Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Komentarze, czyli wizyta i rewizyta (#4)

Niepisana zasada blogowania mówi: wejdź na blog osoby, która wpisała się u ciebie i skomentuj jakiś jej wpis.

To tak jak w życiu – po wizycie następuje rewizyta. Mnie dzięki temu w dość krótkim czasie udało się zaprzyjaźnić ze sporą grupą blogerów. I jestem z tych znajomości bardzo dumna:) Uważam, że komentowanie to bardzo ważna część blogowego życia.

Komentarze są trochę jak ocena, czy mój wpis był interesujący, dobrze napisany, po ich liczbie domyślam się, czy trafiłam z tematem, czy dotyczył sporej grupy osób. To ważne informacje dla piszącego. Ponadto dzięki komentarzom pod wpisem zaczyna się dyskusja, można poznać zdanie różnych osób na jakiś temat, a w ten sposób dowiedzieć się co nieco o swoich komentatorach i ich poglądach. Komentarze to dla mnie także źródło nowych informacji a więc i sposób na poszerzenie wiedzy.

Bez przymusu. Przeczytałam kiedyś u popularnego blogera, że blog jest naszym miejscem w sieci i tak jak w domu, tak na blogu gościmy tylko tych, których chcemy. Pozostałym swoim milczeniem dajemy do zrozumienia, że nie są mile widziani. Odpowiada mi taka interpretacja. Do odpowiadania na komentarze nie trzeba się zmuszać. Jeśli regularnie pojawia się u ciebie ktoś, komu nic się nie podoba – nie reaguj na jego wpisy. To powinien być dla tej osoby czytelny znak, że nie masz ochoty na kolejne kontakty.
Jedna z blogerek dopatrująca się wszędzie podstępu sugerowała mi kiedyś, że pewnie… opłacam swoich komentatorów. Wiem, że to śmieszne, ale tak było i właśnie na tego typu wpisy konsekwentnie nie odpowiadam. Jeśli trzeba kontaktuję się z piszącym mailowo i stanowczo proszę o zakończenie jego wywodów. Uwaga: to nie ma nic wspólnego z cenzurą wpisów – nie przeszkadzają mi odmienne poglądy piszącego, nawet bardzo krytyczne wpisy, natomiast nie chcę ciągnąć dyskusji na tematy wyssane z palca.

Klęska urodzaju. Z czasem może się okazać, że komentarzy pod wpisem jest naprawdę dużo i wciąż ich przybywa. Czy nadal na wszystkie odpowiadać? Moim zdaniem dobrze, żeby bloger uczestniczył w dyskusji pod swoim wpisem, jednak lepiej niczego nie pisać niż zostawić odpowiedź typu: też tak uważam, racja, zgoda. Myślę, że w takiej sytuacji, to znaczy gdybym miała naprawdę tyle wpisów, że trudno by mi było na każdy odpowiedzieć w pewnym momencie odniosłabym się zbiorczo do powtarzających się wątków w różnych wpisach, starając się przynajmniej wymienić z nazwy ich autorów. Zdarzało mi się także przygotować kolejny wpis na podstawie opinii moich wcześniejszych komentatorów (których zresztą wymieniałam i linkowałam do ich blogów – każdy z nas więc na tym skorzystał).

Dobry komentarz, czyli jaki?
1. Konkretny.
Moim zdaniem najważniejsze jest, żeby komentarz odnosił się do wpisu. Zdania typu: „zapraszam do siebie, fajnie tu jest” nie są komentarzami i szkoda na nie w ogóle czasu swojego i gospodarza. Tym bardziej pisanie na inny temat, przedstawianie swoich skojarzeń nie związanych z tematem. Warto natomiast przedstawić swoje zdanie na poruszony temat, zgodzić się z gospodarzem lub wręcz przeciwnie. W każdym razie ma to być rodzaj rozmowy tyle, że pod wpisem. Rozmowy, która dostarcza uczestnikom nowych informacji, zachęca do dyskusji.
2. Niezbyt długi. Czytający łatwo może zgubić wątek i tok myślenia komentatora – kilka konkretnych zdań wystarczy. Unikajmy sytuacji, gdy komentarz wygląda jak drugi wpis.
3. Krytyczny? Jak najbardziej! Tyle, że ma być to tzw. konstruktywna krytyka dotycząca wpisu a nie osoby piszącej. Jeśli dyskusja robi się zbyt gorąca i zmierza w nieodpowiednim kierunku (na przykład na tematy osobiste, polityczne) to moim zdaniem bloger-gospodarz powinien ją kulturalnie zakończyć lub skierować na inne tory.
Tak jak komentarz może być krytyczny, tak też można w nim piszącego pochwalić – to zawsze sprawia przyjemność i motywuje do dalszego pisania – tym bardziej, gdy zostaną wskazane konkretne powody do pochwały.
4. Zawierający linki? Zależy jakie. Jeśli jest to link do wpisu na podobny temat – mnie nie przeszkadza, przeciwnie, chętnie wchodzę, czytam dowiaduję się. Myślę natomiast, że zostawianie linka do swojego bloga bez wyraźnego powodu to jednak faux pas i może zostać potraktowane jako chęć zareklamowania siebie „na plecach” gospodarza.

.

 

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén