Lada moment zaczną się przymrozki a może i mrozy. Wielu z nas zacznie dokarmiać ptaki. Postanowiłam napisać o tym kilka zdań.
Ten pomysł przyszedł mi do głowy po przeczytaniu gazetki „Planeta Ziemia”, którą, jako osoba regularnie wspierająca finansowo, otrzymuję od organizacji WWF. Poniższe informacje pochodzą zresztą z tego pisemka.
Autorzy gorąco zachęcają do dokarmiania ptaków. Przestrzegają także przed źle pojętym dokarmianiem, które, jak dostrzegam wokół, zdarza się bardzo często. Czego zatem nie robić?
- Nie wolno dawać ptakom pieczywa. Żadnych bułek, chleba bo dla skrzydlatych przyjaciół są one po prostu trucizną. Ptakom wodnym nie wrzucajmy pieczywa do wody (a wielu w parkach tak robi). Rozmiękły chleb na pewno im zaszkodzi, a nawet może spowodować śmierć. A już pod żadnym pozorem nie rzucajmy ptaszkom chleba spleśniałego. To ewidentna trucizna. To zdanie kieruję zwłaszcza do osób, które tak jak starsza pani u mnie na podwórku rozsypują wszędzie pieczywo dla gołębi. Część ptaki zjedzą od razu. Ale reszta kawałków leży, moknie, pleśnieje i pewnie jest niestety zjadana przez inne ptaki.
- A jeśli nie pieczywem to czym karmić ptaki? Autorzy gazetki piszą, że nie musimy koniecznie kupować im ziarna, możemy sami zrobić pełnowartościową mieszankę, np. z sezamu, pestek dyni, siemienia lnianego, owsa, zarodków pszennych. Ptaszki lubią też suszone owoce, np. jabłka.
- Jeśli chcemy naprawdę pomóc ptaszkom, zróbmy dla nich stołówkę „wieloosobową”. Ziarna najlepiej rozsypać na płaskiej sporej powierzchni – wtedy na posiłek przyleci więcej ptaków i będą zgodnie się gościły. Taki karmnik warto powiesić jak najwyżej, żeby nie był osiągalny dla drapieżników (np. kotów).
- Przy daszku karmnika można powiesić kulę z tłuszczu (np. ze smalcu – na mrozie stwardnieje, albo ze słoniny – byle nie solonej) – pokochają ją np. sikorki. Małym ptaszkom zbudujmy karmnik z niewielkim okrągłym wejściem – w środku będą czuły się bezpieczniej.
Ciekawa jestem, czy karmicie ptaki i czym, w jaki sposób. I co myślicie o rozsypywaniu żywności na trawnikach i podwórkach. I jak się odnosić do tych pań, które w dobrej wierze rozrzucają wokół kawałki pieczywa.
Pewnie się zastanawiacie dlaczego dałam taki tytuł tej notce. To żarcik ponieważ z domu nazywałam się Ptak. Iwona Ptak:)
Ula H.
12 grudnia 2017 — 11:09
Bardzo cenne informacje ! Chociaż już wcześniej słyszałam o tym, że nie wolno karmić ptaków pieczywem to z zainteresowaniem przeczytałam. Niestety, mimo że mieszkam na wsi to nie mam karmnika. Powstrzymują mnie przed tym moje dwa koty, które włażą dosłownie wszędzie : na dach i na drzewa. Cały czas jednak myślę o karmniku dla ptaków, do którego koty nie będą mogły się dostać. Gdy mieszkałam w mieście, na drugim piętrze kamienicy, dokarmiane było łatwiejsze. Jedzenie kupowałam na rynku i były to najczęściej kasze i słonecznik. Ptaki chętnie korzystały z naszej stołówki. Pozdrawiam 🙂
iwona
12 grudnia 2017 — 14:20
To rozsypywanie wszędzie kawałków pieczywa jest straszne, gromadzą się gołębie, potem inne ptaszki a reszta leży, moknie i się psuje. Bo ta pani u mnie codziennie wyrzuca tego bardzo dużo. Chyba ją muszę zapytać skąd bierze tyle resztek.I może ją uświadomić, że to szkodliwe.
Faktycznie, koty to zagrożenie, trudna sprawa….
