Sądzę, że większość z was wie, czym są „Amazonki”. Ale dla porządku – jest to stowarzyszenie kobiet, które powstało po to, by wspierać te z nas, które zachorowały na raka piersi.
Znam wiele takich kobiet, a piszę o tym, ponieważ chcę nawiązać do pewnej uroczystości, w której niedawno wzięłam udział. Okazją była 30. rocznica powstania Stowarzyszenia Amazonki Warszawa-Centrum. To pierwsze stowarzyszenie tego typu i to od warszawskich Amazonek zaczął się tworzyć łańcuch organizacji w kolejnych miastach. Spotkanie odbyło się w stołecznym teatrze „Kamienica”. Sala – pełna Amazonek i ich gości: przedstawicieli władz miasta, lekarzy, psychologów, znajomych, przyjaciół – wszystkich, którzy w różny sposób wspierają kobiety dotknięte rakiem piersi.
W towarzystwie warszawskich Amazonek czułam moc, siłę psychiczną, gotowość do wspierania koleżanek, waleczność, pewność siebie. Każda z tych kobiet była, a właściwie jest chora. Bo rak to choroba przewlekła, można ją zaleczyć, czasem wyciszyć na długo ale chorą jest się zawsze.
Mimo to wokół widziałam kobiety uśmiechnięte, dumne z siebie i przyjaciółek, eleganckie, szczęśliwe… Wśród nich te zasługujące na szczególną uwagę – ochotniczki. To panie, które przychodzą regularnie na szpitalne sale, rozmawiają z chorymi i na swoim przykładzie pokazują, że z raka można wyjść, można wrócić do formy. I potem pomagać tym, które są w takim momencie, że w to nie wierzą. Albo tym, które musiały się zmierzyć z nawrotem choroby… Bo to niestety się zdarza i często jest bardziej dotkliwe niż pierwsza diagnoza. Bo przychodzi wtedy, gdy chora już uwierzyła, że wyzdrowiała.
Mam wśród Amazonek wiele znajomych – moje dwie kochane przyjaciółki od serca poznałam wśród nich. Trzecia właśnie się zmaga z nawrotem choroby. Czwarta – odeszła na zawsze. Między innymi dlatego, że poznałam to środowisko i podziwiam wszystkie Amazonki, czułam, że muszę, że chcę wam o nich napisać. Kobiety naprawdę mają moc.
Maja
15 listopada 2017 — 11:43
Niestety choroba dotyka wiele z nas i dobrze , że jest taka grupa wsparcia . Amazonki to bardzo energetyczne kobiety . Wiele przeszły i dlatego potrafią w pełni doceniać to co jest , tu i teraz .
iwona
15 listopada 2017 — 20:09
Święta prawda. To nawet jest nie tylko grupa wsparcia, dziewczyny robią naprawdę wiele, zbudowały ośrodek rehabilitacji, organizują wszelką pomoc dla innych, opiekują się koleżankami i wiele, wiele innych rzeczy.
boja
15 listopada 2017 — 13:28
Wielki szacunek dla tych Pań!
iwona
15 listopada 2017 — 20:09
Masz rację:)
Rena
15 listopada 2017 — 14:22
Mam osobista przyjaciółkę dotknięta tą wstrętną chorobą. jestem pełna podziwu dla niej i dumna z niej jak sobie radzi z tematem…
O Amazonkach należy mówić głośno . Kobiety naprawdę mają moc…
iwona
15 listopada 2017 — 20:10
Jak wspomniałam ja znam kilka chorych i są takie które odeszły. Jedna z nich była mi bardzo, bardzo bliska
jotka
15 listopada 2017 — 15:04
Podziwiam wszystkie Amazonki za odwagę, siłę i dawanie innym.
Rak to dziś jak epidemia grypy, mam czasem wrażenie, że to jak ruletka…
W moim gronie tez pożegnaliśmy kilka osób z powodu raka, każda z nich odchodziła inaczej i trudno jest zachować optymizm w tym względzie, gdy obserwuje się , ilu chorych jednak umiera…
iwona
15 listopada 2017 — 20:11
To prawda, jednak prawdą jest i to, że profilaktyka jest ogromnie ważna – im wcześniejsza diagnoza, tym rokowania lepsze.
Lena Sadowska
15 listopada 2017 — 18:38
Witaj, Iwono.
Inicjatywa warta propagowania. Nie tylko ze względu na heroizm Bohaterek, ale także, by uciąć wszelkie pomówienia, że my – kobiety – nie potrafimy współdziałać.
Zrzeszone czy niezrzeszone, z symbolicznie uciętą piersią czy niesymbolicznie – wszystkie jesteśmy troszkę Amazonkami:)
Pozdrawiam:)
iwona
15 listopada 2017 — 20:12
Pięknie powiedziane, Leno:)
Gabrysia
15 listopada 2017 — 20:16
Bardzo wzruszający wpis Iwonko. Najlepsza pomoc i wsparcie to chyba właśnie płynie od kogoś, kto przed nami przeszedł podobną drogę i chce się dzielić, chce zaoszczędzić błądzenia we mgle, skoro przetarł już szlaki. Jak to jest, że prawie już na Marsie możemy zamieszkać a raka unieszkodliwić się nie da 🙁
Andrzej Rawicz (Anzai)
15 listopada 2017 — 22:28
A co my mamy powiedzieć, jak nie mamy jeszcze stowarzyszenia „Prostoty i wdzięku”? 😉 🙂
Na razie życzymy „Amazonkom” dużo zdrowia.
Agnieszka
15 listopada 2017 — 22:30
Kobiety mają niebywałą moc – co ciekawe, ujawnia się nie na co dzień, ale w kryzysowych sytuacjach – wtedy stajemy się superbohaterkami!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
iwona
15 listopada 2017 — 23:08
Dzięki, że jesteś:)
Greenelka
15 listopada 2017 — 22:42
Kobieta, Amazonka czy nie, potrafi w ciężkich sytuacjach unieść ciężar, który byłby za duży dla dziesięciu mężczyzn (niczego im nie ujmując, bo mężczyzn bardzo lubię).
iwona
15 listopada 2017 — 23:20
Ja też uważam, że jesteśmy silniejsze psychicznie. Czasem się zastanawiam, skąd w nas ta siła? Bo zawsze jest, gdy jest taka potrzeba
Królowa Karo
15 listopada 2017 — 23:08
Moja prababcia zmarła na raka piersi. Mam ogromny szacunek do Amazonek. Nie tylko za to, że wspierają, ale też za to, że robią tak wiele dla profilaktyki. Uświadamiają nam, że tak naprawdę dotyczy to każdej z nas.
iwona
15 listopada 2017 — 23:22
Własnie, nie napisałam o działaniach profilaktycznych i o rehabilitacji – prowadzona jest w Centrum Onkologii dla kobiet po mastektomii. Z inicjatywy Amazonek
iwona
15 listopada 2017 — 23:22
Własnie, nie napisałam o działaniach profilaktycznych i o rehabilitacji – prowadzona jest w Centrum Onkologii dla kobiet po mastektomii. Z inicjatywy Amazonek
Stokrotka
16 listopada 2017 — 07:05
Wiem coś o tym. Moja najlepsza przyjaciółka, którą znam od 3 klasy szkoły podstawowej jest Amazonką.
I to do niej dzwonię żeby się wyżalić ….
Jest niesłychanie silna od 10 juz lat.
Chociaż 10 lat temu to ja ją „stawiałam na nogi..”.
Moje uznanie dla Ciebie za ten tekst.
Serdecznie Cię pozdrawiam 🙂
iwona
16 listopada 2017 — 09:54
Jak to dobrze, że mamy przyjaciółki i że wzajemnie stawiamy się na nogi – świadomość, że jest ktoś na kogo można zawsze liczyć jest bezcenna. Tak samo te przyjaźnie. Uściski Stokrotko:)
anabell
16 listopada 2017 — 09:39
Musimy być silne, bo to my „hodujemy” kolejne pokolenia wewnątrz własnego ciała. Mężczyzni bywają silni, ale głownie fizycznie- my musimy mieć silną psychikę by udzwignąć własną rolę w przedstawieniu zwanym życiem.
Miłego;)
iwona
16 listopada 2017 — 09:55
Musimy, ale nie zawsze się to udaje. I wtedy dobrze, jak jest ktoś, kto nas wesprze, prawda?
Ania
16 listopada 2017 — 10:52
Podziwiam Amazonki z całego serca – za wolę walki, za siłę, a także za to, że często dzielą się swoją historią z innymi tak ku pocieszeniu, przestrodze i wsparciu.
Wszystkim walczącym z chorobami życzę wiele zdrowia i siły 🙂
Iwona Zmyslona
16 listopada 2017 — 11:44
Każda choroba jest ciosem, ale rak chyba najtrudniejszy do zaakceptowania. Dobrze, że są takie Stowarzyszenia i wspaniali ludzie, w nich działający. Pozdrawiam Ciebie i wszystkie kobiety zmagające się z chorobą nowotworową.
alElla
16 listopada 2017 — 13:45
Klik dobry:)
Wielki szacunek dla Amazonek i Ciebie, Iwonko.
Pozdrawiam serdecznie.
L.B.
16 listopada 2017 — 18:56
Te kobiety są godne podziwu i to, że o nich napisałaś też. Trzeba o nich mówić, czasem trzeba pokazać coś, żeby człowiek uwierzył. One pokazują miłość do życia, do innych kobiet, do rodziny i dużą wiarę w siebie oraz w to, że można pokonać raka. A nowotwory to jedna z najczęstszych przyczyn zgonów i tak naprawdę może spotkać każdego w każdym wieku i w każdym momencie życia.
Pat
17 listopada 2017 — 09:08
Amazonki nawołują często badajcie się kobiety!!
Nie myślimy o tym, wydaje się nam tak często, że rak owszem jest ale, że ma dotknąc mnie???
To trudny temat ,na szczęście wyleczalność coraz większa…Temat poruszyłaś tak ważny dla kobiet ..badajmy się nie bójmy się tego…bo niestety nie wiadomo czy tam coś się nie czai…życzę każdej kobiecie oby nie!!! Bo choćby nie wiem jak jesteśmy silne to rak to ogromny cios…
A więc jeszcze raz..Badajmy się!!!
Pozdrawiam
PKanalia
17 listopada 2017 — 09:42
no cóż, tylko podziwiać i kochających, wyrozumiałych partnerów tym Paniom życzyć, bo jakby nie było, choroba uderza w rejon będący zwykle obiektem kobiecej dumy, czyli pośrednio potem w psychikę, a nie każdą stać na zamiennik high class…
pozdrawiać jzns :)…
iwona
17 listopada 2017 — 11:59
Miłość i akceptacja – tego potrzeba przede wszystkim.
Anna
17 listopada 2017 — 14:07
Kilka moich koleżanek z pracy miało problemy z tą straszliwą chorobą. Postanowiłyśmy zbierać pieniądze, aby w jakiś sposób im pomóc np. w opłacie za rehabilitację
Teraz już straciłam z nimi kontakt, bo jesteśmy na emeryturze.
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:27
Własnie, jest jeszcze kwestia kosztów, która wiele z kobiet wyłącza z dalszej terapii bo nie mają pieniędzy by jeździć do miasta na kontrolne badania, na rehabilitację, nie wspominając o kupowaniu nowoczesnych leków.
Ultra
18 listopada 2017 — 12:44
Smutno mi się zrobiło. Na kobiety zrzucono walkę o każdy dzień życia, przerażające. Tymczasem w polskich warunkach usuwa się całą pierś, zamiast oszczędzającej, a nie usuwa się, gdy są wskazania, podaje się przestarzały tamoksyfen, który powoduje przerost śluzówki macicy, bóle mięśniowe, zakrzepicę, zamiast nowoczesnych, a u 1/3 podaje się go niepotrzebnie, o czym pisze dr Górnasiowa na stronie http://www.amazonki.org.pl/Po wznowie skorupiaka dopiero od niedawna mamy dostęp do nowych leków, ale nie wszyscy, a po siedemdziesiątce…Nikogo nie będę straszyć. Dlatego tak ciężko i straszno, najprościej podać chemioterapię, nie tę nowego typu, radioterapie, brachyterapie, hormonoterapie wyniszczające. Onkologów brak, a chorych przybywa z każdym rokiem. Dużo sił życzę walczącym.
