Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Danuta W. i Krystyna J.

Sobota, 22 lipca, moi rówieśnicy pamiętają, że niegdyś było to święto państwowe… Sobota, 22 lipca 2017 – młodzi ludzie demonstrują przeciwko łamaniu Konstytucji… Sobota 22 lipca 2017 – jestem w Teatrze Polonia na spektaklu „Danuta W”.

Bilety kupione przez internet dużo wcześniej więc to zbieg okoliczności, że w okresie buntu przeciwko łamaniu Konstytucji i likwidacji trójpodziału władzy w naszym kraju, w warszawskim Teatrze Polonia grany jest spektakl o życiu żony przywódcy strajków sierpniowych i „Solidarności”, żony prezydenta Lecha Wałęsy. Począwszy od ślubu, do dnia dzisiejszego. To spektakl jednej aktorki, monodram Krystyny Jandy.

fot. wawalove.pl

 

Czytałam kilka lat temu książkę Danuty Wałęsy i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ciekawa byłam, w jaki sposób ten gruby tom zostanie przeniesiony na deski teatru. W sposób znakomity!
Krystyna Janda dokonała selekcji materiału, skoncentrowała się wyłącznie na tej części opowieści, która dotyczy samej Danuty i jej relacji z mężem. Pokazuje nam wiejską dziewczynę, która marzy o małżeństwie i dzieciach, i o własnym domu, własnej rodzinie.
I to, w jaką kobietę zmieniła się ta dziewczyna.
Widzimy kobietę, która przez całe dorosłe życie pozostawała aktorką drugiego planu. Była żoną działacza związkowego i matką jego ośmiorga dzieci. Tylko tyle i aż tyle. Jest to opowieść o samotności, braku wsparcia, o stawianiu w rolach, do których nie była kompletnie przygotowana, przy których samotne wychowywanie gromadki dzieci jawi się jako zadanie bodaj najłatwiejsze. To opowieść o niezrozumieniu i ciągłym czekaniu.
Poznajemy kobietę, która nigdy nie była pytana o zdanie, mąż nie powiedział jej, że działa w związkach zawodowych, że idzie na strajk, że zamierza wziąć udział w wyborach na prezydenta. O wszystkim Danuta dowiadywała się po fakcie. Mogła tylko to zaakceptować, lub nie. Akceptowała, bo nie widziała innego wyjścia. Akceptowała, bo była kobietą, dla której najważniejsza jest rodzina i dobro dzieci. Kosztem siebie samej była gotowa na wszystko, co pomoże przetrwać rodzinie i co da wsparcie mężowi. I kilka razy powtarzała, że czuła się szczęśliwa…

Wstrząsające wrażenie robi wyświetlane w tle przemówienie Danuty Wałęsy podczas odbierania pokojowej Nagrody Nobla w imieniu męża. O tym, że ma jechać i to zrobić też dowiedziała się w formie decyzji, która już zapadła. Ona pojedzie, bo on nie może, bo mogłoby się zdarzyć, że nie zostanie wpuszczony z powrotem do kraju.
To przemówienie było głośnym krzykiem kobiety-Polki, jednej z wielu, które musiały być matkami i ojcami dla swoich dzieci, gdy ich mężowie i ojcowie walczyli, byli internowani, siedzieli w więzieniach. Pani Wałęsa powiedziała jasno i wyraźnie, że przyjechała do Oslo w imieniu wszystkich dzielnych, samotnych polskich kobiet…

Lech Wałęsa jest nieobecnym bohaterem tego przedstawienia, nieobecnym na scenie, tak jak nieobecny był w codziennym życiu żony. Dlatego jest to też opowieść o dojrzewaniu emocjonalnym bohaterki, która w rezultacie przestaje być Danutą Wałęsową, a staje się Danutą Wałęsa. Odpowiedzialną sama za siebie, a nie żoną swojego męża. Jest to więc także sztuka (i książka) o emancypacji Danuty i Polek takich jak ona.

Krystyna Janda jest moim zdaniem równorzędną z Danutą bohaterką przedstawienia. Ona nie gra Danuty. Jest sobą, znaną aktorką, która z ogromnym zaangażowaniem wciela się w postać. Bez charakteryzacji, w szpilkach stoi za designerskim szklanym blatem kuchennym i przez całą sztukę opowiada, obierając jabłka na szarlotkę, którą uwielbia cała rodzina Wałęsów. I na naszych oczach piecze tę szarlotkę, którą na koniec, jak mówi, symbolicznie się z nami, widzami, dzieli. Perfekcyjna rola, perfekcyjna aktorka. Trzeba nie lada talentu, by przez dwie godziny, samej utrzymać w napięciu wypełniony do granic teatr. Wiele osób z wejściówkami siedziało po prostu na schodach. Aktorkę pożegnaliśmy na stojąco, kilkakrotnie brawami, wzywając ją na scenę.

Cieszę się, że sobotę 22 lipca 2017 roku, mogłam spędzić w doborowym towarzystwie pani Krystyny Jandy i jej wielbicieli. Tym bardziej, że aktorka niejednokrotnie podkreślała swoje zaangażowanie w działalność na rzecz polskich kobiet, brała udział w czarnym marszu i innych demonstracjach. Wspiera również demonstrantów, którzy pod Sądem Najwyższym żądają veta prezydenckiego wobec przyjętych ustaw o sądownictwie.
Jeśli już przypadek sprawił, że miałam znaleźć się w teatrze, to sztuka okazała się jak najbardziej aktualna i tym bardziej przejmująca. No bo jak to – znów przyszło nam domagać się od rządzących demokratycznych rozwiązań. Po tylu latach od pierwszych wolnych wyborów. Dlatego dzisiejszy wieczór spędzę pod Sądem…

spektakl „Danuta W.” na podst. książki „Marzenia i tajemnice”, Wydawnictwo Literackie, Kraków, autorzy: Danuta Wałęsa, Piotr Adamowicz; adaptacja i wykonanie: Krystyna Janda;  reżyseria: Janusz Zaorski.

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén