Ile może znieść bita i poniżana kobieta? Gdy słuchałam fragmentów nagrania pani Karoliny Piaseckiej maltretowanej przez męża, wykształconego człowieka, polityka, radnego, żołądek kurczył mi się w pięść, serce zaczynało szaleć a oczy wilgotniały.
W kraju, gdzie ponoć 90 proc. społeczeństwa to katolicy miłość bliźniego jest pusto brzmiącym frazesem, a kobiety traktowane są jak worek treningowy.
W tym samym kraju prezydent nie widzi potrzeby przestrzegania konwencji antyprzemocowej, odbierane są dotacje dla instytucji pomagających kobietom, które padły ofiarą przemocy.
Pani Karolina była już u kresu wytrzymałości, bo czy inaczej pozwoliłaby żeby cała Polska dowiedziała się o jej losie? Byśmy słuchali jej płaczu, strachu w głosie, błagania o litość. Byśmy byli świadkiem jej totalnego upokorzenia? W dodatku świadkiem, który nie może pomóc? Może co najwyżej rzucić mięsem z bezsilnej złości lub wyłączyć nagranie, bo słuchać tego jest bardzo trudno.
Nie ma dla mnie znaczenia, czy z jej strony był to akt zemsty, odwetu na oprawcy. Nawet jeśli, to mogę tylko napisać, że mu się należało. Należało mu się, by chociaż stanął pod społecznym pręgierzem i żeby nie mógł bez wstydu pokazać się na ulicy. Chociaż, czy on się w ogóle wstydzi? Jak wyjaśnił jego pełnomocnik, to zachowanie było wołaniem o… miłość, a sam radny w telewizji mówi, że cały czas kocha żonę.
I niestety nie wierzę, że dla innych babskich bokserów „zemsta” pani Karoliny będzie nauczką czy ostrzeżeniem. Nie będzie.
Stokrotka
21 kwietnia 2017 — 06:53
To niestety prawda. Biją swoje żony także mężczyźni wykształceni, na stanowiskach, pochodzący z dobrych rodzin. Jest to rodzaj straszliwego chamstwa, a chamem jak wiadomo bywa nie tylko prosty chłop ale też facet z tytułem profesora.
Myślę, że nic się nie zmieni dopóki kobiety będą się na to godzić i po raz kolejny opowiadać koleżankom w pracy że uderzyły się o otwarte drzwiczki szafki, albo że potknęły i spadły ze schodów.
Co trzecia kobieta w naszym kraju jest bita.
Też o tym kiedyś pisałam.
iwona
21 kwietnia 2017 — 07:20
Tylko Stokrotko, skąd się bierze ta „zgoda” na takie traktowanie? Myślę, że to m.in. skutek ogólnej znieczulicy, unikania trudnych tematów, polityki „brudy pierzemy we własnym domu”. My przecież też wiemy, że to nie szafka rzuciła się na ofiarę, a udajemy, że w to wierzymy. Sama nie znam takiego przypadku, ale nie wiem, czy gdybym znała, miała bym siłę, by drążyć temat. Tak więc rozwiązania systemowe to jedno, reakcja otoczenia, stereotypy – to drugie.
Stokrotka
21 kwietnia 2017 — 19:27
Myślę, że to jest sprawa okropnego wstydu. Po prostu kobieta bita i poniżana przez męża wstydzi się przyznać przed wszystkimi, że ten którego kocha, z którym ma dzieci, któremu uwierzyła i oddała wszystko co mogła oddać … okazał się najzwyklejszym bydlakiem. Bo przecież to nie jest możliwe aby on jej nie kochał i nie szanował…. i żeby był tym kim jest.
Stokrotka
21 kwietnia 2017 — 20:01
Jeśli masz czas i ochotę to zapraszam do przeczytania:
http://prawiewszystkiemojepodroze.blog.onet.pl/2013/06/26/jedna-trzecia/
Iwona Kmita
21 kwietnia 2017 — 20:09
Dziękuję, na pewno przeczytam.
kloszard
21 kwietnia 2017 — 08:15
Nie tak dawno słuchałam pewnej pani. Opowiadała jak się poznali, jak poznawali każdego dnia, jak powolutku delikatnie wchodzili po schodach wzajemnego poznania. Jak szczęśliwa dostawała latem stokrotki a jesienią, poukładane listki ze spaceru po parku. Siadali w nim na ławce, trzymali się za ręce, dojrzawszy, pocałowali i wiedzieli że tak już. zostanie. Połączyli siły swoich możliwości, wzięli ślub, zrobili wesele. Poznali swe ciała tej pierwszej prawdziwej nocy poślubnej a po pewnym czasie córka, syn, życie razem. Raz trudne raz łatwe. Pamiętam ich jak siedzieli razem przed domem trzymając się za ręce i milcząc godzinami. Już ich nie ma . Odeszli ale my możemy pisać takie właśnie historie i takich związków być częściami by ktoś o nas napisał, już nie na zwykłej kartce ale jednak, napisał.
iwona
21 kwietnia 2017 — 08:39
Takie historie są bardzo budujące. Całe szczęście, że jest ich więcej.
Andrzej Rawicz (Anzai)
21 kwietnia 2017 — 08:32
Temat, jak zwykle, ważki, wielowątkowy i nie do rozwiązania poprzez uznanie konwencji, czy przywrócenie dotacji. Tak jak Stokrotka słusznie zauważa jest to także kwestia (wg mnie najważniejsza) uwarunkowań psychospołecznych, socjalnych, a nawet światopoglądowych.
Przemoc domowa jest zresztą zjawiskiem wszechstronnym i rozszerzonym, bo dzieci biją dzieci, biją (a nawet mordują) swoich rodziców, rodzice biją dzieci, żony biją mężów, agresja przejawia się także w związkach nieformalnych, homo, i t.p. orientacjach. Tu nie ma dobrych natychmiastowych rozwiązań, działanie musi być kompleksowe i realizowane we wszystkich obszarach gospodarki. Bo nie ukrywajmy, że gdyby p. Karolina mogła odejść „na swoje” to pewnie by odeszła znacznie wcześniej. Pewnie, ale może nie na pewno …
iwona
21 kwietnia 2017 — 08:45
Masz rację Andrzeju, to są sprawy bardzo skomplikowane i wielowątkowe. W grę wchodzą uwarunkowania społeczno-polityczne, religijne, psychologiczne i wiele innych. Jednak, gdy jakieś przypadki stają się głośne – trudno przejść nad nimi bez rekcji. Mój wpis powstał pod wpływem emocji i wściekłości wywołanej własną bezradnością. I nawet zaskoczeniem, bo choć wiem, że przemoc domowa istnieje i będzie istnieć to tak jawny i przejmujący dowód jej istnienia po prostu powala.
iwona
21 kwietnia 2017 — 08:47
I jeszcze chcę dodać, że takie bezceremonialne gesty rządzących jak cofnięcie dotacji czy lekceważenie konwencji są przejawem przyzwolenia z ich strony na to, co się dzieje. Dlatego i o tym trzeba ciągle przypominać.
Maja
21 kwietnia 2017 — 09:29
Kościół też jest przeciwny tej konwencji , a więc daje przyzwolenie … a jak wiemy ma on zbyt duży wpływ na nasze społeczeństwo i dlatego postępowe idee z takim trudem przebijają się w Polsce.
Napisałaś ,że gdyby „p. Karolina mogła odejść „na swoje” to pewnie by odeszła znacznie wcześniej. ” A ja się pytam dlaczego w tym chorym państwie to ta maltretowana osoba ma uciekać , odchodzić , szukać dla siebie miejsca ?
Dlaczego sprawca ma się tak dobrze ???
Iwona
21 kwietnia 2017 — 10:00
Maju, nad odejściem na swoje zastanawiał się Andrzej. I choć zgadzam się z jego wpisem to akurat w tym akapicie – nie. Podobnie jak Ty pytam: dlaczego to kobieta ma zostawiać dom, swoje środowisko i uciekać od oprawcy? Odpowiedź jest znana – bo wszelkie warunki sprzyjają dręczycielowi. I tu niestety wracamy do punktu wyjścia.
Maja
21 kwietnia 2017 — 11:11
niestety …
i czyż to nie jest dziwne , że nasze państwo, ten wybiórczo „miłosierny „kościół nic z tym nie robi ?
