Country Roses został zaprojektowany w 1962 r. przez Harolda Holdcrofta. Tworząc go, użył bogatych odcieni głębokiej czerwieni kwiatu róży ogrodowej, róży herbacianej, delikatnego odcienia różowego oraz soczystej zieleni liści. Natomiast Seria Moonlight Roses powstała w 1987 r. i przedstawia róże niebieskie. Porcelana ta posiada Gwarancje JKM Elżbiety II i Królowej Matki. Fabryka Royal Albert England, która ją produkuje została założona w 1896 r. (nazywała się wtedy Albert Works), a właścicielem był Thomas Wild i synowie. Ich firma od początku specjalizowała się w produkcji porcelany w kwiatowe wzory.
Anna Mazurkiewicz
20 czerwca 2016 — 14:51
Też tak mam. Nigdy nie chciałam mieć „garnituru sześcioosobowego do kawy i herbaty”, identycznych, z talerzykami do ciasta. Mam wprawdzie taki jeden, genialny, stuletni, prezent ślubny moich dziadków, który wyszedł z wojny w całości, ale on u nas ma wartość muzealną. A kolekcja całkiem różnych filiżanek i kubków zaczęła się u mnie gdy upadła nasza kultowa „Filipinka”. Moja dyrektor wydawnicza, Hania Jaworowska i ja, red. nacz. ,odchodziłyśmy pierwsze, potem przez kolejne miesiące pozbywano się kolejnych naszych redaktorek, po dwie miesięcznie, żeby nie popaść w zwolnienia grupowe. I wtedy pojawiła się nowa świecka tradycja. Po kolei, zaczęło się ode mnie. Każda z nas wydawała bankiet pożegnalny i każda dostawała filiżankę Rosenthala. Od tamtej „białej Marii” się zaczęło i trwa do dziś.
Iwona
20 czerwca 2016 — 15:28
No proszę, kolejne pozytywne skojarzenia z filiżankami. dzięki Aniu
Beata Drzewosowska
22 czerwca 2016 — 09:03
Im jestem starsza tym bardziej doceniam takie „chwile luksusu”. Tak mało mamy wokół pięknych rzeczy! Tak na co dzień! To niesprawiedliwe! W takich Włoszech np. gdzie człowiek nie spojrzy tam pięknie. Nawet ludzie jakby ładniejsi, zgrabniejsi a do tego jeszcze młodsi;)
Iwona Kmita
22 czerwca 2016 — 23:34
U nas też jest wiele pięknych rzeczy, pięknych chwil. Coś o tym wiemy Beatko, prawda?
Edyta Jabłoniee
22 czerwca 2016 — 21:26
Masz piękną kolekcje, widziałam i wiem o czym mówię 🙂 Też nie odkładam niczego na lepszą okazję, bo życie jest najlepszą okazją, którą trzeba celebrować 🙂
Iwona Kmita
22 czerwca 2016 — 23:33
Masz rację Edytko, staram się to robic. Im jestem starsza, tym bardziej. 🙂
jogosfera
14 lipca 2016 — 11:02
Akurat filiżanki mnie nie kręcą, ale mam swoje luksusowe odpowiedniki 😉
Iwona Kmita
14 lipca 2016 — 11:09
I o to właśnie chodzi 🙂
Magda
14 lipca 2016 — 11:54
Dzisiaj jest ten moment – deszcz stuka o parapet – ja mam kubek kawy (któryś tam) – laptopik na kolanach na wygodnej sofie z facebookiem na pulpicie i niekończące się artykuły ludzi, którzy wnoszą w moje życie codziennie coś nowego – dobrego. Pozdrawiam wszystkim
Iwona Kmita
14 lipca 2016 — 15:29
Zazdroszczę :). Ja siedzę w pracy i tylko od czasu do czasu, po cichutku tu zaglądam.
The Natural Minimalism
14 lipca 2016 — 14:37
Faktycznie piękna jest 🙂 Chociaż ja wolę kubki, to uważam że picie z takich filiżanek podnosi ragę picia herbaty, kawy 🙂 Można celebrować tą chwilę.