Ania
12 grudnia 2017 — 11:26
Teraz na nowym mieszkaniu jeszcze o niczym nie pomyślałam, ale na starym miałam pojemniczek dla sikorek 🙂
iwona
12 grudnia 2017 — 14:17
Muszę się przyznać, że ja też aktualnie nie mam, ale przed mrozami zawieszę na pewno:)
Paweł
12 grudnia 2017 — 12:07
Napisałaś, że „autorzy gorąco zachęcają do dokarmiania ptaków”. A czy jakoś to zalecenie uzasadniają?
No bo tak na zdrowy rozum ptaki powinny sobie jednak jakoś zimą radzić same, w końcu są częścią wielkiej maszynerii przyrody, w którą człowiek niekoniecznie powinien ingerować, bo z jego ingerencji na ogół więcej jest szkody niż pożytku.
Zatem?
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:06
Zatem – wspomniałam, że zaczynamy karmić, gdy zaczną się mrozy i pożywienie, które mają ptaszki zamarza. na pewno wiesz, że nawet zwierzęta dziko żyjące są w okresie mrozów dokarmiane przez leśników.
Rena
12 grudnia 2017 — 15:15
Ponieważ tutaj gdzie mieszkam ostrych zim raczej nie ma ,to nie uważam za stosowne dokarmiania ptaszków albowiem sobie same świetnie radzą. No ,gdyby faktycznie przymroziło to może coś dla sikorek wywieszę.
Holandia jest zielona, mnóstwo różnych dobroci ptasich rośnie w koło.
Chleb ,nawet rozmokły i spleśniały raczej nie zaszkodzi mewom (ja je nazywam mewy śmietnikowe) , bo bardzo chętnie żerują na wysypiiskach śmieci. Z jedej strony trzeba dbać o ptaszki – z drugiej nadmiar ptaszków może być denerwujący.
iwona
12 grudnia 2017 — 17:43
Zwłaszcza gołębi, prawda? Tych wszędzie pełno
Rena
12 grudnia 2017 — 15:15
Ponieważ tutaj gdzie mieszkam ostrych zim raczej nie ma ,to nie uważam za stosowne dokarmiania ptaszków albowiem sobie same świetnie radzą. No ,gdyby faktycznie przymroziło to może coś dla sikorek wywieszę.
Holandia jest zielona, mnóstwo różnych dobroci ptasich rośnie w koło.
Chleb ,nawet rozmokły i spleśniały raczej nie zaszkodzi mewom (ja je nazywam mewy śmietnikowe) , bo bardzo chętnie żerują na wysypiiskach śmieci. Z jedej strony trzeba dbać o ptaszki – z drugiej nadmiar ptaszków może być denerwujący.
Ania
12 grudnia 2017 — 15:28
Dokarmianie ptaków – ważny temat przed zimą, bo niestety wiele osób zamiast pomagać szkodzi (chleb!). Smutne jest też to, że tych starszych pań-dokarmiaczek zwykle nie można przekonać do zmiany nawyków. Proszę być przygotowaną nawet na na agresję i nieprzyjemne komentarze w stylu „zawsze sypałam chleb i było dobrze”. Rola prasy i mediów, żeby mówić o tym, jak właściwie pomagać naszym skrzydlatym przyjaciołom. Rola spółdzielni/administracji, żeby zabraniać rozsypywania chleba dla ptaków na terenie osiedla. Nasza rola, żeby stawiać karmniki i sypać do nich odżywcze ziarna.
iwona
12 grudnia 2017 — 17:46
To prawda, musimy polegać sami na sobie, z dokarmiaczkami trudno wygrać. A spółdzielnie na ogół mają w nosie to, że ktoś chlebem dokarmia, niestety.
oto ja
12 grudnia 2017 — 15:28
Dobry tekst w odpowiednim czasie. No i ucieszyłam się, bo dowiedziałam się, że dokarmiam ptaki we właściwy sposób. Odkryłam też, że ptaki bardzo lubią pestki z dyni i z melona. Tak więc zawsze kiedy serwuję powyższe – zbieram pestki i na zimę dla ptaków są jak znalazł. Pozdrawiam 😉
iwona
12 grudnia 2017 — 17:47
Ja jako ptaszek też wszelkie pestki lubię. Uściski:)
Anna
12 grudnia 2017 — 16:12
Iwono, w moim budynku mieszkali ludzie, którzy chodzili po śmietnikach i zbierali suchy chleb, a potem rzucali z balkonu nad moim mieszkaniem na bardzo duży dach sklepu. Cały balkon miałam upaprany ptasimi odchodami.
Kilkakrotnie próbowałam tłumaczyć sąsiadom, że chleb rozwala gołębiom wątrobę i żołądek, ale nadaremnie. Bałam się też ptasiej grypy.
Po śmierci sąsiadów znikł problem, choć to przykre, bo mogli jeszcze długo żyć.
Na granicy naszej działki i sąsiada są dwa karmniki osadzone na wysokim metalowym słupie, aby koty się nie wdrapały. I sąsiad, i mój mąż zawsze sypią tam ziarno, przeważnie słonecznika, a także wkładają słoninkę.
Mam nawet kilka zdjęć, gdy sikorki zajadają się słoniną.
W moim gabinecie za oknem miałam karmnik zrobiony przez ojca ucznia, do którego moi wychowankowie zawsze dosypywali pokarm, a potem ptaszki rozpraszały dzieciom uwagę podczas lekcji 😉
iwona
12 grudnia 2017 — 17:50
Sama w dzieciństwie bardzo lubiłam obserwować ptaszki za oknem, sikorki bujające się na słoninie. Robiłam karmniki na zajęciach praktycznych. Teraz mam za oknem tylko gołębie i to nie jest miłe towarzystwo,niestety.
Czarna Skrzynka
12 grudnia 2017 — 16:20
Z tym chlebem dla ptaków to dobry przykład z trafnością powiedzenia, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane…. 🙂 Wielu ludzi rzuca chlebek chyba tylko po to, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia…. chociaż, jak piszesz, wyrządzają więcej szkody niż pożytku 🙁 Równie dobrze można rzucać ptaszkom… gwoździe!
iwona
12 grudnia 2017 — 17:51
Myślę, że masz rację – chcą wierzyć, że nie wyrzucają pieczywa tylko karmią ptaszki. I sumienie spokojne.
Agnieszka
12 grudnia 2017 — 17:51
Odkąd Młoda zrobiła w przedszkolu karmnik, nie mamy wyjścia – dokarmiamy;) kupuję taką gotową karmę.
A co do pań rozrzucających na prawo i lewo… cokolwiek powiesz, i tak będzie źle, bo one wiedzą lepiej…
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:06
Niestety, masz rację:(
jotka
12 grudnia 2017 — 19:04
Piszesz bardzo ważne i na czasie rzeczy. Z ubolewaniem obserwuję moich sąsiadów, którzy notorycznie rzucają ptakom co popadnie, nawet kawałki wędlin, kaszanki, które duże ptaki porywają.
Wielu ludzi traktuje dokarmianie ptaków jako zagospodarowanie resztek z talerzy, w dodatku rzucają to wszystko na trawnik, co raczej szczury przyciągnie, nie ptaki.
Lubię obserwować naszych skrzydlatych gości na obiedzie, zwłaszcza wróble i sikorki 🙂
iwona
12 grudnia 2017 — 20:32
Fajnie, że masz takich gości. Ja ciągle muszę walczyć z gołębiami, które robią sobie na balkonie nie jadalnię a toaletę. Od czasu do czasu przeganiają je sroki. Takie u mnie nieciekawe ptasie towarzystwo.
L.B.
12 grudnia 2017 — 19:19
A to się fajnie złożyło z tematem i Twoim panieńskim nazwiskiem. 😉
Jak już ktoś się zdecyduje na dokarmianie ptaków to pewien być w tym systematyczny, bo te ptaszki się przyzwyczają i będą przylatywać i czekać na jedzenie, a niektórzy zapalają się do pomysłu na krótką chwilę, a zima nie jest krótka. Chleba nie wolno, to o tym nie wiedziałam, bo przecież zwykle właśnie ludzie chlebem dokarmiają ptaki i to się ciągle widzi.
iwona
12 grudnia 2017 — 20:30
Kiedyś w dzieciństwie moje nazwisko mi się wydawało śmieszne i nawet się wstydziłam na głos przedstawiać. Potem, gdy dorosłam bardzo je polubiłam:)
Andrzej Rawicz (Anzai)
12 grudnia 2017 — 20:27
Od trzech lat moje okna omijają wszystkie ptaszki, niestety. Na parapecie zbudowały sobie gniazdo sokoły wędrowne, a potem w nich zamieszkały krogulce. Te ostatnie robią niesamowity harmider podczas karmienia. Myślę, że to prawie betonowe gniazdo odstrasza wszystkie ptaki nawet w zimie.
