Nie należy do dobrego tonu mówić o liczbie dzieci króla, ale (…) w drodze wyjątku podają, że jest ich pomiędzy sto dwadzieścia a sto pięćdziesiąt. A król ma dopiero trzydzieści dwa lata.
Jesteście zainteresowani? Zapraszam na rozmowę z Aleksandrą Szarłat, która wraz ze znanym, wielokrotnie nagradzanym reżyserem filmów dokumentalnych Andrzejem Fidykiem napisała i wydała właśnie książkę „Świat Andrzeja Fidyka”. Fragment, który zacytowałam dotyczy króla Suazi, maleńkiego kraju na południu Afryki. W książce Andrzej Fidyk piórem A. Szarłat opisuje mniej i bardziej znane zakątki świata – od Białorusi przez afrykańskie królestwo Suazi aż po Brazylię. Oglądamy je od nieznanej dotąd strony.

Spotkanie z okazji wydania książki prowadziła Grażyna Torbicka oraz Artur Wolski z kina Atlantic, w którym odbyła się promocja (fot. Patryk Sokołowski)
Napisałaś książkę o filmach, które już dawno zostały wyemitowane, a jednak dzięki niej poznaliśmy wiele nowych informacji o opisywanych krajach i ludziach. Skąd wziął się pomysł na taką książkę?
Aleksandra Szarłat: Mamy z Andrzejem Fidykiem wspólną znajomą – to dziennikarka dokumentalistka. Któregoś dnia zapytała mnie, czy nie napisałabym książki z Andrzejem. Zawsze podziwiałam jego dokumentalne filmy, więc pomyślałam: „Dlaczego nie?!”. Każda kolejna książka to dla mnie przygoda. Wybieram tematy, które mnie samej wiele dają – przy okazji rozmawiam z ciekawymi ludźmi, poznaję realia, w jakich przyszło im żyć i pracować, pogłębiam swoją wiedzę. Tak było przy okazji pisania o historii polskiej telewizji „Prezenterki. Tele-PRL”, podobnie przy „Celebrytach z tamtych lat. Prywatne życie wielkich gwiazd”, zbiorze opowieści o legendarnych postaciach, takich jak m.in. Zbyszek Cybulski, Leopold Tyrmand, Elżbieta Czyżewska czy Kalina Jędrusik, i miejscach, w których bywali.
Nowa propozycja wydała mi się nadzwyczaj interesująca! Kocham kino i podróże, a w tym przypadku było i jedno, i drugie. Spotkaliśmy się z Andrzejem Fidykiem, a potem z redaktorem z wydawnictwa Znak. Napisałam konspekt przyszłej książki, wybrałam filmy, o których chciałam opowiedzieć. Skonsultowałam to z Andrzejem. Później zaczęła się praca…
Czy znałaś osobiście pana Fidyka przed napisaniem książki?
Aleksandra Szarłat: Poznaliśmy się przeszło 20 lat temu, w 1995 roku przy okazji wywiadu, który przeprowadzałam z Andrzejem podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmów Krótkometrażowych w Krakowie po projekcji jego znakomitego filmu dokumentalnego „Karnawał. Największe party świata”. Rozmowa była bardzo ciekawa, ukazała się potem na łamach „Sztandaru”, dziennika, którego już od dawna nie ma. Trudno tu mówić o „osobistej” znajomości – była zawodowa. Ale oboje zachowaliśmy po tym spotkaniu dobre wspomnienia.
Książka to rodzaj wypowiedzi reżysera Andrzeja Fidyka na temat kulisów powstawania jego filmów. Czy znałaś wszystkie obrazy, o których piszecie?
Aleksandra Szarłat: Nie znałam wszystkich, ale te, które widziałam wywarły na mnie ogromne wrażenie. „Defilada”, „Taniec trzcin”, „Pocztówka z Japonii” czy „Kiniarze z Kalkuty” to filmy, o których nie sposób zapomnieć. Nie mówiąc już o „Historiach z Yodok”, dramatycznej opowieści o tym, jak traktowani są ludzie w obozach koncentracyjnych w Korei Północnej. One wciąż, niestety, istnieją…
Ciekawa jestem, jak wyglądały spotkania z reżyserem – oglądaliście razem film i potem rozmawialiście, czy raczej wysłuchiwałaś relacji Andrzeja Fidyka, dopytując o szczegóły.
Aleksandra Szarłat: Przed każdym spotkaniem kilkakrotnie oglądałam wybrany film, a potem wypytywałam reżysera o to, co zwróciło moją uwagę. A zwłaszcza o to, czego w filmie nie ma – kulisy zawsze są najciekawsze. Tak więc w książce opisałam historie, które na ekranie się nie pojawiły. Kłopoty reżysera najróżniejszego rodzaju, perypetie, w których mógł stracić życie, ludzi, którzy go otaczali, nagłe zmiany tematu i zabawne sytuacje, które zaskakiwały filmowca.
Jak długo pracowałaś nad tą książką?
Aleksandra Szarłat: Dwa lata. Była niemal gotowa po roku, ale później trwała korekta, uzupełnianie i uaktualnianie informacji – bo książka jest również mnikompendium wiedzy o krajach, w których toczy się akcja omawianych filmów. Chciałam też, by nasza opowieść mogła się stać swoistym podręcznikiem dla filmowców-amatorów, a być może przyszłych artystów sztuki filmowej. Jest tam więc sporo konkretnych porad, np. jak znaleźć dobrego bohatera do filmu, jak z nim rozmawiać, żeby zechciał szczerze o sobie opowiedzieć przed kamerą, jak filmować, na czym polega różnica między filmem dokumentalnym a reportażem i wiele innych.
Która opowieść zrobiła na Tobie największe wrażenie i uważasz ją za najciekawszą?
Aleksandra Szarłat: Wszystkie są niezwykle interesujące, jednak największe wrażenie wywarły na mnie opowieści zawarte w filmie „Historie z Yodok”. To się po prostu nie mieści w głowie, żeby we współczesnym świecie można było tak traktować ludzi, żeby żyli oni w ciągłym strachu, a za najmniejsze przewinienie byli wysyłani do obozu. Przy czym „przewinieniem” jest już przypadkowe strącenie na podłogę gazety, w której wydrukowano zdjęcie któregoś z północnokoreańskich przywódców… Grozi za to kara śmierci.Ten film jest jednocześnie ostrzeżeniem, do czego może doprowadzić dyktatura.
Lubisz podróżować – dokąd chciałabyś pojechać śladami reportażu?
Aleksandra Szarłat: W wielu krajach, o których opowiada w swoich filmach Andrzej Fidyk już byłam – w Japonii, Indiach, Królestwie Suazi, Republice Południowej Afryki, Rosji czy na Białorusi. Chętnie natomiast pojechałabym do Kazachstanu. Porwała mnie dość zabawna, pełna absurdalnych sytuacji opowieść reżysera o tym kraju. Ciągnie mnie też do barwnej, ale i przerażającej Brazylii, niekoniecznie w czasie karnawału. Ale żeby podróżować, niekoniecznie trzeba wyjeżdżać – można to zrobić w wyobraźni, czytając naszą książkę. I do tej podróży Państwa serdecznie zapraszam.
Dziękuję za rozmowę
„Świat Andrzeja Fidyka”, Aleksandra Szarłat i Andrzej Fidyk (Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków 2017).
L.B.
13 lutego 2017 — 11:27
Chyba nie znam żadnego filmu A. Fidyka, a przynajmniej nie potrafię żadnego wymienić, lecz to bardzo ciekawy wywiad. Lubię czytać wywiady. 😉 Też uważam, że filmy i podróże to dobre połączenie, interesujące. 😉 I również przeraża mnie to, co się dzieje w Korei… Świetne zdjęcie!
Pozdrawiam.
Iwona
13 lutego 2017 — 11:35
Myślę, że widziałaś któryś z filmów, bardzo głośna była np. „Defilada”. Niedawno w tv był cykl Andrzej Fidyk poleca. Jeśli ci jednak umknęły – warto poszukać w internecie. Poza tym, książka o której piszę jest niezwykle ciekawa nawet, gdy nie widziało się filmów – to są samodzielne opowieści na kanwie kręconych filmów. Pozdrawiam
barbara
13 lutego 2017 — 14:46
Bardzo ciekawy wywiad. Filmów poszukam w internecie.
Warto podróżować z autorem książki, wiele ciekawego można się dowiedzieć.
Serdecznie pozdrawiam…
Iwona
13 lutego 2017 — 15:18
Naprawdę warto obejrzeć. ja też nie wszystkie widziałam, ale książkę pochłonęłam migiem, bo bardzo fajnie napisana.
jotka
13 lutego 2017 — 15:12
Nazwisko oczywiście kojarzę, choć nic konkretnego w tej chwili nie przychodzi mi do głowy. Zdarza się, że autorzy wspólnie piszą , bo nie zawsze filmowiec potrafi o swojej pasji zajmująco opowiedzieć.
Iwonko, ale co tam wywiad, wyglądasz na zdjęciu jak milion dolarów 🙂
Iwona
13 lutego 2017 — 15:17
Asiu, bardzo ci dziękuje. Wiesz, że w pewnym wieku komplementy sprawiają wielką radość. A co do filmowców to przyznaję, że pan Andrzej mówcą nie jest 😉
maradag
13 lutego 2017 — 15:28
Interesujący wywiad. Chciałoby się bliżej poznać pana Andrzeja Fidyka…. a raczej jego twórczość 😉
Gaja
13 lutego 2017 — 15:47
Wcześniej nie spotkałam się z nazwiskami osób, o których piszesz w poście 🙁 Widać obracałam się w trochę innych kręgach zainteresowań ostatnio, chociaż literatura podróżnicza też kiedyś była moją faworytką, a potem trochę się pozmieniało. Zresztą może nie po raz ostatni się pozmieniało 😉
Iwona
13 lutego 2017 — 15:55
Gaju, wobec tego zachęcam cie do przeczytania książki – poznasz bliżej kraje i filmy A. Fidyka
Jaga
13 lutego 2017 — 17:35
Mnie osobiście Andrzej Fidyk w swoich filmach bardzo często szokuje 🙂 lubię takie dokumenty
Iwona
13 lutego 2017 — 17:45
„Defilada” mnie także zszokowała… A książka – zaskoczyła, bo to takie prawdziwe kulisy powstawania dobrego dokumentu.
Andrzej Rawicz (Anzai)
13 lutego 2017 — 19:35
Kilkanaście lat temu, chyba w 2006 r., miałem okazję zobaczyć p. Andrzeja, było to na jakiejś konferencji w KRRiTV. Widziałem także sporo filmów (przedkładam dokumenty nad fabułę), ale dopiero teraz, dzięki temu wywiadowi, filmy mogę połączyć z twórcą i nazwiskiem.
Iwona Kmita
13 lutego 2017 — 20:59
Cieszę się, że ten wpis Ci pomógł. Ja zamierzam poszukać w internecie tych filmów i obejrzeć, bo pamiętam dobrze tylko Defiladę. W ogóle w książce, o której rozmawiałam z autorką te filmy są bardzo ciekawie opisane, tak od kulis. Fajnie będzie je zobaczyć, wiedząc jakie wydarzenia się z nimi wiązały.
dopieszczamy.pl
13 lutego 2017 — 21:23
Wszyscy, którzy interesują się filmami dokumentalnymi, świetnie znają twórczość Andrzeja Fidyka. Jestem pewna, że książka Aleksandry Szarłat jest frapująca. W każdym razie – wywiad ciekawy. Pytania wyważone, a rozmówczyni ma wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia. Widzę, że warto będzie sięgnąć po tę książkę 🙂
Iwona Kmita
13 lutego 2017 — 22:27
Kinga, przeczytaj koniecznie. Poznać kuchnię takiego reżysera to naprawdę fajna sprawa. Uściski 🙂
Ultra
13 lutego 2017 — 22:50
Iwonko, filmy dokumentalne to mój konik, więc Fidyka znam. Cieszę się, że poleciłaś książkę, chętnie przeczytam. Poznam ciekawie opisane miejsca i ludzi mieszkających w tych krajach.
Prawdę powiedziawszy, mam ogromny szacunek do tej notki – wywiadu. Widać, że jesteś profesjonalistką.
Zasyłam serdeczności.
Iwona Kmita
13 lutego 2017 — 23:41
Bardzo Ci dziękuję. Zachęcam bardzo do tej książki bo naprawdę ciekawych rzeczy można się dowiedzieć o krajach, ludziach, zwyczajach. Tym bardziej, gdy lubisz dokumenty. Pozdrawiam ciepło
Dagmara
14 lutego 2017 — 12:50
Bardzo ciekawy, profesjonalny wywiad?A książka zapowiada się naprawdę ciekawie
Mercedes
14 lutego 2017 — 12:51
„Defilada” robi wrażenie , ale mnie bardziej uwiódł „Prezydent” – może dlatego , że lubię historie żywotów ludzkich … Pan A.Fidyk jest mistrzem w swoim fachu. Mogę Ci pozazdrościć możliwości spotkania z takim twórcą …
Pozdrawiam 🙂
Iwona Kmita
14 lutego 2017 — 15:44
Ale musze powiedzieć, że, przynajmniej dla mnie, lepiej się ogląda jego filmy niż słucha jego opowieści. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego 😉
Mercedes
14 lutego 2017 — 20:47
to prawda 🙂 Widocznie on przemawia obrazem , taka jego natura 🙂 Gdyby słowo było jego najlepszą formą wyrazu został by literatem bądź dziennikarzem 🙂
Sylwia z Time For Spain
14 lutego 2017 — 13:32
Dziekuje za polecenie ksiazki, z checia ja przeczytam. Przyznam sie, ze nie znam tworczosci Pana Fidyka, ale juz nadrabiam zaleglosci. Pozdrawiam serdecznie
Iwona Kmita
14 lutego 2017 — 15:38
Warto nadrobić, jego filmy są niezwykle ciekawe, a książka zawiera dodatkowe smaczki. Pozdrawiam ciepło
Stokrotka
14 lutego 2017 — 15:31
Oglądałam kiedyś „Defiladę” – i to kilka razy. Rewelacyjnie zrobiony film.
A jeśli chodzi o Ciebie Iwono – to faktycznie wyglądasz bardzo ładnie.
🙂
Iwona Kmita
14 lutego 2017 — 15:43
Dzięki Stokrotko :). Opowieść w książce o Defiladzie jest bardzo interesująca. Okazuje się, że reżyser postanowił pokazać kraj i uroczystość bez żadnych zmian i własnych uwag, bo uznał, że obraz sam za siebie najlepiej pokaże siłę autorytarnej komunistycznej władzy. Koreańczycy byli zachwyceni, że tak wiele zostało pokazane i nawet Fidyk miał dostać od nich jakieś za to odznaczenie. Ale sprzeciwił się koreański ambasador w Polsce ponieważ jako jedyny wiedział jak został odebrany film i jakie faktycznie zdanie o Korei dzięki temu obrazowi mają Europejczycy.
parrafraza
14 lutego 2017 — 18:02
Interesujący wywiad, a i książka zapowiada się ciekawie.
Iwona Kmita
14 lutego 2017 — 21:57
Dzięki, na pewno po lekturze nie będziesz zawiedziona
A.
14 lutego 2017 — 20:21
Nazwisko pana Fidyka jest mi znane. Ciekawe dokumenty, ukazujące różnorodność świata…Warte obejrzenia.
Iwona Kmita
14 lutego 2017 — 21:56
to prawda 🙂
Iwona Zmyślona
15 lutego 2017 — 13:53
Zanim przeczytałam wywiad, to obejrzałam zdjęcie, ale szczerze powiedziawszy, nie rozpoznałam na nim Ciebie, chociaż kobieta w okularach, zwróciła moją szczególną uwagę, rewelacyjnym wyglądem. Wywiad szalenie interesujący. Filmów Andrzeja Fidyka, nie oglądam, bo tematyka zazwyczaj „ciężka”, a ja do wszystkiego podchodzę bardzo emocjonalnie. Pozdrawiam.
Iwona
15 lutego 2017 — 14:31
Iwonko, w takim razie zachęcam cię do książki – jest napisana lekko a czasem też dowcipnie. Kulisy powstawania filmów są bardzo interesujące a przy okazji dowiesz się o czym one traktują. Pozdrawiam – kobieta w okularach 😉
Gabrysia
16 lutego 2017 — 08:47
Iwonko pozwól, że powtórzę – wyglądasz rewelacyjnie 🙂 Nazwisko i tytuły filmów gdzieś widziałam, ale szczerze mówiąc nie przyciągało to mojej uwagi. Dzięki Tobie może się to zmieni 🙂
Maria
16 lutego 2017 — 22:22
Pięknie wyglądasz Iwonko! Książki podróżnicze zawsze są fascynujące i fajnie się je czyta:)
Iwona Kmita
16 lutego 2017 — 23:19
To prawda Mario. Dziękuję za komplement 🙂
Anna
18 lutego 2017 — 14:28
Często w TVN24 oglądam filmy polecane przez Ewę Ewart, które też są dokumentami, nie wiem, czy wśród tych polecanych przez panią Ewart nie ma też filmów Fidyka. O Korei Pn. i klanie Kimów było kilkakrotnie.
Życzę miłego weekendu.
Iwona Kmita
18 lutego 2017 — 14:55
Była też seria „Oglądaj z Andrzejem Fidykiem”, w której to on polecał dokumenty warte obejrzenia, nie koniecznie swoje. 🙂
alElla
20 lutego 2017 — 17:21
Klik dbry:)
O! To z penością książka dla mnie. 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Iwona
20 lutego 2017 — 18:17
Cieszę się i także cie pozdrawiam 🙂
ariadna
21 lutego 2017 — 21:43
Nie znam twórczości pana Fidyka, ale zawsze można to nadrobić 😉
Z uśmiechem Ci do twarzy 🙂