Lubię i cenię Krystynę Jandę. Za jej aktorstwo, za postawę, za poglądy, które bez obaw, szczerze głosi na blogu i w mediach. Za to, że swoim autorytetem wspierała i wciąż wspiera kobiety.
To, o czym piszę jest dla mnie bardzo ważne szczególnie teraz, gdy „dobra zmiana” sukcesywnie psuje nam prawo, ustrój i z buciorami włazi w nasze życie. Krystyna Janda była inicjatorką pierwszego „czarnego strajku” kobiet i „protestu parasolek” po tym, gdy rządząca większość postanowiła rozprawić się z tzw. kompromisem aborcyjnym.
Pamiętam panią Jandę od czasu jej debiutanckiej roli w „Człowieku z marmuru” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Wtedy grała młodziutką dziennikarkę, która obalała mit 300 proc. normy wyrabianej przez PRL-owskich robotników. Stała się od tamtej pory ulubioną aktorką mistrza Wajdy. Jej najbardziej chyba znane role to kreacje w filmach „Kochankowie mojej mamy”, „Przesłuchanie” (nagrodzone Złotą Palmę w Cannes) czy „Człowiek z żelaza”. W 2000 roku zaimponowała mi najdłuższą chyba trasą teatralną w historii polskiego teatru ze sztuką „100 twarzy Krystyny Jandy”, gdy w ciągu 2 miesięcy zagrała 48 spektakli.
Pani Krystyna sprawdza się też w biznesie. Jest założycielką pierwszego w Polsce prywatnego teatru „Polonia”, który wystawia sztuki i działa, mimo że ostatnio znacząco obcięto tej scenie państwowe dotacje. Swoim nazwiskiem sygnuje linię kosmetyków dla kobiet, jest autorką kilku książek, blogerką, aktywnie prowadzi swój profil na Facebooku. A przy tym jest mamą trójki dorosłych już dzieci.
Zastanawiacie się pewnie, skąd te peany na cześć aktorki? Bo w sobotę zobaczyłam Krystynę Jandę na deskach Och-Teatru w Warszawie w sztuce na podstawie książki Agnieszki Osieckiej „Biała bluzka” w reżyserii Magdy Umer. To powrót tej sztuki. Pierwsza adaptacja odbyła się w marcu 1987 roku. I szybko sztuka zaczęła być nazywana kultową. Po dwudziestu latach Magda Umer i Krystyna Janda postanowiły przypomnieć swoją bohaterkę, teraz już przecież dojrzałą kobietę. Po co? Myślę, że głównie dla młodych ludzi, którzy nie potrafią żyć bez komputera, internetu i smartfona, dla pokolenia, które być może nawet nie słyszało o kartkach na jedzenie i o niezliczonych zaświadczeniach z pieczątkami, które trzeba było zdobywać, by załatwić każdą sprawę. Dla osób, które w demokracji żyją od urodzenia i pewnie do głowy im nie przychodzi, że nie jest dana raz na zawsze. Które być może nie podejrzewają, że każdy kolejny ruch władzy cofa nas w stronę czasów słusznie minionych – nic dziwnego, bo ich nie znają.
To dla nich w czasie przedstawienia na wielkich ekranach wyświetlane są fragmenty archiwalnych filmów z okresu stanu wojennego i z tajnych spotkań opozycji. I mnie spodobał się pomysł, że podczas monologu aktorki (ach, nie wspomniałam jeszcze, że sztuka to monodram i pani Janda jest jedyną aktorką na scenie) widzimy bohaterów tamtych czasów, np. Kisielewskiego, Kołakowskiego, Kuronia, Michnika, Brandysa, Mikołajską, Onyszkiewicza.
