Niedawno dzieliłam się z Wami przemyśleniami na temat okrucieństwa ludzi w stosunku do zwierząt. Okrucieństwa powiązanego z głupotą i bezmyślnością. Nie trzeba było długo czekać i mamy przykłady nienawiści człowieka wobec człowieka.
Internet kilka dni temu obiegła informacja o tym, jak szanowany profesor Uniwersytetu Warszawskiego został pobity w tramwaju warszawskim bo… rozmawiał po niemiecku ze swoim kolegą z uniwersytetu w Jenie. Napastnikiem był ok. 40-letni mężczyzna, który żądał, by profesor mówił po polsku. Na agresję nie zareagował żaden ze współpasażerów ani motorniczy, który poradził pobitemu, by… zadzwonił na policję z własnego telefonu. Jeszcze nie przestałam myśleć o napadzie na pana profesora, a tu nowa informacja – w metrze młody mężczyzna zaczepia po chamsku dwie Azjatki i nakazuje im wyp… z naszego kraju.
Na stronie internetowej „Polityki” czytam:
„To, co przydarzyło się profesorowi nie jest pojedynczym przypadkiem. Podobnych spraw jest coraz więcej. Niedawno na jednym z przemyskich placów zabaw doszło do incydentu, podczas którego mężczyzna wyprosił z niego 11-latka o ciemniejszym kolorze skóry (…) Wiemy też o kilku innych sytuacjach w komunikacji publicznej, gdy mówiącym nie po polsku pasażerom zwracano uwagę, że „tu jest Polska i należy mówić po polsku”.
Prawdopodobnie takie same osoby oburzają się, gdy w podobny sposób są traktowani Polacy mieszkający za granicą. Czym różnią się nasi strażnicy polskości od tych, którzy biją naszych rodaków? Nam wolno a tamtym nie? Bo my mamy dobre intencje? Bo swoje, jako naród, przeżyliśmy?
Dlaczego w sprawie pobicia profesora nie wypowiada się głośno nikt z rządzących, dlaczego nie mówi się, że „ten pan z tramwaju w ten sposób już nigdy się nie zachowa”? Dlaczego nie jest publicznie potępione każde tego typu zdarzenie i jego sprawcy. Czy czeka się żeby fala agresji rozlała się? Żebyśmy wszyscy się bali to inne „głupoty” typu spór o TK nam nie będą chodzić po głowie? Mam wrażenie, że jest do tego już bardzo blisko i że wielu prawdziwym Polakom się to podoba.
Można oczywiście stwierdzić, że takie sytuacje to huligańskie wybryki i że wszędzie się zdarzają. Ale moim zdaniem tak nie jest. Tego typu epizody są konsekwencją atmosfery, jaka zapanowała w naszym kraju od jakiegoś czasu (niech każdy sam sobie odpowie od kiedy). Atmosfery, która powoduje m.in., że osoby, które kiedyś zajmowały się głównie popijaniem piwa, wszczynaniem burd na ulicach i stadionach nagle poczuły się jedynymi patriotami, poczuły w sobie siłę, która każe im „uczyć” innych, co to znaczy prawdziwy patriotyzm. Atmosfery wskutek której ludzie znający się od lat nie dyskutują tylko skaczą sobie do oczu, bo mają inne zdanie na różne sprawy. Atmosfery, która sprawia, że nawet w niektórych rodzinach bliscy przestają ze sobą rozmawiać, bo nie są w stanie uszanować swoich odmiennych poglądów. Że zrywane są wieloletnie przyjaźnie, że na ulicy „nie poznajemy” sąsiada, kolegi, krewnego. Że gdy grzecznie zwrócimy komuś uwagę słyszymy stek przekleństw (to spotkało moją koleżankę, bo zareagowała, gdy jakiś mężczyzna śmiecił na ulicy).
Co się z nami stało? Gdzie nasza polska gościnność, zaufanie w stosunku do innych. Gdzie nasza radość, poczucie humoru, i przede wszystkim tolerancja i dobre wychowanie. Okopaliśmy się na swoich stanowiskach i nie ma takiej siły, która spowoduje, że zmienimy zdanie. Dlaczego uważamy, że drugi człowiek chce nam zaszkodzić, chce nas skrzywdzić, wykorzystać. Trudno żyć z takim nastawieniem, trudno się cieszyć nowym dniem, trudno pracować i wychowywać dzieci. Siłą rzeczy to co dzieje się w polityce przenosi się do naszych domów, rodzin, do pracy, do środowiska znajomych, przyjaciół.