iwona
12 grudnia 2017 — 20:29
Myślę, że na pewno odstrasza. Sama bym się bała. Ale to w końcu też ptaki i znalazły u ciebie dom:)
Bet
12 grudnia 2017 — 20:36
Na balkonie wieszam „ptasi stroik” – kawałek słoniny zaczepiony na pęczku świerkowych gałązek, które ułatwiają „zasiadanie do obiadu”. Gałązki spinam i mocuję ładną, zieloną wstążeczką:)) Sikorki skubią słoninę i są żywą dekoracją balustrady, a więc tym samym odpracowują poczęstunek.
Karmienie ptaków pieczywem jest głęboko zakorzenione w tradycji – ciężko to zmienić.
iwona
12 grudnia 2017 — 20:49
Muszę spróbować u mnie na balkonie. Może gołębie nie dadzą rady na takim wiszącym karmniku.
Bet
12 grudnia 2017 — 21:01
Gołębie się nie czepiają takich przysmaków no i wiszenie na gałązce nie za bardzo im odpowiada. Wolą dziobać „po płaskim”.
iwona
13 grudnia 2017 — 00:30
No to spróbuję:)
Greenelka
12 grudnia 2017 — 21:38
Iwonko, wiesz, że wokół mojego domu są lasy. I w tych lasach mieszkają ptaki. Przeróżne. Kiedy spaceruję, śpiewają piękniej niż wszystkie diwy operowe świata. I A teraz, kiedy jest zimno, przylatują do mnie. I ja zawsze mam dla nich porządnie zaopatrzona stołówkę. Przeważnie ziarna słonecznika. To lubią najbardziej.
Serdeczności
iwona
13 grudnia 2017 — 00:34
Wiem Agnieszko,mieszkasz w raju. Jak patrzę na zdjęcia na twoim blogu to serce mi drży i tak ci zazdroszczę (oczywiście to taka niegroźna zazdrość). Żeby tam pobyć w tym lesie choć trochę, tak głęboko, gdzie nie ma ludzi.A najlepiej i internetu.
boja
12 grudnia 2017 — 23:04
Kiedyś wystawiłem karmnik na balkonie. Niestety, ptaki nie przylatywały. Na naszym osiedlu pojawiają się tylko takie czarne ptaszydła z grubymi dziobami. Chyba nie chciałbym ich gościć na swoim balkonie…
iwona
13 grudnia 2017 — 00:31
No własnie, u mnie są gołębie i te czarne. I czasem sroki. Ale spróbuję zrobić stołówkę dla innych gatunków i zobaczymy.
Stokrotka
13 grudnia 2017 — 09:05
O tym, że nie można dokarmiać ptaków pieczywem to wiedziałam.
A osoby, które rozrzucają kawałki pieczywa dla ptaków chcą pewnie zagłuszyć wyrzuty sumienia, że znowu muszą wyrzucić chleb, bo za dużo go kupiły.
Mam w loggi karmnik dla ptaków i przylatuja mi tam ptaszki, ale niestety głównie gołębie i kawki./mieszkam na 10 piętrze/.Czasami zdarzają się malutkie, kolorowe. A w karmniku mam specjalnie kupioną kulę z różnymi ziarenkami.
To jest piękny widok – taki ptaszek uczepiony tej kuli i jedzący ile się da…
Pozdrawiam serdecznie Iwono – Ptaszku Miły…
🙂
Iwona Kmita
14 grudnia 2017 — 21:48
O, taką kulę muszę kupić. Czy to w sklepie Zoo?
Stokrotka
18 grudnia 2017 — 06:58
Tak, w sklepie ZOO.
Wpadniesz do mnie wybrać Miss?
Pojedyncza
13 grudnia 2017 — 12:31
Od lat dokarmiamy zimą ptaki – ale właśnie wg powyższych zasad. Najczęściej na drzewie zawieszamy słoninę i ziarenkowe kule.
A co do rozrzucania żywności… ehh. Ludziom się wydaje, że jak rozrzucą chleb czy resztki z obiadu na trawnik, to robią dobrze, bo się jedzenie nie marnuje i dokarmiają ptaki. A prawda jest taka, że najbardziej zwabia to szczury. A poza tym wcześniej czy później, ktoś to będzie musiał posprzątać (dozorca, pracownicy zieleni miejskiej, mieszkańcy etc.) – nic przyjemnego…
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:08
Ja też myśle, że rozrzucanie jedzenia – niby dla ptaków i zwierząt – to taki zagłuszacz wyrzutów sumienia. No bo wiadomo, jedzenia się nie wyrzuca, ale gdy się nim „dokarmia” problem z głowy.