Bohaterką „Białej bluzki” jest Elżbieta – moim zdaniem symbol większości kobiet tamtych czasów. Jest zakochana w opozycjoniście, ta miłość w ówczesnych warunkach ma niewielkie szanse na spełnienie. Społeczeństwo jest podzielone, mężczyźni walczą, spiskują ukrywają się, a kobiety? Znoszą codzienne trudności, starają się dbać o dom, zdobywać jedzenie i pamiętać o załatwieniu wszystkich spraw.
Elżbieta się buntuje. Nie chce i chyba nie potrafi żyć w ten sposób. Czasem wydaje nam się osobą chorą psychicznie, czasem jedynie zakochaną kobietą, która nie zamierza tylko czekać i udawać, że wszystko jest normalnie. Elżbieta pije i rozmawia ze sobą, a właściwie ze swoim alter ego – Krystyną, która jest jej przeciwieństwem, która wie, że musi załatwić kartki, zdobyć gdzieś mięso, wziąć zaświadczenie z byłej pracy i zebrać te inne cholerne stempelki.
Wielkim walorem sztuki jest muzyka i popularne piosenki Agnieszki Osieckiej w nowej aranżacji. Niby je znamy, a jednak brzmią inaczej, jakoś chrapliwie, jakoś przenikliwie, stawiają na nogi po dłuższym monologu Jandy.
Zastanawiałam się, czym jest tytułowa biała bluzka. Na pewno symbolem, ale przecież nie poddania, nie czystości, młodzieńczości. Przeczytałam gdzieś, że to symbol przystosowania i posłuszeństwa. Czy ja wiem? Elżbieta jest ubrana na czarno i stanowi raczej zaprzeczenie tych cech, chociaż z drugiej strony, mimo że się buntuje to przecież kocha, czeka, z trudnością ale jednak organizuje życie domu. Ciągle powtarza, że jutro włoży białą bluzkę i zacznie żyć jak inni ludzie. Więc może jednak przystosowanie?
Dla mnie to temat otwarty, do przemyśleń i do dyskusji. I dobrze. Nie wszystko musi być podane na talerzu. Osiecka, Umer i Janda z pewnością tego nie robią.
Na koniec posłuchajcie „Wariatki” w wykonaniu Krystyny Jandy:
Rena
5 marca 2017 — 18:13
Az żaluję ,że mnie teraz w Polsce nie ma.
Osobiście bardzo cenię p. Jandę właśnie za postawę.
Iwona Kmita
5 marca 2017 — 19:00
Ja cenię i podziwiam. Podobnie Annę Dymną – to są takie osoby, które nie żyją wyłącznie dla siebie.
L.B.
5 marca 2017 — 18:38
To musi robić wrażenie, taki monodram w wykonaniu Krystyny Jandy. Dobrze, że są takie kobiety, jak ona, które mówią wprost, co myślą i mówią mądrze. Obejrzałam właśnie wczoraj film o sztuce, którą po 20 latach postanowiono odświeżyć. A tutaj teraz Twój wpis o tej tematyce, jakiś taki zbieg okoliczności ;D. A piosenki A. Osieckiej chyba każdy zna choć jedną. Myślę, że wystarczy choć trochę znać historię współczesną, aby wiedzieć, że się cofamy przez działania obecnych władz… Bohaterka jest ubrana w czerń, a ma zamiar założyć białą bluzkę. Ma zamiar żyć jak reszta. Powtórzę jeszcze raz: ma zamiar, ale nie musi tego robić, tylko powtarza, że powinna, że zrobi, więc gdzieś jest ten wewnętrzny opór, jednocześnie wyczuwam pewne zrezygnowanie.
Iwona Kmita
5 marca 2017 — 18:57
Odbieram to w ten sam sposób. Elżbieta broni się przed byciem jedną z wielu. Nie chce się poddać ówczesnej atmosferze, a jednocześnie w głębi serca (a może raczej rozumu) wie, że póki co – musi.
