Kilka razy dostałam taki prezent i niestety nie był trafiony. Skorzystała na tym moja mama, której akurat się spodobał. Czy zatem warto kupować perfumy w prezencie? Jak to zrobić, żeby trafić w gust obdarowanego?
Pomyślałam, że w okresie przedświątecznym to dobry temat. Upewniło mnie w tym i to, że mój poprzedni wpis o zapachach (Wszędzie pachnie) wzbudził spore zainteresowanie, chętnie i interesująco komentowaliście.
Perfumy, wody toaletowe to kosmetyki bardzo osobiste. Nie wystarczy iść do drogerii, wybrać kosmetyk, który naszym zdaniem ładnie pachnie. Zapach jest jak druga skóra, unosi się wokół, wnika w ubranie, we włosy. Dlatego musi do nas pasować, do wieku, charakteru, trybu życia, sposobu ubierania się i do okoliczności, w których zostanie użyty. Inny „nosimy” do pracy, innym spryskujemy się przed wieczornym wyjściem.
Dlatego raczej nie kupuję perfum w prezencie, a już nigdy osobie, której dobrze nie znam. I wam radzę to samo. Oprócz tego, że jest mało prawdopodobne, że trafimy w jej gust, może też potraktować to jako aluzję, np. odnośnie zapachu, którym pachniała do tej pory.
Wybór kosmetyku dla kogoś bliskiego także nie jest prosty, ale są sposoby żeby to ułatwić.
1. Wybieraj perfumy tylko dla osoby, której charakter, zwyczaje i upodobania, także zapachowe, są ci znane. Mąż może sprawić taki prezent żonie, partner partnerce, córka mamie, siostra siostrze itd.
2. Nie sil się na oryginalność, kup kosmetyk, który ta osoba używa od dłuższego czasu, albo używała niedawno. Warto dyskretnie pomyszkować na jej półce w łazience, obejrzeć, co stoi na toaletce, jaki zapach nosi w torebce. Można też wybrać jakiś kosmetyk z tej samej linii, np. dezodorant, perfumowany balsam do ciała, wodę po goleniu, bo na pewno aromat nie będzie się kłócił z perfumami. W obu przypadkach nie ma ryzyka, bo jeśli nawet obdarowany ma jeszcze perfumy, na pewno się ucieszy z buteleczki na zapas, z ciekawością wypróbuje też inny kosmetyk z tej serii.
3. Zachowaj paragon zakupu, upewnij się u sprzedawcy, czy w razie wpadki możesz wymienić kosmetyk na inny (oczywiście pod warunkiem, że nie zostanie rozpakowany). Może się bowiem okazać, że nasz obdarowany nie stosuje balsamów zapachowych, ale np. dezodorant chętnie wypróbuje.
4. Dobrym wyjściem w przypadku perfum i innych kosmetyków pachnących jest sprezentowanie karty podarunkowej z drogerii. Bardzo wiele sklepów oferuje takie rozwiązania. Pamiętaj jednak, by kwota oznaczona na karcie odpowiadała cenom kosmetyków, których używa obdarowana nią osoba.
5. Nie ulegaj reklamom, które zwłaszcza w okresie przedświątecznym, są wyjątkowo natrętne. Nie ma co wierzyć, że określony zapach jest uniwersalny i spodoba się każdej kobiecie czy mężczyźnie. Nie ma takich zapachów, tak jak nie ma ludzi o identycznych upodobaniach.
6. Nie wybieraj na prezent tzw. pewniaków, czyli zapachów kultowych, jak np. chanelowska Nr 5. To, że zapach jest kultowy nie daje żadnej gwarancji, że będzie trafiony – nawet, jeśli przekonuje nas do tego sprzedawca.
7. Traktuj z rezerwą rady sprzedawców perfum. Owszem, gdy kupujemy dla siebie podpowiedzi ekspedientki mogą się przydać, bo spośród jej propozycji wybierzemy to, co nam odpowiada. Ale skoro my nie wiemy, jakim zapachem obdarować bliskiego to skąd ma to wiedzieć sprzedawczyni. Nawet jeśli nas odpyta o jego sposób życia, wiek, pracę itp. A odpyta, gdy jest dobrze przeszkolona.
