Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Dajcie spokój dzieciom

Jestem wściekła tak, jak dawno nie byłam. Dobra zmiana dobrała się do dzieci. I to tych czekających na adopcję.

Po 27 latach pracy przestaje działać Krajowy Ośrodek Adopcyjny TPD, który zajmował się przez te lata adopcją polskich dzieciaków za granicę. Zwykle były to dzieci niepełnosprawne, chore, takie, którymi nie interesowali się polscy kandydaci na rodziców. Wyjazd za granicę dawał im szansę na normalne życie.

Od teraz adopcje zagraniczne mają prowadzić dwa ośrodki katolickie, z których jeden nigdy się nie zajmował się taką działalnością.

Dlaczego?

Takie pytanie dziennikarze zadali vice ministrowi Bartoszowi Marczukowi z Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. „Bo taka jest nasza decyzja” – padła odpowiedź. Doprawdy wyczerpująca, prawda? Na miarę dobrej zmiany, która jak się domyślam, inaczej pojmuje prawa dziecka do rodziny i do szczęścia.
W radiu słyszałam wypowiedź pani minister Rafalskiej bodajże, która dowodziła, że nie wszystkie adoptowane dzieci były niepełnosprawne i że dochodziło do rozdzielania rodzeństw. Szefowa i założycielka Krajowego Ośrodka Adopcyjnego Barbara Passini wyjaśniła, że chodzi prawdopodobnie o siostry adoptowane do USA, gdzie je niestety rozdzielono. Tak się zdarzyło, ale na to nie miało już wpływu polskie Towarzystwo, które jak należy, legalnie przeprowadziło cały proces, a jego jurysdykcja nie działa na terenie USA. Ponadto, takie sprawy należy wyjaśniać, ale na litość – nie likwidować ośrodka, który prawie 30 lat nie robi nic innego tylko adopcje zagraniczne. A może problem jest jednak gdzie indziej? Może chodzi o to, by dzieci trafiały wyłącznie do katolickich rodzin? Bo ważna jest religia, a nie dobro dziecka. Bo ważne jest Ojcze Nasz, a nie żeby ojca mieć?

Dzieciaki adoptowane z pomocą towarzystwa zawsze były chore tyle że nie wszystkie miały orzeczenia o niepełnosprawności. Bo były to np. dzieci z padaczką, dzieci z zespołem poalkoholowym z powodu pijaństwa matki w ciąży, dzieci z innymi chorobami, które nie zyskały określenia: niepełnosprawne.

Dobija mnie bezradność

Tak, czuję się już totalnie bezradna, ale przez to wściekła do granic. Wiele mogę znieść choć z trudem, ale nie zniosę nieszczęścia dzieciaków, które i tak los już unieszczęśliwił. Co można zrobić, żeby ta zmiana na gorsze się wreszcie skończyła?

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén