Iwona Kmita

Matka, żona, redaktorka.

Alergia na pogodę

Alergikiem jestem od dzieciństwa, ale dopiero teraz uwierzyłam, że jestem też uczulona na pogodę.

Jestem meteoropatką. Dziś nie mam co do tego żadnych wątpliwości, choć jeszcze kilka lat temu byłam wobec tego określenia bardzo sceptyczna. Ilekroć mama, chora na migotanie przedsionków twierdziła, że źle się czuje, bo ciśnienie szaleje – nie wierzyłam. Jednak z wiekiem i ja ewidentnie zaczęłam silniej reagować na zmiany pogody. W pewnym sensie ta „diagnoza” wywołała ulgę, bo mogłam wykluczyć kilka innych opcji, np. że jestem hipochondryczką, że jestem leniwa, że popadam w depresję. Tymczasem ja tylko (dla mnie to aż) źle znoszę zmiany w pogodzie. Zwłaszcza jesienią i zimą. Ten post piszę na koniec tygodnia, w którym mieliśmy istne szaleństwo za oknem: wiatry, zawieje, deszcz ze śniegiem, śnieg i przede wszystkim gwałtowne zmiany ciśnienia. Czułam się fatalnie.

Jak cierpieć, to nie indywidualnie…

…a nawet nie we dwóch, jak sugerowali Starsi Panowie. Pociesza mnie więc trochę, że jestem w zacnym i sporym towarzystwie. Jest nas już ok. 50 procent w społeczeństwie, niektórzy uważają nawet, że 70. Przeważają kobiety po pięćdziesiątce, chociaż i mężczyzn ostatnio przybywa. Dlaczego cierpimy częściej? Jak wiele naszych dolegliwości jest to związane z wahaniami w poziomie hormonów. Najwięcej meteoropatek jest wśród pań w okresie menopauzy i starszych. Na czym właściwie ta meteoropatia polega? Na tym, że nadchodzące zmiany w pogodzie psują nam samopoczucie i wywołują wiele fizycznych dolegliwości. Ja mam wtedy kiepski nastrój, jestem rozdrażniona, smutna, zniechęcona. Trudno mi się dłużej skoncentrować na jednym zajęciu, szybko czuję się zmęczona i senna. Boli mnie głowa (albo nieprzyjemnie ćmi przez kilka dni i nie pomaga na to tabletka), do tego nasila mi się arytmia. Serce kołacze, bije szybko i mocno, dławi w gardle.
Meteoropatia może też objawiać się bezsennością (albo sennością), bólami mięśni i stawów (zwłaszcza po kontuzji), także bólami reumatycznymi. Bolą blizny po starych ranach, zatoki, nawet zęby. Pogoda może pogarszać stan astmatyków i osób z chorym sercem, zwłaszcza z chorobą niedokrwienną.

Pogoda, ale jaka?

* Najdokładniej jest zbadany wpływ ciśnienia atmosferycznego na nasze samopoczucie. Chodzi o jego gwałtowne zmiany, powyżej 8 hPa na dobę. Szczególnie mocno odczuwamy spadki na barometrze. Statystyki wykazują, że w takie dni więcej jest zawałów serca i przypadków migotania przedsionków. To dlatego, że przy niskim ciśnieniu atmosferycznym tlen z większym trudem przenika przez pęcherzyki płucne do krwi. Musimy głębiej oddychać, aby uzupełnić jego niedobór, a serce musi wydajniej pracować, jest więc bardziej obciążone.
* Nadejście frontu chłodnego zaognia zmiany zapalne stawów i kości (odwrotnie – front ciepły przy niżowej pogodzie łagodzi dolegliwości reumatyczne).
* Kolejnym winowajcą jest porywisty, silny wiatr, który wywołuje u wielu osób agresję, rozdrażnienie i irytację (ja też tak mam). W niektórych krajach niegdyś stosowano w sądach okoliczności łagodzące, gdy przestępstwa  dokonano w czasie wietrznej aury (np. w Szwajcarii, Niemczech, państwach basenu Morza Śródziemnego). Wiatry są nie tylko nieprzyjemne i uciążliwe, ale też jonizują powietrze. Źle działają przede wszystkim podmuchy niosące jony dodatnie (np. sirocco na Półwyspie Apenińskim, mistral na południu Francji, wiatr fenowy wiejący z gór w doliny – taki jest nasz halny w Tatrach). Gdy powietrze jest dodatnio zjonizowane, osobom skłonnym do depresji pogarsza się nastrój, stajemy się nerwowi, poirytowani, mamy bóle głowy, więcej jest wtedy wypadków samochodowych i prób samobójczych. Jony ujemne (wytwarzają je np. drzewa iglaste) odwrotnie – wpływają przeważnie pozytywnie na nasz nastrój.

Cywilizacja nas niszczy

Wszystko pięknie, tylko skąd te nasze słabości. Jakoś dawniej nie słyszało się o chorobach z powodu pogody. To prawda, tylko dawniej żyliśmy inaczej: w czyściejszym środowisku, dużo czasu spędzaliśmy na powietrzu i w ruchu, żyliśmy od wschodu do zachodu słońca. Słowem – bardziej higienicznie. Slow lub hygge, jak się ostatnio zwykło mówić. To tłumaczy dlaczego meteoropatami są częściej mieszkańcy miast (podobnie jest z alergikami).
Czy możemy sobie pomóc? Odpowiadając na to pytanie, musiałabym znowu pisać o zasadach dobrego życia, o aktywności fizycznej, zdrowym odżywianiu, odpowiedniej ilości snu, itd, itp. Wszyscy to znamy. Można popijać zioła typu melisa, śledzić prognozy pogody i próbować wcześniej tak planować dzień, żeby w trudniejszym okresie mieć mniej obowiązków, więcej możliwości relaksu. Tylko to rzadko jest możliwe w naszym pędzącym gdzieś życiu. Czyli co, trzeba to polubić?
Czy wierzycie w meteoropatię? Czy jesteście meteoropatami? Jak sobie radzicie z dolegliwościami?

« »

Copyrights by Iwona Kmita. Theme by Piotr Kmita - UI/UX Designer Warszawa based on theme by Anders Norén