8. Nie próbuj fachu perfumiarza i nie kupuj komuś perfum w coraz liczniej pojawiających się salonach, w których samodzielnie komponuje się zapachy, tzw. spersonalizowane. Owszem, pracownik będzie ci się starał pomóc, poprosi o opisanie osoby, dla której mają być perfumy, podsunie stosowne próbki, sam coś zasugeruje. Ale pomyśl – nie masz odwagi kupić komuś gotowych perfum w drogerii, a chcesz je sam „wyprodukować”?
Nie zdecydowałabym się też na sprezentowanie karty podarunkowej do wykorzystania w takim sklepie. Stworzenie kosmetyku, nawet dla siebie, to nie jest zadanie dla amatorów. Moja znajoma dostała taki prezent od syna i „poległa” na tym eksperymencie. A interesuje się zapachami i ich działaniem i wydawało się, że razem ze sklepowym ekspertem dadzą radę. Tymczasem skomponowali zapach, który pasował raczej dla mężczyzny i ostatecznie prezent trafił do jej męża. Jakoś nie bardzo ufam doświadczeniu osób, które w takich miejscach pracują, doradzają, pomagają klientom.
9. Na koniec coś, o czym na pewno wiecie, ale dla porządku piszę: nie kupujcie kosmetyków w niepewnych miejscach. Żadnych podróbek – nawet, jeśli wydaje się, że pachnie identycznie, jak zapach, którego poszukujecie. Najmniejszym problemem będzie, gdy okaże się kompletnie nietrwały, albo, gdy po chwili całkiem zmieni aromat. Gorzej, gdy zaszkodzi skórze lub uczuli. A może się tak zdarzyć.
Mam nadzieję, że moje rady wam się przydadzą. Jeśli macie inne, śmiało piszcie. Jestem bardzo ciekawa.
Anna M.
15 grudnia 2016 — 12:12
A ja uwielbiam dostawać perfumy: każde! No może nie podróbki i nie te za trzy pięćdziesiąt… Najchętniej bym dostała te kultowe, czyli nowy Chanel 5, ale jakoś nie ma chętnych, bo za drogie. Ale tak serio: cieszę się z każdego nowego zapachu, bo po pierwsze – mogę go na sobie wypróbować, a po drugie – widzę wtedy, jak mnie”perfumowo” odbierają inni. Sprawdziłam. Na mnie to działa.
Iwona
15 grudnia 2016 — 13:45
Ale nie powiesz mi chyba, że za każdym razem zapach ci się spodobał? Poza tym, zależy od kogo dostajesz perfumy. Jeśli od twoich synów to na pewno dobrze cię znają i potrafią dobrze wybrać.
Anna M.
15 grudnia 2016 — 18:52
Wszystkie mi się podobały, widocznie darczyńcy mnie znają! Mnie, bardziej, jedne zostawiam na lato, inne na zimę.
L.B.
15 grudnia 2016 — 14:40
Świetne rady. Choć ja rzadko kupuję nikomu perfum w prezencie, bo właśnie ze względu na to, że każda skóra jest inna i każdy ma swój gust, mi się może podobać, innym nie, choć gdzieś tam staram się też właśnie podpatrzeć i sama w sumie dostałam w prezencie raz czy dwa perfumy i one niekoniecznie mi odpowiadały. Z drugiej strony koleżanka mi kiedyś mówiła, że ona ze swoim chłopakiem kupują sobie perfumy nawzajem każdego roku w jakieś tam święto, nie pamiętam, ale to wiadomo, że jak się stale tych samych używa to się wie i jeśli się mieszka ze sobą. A są przecież osoby, które nie są przywiązane do jednego zapachu.
Iwona
15 grudnia 2016 — 14:57
No tak, jeśli razem mieszkają – ale gdyby tak chcieli sobie zrobić niespodziankę to nie wiem, czy udałoby im się trafić w gust. My z mężem czasem sobie kupujemy, ale po prostu idziemy razem i sobie wybieramy, on sobie, ja sobie. To nawet fajne, bo wącham jego skórę na przegubie i mówię: o nie, tak nie będziesz pachniał. Albo odwrotnie 🙂
Ania in progress
15 grudnia 2016 — 14:44
dobre wskazówki 🙂 zdecydowanie nie kupuje zapachów nikomu oprócz najbliższych mi osób.
Ewelina
15 grudnia 2016 — 14:49
i dlatego właśnie staram się nie dawać w prezencie perfum. Trudno stwierdzić, jaki zapach będzie się komuś podobać. O ile męskie są faktycznie dość uniwersalne, tak perfumy dla kobiet to istny misz- owocowe, kwiatowe, piżmowe. Sama się gubię. Masz rację- niektóre kultowe zapachy w ogóle nie muszą się podobać. Sama jestem tego przykładem- wspomniana Chanel no5 dla mnie nie pachnie w ogóle ładnie…
Pozdrawiam
Ewelina
15 grudnia 2016 — 15:37
Kiedyś w ramach prezentu, działałam ostrożnie i kupowałam fiolkę perfum, dokładnie taką samą, jakiej ktoś używał. Praktycznie i bezpiecznie. Dzisiaj, karta podarunkowa mnie ratuje. Elegancko zapakowana – zawsze wywołuje uśmiech na twarzy. Mamy wtedy dowolność. Uwielbiam karty podarunkowe!
Jaga
15 grudnia 2016 — 16:42
Nigdy nie odważyła bym się kupić komuś perfum. No chyba, że wiem, że przyjaciółka używa Eternity Calvina Kleina czy siostra Lancome Tresor więc wiem, że nie strzelę jak łysy grzywką o kant kuli 🙂 .. Tym bardziej, że na każdej skórze perfumy pachną inaczej
Iwona Kmita
15 grudnia 2016 — 17:02
O właśnie, to ostatnie zdanie – w tym jest największy problem. Perfumy nietrafione, które ja dostałam były od teściowej i rzeczywiście pachniały, moim zdaniem, jak dla starszej pani. Może na sobie zapach sprawdzała? Ale oczywiście nie wie, że zmieniły właściciela 🙂
Jaga
15 grudnia 2016 — 17:47
🙂 teściowe to mają do siebie….. Eternity mojej przyjaciółki na mnie śmierdzi jak tandetna woda konwaliowa lub liliowa z dawnego kiosku Ruchu 🙂 czy sklepu społemowskiego…..
Dorota
15 grudnia 2016 — 19:13
łysy grzywką o kant kuli – piękne, kradnę 🙂
jotka
15 grudnia 2016 — 16:49
Punkt 6 bardzo celny, dostałam kiedyś(na szczęście maleńki) flakonik Chanel i wcale mi się nie podobał, może dziwna jestem.
Perfumy trudno jest dopasować sobie samej, a co dopiero komuś.
Dla mnie największym minusem jest istnienie podróbek na rynku, ostatnio też wykryto jakąś podejrzaną rozlewnię…
Kupiłam parę lat temu wodę perfumowaną w znanej drogerii i chyba źle trafiłam, bo zapach bardzo krótko się trzymał…
Faktyczne, perfumy w prezencie to ryzykowny pomysł…
Iwona Kmita
15 grudnia 2016 — 17:08
Ja kiedyś przed laty dostałam 5th Avenue Elizabeth Arden i też się nie zachwyciłam i ich nie polubiłam. Koreczek ładnie pachniał, ale gdy się spryskałam to zapach mi przeszkadzał. Widocznie nie są na moją skórę.