Iwona Kmita
14 lipca 2016 — 15:30
Tak, w filiżance napój inaczej smakuje 🙂
Kasia
19 sierpnia 2016 — 10:59
Co prawda rzadko pije z filiżanek ale bardzo je lubię i kiedy już jest ten moment ze z nich korzystam to to dopiero jest luksus.
oto ja
2 października 2016 — 23:30
Czy to kubek, czy filiżanka – ważne, żeby były ulubione. I to nasze celebrowanie małych przyjemności 😉 no cóż, to po prostu my KOBIETY 😉
Też kiedyś zrobiłam wpis o kubkach, bo coś w tym jest, że kawa nie smakuje w tym od herbaty i odwrotnie.
Pozdrawiam 😉
Maria
6 października 2016 — 00:06
Życie jest tą wyjątkową okazją, więc nie ma co odkładać na potem. Ja także uwielbiam takie luksusy w postaci filiżanek na co dzień. I w ogóle lubię celebrować;)
Pozdrawiam, Maria
Iwona Kmita
6 października 2016 — 08:02
Witam bratnią duszę na moim blogu ? I także serdecznie pozdrawiam, Iwona
Iwona Zmyślona
14 października 2016 — 01:25
W sprawie filiżanek mogłabyś sobie podać rękę z moją matką, bo ona lubowała się w porcelanie chociaż nie była ona tak firmowa jak Twoja. Ja sama należę do tych odkładających na lepsze okazje chociaż mam świadomość, że mogą nigdy nie nadejść.
Iwona Kmita
14 października 2016 — 08:15
Iwonko, nie odkładaj, życie jest zbyt krótkie, by z niego nie korzystać codziennie 🙂 Pozdrawiam cieplutko
Anna
16 listopada 2016 — 14:29
Podobnie jak moja babcia uważam, że każda szanująca się kobieta powinna mieć w swoim domu porządną porcelanę. Gdy wybierałam komplet do siebie wybór padł na Ćmielów. Moja babcia miała tą firmę, a poza tym lubię wspierać rodzime przedsiębiorstwa. Masz piękną kolekcję!
Iwona Kmita
16 listopada 2016 — 20:59
Dzięki. Porcelana naprawdę jest cudna. Kocham też ćmielowskie figurki – takie subtelne, delikatne ale i wyraziste, nowoczesne choć sprzed lat.
dopieszczamy.pl
1 kwietnia 2017 — 10:08
Piękny artykuł – krótki, ale esencjonalny jak filiżanka dobrej herbaty czy świeżo parzonej kawy. Zgadzam się z Tobą, że należy celebrować takie drobne przyjemności jak picie herbaty czy kawy. W moim rodzinnym domu też jest taka kolekcja pięknych filiżanek, a z ja z kolei uwielbiam kubki, które też mogą być piękne, choć są mniej eteryczne niż filiżanki 😉
iwona
1 kwietnia 2017 — 11:10
Piękny lub oryginalny kubek też może być designerskim cudeńkiem. I przyznaję, też mam swoje ulubione. Jednak filiżanki zdecydowanie wygrywają. Pozdrawiam ciepło Kingo
SielskieM
1 lipca 2017 — 08:10
Oj ma znaczenie w czym podamy sobie 🙂 kawę, czy herbatę 🙂 Mój mąż zawsze jak ma zrobić mi coś do picia buszuje po szafkach kuchennych dłużej 🙂 Wie, że z byle czego nie wypiję, z nie byle czego, ale niepięknego też nie…
On sam wypije z wszystkiego, nie bardzo rozumie moje dylematy 🙂 Mnie to dziwi, ale powiedzmy, że rozumiem…mój dom rodzinny to porcelana…wzory, kolory, u męża…szklanki…plus jeden komplet filiżanek, które teściowie dostali w prezencie ślubnym – okupuję jak jestem 🙂