Andrzej Rawicz (Anzai)
21 kwietnia 2017 — 13:11
Mając na myśli sytuację opisywaną powiedzeniem: „Wiedzą sąsiedzi jak kto siedzi” zakładałem, że odejście będzie najlepszym rozwiązaniem, no bo skoro środowisko nie reagowało … Poza tym odejść powinien także winowajca … na zasłużoną odsiadkę. Nie zawsze też dręczycielem jest mąż, a co robić gdy jest nim jedyny żywiciel rodziny, a rodzina np. niepełnosprawna? To są naprawdę problematyczne sprawy.
Rena
21 kwietnia 2017 — 09:25
Dokładnie nie znam sprawy. Coś tam przeczytałam na onecie.
Wydaje mi się ,że to, co zrobiła p. Krystyna to był krzyk rozpaczy.
Przemoc w rodzinie jest straszną sprawą.
Do tego dochodzi doskonała obojętność tzw. „czynników”…
Kościól, prezydent nie podpisujący konwencji o przemocy w rodzinie, wszystko prowadzi do tego ,że polskie kobiety nie mają wyjścia i nie wiem czy nie są w gorszej sytuacji niż kobiety islamskie. Bo Koran mówi ,że mąż ,ojciec ,brat winny jest opiekę kobiecie ( co nie znaczy że nie ma tam przemocy)’
My ,Polskie kobiety mamy podobne wolną wolę i wszelkie prawa ale też żadna instytucja ani kościół nas nie broni w ekstremalnych przypadkach.
Iwona
21 kwietnia 2017 — 10:02
Może to i dobrze, że szczegółów nie słyszałaś (bo p. Karolina nagrała jeden z aktów przemocy i upubliczniła), były drastyczne. I rzeczywiście dowodzą, że nie mamy żadnej faktycznej instytucjonalnej pomocy.
anabell
21 kwietnia 2017 — 10:15
Użycie przemocy wobec słabszej strony jest zawsze objawem bezradności.
Wykształcenie wcale nam nie pomaga w zrozumieniu i rozwiązaniu naszych problemów. Można skończyć i dwa fakultety ale ten fakt wcale nie pomoże nam
w zrozumieniu naszych własnych „niedoborów” w zakresie psychiki.
Druga sprawa – zatracamy pomału umiejętność rozmowy, wyrażania swych myśli. Popatrz na młodych- rozmawiają za pośrednictwem smsów lub krótkich notek mailowych. Większość z nas nie uczy dzieci by analizowały własne uczucia i własne zachowanie.
Rozmowy małżonków najczęściej dotyczą tylko sfery bytowej – zakupy, pieniądze, co robić w weekend. Najczęściej nie omawia się własnych oczekiwań jakie się ma wobec partnera, rozmowy na tematy intymne najczęściej są tabu, u tych wielce wykształconych także.
Mam nieprzyzwoicie długi staż małżeński i wiem, że każde, nawet najdrobniejsze nieporozumienie, musi zostać „przegadane”, wyjaśnione, żeby nie narastał konflikt, by się wzajemnie zrozumieć.
Mój pobyt w domu rodzinnym był zdominowany słowami: „pomyśl nim coś zrobisz”, „myśl o tym co robisz”, „zastanów się nad tym dlaczego to zrobiłaś”.
Złościło mnie to, wtedy wolałam dostać lanie niż wysilać mózg i rozkładać swe przewinienia na czynniki pierwsze. Sporo wody upłynęło nim doceniłam mądrość takiego postępowania. Nigdy nie dostałam nawet klapsa, choć broiłam sporo.
Miłego;)
Iwona
21 kwietnia 2017 — 10:26
Anabell, zgoda co do objawu bezradności. Jednak pozostałe przytoczone przez ciebie nasze „braki”, choć bardzo prawdziwe, moim zdaniem nie mają większego wpływu na akty przemocy. Wiele par nie potrafi ze sobą rozmawiać, ludzie nie umieją analizować różnych zdarzeń, wyciągać wniosków, ale to nie znaczy, że posługują się pięścią. Normalni zwykle szukają innych rozwiązań, z rozstaniem włącznie.
Anna
21 kwietnia 2017 — 10:52
Nie zdobyłam się na przesłuchanie tego nagrania, bo nie chcę płakać. Historia jest jakaś kosmicznie straszna, a ile jest podobnych, o których nikt jeszcze nie wie… to przeraża.
Iwona Kmita
21 kwietnia 2017 — 17:50
Mnie naprawdę to nagranie rozwaliło na resztę dnia. Teoretycznie człowiek wie, że takie rzeczy się dzieją. Ale, gdy słyszysz coś podobnego, a wyobraźnia podpowiada, co tam się dzieje, jesteś przerażona i zszokowana.
jotka
21 kwietnia 2017 — 10:52
Oglądałam kiedyś przejmujący obraz o damskich bokserach w mundurach, głównie policjanci i wojskowi. Kobiety nie miały gdzie szukać ratunku, bo u kogo? u kolegów męża – oprawcy?
A co słyszy kobieta w kościele? Ma być posłuszna i pokorna, bo przysięgała przed Bogiem , męża to jakoś nie dotyczy…
Niektórzy politycy nie zauważają pewnych problemów, bo tak jest wygodniej, bo być może sami robią podobnie w swych domach…
Nagłaśnianie takich przypadków i pokazywanie innym kobietom, gdzie mają szukać pomocy i jak się z tego wyplątać, to może być droga do sukcesu. Gwałt jest ścigany z urzędu, natomiast maltretowanie zony już nie, dopiero jak dochodzi do nieszczęścia lub dzieci trafiają do szpitala, to wzmaga się publiczne oburzenie…
iwona
22 kwietnia 2017 — 09:59
Boje się Jotko, że wszystko zmierza do tego, żeby było coraz mniej miejsc, w których takie kobiety znajdą pomoc. Dla mnie to granda, że kościół w tej sprawie nic nie robi, a nawet sprzyja oprawcom.
L.B.
21 kwietnia 2017 — 10:52
Szczerze mówiąc nie zagłębiałam się w tą sprawę, w sensie nie czytałam na ten temat, jakieś strzępki do mnie dotarły. Dla mnie każde formy przemocy są godne potępienia. Kobiety padają najczęściej ofiarami przemocy, najważniejsze jest by o tym komuś opowiedziały, by przerwały ten koszmar, bo on się nie skończy, dopóki one czegoś z tym nie zrobią. Instytucje nic nie mogą, kiedy nie dostaną zgłoszenia o tym, że coś się dzieje albo kiedy one się wycofają, bo chwilowo mąż jest dla mnie dobry i mnie kocha i przestał bić, czy upokarzać. Politycy z tej konkretnej partii nie wykazują się żadną wrażliwością, głoszą te swoje frazesy i nie zważają na opinie obywateli. A co do katolików, 90 % to zapewne deklaracje. Z tych 90, ilu jest faktycznie praktykujących? A z tych faktycznie praktykujących, ilu robi to tak jak trzeba, z zachowaniem tych wartości? W prawdziwym życiu wystarczy pójść na niedzielną mszę i się przyjrzeć, jak to rzeczywiście wygląda. W drodze do kościoła plotki, w kościele cisza, bo trzeba pokazać księdzu, że się gorliwie modli, a po kościele: Widziałaś?! Jak ona się ubrała? A ta to to i tamto. I jeszcze pcha się księdzu w kieszeń, jakby to gwarantowało zbawienie. Mówię tutaj o swoich obserwacjach na wsi. Moim zdaniem żona tego polityka bardzo dobrze zrobiła, przerwała swoje piekło, a że dla tej partii i jej zwolenników jest to niewygodne, bo jednak w jakimś stopniu ucierpiał ich wizerunek, no to nie jest jej problem.
Iwona Kmita
21 kwietnia 2017 — 23:13
Ta pani na pewno dobrze zrobiła, choć przecież jej koszmar się jeszcze nie kończy – pozostają złe wspomnienia, sprawy rozwodowe, wstyd przed ludźmi i rodziną, dzieci, które były świadkami jej upokorzeń i które zostały pozbawione poczucia bezpieczeństwa i radości dzieciństwa. I wszystko przez jednego… damskiego boksera.
Gaja
21 kwietnia 2017 — 10:58
Bo w naszym pięknym kraju króluje dulszczyzna, wizerunek tradycyjnej piatriarchalnej rodziny, gdzie brudy pierze się w czterech ścianach swojej izby tortur (czym często dla niektórych staje się dom). Często przy okazji jakichś rodzinnych dramatów słyszymy takie madrzenie się, pouczenie, przygane: nie s.a się we własne gniazdo, nie wyciąga brudow na wierzch. Kobiety, które to przyjęły za dogmat cierpią w milczeniu, żeby wstydu nie było. To jakieś nieporozumienie wg mnie.