Ama Nda
5 marca 2017 — 19:18
Cudowna kobieta ! 🙂
Sara
5 marca 2017 — 19:29
Zawsze podziwiałam Krystynę Jandę 🙂 Była dla mnie inspiracją, gdy sami robiliśmy w Liceum sztukę teatralną. Oglądałam jak gra i próbowałam ją naśladować. Przedstawienie „Biała bluzka” to musi być coś!
Swoją drogą szkoda, że już ludzie prawie nie chodzą do teatru tylko siedzą w tych komputerach i telefonach…
Iwona Kmita
5 marca 2017 — 19:44
A w tym przypadku sala była pełna. Myślę, że chodzenie do teatru znów staje się modne. Oby 🙂
Asia
5 marca 2017 — 19:32
Nie przepadam za p. Jandą. Chociaż akurat tę sztukę chętnie bym zobaczyła, bo jeszcze nie udało mi się być w teatrze na monodramie.
Rosa Czyta
5 marca 2017 — 19:37
Bardzo cenię zarówno Jandę jak i Osiecką.
„Biała bluzka”, a właściwie to powtarzanie „jutro włożę białą bluzkę” może również oznaczać pewne zmęczenie, taki głos z prośbą, żeby w końcu było zwyczajnie, lub z prośbą by nauczyć się odnajdywać w tym świecie jak inni.
Iwona Kmita
5 marca 2017 — 19:43
Myślę, że można to także w ten sposób interpretować 🙂
maradag
5 marca 2017 — 21:25
Super kobieta! Zazdroszczę tym, którzy mogą oglądać Krystynę Jandę w teatrze.
jotka
5 marca 2017 — 22:18
Jandę cenię za te same cechy i walory aktorskie, które wymieniłaś. Kremy są rewelacyjne, używam. Uwielbiam też jej słuchać, bo jak to ciekawa osoba, zawsze ma coś ciekawego do powiedzenia.
A biała bluzka? Zawsze w zestawieniu np. z dżinsami kojarzyła mi się z przełamaniem szarzyzny dnia codziennego, bo niby zwykłe dżinsy, ale bluzka jednak biała, dająca poczucie odświętności i świeżości…
Iwona Kmita
5 marca 2017 — 22:41
Może zatem tę białą bluzkę bohaterka chciała założyć, by pozałatwiać wreszcie wszystkie sprawy, które się nawarstwiły. Może i tak…
Bet
5 marca 2017 — 22:27
Trudno komentować znaczenie białej bluzki nie znając sztuki. Więc tylko zauważę, że „biała bluzka” jest dla mnie symbolem uroczystości, szacunku do okoliczności w jakiej ową bluzkę się przyodziewa. Więc może o szacunek chodzi?
Iwona Kmita
5 marca 2017 — 22:46
Raczej nie… Bohaterka to kobieta zbuntowana, przełamująca stereotypy, ona żyje wg własnych założeń. Nie sądzę, żeby białą bluzką chciała komuś okazać szacunek.
Gabrysia
5 marca 2017 — 23:23
Dużo juz słyszałam na temat tego monodramu i chętnie bym zobaczyła i usłyszała osobiście. Mam nadzieję, że gdzieś w moich okolicach będzie taka możliwość. Mnie biała bluzka niezmiennie kojarzy się z ubiorem odświętnym i może z szacunkiem dla drugiego człowieka…
Iwona Kmita
5 marca 2017 — 23:38
Jeśli przedstawienie się pojawi gdzieś koło ciebie – koniecznie idź. Naprawdę warto. Janda to fantastyczna aktorka. Gra całą sobą, mimiką, nawet milczeniem. A śpiewa cudnie, mocno, przekonująco.
Maria
6 marca 2017 — 00:11
Krystyna Janda to wielka aktorka i kobieta wielkiej odwagi – podziwiam.
A.
6 marca 2017 — 06:44
Również bardzo cenię p. Jandę. Ale również p. Annę Dymną. Za jej działalność z osobami niepełnosprawnymi. Niesamowite kobiety – oby więcej takich Pań było w Polsce…
Andrzej Rawicz (Anzai)
6 marca 2017 — 06:54
Wielcy ludzie naszych czasów, a do takich zapewne należy p. Janda, niestety nie są pozbawieni zwykłych ludzkich przywar. Nie znałem osobiście p. Osieckiej, dlatego uważam, że jest jedną z najwspanialszych przedstawicielek polskiej sztuki pisania, szanowaną przez najbliższe otoczenie. P. M. Umer uwielbiam za stworzenie nietypowej kreacji i czytelnej osobowości aktorskiej. Miałem szczęście asystować przy technicznym zabezpieczeniu spektaklu Umer -Turnau, i odniosłem wrażenie, że ciepła postać emanująca ze sceny przenosi się także na kontakty z otoczeniem. Niestety, na podstawie kilkudniowej przypadkowej współpracy, nie mogę tego stwierdzić w odniesieniu do p. Jandy. Skomplikowana sylwetka, chropowata osobowość, oraz nadmierna szorstkość i kostropatość w stosunkach zawodowych wywołuje nieco odmienne – w stosunku do poprzednich osób – wrażenie.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że moje niezwykle epizodyczne kontakty zawodowe z dwiema w. wym. paniami nie upoważniają do kompleksowych ocen i mogą być, i zapewne są, b. subiektywne.
Iwona Kmita
6 marca 2017 — 09:09
Cóż, mogło tak być, co przecież nie ma wpływu na artystyczne osiągnięcia pani K. Jandy oraz na jej postawę wobec działań władzy, którą mogliśmy obserwować ostatnimi czasy. Bardzo często pierwszy kontakt bywa mylący…
dopieszczamy.pl
6 marca 2017 — 12:41
Iwona, bardzo Ci dziękuję za przypomnienie tej niezwykłej sztuki. „Białą bluzkę” oglądałam już jakiś czas temu w „Och-teatrze” i wówczas odczytałam ją przede wszystkim jako wyznanie zakochanej kobiety. Największe wrażenie robiło na mnie owe rozedrganie głównej bohaterki, jej poczucie humoru – połączenie ironii i śmiechu przez łzy oraz specyficzny język monodramu. Potem sięgnęłam jeszcze raz do tekstu Osieckiej i zaczęłam wyłapywać inne niuanse – właśnie to, o czym piszesz, warstwę związaną z rolą kobiety w tamtych, a chyba i współczesnych czasach. Tekst „Białej bluzki” zupełnie nie traci na aktualności, ale na pewno trzeba go na nowo interpretować. Jeżeli chodzi o odtwórczynię głównej roli – Krystynę Jandę, również ją podziwiam i cenię jako artystkę. Widziałam kilka sztuk z jej udziałem, a największe wrażenie obok „Białej bluzki” zrobiła na mnie w tytułowej roli w spektaklu „Danuta W.”. Wielka szkoda, że ikona polskiego kina i teatru spotyka się dziś z tak dużą falą krytyki i niezrozumienia. Zastanawiam się teraz, czy jeszcze raz nie wybrać się do teatru na „Białą bluzkę” i zobaczyć jak dziś będę odbierać ten spektakl, na co zwrócę uwagę. Dziękuję za ten post i recenzję „Białej bluzki” 🙂
Iwona Kmita
6 marca 2017 — 18:18
A ja ci dziękuję za dobre słowo w komentarzu. Z kolei nie widziałam „Danuty W.” i muszę postudiować repertuar, może się uda nadrobić.
Katarynka
6 marca 2017 — 14:34
Kolor bieli nie musi oznaczać czystości, niewinności i dobra. Zapewne znana jest każdemu baśń „Królowa śniegu”, gdzie biel kojarzy się ze złem i zniewoleniem. Mam wrażenie, że ta biała bluzka to oznaka zniewolenia – być może dlatego Elżbieta odkłada założenie jej ,na następny dzień.
Posłużę się również cytatem – „Czerń to kolor potężny i zdecydowany, ale zamknięty przed światem”. Może ta właśnie czerń chroni ją przed niechcianą decyzją. Chce być wolna, mieć własne poglądy i nie spieszy jej się do zakładania białej bluzki.
Iwona Kmita
6 marca 2017 — 18:21
Bardzo ciekawa interpretacja. Musze przyznać, że do mnie przemawia, dziękuję. Cieszę się, że do mnie zajrzałaś, pozdrawiam ciepło
Anna
6 marca 2017 — 18:00
Białą bluzkę oglądałam tak dawno, że już nie pamiętam, kiedy. Wciąż chyba aktualne przesłanie o przystosowaniu właśnie – Z jednej storny być jak wszyscy, z dugiej – być soba.
Iwona Kmita
6 marca 2017 — 18:19
Jakie to trudne, prawda?
Ultra
6 marca 2017 — 19:12
Biała bluzka kojarzy mi się z elegancją, natomiast w sztuce pewnie jest oznaką buntu spowodowanego rozczarowaniem, nieprzystosowaniem, bo w niezgodzie z samym sobą żyć się nie da. Codzienność zdusi trywialnością, szarością dnia, trywialnością. Nic, tylko założyć tę biel.
Serdeczności.
Iwona Kmita
6 marca 2017 — 19:26
Elżbieta z pewnością była buntowniczką. Myślę, że ta bluzka bardziej świadczy o rezygnacji i przystosowaniu: założę i będę jak inne. Ale może się mylę. W interpretacji dzieł sztuki to jest wspaniałe, że każdy może dostrzec w nich coś innego.
Gaja
6 marca 2017 — 19:24
Niestety, nie oglądałam tej sztuki. Słyszałam, że władza dobiera się do Jandy 🙁 Chodzi o pieniądze na jej teatr – chcą dac o wiele mniej niż dotychczas, tak że Janda może mieć problemy finansowe.
Iwona Kmita
6 marca 2017 — 19:43
to niestety prawda 🙁
anabell
6 marca 2017 — 19:55
Biała bluzka – przez lata synonim odświętności, usadowiony jeszcze „w dawnych czasach”. Biel- kolor kojarzony z niecodziennymi sytuacjami. Początkowo z bardzo cienkiego płócienka, z czasem z białego jedwabiu.
Biała bluzka zawsze była obowiązkowym elementem odświętnego stroju- zarówno w folklorze wiejskim jak i miejskim. Biała bluzka dla płci pięknej, biała koszula dla mężczyzn.
I ta biała bluzka jest w tym przedstawieniu synonimem czegoś innego niż ta ponura rzeczywistość zaplątana w papierki, dokumenty, kłopoty, jest wyrazem tęsknoty za życiem innym, które przydarza się innym a nie tej bohaterce.
Miłego;)
ariadna
6 marca 2017 — 21:03
Zapewne nie obejrzę tej sztuki, ale jak każdy, znam dorobek artystyczny Krystyny Jandy. Faktem jest, że podziwiam ją za kunszt aktorski i to, że ma śmiałość przedstawiać swoje poglądy.
Cieszę się, że o niej napisałaś.
Miłego wieczoru, Iwonko 🙂
Iwona Kmita
6 marca 2017 — 21:09
Wzajemnie. Może przy portugalskim porto? Lampeczka nikomu jeszcze nie zaszkodziła 🙂 Pamiętam, że ja sobie przywiozłam…
alElla
7 marca 2017 — 09:29
Klik dobry:)
„Jutro włożę białą bluzkę” oznacza dla mnie, że nic przyziemnego nie będę robić i pójdę na jakąś uroczystość. Będę jutro świętować. Będę uważać, by się nie pobrudzić i bluzki nie poplamić.
Pozdrawiam serdecznie.