Ultra
13 grudnia 2017 — 16:13
Iwonko, o tym karmieniu trzeba często pisać, ponieważ pod okna lądują wszystkie resztki obiadowe i te szkodliwe chleby. Gołębie rozmnażają się w zatrważającym tempie oraz myszy i szczury. Pomoc powinna być rozsądna, czyli w czasie mrozów i właściwa, znaczy głównie z ziarnami, słoninką. Wszędzie potrzebny rozsądek.
A Ptak z Ciebie najpiękniejszy.
Serdecznie pozdrawiam
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:09
Ech Ultro, taki tam ptak, raczej szary niż kolorowy, a ostatnio jakiś coraz bardziej zszarzały…
Gabrysia
13 grudnia 2017 — 20:05
U mnie też zawsze jakieś ziarenka czekają na gości – gdy mieliśmy kury to stołówka była czynna 24 godziny na dobę 🙂
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:09
Stołówka – hi, hi, fajnie to określiłam, Gabrysiu:)
Lena Sadowska
14 grudnia 2017 — 02:17
Witaj, Iwono.
Nie karmię ptaków. Nie dlatego, że jestem skąpiradłem:) Po prostu nie mogę tego robić regularnie, więc wolę nie dawać im złudnej nadziei, że u mnie zawsze znajdą jakiś smakowity kąsek:)
Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:10
I to się nazywa odpowiedzialność, Leno:)
A.
14 grudnia 2017 — 06:56
Ja posiadam karmnik dla ptaków, a dodatkowo wieszam im jeszcze słoninkę:) Lubię obserwować jak pożywiają się nasi mali przyjaciele zimową porą:)
Renata
14 grudnia 2017 — 21:51
Tak. My również w tym roku karmimy ptaki. Zrobiliśmy własnoręcznie karmnik z plastikowej butelki, takiej 6 litrowej, więc jest tam i gdzie się schować i wygodnie jeść. Pierwsi goście już się stołowali 🙂
Słyszałam o niekarmieniu chlebem już jakiś czas temu, ale wydaje mi się, że dużo osób po prostu nie wie o tym, zwłaszcza, że robili to od lat, jak wspomniane przez Ciebie starsze Panie. I nie można mieć im tego za złe. Można spróbować wytłumaczyć, powiedzieć, wyjaśnić dlaczego nie i czym w zamian, ale nie można mieć pretensji jeśli pozostaną wierne swojej chlebowej tradycji. Mnie np bardzo wzrusza widok babuleńki rozsypującej chleb ptakom i rozmawiającej z nimi, pomimo, że zdaję sobie sprawę że to bardziej zabija niż pomaga.
Swoim wpisem przypomniałaś mi, aby jutro wymienić ziarna w karmniku. ostatnio zapędzona, zapomniałam a tam zapewne padający deszcz i dzisiejszy śnieg podziałały niekorzystnie.
Niby oczywisty temat a wiele wnosi.
Pozdrawiam.
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:11
Wiesz, wzruszenie to jedno, dobre intencje – to drugie. Ale wielka szkoda – to trzecie i najważniejsze, prawda?
ariadna
14 grudnia 2017 — 22:09
Oczywiście wiesz, że jestem „zwierzęca” czyli troszczę się o wszystko, co się rusza, więc i o ptaki także.
W jaki sposób? Mam karmnik do którego sypię różnorakie ziarna – jest tu na pewno kukurydza i słonecznik. W każdym razie zaczęłam, gdy nasypało śniegu i teraz te małe pierzaste bestie tak się przyzwyczaiły, że zlatują się tłumnie, choć śniegu na lekarstwo, a na krzewach pełno zasuszonych owoców.