Iwona Kmita
21 kwietnia 2017 — 20:08
Gaju, to wielkie nieporozumienie. To nie kobieta powinna się wstydzić…
Bet
21 kwietnia 2017 — 11:52
Oczywiście potępiam przemoc wszelaką, a już domową tym bardziej mocno.
Może trzeba ujawniać i nagłaśniać „na cały świat” takie fakty bo to zwraca uwagę na problem. Niepokoi mnie tylko dodawanie do tego etykiet przynależności partyjnej „bohaterów” wydarzenia i kreowania przy okazji negatywnego wizerunku jakiejś grupy politycznej. Po co? Chodzi przecież o zachowanie człowieka, bez znaczenia jest tu jego stanowisko, funkcja czy przynależność partyjna.
Tak trochę „pachnie” mi to zemstą i chęcią odwetu na TYM konkretnym człowieku.
A może musi tak być bo większość maltretowanych kobiet nie ma dostępu do mediów?
Iwona Kmita
21 kwietnia 2017 — 20:07
Tak jak pisałam – rozumiem tę chęć odwetu. Ale zgadzam się, że przemoc nie należy do partii i w każdym wydaniu jest obrzydliwa.
Iwona Zmyślona
21 kwietnia 2017 — 14:02
Nie doznałam przemocy ze strony mężczyzn. Wyznaję przekonanie, że dopuszczają się tego ludzie słabi, zakompleksieni. Wykształcenie nie ma tu znaczenia, bo stosowanie przemocy lub jej odrzucanie łączy się z kulturą osobistą, wzorcami wyniesionymi z domu. Kobiety już po pierwszym incydencie powinny sprawę nagłaśniać, gdzie się tylko da. W drugim kroku opuścić dom, by zyskawszy bezpieczniejsze schronienie rozpocząć walkę o to, by mieszkanie(dorobek wspólny) był przyznany ofierze i dzieciom, a nie oprawcy. Po trzecie ofiara powinna zrozumieć, że nią jest, a nie wmawiać sobie, że oprawca zachował się tak a nie inaczej, bo jej wmówił iż jest winna.
Iwona Kmita
21 kwietnia 2017 — 20:05
Wszystko racja. Tylko to, o czym piszesz jest bardzo trudne. Kobiety wierzą, że on się zmieni, że to było tylko ten jeden raz.Myślą, że same nie dadzą sobie rady, że dziecko powinno mieć ojca (sic!). A potem jest ten kolejny raz, on się nie zmienia a ona coraz bardziej się boi. O siebie, o dziecko. Więc cierpi w milczeniu. Zamknięty krąg.
Gabrysia
21 kwietnia 2017 — 19:15
Szkoda, że trzynaście lat temu nikt nie znał takiego pojęcia – jak przemoc psychiczna. Ja znałam – ale to nie było jeszcze wtedy karalne. Szkoda, że wtedy nie potrafiłam tyle mówić – ile teraz, ale za to potrafiłam czynić – wyszłam i zamknęłam za sobą drzwi. Moja psychika sięgnęła dna. Szkoda… że kiedy szłam po gips na wykręconą rękę powiedziałam , że poślizgnęłam się na mokrej podłodze. Zastraszona nie zawalczyłam – uciekłam. Los mi to obficie wynagrodził – za co jestem mu wdzięczna. Szkoda tylko, że moja wnuczkę znam tylko ze zdjęć w internecie… nie potrafiłam zawalczyć… uciekłam… ale … niczego nie żałuję
Iwona Kmita
21 kwietnia 2017 — 20:01
Gabrysiu, uratowałaś siebie – to się nie zdarza często, możesz być dumna i na pewno jesteś. A wnuczka – mam nadzieję, że kiedyś sama zechce porozmawiać z babcią.
alElla
22 kwietnia 2017 — 09:32
Klik dobry:)
Ja nie potrafię zrozumieć, dlaczego osoby maltretowane często długo trwają w swoim nieszczęściu? Czy nie można odejść? Nie żyjemy przecież w czasach, w których za wsią jest tylko las, a za lasem koniec świata i nie ma gdzie pójść.
Pozdrawiam serdecznie.
iwona
22 kwietnia 2017 — 09:57
Tak jak ty myślą osoby pewne siebie, które mają poczucie bezpieczeństwa a często i środki żeby choć na początku utrzymać siebie i dziecko. Kobiety pokroju p. Karoliny są zaszczute, wystraszone i z tego powodu nawet nie myślą o takim rozwiązaniu. Ciekawe tylko, co w tej sprawie zrobiła najbliższa rodzina tej pani. Chyba niemożliwe, żeby nic nie wiedzieli.
alElla
22 kwietnia 2017 — 11:22
Z moich znajomych takie bezradne są przeważnie głęboko wierzące w to, co ksiądz mówi, katoliczki. Kiedy taka osoba już się otworzy i się zwierzy np. koleżance, to prosi o dyskrecję, nie przyjmuje pomocy, bo ksiądz kazał trwać i znosić pokornie trudy życia rodzinnego.
iwona
22 kwietnia 2017 — 14:26
To jest naprawdę wstrząsające, że jeszcze dzisiaj, w XXI wieku kościół tak się zachowuje. Nie do uwierzenia!
Ultra
22 kwietnia 2017 — 09:38
Problem tkwi nie tylko w mentalności, ale przede wszystkim w prawie, które jest łaskawe dla pijaka i dla faceta stosującego przemoc. Moja znajoma wzywała policję do awanturującego się męża pijaka, zakładała sprawy w sądzie, nic to nie dało, więc uciekła z dzieckiem do domu dla kobiet, ale tam tylko można rok, więc znów na bruku. (Przypominam, że alkoholik dostaje wikt, opierunek i dach nad głową do śmierci). Kobieta z dzieckiem nie, prawnicy rozkładają ręce: takie prawo. W mieszkaniu został pijak i nie ma szans, by jakiekolwiek i kiedykolwiek pieniądze uzyskała na dziecko i pozostawiony majątek. Większe prawa ma przestępca, tylko szkoda, że nie chcemy tego widzieć, więc nic nie robimy w tym kierunku.
iwona
22 kwietnia 2017 — 09:54
Aż trudno w to uwierzyć Ultro… I pomyśleć, że takich przykładów jest pewnie multum 🙁
Ula z prostoofinansach
22 kwietnia 2017 — 18:07
Też nie wierzę, że będzie to nauczka dla pana i władcy. Oby była choć nauką dla kobiet, które mają takie życie.
Moja mama całe życie mieszka z alkoholikiem, nie bije jej, ale to nie wszystko. Psychicznie jest bardzo źle, ale… mama nigdy nie zgodzi się od niego odejść, żaden argument nie jest przez nią uznawany za dobry. Taki los dostałam, tak musi zostać.
Wiele kobiet (ze starszego pokolenia) pewno myśli podobnie i żyje swoim… życiem…
iwona
23 kwietnia 2017 — 20:33
Miałam taki sam przykład…
Anna
23 kwietnia 2017 — 11:02
Iwono, też kilkakrotnie słuchałam tego nagrania, gdy radny pastwił się nad swoją żoną i groził jej śmiercią. Na dodatek radny z bogobojnego PiS-u!
Słuchałam jego kajania się i widziałam skruszoną minkę.
Na pewno dużo się dzieje w domach za zamkniętymi drzwiami, tylko kobiety nie mają odwagi tego upublicznić. Na szczęście znalazła się ta jedna, która powiedziała „dość!”, może za nią pójdą inne.
Pozdrawiam.
iwona
23 kwietnia 2017 — 20:35
Bardzo bym chciała. To jedyne, co mogą naprawdę zrobić żeby sobie pomóc. Zawsze potrzebny jest ten pierwszy krok. Może ona go zrobiło? Może za nią pójdą inne?
