Mojego Taty nie ma już od 21 lat. Dziś już nie czuję tak ostrego bólu, jak wtedy gdy odszedł. Teraz jest to raczej choroba przewlekła – boli, lecz można z tym żyć.
Żałuję, że zanim odszedł nie powiedziałam mu, że jest dla mnie bardzo ważny.
Żałuję, że się nie pożegnaliśmy wtedy, gdy jeszcze wiedział co się dzieje. Ale nigdy nie powiedział na głos, że wie, że czuje koniec. Nie chciał o tym rozmawiać. Może myślał, że byłoby to oznaką słabości? Na pewno tak myślał, a ja nie chciałam sama zaczynać rozmowy o odchodzeniu.
Żałuję, że nie umiałam mu pomóc. Nie w chorobie, ale w życiu. Z perspektywy czasu, jako dorosła kobieta sądzę, że mój tata nie lubił siebie, nie akceptował swoich słabości, ale też nie potrafił z nimi się uporać. Nie wierzył w swoją wartość, szukał jej potwierdzenia u innych. Zawsze gotowy coś załatwić, coś podarować, kosztem własnego czasu, własnej rodziny, kosztem siebie samego…
Żałuję, że mu nie powiedziałam, że to nie ma znaczenia, że ja go kocham bez względu na wszystko. I że to się nie zmieni.
Cieszę się, że odchodził w domu, że byłam z nim wtedy, wierzę że o tym wiedział, że nas – wszystkich swoich najbliższych – czuł przy sobie, wierzę, że się nie bał.
Cieszę się, że mogłam go wtedy trzymać za rękę.
Cieszę się, że to wszystko dziś napisałam, jakoś lżej mi się zrobiło…
Dorota
28 czerwca 2016 — 23:35
Miałaś szczęście że Go miałaś. Mnie dane było tylko 5 wspólnych miesięcy. Z początku się nawet ze mnie nie ucieszył, bo nie byłam chłopcem… Raz, w dzieciństwie, śniło mi się, że żyje. Pamiętam ten ogromny żal, gdy się obudziłam. Dlatego tak bardzo cieszę się, że moje dzieci mają ojca, że nie czują się odcięte od tej drugiej połowy miłości, której każde dziecko potrzebuje. Tak, samotna matka może dobrze wychować dziecko. Może dać mu miłość, troskę, poczucie bezpieczeństwa. Ale tej wyrwy nie zasypie. Im jestem starsza, tym bardziej to rozumiem.
Iwona Kmita
28 czerwca 2016 — 23:58
Pięknie to ujęłaś Dorotko. Rzeczywiście mam szczęście, że był ze mną ponad 30 lat… I podobnie jak ty z biegiem lat wiem, że właśnie ta jego obecność w moim życiu była ważniejsza niż inne sprawy, których sobie nie wyjaśniliśmy. Dzięki za ten wpis.
Iwona Zmyślona
14 października 2016 — 01:35
Ja o swoim ojcu nie mogłam napisać w dniu jego święta ale zrobię, to wkrótce na jego imieniny. Twój ojciec pomagał innym, nie dlatego , że szukał w tej pomocy potwierdzenia własnej wartości, ale dlatego że był dobrym, wielkim człowiekiem(tylko tacy potrafią bezinteresownie wspomagać bliźniego). Poza tym był bardzo przystojnym mężczyzną, wielka szkoda, że choroba zabrała Go tak wcześnie. Wyrazy szacunku.
Iwona Kmita
14 października 2016 — 08:17
Dziękuję, teraz po latach wiele rzeczy widzę inaczej i łatwiej mi Go zrozumieć.