W taki dzień jak dziś spieszę do was z informacją: nie psujcie statystyk, zjedzcie choć jednego pączka. W tłusty czwartek przyznaje się do tego grzeszku niemal
każdy z nas.
W tłusty czwartek co 5. Polak deklaruje, że na pewno zje pączka, gdy tymczasem na co dzień 15 proc. pozwala sobie na ciastka tylko 2-3 razy
w tygodniu. Pozostali – przeciętnie raz w miesiącu. 38 proc. z nas pozwoli dziś sobie na dwa pampuchy – tak dawniej nazywano pączki i wówczas były one polewane… skwarkami. Natomiast do pałaszowania 3 lub więcej pączków przyznaje się 37 proc. amatorów słodkości. Tylko 5 proc. zapewnia, że nie zje dziś żadnego pączka.
15 proc. z nas smaży je samodzielnie w domu – podziwiam tych pasjonatów. Pamiętam pączki mojej babci z dzieciństwa – palce lizać. Sama nawet się za to nie zabierałam.
A teraz ważna wiadomość – pączka trzeba dziś koniecznie zjeść, bo staropolski przesąd głosił, że ten, kto w tłusty czwartek tego nie zrobi będzie skazany na niepowodzenia w przyszłości.
A jak poznać, że był smażony na świeżym tłuszczu? Powinien mieć wokół jasną obwódkę, jak ta apetyczna dwójka poniżej .
Pamiętacie, że przed laty szefowie lubili częstować zespół pączkami w tłusty czwartek? Niestety dziś ten miły zwyczaj przetrwał tylko w 21 proc. firm. Postanowiłam polepszyć trochę te statystyki i wzięłam dziś dla moich dziewczyn w firmie pyszne pączki.
PS. Powyższe dane znalazłam na portalu wirtualnemedia.pl
Jaga
23 lutego 2017 — 09:33
HA!!! Cały rok nie miałam pączka w łapach ale dziś muszę podtrzymywać tradycję. Obowiązkowo
Iwona
23 lutego 2017 — 11:19
To zupełnie tak, jak ja. Czasem człowiek musi…
alElla
23 lutego 2017 — 09:36
Klik dobry:)
O nie! Pączka mogę zjeść w każdym innym terminie, ale nie w tłusty czwartek, kiedy smażone są tysiące pączków na tym samym tłuszczu. Jeszcze nigdy nie udało mi się kupić pączka, który był smażony w pierwszej partii. Zawsze trafiał mi się tysięczny albo milionowy z przepalonego tłuszczu. Po zjedzeniu takiego pączka długo chorowałam.
Pozdrawiam serdecznie.
Iwona
23 lutego 2017 — 11:21
Ja z kolei jadam pączki niemal wyłącznie w tłusty czwartek i szczęśliwie nigdy mi nic nie było. Już stoją na stole w pracy i czekają na kawę i resztę dziewczyn 🙂 Natomiast nie kupuję ich w supermarketach bo rzeczywiście, jak coś kosztuje 30 groszy to trudno zaufać.
Jaga
23 lutego 2017 — 11:50
no i właśnie o to chodzi 🙂 jeden pączek nikogo nie powali a tradycja to tradycja
alElla
23 lutego 2017 — 12:26
A faworki własnej roboty też się liczą na powodzenie?
Iwona
23 lutego 2017 — 12:32
Jak własnej roboty to ustalamy wszem i wobec, że się liczą 🙂
Andrzej Rawicz (Anzai)
23 lutego 2017 — 12:33
Od kilkunastu lat rocznie zjadam nieco ponad 250 (dwieście pięćdziesiąt!) pączków, więc dzisiejszy tłusty czwartek mnie nie rajcuje. Należę do wybranego grona kilku ulubionych klientów miejscowego piekarza (kiedyś mu pomogłem w sądzie) i stąd codziennie po pracy czekają na mnie, i na żonę. dwa pyszne pączki. 🙂
Iwona
23 lutego 2017 — 13:13
O matko, powaliłeś mnie Andrzeju tą wiadomością 😉 Ale i tak życzę ci smacznego.
Andrzej Rawicz (Anzai)
24 lutego 2017 — 07:28
Wprawdzie to te francuskie z dziurką w środku (wybraliśmy z żoną najmniejsze, aby piekarz nie poczuł się urażony odmową poczęstunku), ale i tak kosztem ich zmniejszamy pozostałe porcje jedzenia. 🙂
L.B.
23 lutego 2017 — 12:47
Dobrze poznać te statystyki, bo też sama się gdzieś w nich mieszczę ;D, jako że pączki jem bardzo rzadko, ale dzisiaj oczywiście sobie na to pozwoliłam i wsunęłam dwa z nadzieniem toffi. Były dobre. Kiedyś mój tata zrobił takie domowe – też pycha, ale naprawdę dużo roboty przy tym. Będą jeszcze pewnie faworki. Dzisiaj jest dzień, kiedy można sobie pozwolić na jedzeniowe szaleństwa, więc sobie nie będę odmawiać. Miły gest w stronę koleżanek. Pozdrawiam i życzę smacznego! 😉
Iwona
23 lutego 2017 — 13:14
Dzięki, właśnie dwa już spałaszowałam: z różą i ze śliwką. Pycha
maradag
23 lutego 2017 — 12:50
Ja zrobiłam faworki. Sprawozdanie u mnie 🙂
Iwona
23 lutego 2017 — 13:15
Domowe faworki to dla mnie też coś nie do przeskoczenia. Raz próbowałam zrobić i lepiej ich nie wspominać. Pędzę do ciebie 🙂
Anna
23 lutego 2017 — 13:25
Wygląda na to, że ja dziś pączka nie zjem. Tak się poukładało, że dziś mam home office, a mąż na wyjeździe – i wróci bardzo późno. Nie chce mi się wychodzić do sklepu tylko po pączka…
Iwona
23 lutego 2017 — 13:53
hm, ja bym chyba wyszła…
Anna
23 lutego 2017 — 19:25
Ech, małżonek wrócił wcześniej i przywiózł. No to zjadłam…
Iwona Kmita
23 lutego 2017 — 19:35
No i dobrze. Powodzenie cię czeka i tradycji stało się zadość 🙂
jotka
23 lutego 2017 — 13:55
Nie wiem czy zjem pączka, bo te, które widuję w sklepach do jedzenia nie zachęcają, ale tradycje szanować trzeba , więc na pewno zjem coś kalorycznego, a co 🙂
Iwona Kmita
23 lutego 2017 — 14:21
Oj tak, tradycja rzecz święta 🙂
Mercedes
23 lutego 2017 — 14:19
jeszcze dziś ni jadłam , ale to raczej nie możliwe bym do końca dnia tego nie zrobiła … pozdrawiam na słodko 😉
Iwona
23 lutego 2017 — 14:20
Ja mam za sobą dwa i jeszcze jednego chyba pochłonę – raz się żyje.
Mercedes
23 lutego 2017 — 14:20
jeszcze dziś nie jadłam , ale to raczej nie możliwe bym do końca dnia tego nie zrobiła … pozdrawiam na słodko ?
Iwona
23 lutego 2017 — 14:19
Oj tak, tradycja rzecz święta 🙂
Gabrysia
23 lutego 2017 — 14:58
Wczoraj usmażyłam całą górę pączków. Od początku roku nie jem słodyczy, ale TE pączki zjadam w ilościach hurtowych, poczęstowałabym chętnie – ale jak…
Jeszcze dziś i od jutra znów szlaban 😉
Iwona Kmita
23 lutego 2017 — 15:52
Jesteś wielka, naprawdę. Domownicy powinni cię nosić na rękach Gabrysiu 🙂 Takie domowe smakołyki to i ja bym jadła w ilościach hurtowych
Bet
23 lutego 2017 — 15:42
Jak tradycja to pączki mają być z różą, posypane cukrem pudrem. Ewentualnie posmarowane lukrem.
Cukru na nich odrobinkę… Słodkość pączków to jest mit.
Smacznego!
Iwona Kmita
23 lutego 2017 — 15:53
No nie wiem, podobno jeden liczy sobie ok. 300 kalorii…
Rena
23 lutego 2017 — 18:04
Ja się załapałam na Dagmary faworki. Wieje tak, że po pączki się nie wybrałam….ALe faworki Dagi są tak wspaniałe , że zjadam też w ilościach hurtowych…
Iwona Kmita
23 lutego 2017 — 18:30
Też bym wolała, gdyby tak ktoś mi usmażył takie domowe chruściki. Szczęściarą jesteś 🙂
Maria
24 lutego 2017 — 10:53
Nie przepadam za pączkami, wolę jakiś kawałem ciasta albo faworki.
A w Anglii jest Dzień Naleśnika;)
Iwona Kmita
24 lutego 2017 — 11:10
Wiesz, ja też wolę ciasto domowe lub faworki, ale w tłusty czwartek zawsze zjadam dobrego pączka 🙂
blogierka
7 marca 2017 — 03:48
Ja zepsułam niestety statystyki, ale nie ze swojej winy 😉
Iwona
7 marca 2017 — 11:51
No, ale słodkości jednakowoż były. Chociaż tyle 🙂