barbara
23 kwietnia 2017 — 13:54
Iwonko, bo u nas tacy katolicy – do kościoła, może nawet do komunii a w domu bicie żony i dzieci. Nie ma litości dla takich ludzi /jak można ich tak nazwać, bo mam wątpliwości/. Dziwne, że Prezydent nie widzi problemu, bardzo dziwne. Na szczęście nie ma u mnie w rodzinie takich zjawisk ale w wielu jest, co ta biedna kobieta ma robić? Gdzie szukać pomocy? Dobrze, że o tym powiedziała a sprawcę ukarać i to srogo. Pozdrawiam serdecznie, miłej niedzieli…
iwona
23 kwietnia 2017 — 20:36
Popatrz Basiu, jakie to okropne – wszyscy wiemy, a wciąż kościoły pełne…
Jaga
23 kwietnia 2017 — 22:24
Jak czytam czy słyszę o takich paszczurach to pięści same mi się zaciskają – szlag mnie trafia. Faceci są bezwzględni. I leci toto do spowiedzi i do komunii – widocznie wyznaje zasadę że jak ktoś baby nie bije to jej wątroba zgnije
Iwona Kmita
23 kwietnia 2017 — 22:28
Gorzej, że rozgrzeszenie dostaje. To co ma się przejmować. Widać tak trzeba, ksiądz mądry jest i też chłop to wie co robi. Ech, mnie też pięści latają
A.
24 kwietnia 2017 — 05:43
Dramaty bitych kobiet rozgrywają się zapewne codziennie w polskich domach…Eh..Taki smutny, a zarazem ważny temat poruszyłaś Iwono. Mam nadzieję, że coraz więcej kobiet odważy się na ucieczkę z piekła przemocy…Mają do tego prawo. Prawo do normalnego życia.
Pojedyncza
25 kwietnia 2017 — 10:28
Jak facet pije, bije, nie pracuje i tak dalej, to jakoś nam się to wpisuje w obraz patologicznej rodziny i nie budzi specjalnych emocji, a jak się okazuje, że chodzi o kogoś wykształconego, na stanowisku to wszyscy szeroko otwierają oczy: „ale jako to możliwe? taki porządny człowiek”. A tymczasem największe dramaty odbywają się za szczelnie zamkniętymi drzwiami…
kloszard
25 kwietnia 2017 — 13:25
Powinno się wymordować, wysłać do komór gazowych wszystkich którzy w coś wierzą, coś wyznają , kierują się lub łamią jakieś zasady. Zostali by na świecie sami cudowni ludzie a że mający w papierach zamordowanie tysięcy…najważniejsze że nie biją żony. Panie , może zatłuczecie gnoja który bije kogoś dacie mu nauczkę by popamiętał i był przestrogą dla innych a nie wchodzicie w buty takich samych gnojów bijąc na oślep.
kloszard
25 kwietnia 2017 — 13:48
Po chwili przypomniałam sobie jeszcze jedno. Gdzie są panie feministki, gdzie organizacje kobiece gdzie ? Dlaczego nie ma marszów przeciw konkretnemu bandycie, dlaczego nie doprowadzicie faceta by strzelił sobie w łeb tak jak powinien i przestał być zagrożeniem ? Dlaczego tu nie ma czarnych protestów? Bo facet może się bronić a małe dzieci nie ? Buzie na kłódkę jak bydle o nazwisku Kijowski, które ma czelność mieć w dupie własne dzieci i dbałość o ich status finansowy. Nie protestujecie. Kolejny szef KRS…normalnie powinien być zlinczowany za zachowanie wobec swoich dzieci ale nie tutaj nie zająkniecie się ani słowem…
ariadna
26 kwietnia 2017 — 20:39
Jeśli chodzi o panią Karolinę, to szczerze ją podziwiam. Kobiety prominentów mają utrudnioną sytuację. Któż uwierzy kobiecie, która świadczy przeciwko mężowi, jeśli ten zachowuje się wobec ludzi w sposób nie budzący zastrzeżeń, bywa szarmancki i grzeczny?
Słowo przeciw słowu. To nie jest łatwa sytuacja i gdyby nie nagranie…. Nikt by nie uwierzył.
Uwierzyłabyś, czy pomyślała, że mąż podpadł, a kobieta chciała się na nim odegrać….?
iwona
26 kwietnia 2017 — 22:02
Ja też ją podziwiam. Także za to, że miała pomysł i nie bała się go zrealizować. Przecież gdyby się zorientował to nie chcę myśleć co by się mogło stać.