Bet
15 grudnia 2016 — 18:38
Jak to „nie ulegaj reklamie”? Ja uległam Twojej reklamie Larendogry:)))
Iwona Kmita
15 grudnia 2016 — 19:41
Oj tam, oj tam. U mnie to była zachęta, poparta namacalnie przeze mnie samą. Jak ktoś bliski ci radzi to nie reklama, prawda? A ja już ciut bliska jestem 🙂
Bet
15 grudnia 2016 — 22:00
Całkiem bliska, bez ciuta:))
Dorota
15 grudnia 2016 — 19:11
Tylko nie Chanel nr 5! Słodkie, pudrowe do bólu! Bon prezentowy – bardzo dobry pomysł – jestem za!
maradag
15 grudnia 2016 — 19:21
Dobre rady :-). I nasunęła mi idea prezentu gwiazdkowego 🙂 i to wcale nie perfumowa…. takie skojarzenie. Dzięki 🙂
Iwona Kmita
15 grudnia 2016 — 19:42
Fajnie, że na coś te poradki się przydały 🙂
Anna
16 grudnia 2016 — 00:19
Ja też, jak niektóre przedmówczynie, nie ośmieliłabym się „uszczęśliwić ” kogoś perfumami – dla siebie kupuję zawsze sama, ewentualnie wspólnie z mężem. Bon podarunkowy to niby dobra opcja, ale ja ich nie lubię – są takie nieosobiste…
Iwona
16 grudnia 2016 — 00:52
Powiedziałabym nawet, że to pójście na łatwiznę. Ale ostatecznie lepsze to niż kupienie „po uważaniu”, byle ładne, modne i nie tanie.
Tessa
16 grudnia 2016 — 00:39
Z tą Chanelką to dziwna sprawa. Zawsze byłam ich ciekawa. Gdy córka dostała w prezencie doszłam do wniosku, że trochę przereklamowane. Ale ona zachwycona. Ona też chciała się pozbyć innego prezentu, Euphorii Gold od CK. Nie podobał jej się ten zapach. Z radością przygarnęłam, może nie zachwyca mnie od razu gdy mam nos przy korku, ale gdy „poleży” na mojej skórze i ubraniu, nabiera innego wymiaru.
Generalnie uważam, że perfumy na prezent się nie nadają, bo to zbyt osobista sprawa. No chyba, że wprost zapytamy jaki zapach wchodzi w grę.
Iwona
16 grudnia 2016 — 00:56
Tylko że jak zapytamy, to nie ma frajdy z niespodzianki. A mnie najbardziej cieszy rozpakowywanie i zaskoczenie. Fajnie, że do mnie zajrzałaś, zapraszam częściej.
Królowa Karo
16 grudnia 2016 — 02:49
Myślę, że jeden z powyższych punktów jest kluczowy. W przypadku kosmetyków zawsze najlepiej jest podarować bon upominkowy i dać możliwość wyboru obdarowanemu. Coraz więcej sklepów ma taką możliwość i ja chętnie z nich korzystam.
Iwona
16 grudnia 2016 — 11:22
Kilka osób w tej rozmowie stwierdziło, że bon jest taki nieosobisty i w sumie oznacza pójście na łatwiznę. Ale lepiej już dostać bon niż nietrafiony zapach
Anna
16 grudnia 2016 — 14:57
Bardzo lubię dobre perfumy i nie wyszłabym z domu bez poperfumowania sobie dłoni. Moi bliscy znają mój gust, właśnie od syna dostałam niedawno krytykowany przez Ciebie Chanel nr 5, bo kiedyś miałam próbki i nosiłam je w torebce. Zresztą zawsze mam w torebce jakąś miniaturkę perfum.
Gdy na powitanie ściskam się z kimś bliskim, zawsze pytam, jakich perfum używa i to jest taki mój mały podstęp.
Serdecznie pozdrawiam.
Iwona
16 grudnia 2016 — 15:45
Małe sprostowanie – to jedna z komentatorek się nie zachwyca Nr 5, ja dałam jako przykład perfum kultowych, a sama ich nie używałam.
Masz dobry sposób z tym odpytaniem o perfumy, tylko czy to czasem nie wprowadza w zakłopotanie? Że np. dziwnie ci ktoś pachnie?
Anna
17 grudnia 2016 — 13:55
Do tej pory nikt nie był zakłopotany, bo zawsze twierdzę, że zapach bardzo mi się podoba i przeważnie jest to prawdą.