Ptakom wieszam także zakupione w markecie kulki z ziarnami, z których przede wszystkim korzystają sikorki 😉
Serdeczności Iwonko 🙂
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:11
Oby taki osób jak ty było jak najwięcej, Ariadno:)
barbara
15 grudnia 2017 — 10:33
Tak właśnie dokarmiane są ptaki, właśnie chlebem. Trzeba dobrze się zastanowić co dawać bo jeśli chleb to szkodzimy. Fajne miałaś nazwisko. Pozdrawiam Iwonko Ptak…buziaki…
alElla
15 grudnia 2017 — 18:36
Klik dobry:)
Do tych pań i panów karmiących bułkami i chlebem ptaki nic nie dociera. Wiedzą lepiej i każdy, kto zwróci uwagę i wyjaśni w czym rzecz jest okrzyknięty wrogiem ptaków.
Pozdrawiam serdecznie.
Maria
16 grudnia 2017 — 20:38
Iwonko, takie piękne nazwisko zobowiązuje do „wysokich lotów” 😉
W ogródku przy domu, w którym mieszkam stoi wysoki karmnik z wiszącymi pojemnikami,kulą(zajmuje się ogrodnik). W zasadzie zim tu nie ma i ptaszki przez całą zimę mają sporo pożywienia w naturze. Jeśli chodzi o karmienie chlebem to niestety, ludzie chyba nie są świadomi tego, że chleb szkodzi,może za mało jest to nagłaśniane w mediach. Tu też często widzę jak rodzice z dziećmi karmią chlebem ptactwo w jeziorze, z okna też czasem ktoś rzuca
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:13
Pięknie określiłaś funkcję mojego nazwiska, Marysiu. Zapamiętam sobie na te chwile, gdy wątpliwości ściągają mnie na ziemię. Dziękuję
parrafraza
17 grudnia 2017 — 02:51
Ważny temat, szczególnie, że nadejść podobno mają wielkie mrozy. Choć i teraz zimno, dzień krótki, zatem i czas na znalezienie jedzenia, a gdy śnieg spadnie i przykryje wszystko szanse te maleją niemal do zera.
Mój sąsiad, który balkon ma obok mojego postawił latem na balkonie karmnik i przyzwyczaił wróble, że stołówka tam na nich zawsze czeka. Przyjemnie, gdy słoneczko grzało, było wyjść na balkon, ptaszkom jedzonko sypnąć, posłuchać świergotu. Ale gdy nastały szarugi jesienne już nie tak miło na zimno wyjść, więc nie wychodzi, a bidulki, jak pierzaste kuleczki obsiadają balkon i siedzą po kilka godzin czekając na ziarno. Tracą w ten sposób czas potrzebny na znalezienie jedzenia. Zaczęłam im zatem sypać u siebie na balkonie zakupioną już wcześniej mieszankę zbóż, którą zawsze zimą rozsypuję w parku. Nie robiłam tego dotąd, bo moja sąsiadka z dołu baardzo wrażliwa na ptasie balkonowe karmienie 😉 No cóż, zobaczymy, ale dopóki się nie skarży, będę wróbelki przez sąsiada zostawione na pastwę losu, dokarmiać. A i pewnie ukradkiem, jeśli się poskarży, też. Nie zostawię ptasiej braci w nieszczęściu 😉 Byle do wiosny.
Pozdrawiam 🙂
Iwona Kmita
17 grudnia 2017 — 13:15
Najgorsi są własnie tacy „niedzielni” pomagacze. Nie myślą, że szkodzą przez tą swoją niefrasobliwość czy nawet – głupotę. Fajnie, że przejęłaś te obowiązki. A sąsiadowi parę mocniejszych słów się należy.
Igomama
19 grudnia 2017 — 23:54
Iwonko, bardzo cenne wiadomości znalazłam w Twoim artykule.
I mam straszne wyrzuty sumienia, bo zdarza mi się rzucać suche resztki pieczywa (nigdy spleśniałe) do kanałów dla kaczek (a przy okazji mewy wyjadają i takie czarne „łyski”, których w Holandii pełno).
Teraz widzę, że zamiast pomagać, szkodzę. 🙁
Biję się w piersi i od dziś zaprzestaję takowych praktyk, aczkolwiek powiem Ci, że tu gdzie mieszkam, większość ludzi tak robi. Naśladowałam tutejszych mieszkańców przekonana, że właśnie tak należy postępować ze starym pieczywem. 🙁
Iwona Kmita
20 grudnia 2017 — 15:17
Igomamo, nie miej wyrzutów – wielu ludzi tak robi i sie nie przejmuje tak jak ty. Od teraz przestaniesz i to się liczy:)
Monika Polewka
9 października 2018 — 15:00
Super wpis 😀