Iwona
7 marca 2017 — 11:58
Wiesz, w codziennym normalnym życiu – tak. W tym przedstawieniu biała bluzka na pewno nie ma tego znaczenia. To już raczej bolesna rezygnacja prowadząca do pójścia z prądem… inaczej niż do tej pory
Mercedes
7 marca 2017 — 10:36
Sztuką jest wypełnić sobą niespełna dwugodzinny spektakl. W tym właśnie tkwi ta doskonałość Krystyny Jandy. W czasach kultu efekciarstwa na szczęście są jeszcze miejsca, gdzie spotyka się prawdziwe aktorskie perły, z niesamowitym warsztatem aktorskim i ekspresją. Pani K. Janda to wielka aktorka, mądra kobieta – bardzo ją cenię .
Iwona
7 marca 2017 — 11:56
Pięknie to powiedziałaś, tak samo myślę. 100 minut, bez przerwy, trzymała widzów w napięciu, ani na moment nie spuściła z tonu, a jak śpiewała – majstersztyk. Do tego jej mądrość życiowa, osiągnięcia zawodowe, postawa społeczna. Dla mnie – wzór
Anna
7 marca 2017 — 13:36
Niezbyt przepadam za panią Jandą, ale cenią ją za szczerość i otwartość oraz siłę przebicia. Słuchałam jej rozmów w TVN 24, gdy bez owijania w bawełnę mówiła, że najwyższy czas przeciwstawić się kołtunerii, jaka zapanowała w Polsce.
Mam nadzieję, że jutro kobiety znów pogrożą parasolkami rządzącym, którzy z kobiet robią maszynki do rodzenia, bez prawa decydowania o własnym losie.
Pozdrawiam w dość nieprzyjemnym dniu.
barbara
7 marca 2017 — 15:40
Lubię i cenię, odważna kobieta.
Ja pamiętam tamte czasy, wolność i demokracja nie jest dana raz na zawsze.
To się może zmienić, nawet dość szybko.
Chętnie bym obejrzała ale do Warszawy trochę za daleko.
Pozdrawiam…
kloszard
9 marca 2017 — 20:24
I tutaj Pani o pani Jandzie i równie interesująco bo dzięki takim ludziom wiele więcej można zobaczyć .
Iwona Kmita
10 marca 2017 — 00:18
To prawda. I nauczyć się wiele można.
parrafraza
10 marca 2017 — 04:01
Uwielbiam teksty Agnieszki Osieckiej, wiersze, piosenki, a „Białą bluzkę” czytałam niestety tylko w publikowanych fragmentach. Krystyna Janda to natomiast wspaniała aktorka, świetna babka, o wspólnych sympatiach politycznych i zainicjowaniu Czarnego Protestu nie mówiąc 🙂 Szkoda, że raczej nie będę miała możliwości obejrzeć tej sztuki.
Iwona Kmita
10 marca 2017 — 11:04
Witaj w klubie, myśle tak samo. Dzięki za ten komentarz 🙂
kloszard
10 marca 2017 — 20:33
Pytanie doprecyzowujące.
Czy Pani Janda jest autorytetem moralnym czy autorytetem jeśli chodzi o wykonywany zawód ?
Aktorką jest świetną, moim zdaniem i to nie podlega kwestii ale żeby była moralnym …trzeba by jakąś podstawę takiego twierdzenia przedstawić.
…że nie dostała kasy na swój teatr …ha ha ha ha ha …przezabawne….a dlaczego by miała dostawać ? To prywatny teatr a może się mylę ?
zaniczka
1 maja 2017 — 14:20
I Osiecką i Jandę uwielbiam. Kobiety silne, mądre a przede wszystkim odważne.
Iwona Kmita
1 maja 2017 — 19:08
W dodatku teraz Janda dała się poznać jako rzeczniczka praw kobiet. I jest w tym konsekwentna.
Terapeuta
27 września 2020 — 14:24
Kobieta z klasą. Bez wątpienia…