W tej chwili na przemian perfumuję się perfumami Euforia i Chanel, bo to są moje zapachy. Nie przepadam za zapachem kwiatów.
Aha, wiele lat temu byłam w Muzeum Perfum w Paryżu, po zwiedzeniu można było kupić niewielkie buteleczki firmowych perfum, na których nie było naklejek z nazwą. Próbowałam wywąchać jakiś ładny zapach, ale po trzeciej buteleczce straciłam węch;).
Miłego weekendu.
Iwona Kmita
17 grudnia 2016 — 19:10
Podobno 3 to właśnie maksymalna liczba zapachów, które jesteśmy w stanie ocenić, na przykład, wybierając perfumy dla siebie. Potem już wszystkie zapachy się mieszają
alElla
16 grudnia 2016 — 14:57
Klik dobry:)
Moim zdaniem, lepiej w ogóle kosmetykami nie obdarowywać. Bardzo trudno jest wybrać właściwe. Zalegają potem w łazience i lądują z czasem na śmietniku. Przynajmniej u mnie, a wcale nie jestem wymagająca.
A perfumy? Czy to nie jest zbyt drogi prezent? Taki przecież zobowiązuje i wprawia obdarowanego w zakłopotanie.
Pozdrawiam serdecznie.
Iwona
16 grudnia 2016 — 15:53
Wszystko zależy od budżetu, dla niektórych pewnie za drogi prezent, dla innych – ok. Myślę, że jeśli ma być ofiarowany komuś bliskiemu, to wiadomo jaką kwotą można operować, żeby kogoś nie zaskoczyć.
Natomiast zgadzam się, że lepiej ludzi nie obdarowywać kosmetykami, choć z innego niż ty powodu – moim zdaniem to jest najprostsza rzecz, jaką można dziś kupić – od razu wiadomo, że ofiarodawca się nie napracował, nie przyłożył, żeby sprawić przyjemność.
Andrzej Rawicz (Anzai)
17 grudnia 2016 — 09:22
Pewnie się narażę, ale z żoną eksperymentujemy z zapachami w taki sposób, że kosmetyki wybieramy sobie nawzajem – o ile nie ma jakichś specjalnych przeciwwskazań, np. alergicznych. Używamy kosmetyków najlepszych marek (nazwy celowo nie podaję, aby nie być posądzonym o reklamę), ale stosujemy je w minimalnych ilościach. W ogóle nie rozumiem dlaczego ludzie są tak egoistyczni i przy wyborze kierują się tylko swoją oceną, a nie np. tych z którymi przebywają, współpracują, itd., …?
Pozdrawiam.
Iwona Kmita
17 grudnia 2016 — 11:23
Ja z mężem też sobie wybieramy zapachy, jednak zazwyczaj na zakupy wybieramy się razem i po po prostu wzajemnie sprawdzamy, wąchamy, co nam się „podoba” na sobie i kupujemy. Nie bardzo zrozumiałam o co ci chodzi z tym egoizmem – czy o to, że myślimy, czy nam się zapach podoba a nie o innych? Jeśli tak – to jednak najważniejsze wydaje mi się, żebym ja i moi najbliżsi lubili jak pachniemy i tym się kieruję. Co do szerokiego otoczenia – byle nie było czuć czegoś „pachnącego inaczej”. Iwona Zmyślona wolałaby pewnie, żebym napisała „żeby inni się chociaż się myli regularnie”. Pozdrowienie ślę 🙂
Andrzej Rawicz (Anzai)
17 grudnia 2016 — 11:38
IwonaZmyślona ma absolutną rację, ja też wolę naturalny zapach kobiety po wyściu z wanny, z ewentualnym mikroskopijnym dodatkiem niezbędnych kosmetyków.
A egoizm? Wg mnie to nie tylko przejawy fizycznego, czy werbalnego zachowania, ale także z drugiej strony właśnie te zapachy w nadmiarze rozsiewane wokół, to także zbyt głośne rozmowy (również telefoniczne) w publicznych miejscach, a może nawet zbyt agresywne kreowanie własnej osobowości. Ale to już zupełnie odrębny temat.