Zasyłam pozdrowienia
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:26
Trudno mi cokolwiek napisać w komentarzu do twojego komentarza. Tak, wciąż jest u nas niedoskonale, smutno i mnie. Pamiętam jak moja Śp. Przyjaciółka sama zabiegała o nowe terapie, razem z córka przetrząsały internet i docierały w różne miejsca na świcie… Ania zyskała 7 lat życia od diagnozy. I dużo i bardzo mało, bo odeszła wspaniała kobieta po 50. Bardzo mi jej brakuje:(
Ultra
19 listopada 2017 — 16:36
Dostęp do nowoczesnych leków, które mniej szkodzą i są skuteczniejsze jest utrudniony, a dla starszych niedostępny.
Lekarka: muszę to g. pani przepisać, nie mogę inaczej. Proszę kupić to…, ale kosztuje … i tu pada cyfra, na którą nie każdy może sobie pozwolić przez pięć lat.
Nie wiem, dlaczego lekarze nie informują chorych. Aby pacjentom nie było przykro, że ich zwyczajnie nie stać ? A może im nie wolno?
Anna
18 listopada 2017 — 22:48
A ja obserwuję bliską mi osobę, której mama, ciocia i prawdopodobnie babcia miały nowotwór piersi, niestety zbyt późno zdiagnozowany i z tragicznym, zbyt szybkim zakończeniem. A ona wypiera fakt, że jest w grupie ryzyka, i że powinna to badać. Tak trudno pomóc komuś, kto tego nie chce…
Iwona Kmita
19 listopada 2017 — 14:22
Tak, to bardzo trudne i niestety znam przypadki, gdy kończy sie tragicznie dla kolejnego pokolenia. Ale cóż, każdy ma swój rozum, na siłę nie zbadamy:(
Gaja
19 listopada 2017 — 20:48
Moja kuzynka jest podwójną amazonką od lat (na szczęście to się chyba zatrzymało na dobre) i przy okazji bardzo silną, radosną i pogodzoną z życiem kobietą – mimo, że również opiekuje się synkiem z silnym porażeniem mózgowym. Stawiła czoła tak wielu przeciwnościom. Kobiety potrafią być silne, a źródło tej siły tkwi przecież w każdej. Ech, pisze się mi się dobrze takie peany na czyjąś cześć, ale w duchu zaklinam… obyśmy nie musieli mierzyć się osobiście z takimi wyzwaniami.
iwona
20 listopada 2017 — 10:00
Myślę, że wszyscy w duchu w ten sposób zaklinamy rzeczywistość.
Bezzasadna
19 listopada 2017 — 21:54
Dla mnie godzien podziwu każdy kto odważa się na zetknięcie z państwową służbą zdrowia. Moje doświadczenia z mojego miasta są zatrważające. Mordowanie ludzi a nie leczenie więc jeśli komuś uda się w takich warunkach wyleczyć, mój podziw i zachwyt. Szkoda że nie ma pomysłu na poprawę tego stanu i są enklawy niczym z raju i te jak u mnie. Mam nadzieję że nim nie będzie mnie stać na prywatne wizyty, umrę i nie skorzystam z tego co mi się należy. Nie tylko dla amazonek mój podziw.
iwona
20 listopada 2017 — 10:00
Rozumiem twoją gorycz:(
barbara
22 listopada 2017 — 09:51
Tak Iwonko, kobiety mają MOC!!! Mam koleżankę Amazonkę, na szczęście wszystko jest O.K. To już parę lat jak zmaga się z tą chorobą. Jest osobą bardzo pogodną i pełną optymizmu. Choroby po niej nie widać a przecież, tak jak napisałaś, ta choroba jest…
Fajnie, że poruszyłaś ten temat. Pozdrawiam serdecznie, miłego dnia…
szarabajka
23 listopada 2017 — 11:54
Każda forma grupy wsparcia jest godna polecenia. To takie ważne, żeby poczuć się zrozumianym, a tylko wspólne doświadczenia dają takie porozumienie prawie bez słów.