W jakim świecie będą wkrótce żyły nasze dzieci i wnuki? Zamiast się cieszyć, że mają lepsze warunki niż my, rodzice, że mają możliwość podróżowania, poznawania świata, martwimy się o ich bezpieczeństwo. W kraju i za granicą. Staraliśmy się z mężem wychowywać naszego syna na wrażliwego, uczciwego, prostolinijnegp człowieka. Myślę, że nam się udało, ale teraz to też jest powód do zmartwienia naszego i wielu podobnych nam rodziców, bo w świecie, który na naszych oczach powstaje tacy ludzie będą w niebezpieczeństwie. Bo wspomniane cechy są traktowane jak słabości, a „słabych” trzeba zniszczyć. Liczy się chamstwo i siła fizyczna.
Kiedy zaczynałam pisać bloga deklarowałam, że nie będę zajmować się „politykowaniem”. Dziś złamałam tę obietnicę. Ale po prostu musiałam to z siebie wyrzucić. Bo przecież to nie tylko mój problem, prawda?
Waldemar Pać
16 września 2016 — 12:16
Trudno komentować takie chamskie i prostackie zachowania. Nie akceptuję takich zachowań.
Ewa
16 września 2016 — 15:44
Bardzo mocne słowa, ale też bardzo prawdziwe. Podpisuje się pod tym wszystkimi kończynami, bo wkurzam się strasznie, że Polska postrzegana jest przez pryzmat takich ludzi, przez pryzmat bestialskich wybryków. Szczególnie zgadzam się z Tobą w kwestii braku odpowiedzi rzadzacych. Czemu nikt głośno nie potępi takiego zachowania? Czyżby istniało ciche przyzwolenie?!
Iwona Kmita
16 września 2016 — 18:24
Strach pomyśleć, ale tak to wygląda jakby chciano nas tu skłócić. Dlatego uważam, że powinniśmy reagować, pokazywać ze jesteśmy przeciw, że nie poddamy się manipulacjom.
Ewa
16 września 2016 — 16:15
Próbuję się zdystansować od polityki, bo czuję przesyt 🙂
Szkolne inspiracje
16 września 2016 — 18:03
Mam nadzieję, że to pojedyncze przypadki takiego zachowania. Nie wyobrażam sobie takiej nietolerancji na co dzień. 🙁
Iwona Kmita
16 września 2016 — 18:27
Ja też sobie obiecywałam nie włączać się w politykę. Ale przyszedł ten moment, kiedy coś we mnie pękło i musiałam zareagować tym postem. Lepiej się z tym czuję.
Werka tu i tam
18 września 2016 — 00:11
Szczerze mówiąc przeraża mnie to co się dzieje w Polsce. Sama mieszkam zagranicą – w Szwajcarii i muszę stwierdzić, że jest tu totalna mieszanina narodowości. Nigdy nie spotkałam się z nieprzyjemnościami z tego powodu, że jestem Polką, a przecież mogłabym… Zupełnie nie rozumiem takiego zachowania. Najgorsze jest to, że Ci co najgłośniej krzyczą „Polska dla Polaków” są oburzeni, że np. w Wielkiej Brytanii nas nie chcą. Dobrze, że są jeszcze normalne jednostki wśród nas i oby były większością 😉
Iwona Kmita
18 września 2016 — 09:51
Bo to jest właśnie zaślepienie, nietolerancja a często i nienawiść. Mnie też zastanawia dlaczego przypadki agresji są najczęściej na Wyspach, a już szczególnie w Anglii. Czy to że tak głośno włączyły się w to rząd i polityka nie jest tu decydujące. W tej chwili to wyglada jak wet za wet. Takie sprawy powinno sie załatwiać bez udziału kamer.
inu
18 września 2016 — 10:27
Niestety tak nie dzieje się tylko w Polsce.Czasem zapominamy, że inny nie znaczy gorszy, przecież każdy ma prawo do życia i do mówienia w jego jezyku, każdemu powinno się pomóc jeśli upadnie na naszych oczach
Iwona Kmita
18 września 2016 — 15:24
Święte słowa, dziękuję
Miłka
18 września 2016 — 12:17
To jest przerażające. Nie potrafię zrozumieć takich zachowań 🙁
Ula z prostoofinansach
18 września 2016 — 15:28
Bardzo dobry tekst. Mnie bulwersuje złe traktowanie zwierząt. Ale nawet przez myśl mi nie przeszłoby żeby źle traktować drugiego człowieka. I to za co??? Za inny kolor skóry? Inny język. W bardzo dziwnym kierunku zmierzamy. Zamiast normalności, dzieją się w naszym kraju i Europie strasznie, zupełnie nie wyobrażalne rzeczy. I niech mi jeszcze ktoś powie, że to w imię religii…. Ponoć jesteśmy krajem katolickim. Masz rację, za dużo w mediach i polityce tematów zastępczych….
Iwona Kmita
18 września 2016 — 16:00
Jestem zbudowana, że wszyscy komentujący ten wpis mają takie samo zdanie jak ja. Dziękuję Ula za dobre słowo o tym tekście.
Sygin
25 września 2016 — 20:11
Bardzo dobrze, że takie teksty się pojawiają. Też nie lubię politykowania, ale tak sobie myślę – może sytuacja, którą teraz mamy wynika właśnie z tego, że wielu otwartych na świat, dobrych ludzi zbyt często odwracało się od polityki. I teraz rządzą nami ludzie, którzy milczą kiedy takie rzeczy się dzieją – na placach zabaw, w tramwajach i na ulicach. Im uporczywiej milczą politycy – tym głośniej musimy krzyczeć.
Iwona Kmita
25 września 2016 — 20:28
Własnie, w którymś momencie trzeba zareagować i się włączyć. Dla mnie to był ten moment.
slowl
25 września 2016 — 20:24
Przez lata konsekwentnie trzymałam się z daleka od polityki. Ale w chwili, gdy polityka wyszła na ulice, wchodzi nam do domów, do łóżek nawet – nie da się już dalej dystansować.
To jest przerażające, że ludzie, którzy do tej pory stanowili społeczny margines, nagle poczuli, że partia rządząca mówi ich głosem, więc i oni nie muszą się już hamować…
Iwona Kmita
25 września 2016 — 20:29
Czuję tak samo jak ty. Nigdy nie byłam aktywna politycznie, ale teraz mnie nosi, czuję, że trzeba zabrać głos.
Homoturisticus
25 września 2016 — 22:25
To problem nas wszystkich. Włos się na głowie jeży, kiedy słyszę te wszystkie doniesienia. Co z nami jest nie tak? Czemu nagle teraz okazuje się,że problem jest poważny i coraz częstszy? Boję się myśleć, co będzie dalej.
jotka
1 października 2016 — 07:47
Nie można zamykać oczu na tzw. pojedyncze incydenty, bo one szybko wymkną sie spod kontroli i obudzimy sie zdziwieni. Przerażają mnie ostatnie wypowiedzi pana Błaszczaka, który przyznaje prawo do obchodów na ulicach jednym- tym bardziej hałaśliwym, a innym każe siedzieć w domu, bo „na pewno będą szukać zaczepki” – czy ten pan słyszał sam siebie?
iwona
1 października 2016 — 11:11
Wiesz Joasiu, że mnie przerażają wypowiedzi wielu innych panów. Ostatnio zwłaszcza tych, którzy wypowiadają się w imieniu kobiet. Tak jakbyśmy nie miały rozumu i mowy.
oto ja
3 października 2016 — 02:19
Świetny tekst. Napisałaś w nim chyba wszystko. Chce mi się tylko jeszcze zapytać – quo vadis Polsko?
Pozdrawiam ?
Iwona Kmita
3 października 2016 — 08:31
Bardzo dziękuję
Iwona Zmyślona
9 listopada 2016 — 04:56
To o czym napisałaś, to nie politykowanie, tylko sprawy społeczne. Masz rację, że agresja wobec innych nacji, ludzi o odmiennych poglądach wzrosła wraz z nastaniem nowej władzy, ale ona przeminie a problem pozostanie, bo przez najbliższe lata 11-12 letnie dzieci staną się nastolatkami, którzy napompowani nienawiścią, będą ją podsycać i wejdą z nią w dorosłe życie. Człowieka, który znieważył innego w środkach komunikacji, ojca który pobił dwumiesięczne bezbronne dziecko i wszystkie takie przykłady nie tylko powinny być nagłaśniane ale portret sprawcy pokazywany w telewizji, bo wobec takich ludzi nie powinna obowiązywać ochrona danych osobowych. Jak to napisał autor bloga „Refleksje po 60-tce” „prawdziwi patrioci” dawniej skrywali twarz pod kominiarką, dzisiaj hardo podnoszą głowę w marszu. Strach pomyśleć jak wielka będzie ich wrogość wobec inaczej myślących, gdy ich minie i znów oblicze skryją za „czarną maską”, uważając się za pokrzywdzonych.
Seeker
16 września 2017 — 21:12
Słyszałam o pobiciu tego profesora od mojego taty, który śledzi wiadomości z Polski. Niestety, ja o Polakach nigdy nie myślałam, jak o gościnnych i ufnych ludziach, ale może po prostu już dorastałam w tych ksenofobicznych zmianach.
Nie tylko o takich skrajnie nietolerancyjnych zachowaniach wobec obcokrajowców słyszę z Polski, ale widzę na codzień za granicą. Tutaj http://tumblemind.blog.pl/2017/05/04/polacy-w-uk/ pisałam o tym, jak Polacy na emigracji traktują nawet siebie nawzajem, a co dopiero innych imigrantów… Jest mi dosłownie wstyd.