PS. O tym już kiedyś pisałem, ale nadmienię, bo to fajny i pasujący wątek. Otóż nasze pachnące, choć nietrafione prezenty bezwzględnie wykorzystujemy do końca. Żona np. uwielbia moimi Old Space’ami (które nagminnie dostaję w pracy na gwiazdkę) „nawaniać” swoje buty, i tapicerkę w samochodzie – przyznaję efekt niezły. Kremy także wykorzystujemy do nacierania ubrania ze skóry.
Iwona Kmita
17 grudnia 2016 — 19:05
Fajny pomysł z tym wykorzystywaniem nietrafionych pachnących prezentów. Wypróbuję 🙂
Iwona Zmyślona
18 grudnia 2016 — 10:05
Jak się kiedyś mawiało „woda i mydło, najlepsze pachnidło”, dlatego ja nie kupuję kosmetyków nawet najbliższym. Sama nie używam ani perfum ani wód, więc nie miałabym odwagi kupować ich innej osobie. Twoje rady mogą być jednak pomocne dla tych, którzy w tym względzie są odważniejsze. Pozdrawiam.
Gaja
18 grudnia 2016 — 18:39
Zgodzę sie z Twoimi radami. Odnośnie ostatniego punktu o podróbkach – dobrym wyznacznikiem może być cena. Kiedyś chciałam oszczędzić i kupiłam – jak zepewniał sprzedawca – oryginalne, ofoliowane Chanel Mademoiselle i bardzo się rozczarowałam, bo okazało się, że mimo pozorów, że wszystko OK, to zapach miał zero trwałości. Oryginalne perfumy nigdy nie mogą być zbyt tanie.
Iwona Kmita
18 grudnia 2016 — 21:34
To prawda, pewnie wiele z nas kiedyś miało podobną przygodę, jak ty.
ariadna
19 grudnia 2016 — 13:08
Powiem szczerze, że nawet jeśli zamawiam perfumy dla męża, to musi mi on dokładnie określić, jaki chce zapach i z jakiej firmy.
Dlatego nie ryzykowałabym zakupu perfum dla innych osób, chyba że określą idealnie czego pragną 😉
Zdrowych wesołych Świąt, Iwonko 🙂
Iwona Kmita
19 grudnia 2016 — 16:38
Dziękuję bardzo. Samych wspaniałości dla Ciebie 🙂
Pojedyncza
19 grudnia 2016 — 13:28
Myślę, że w poście zostały zebrane wszystkie najważniejsze rady. 🙂 Sama uwielbiam dostawać perfumy, ale niestety często są to nietrafione wybory… Zwykle więc też unikam robienia takich prezentów – w tym roku będzie wyjątek, ale… obdarowana osoba szukała konkretnego zapachu pewnej marki i nigdzie nie mogła znaleźć, a mnie udało się go zamówić – więc to trochę inny przypadek. 😉
Iwona Kmita
19 grudnia 2016 — 16:43
To miałaś szczęście, będzie fajna niespodzianka. Pozdrawiam 🙂
Cracker
23 grudnia 2016 — 16:01
Prezenty przysparzają mi zawsze bólu głowy. Jestem dosyć wymagającym odbiorcą i jednocześnie żadnym autorytetem w dobraniu idealnego prezentu (czyt. dopasowanego do preferencji drugiej osoby na tyle, by ta wydała z siebie pełne zachwytu „wow”). Za to potrafię dobrać odpowiednie życzenia dla danej osoby – tym siebie pocieszam 😉
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt!
PS. A radę, by zachowywać paragony muszę zapamiętać po wsze czasy. Tak profilaktycznie 😉
Iwona Kmita
23 grudnia 2016 — 17:35
Dobrać odpowiednie życzenia to, moim zdaniem, prawdziwa sztuka. zawsze mnie wzruszają osoby, które potrafią złożyć życzenia prosto z serca, inaczej niż wszyscy do wszystkich. Dziękuję, że to jesteś. Pięknych świąt 🙂