Networkerka
27 kwietnia 2017 — 13:58
Nie słyszałam o tej historii. Co nie zmienia fakt, że to chore. Chorzy ludzie, relacje i polskie prawo…
iwona
27 kwietnia 2017 — 21:23
i jakoś nie zanosi się na zmianę na lepsze…
Maria
27 kwietnia 2017 — 18:56
Zgadzam się z moimi Przedmówcami; w Polsce jest złe prawo. Każda kobieta(każda osoba) powinna znaleźć natychmiastową fachową pomoc jeśli zajdzie taka potrzeba. Na kościół nie ma co liczyć.
iwona
27 kwietnia 2017 — 21:22
Niestety…
Ultra
27 kwietnia 2017 — 21:50
Iwonko, myślę, że blogerzy powinni częściej pokazywać przykłady przemocy, skoro zastraszone i uzależnione nie są w stanie same się obronić.
Zasyłam serdeczności
Iwona
28 kwietnia 2017 — 12:48
Dzięki, że tak myślisz 🙂
Igomama
29 kwietnia 2017 — 22:03
Też poruszyła mnie historia pani Karoliny. Niewiarygodne, ile wycierpiała ta kobieta przez tyle lat. I niewiarygodne, do czego dochodzi w wielu małżeństwach, nawet tych – z pozoru „wzorowych”…
Jestem pełna podziwu dla blogerów, którzy nie stronią od trudnych tematów na swoich. Pozdrawiam:)
Iwona Kmita
29 kwietnia 2017 — 22:17
Dziękuję. I cieszę się, że do mnie wpadłaś. Zapraszam
Anna
30 kwietnia 2017 — 12:08
Iwono, nie mogłaś zobaczyć u mnie swojego komentarza, bo coś dziwnego dzieje się z moim blogiem. Zatwierdzam komentarz, a on znów pojawia się jako niezatwierdzony. Na dodatek po raz drugi każą mi się logować. Jestem wściekła!
Przepraszam Cie, ale to nie moja wina.
Kilka lat temu mieliśmy poważne problemy z blogami Onetu i dlatego ponad połowa z nas zrezygnowała i przeszła na inne portale. Niektórzy porzucili swe blogi i zrezygnowali z ich prowadzenia.
Życzę pogodnej majówki.
iwona
30 kwietnia 2017 — 22:29
Aniu, nie ma sprawy, szkoda nerwów. To pewnie chwilowe kłopoty. Ty również baw się dobrze 🙂
oto ja
1 maja 2017 — 09:01
Po wysłuchaniu nagrania włos się jeży na głowie. Ile takich sytuacji dzieje się za zamkniętymi drzwiami…….. A postępowanie w tych trudnych sprawach mimo, że powinno być na cito, dzieje się jakimś dziwnym tempem.
Pozdrawiam majówkowo 😉
Iwona Kmita
1 maja 2017 — 19:06
To prawda. ja także cie pozdrawiam 🙂
zaniczka
1 maja 2017 — 14:11
Nie dałam rady wysłuchać tego nagrania do końca, tylko lub aż 5 minut.
Nie potrafię zrozumieć co kieruje oprawcą, że zachowuje się w ten sposób. Rani i poniża kobietę, o którą obiecał dbać, szanować i kochać w obliczu Boga.
Iwona Kmita
1 maja 2017 — 19:06
Ja też cała drżałam, gdy tego słuchałam. Ale tez wzbudziło to we mnie gniew. Co do tego człowieka – myślę, że to mały, słaby, zakompleksiony facet, który czuje się mężczyzną tylko wyżywając się na żonie. Gdyby nie jego okrucieństwo, szkoda byłoby o nim wspominać.
m_16Waszek
24 lutego 2018 — 20:21
Iwonko,patrzę na Twą twarz i myślę sobie:”matko jedyna,co za urocza kobietka,idealna do mych marzeń!” Ale cóż..jesteś mężatką.. Jak pech,to pech..
Masz problemy..gdyby było gorzej,to daj mi znać,a rozwiążę..Ło matko jedyna! Co za urocza kobietka! Zacałował bym Ciebie na śmierć! Eeech.marzenia jak ptaki szybują po niebie,kiedy ne pada,a kiedy pada-to ne szybują..Iwonko,powiedz TAK na blogu i się zacznie! Nie bój się,jestem co prawda zwierz dziki,prosto z Afryki,ale wobec tak uroczych kobietek to jestem tylko cichy,przytulny kotek..